Dalszy ciąg historii otrzymanej od Jehanne d'Arc
Mont St Michel
“Jestem siostra Manieure. Chciałabym być z tobą. Zawsze lubiłam być z tobą ... we Francji w 1508 r. Był to klasztor. Bardzo się nam podobało być zakonnicami. Kochaliśmy być częścią Boga. To było nasze całe Zycie. Bardzo lubiłyśmy modlitwy, lubiłyśmy dawać coś od siebie. Lubiłyśmy modlić się. W modlitwie przychodzą wszystkie odpowiedzi. Zawsze jest przy tym Bóg. Jest w naszych sercach, ale wydaje się, że nie wszyscy o tym wiedzą. (Jest smutna:) Mówią, że jestem zła ... Nie jestem zła. Należę do Boga i wiem, że każdy inny też jest od Boga. Ale oni mącą mi w głowie. Muszę zostać spalona, ponieważ jestem zła. Jestem odważna.”
Tak mówił duch Mani, który przejawił się przeze mnie w lipcu 1990 r. We wcześniejszym życiu była ona Jehanne d'Arc.
Siedziałyśmy we cztery w naszym pokoju medytacyjnym, gdy Biały Orzeł z Białego Braterstwa Boskiego Światła przejawił się przeze mnie, mówiąc, że chce, abyśmy dogłębnie zbadały przeszłe życie, które dzieliłyśmy we Francji. Powiedział, że nie był to zbieg okoliczności, iż spotkanie odbywa się właśnie tego dnia; krył się za tym powód i cel. Teraz, jak się wydaje, jest pora, abyśmy zaczęły mówić o naszym doświadczeniu.
Przewodnik duchowy wyraźnie pracował nad nami, przejmując nas, przytrzymując i delikatnie zsuwając z krzeseł, tak że nie upadłyśmy na podłogę. Z serdecznym śmiechem usiadłyśmy na podłodze w poprawnej pozycji lotosu. Później wróciłyśmy do siedzenia na krzesłach. Trzy z nas, jako zakonnice-nowicjuszki, otrzymały swoje imiona: Teresa, Rebeka i Mani. Czwarta kobieta nazywała się Maria. Była Matką Przełożoną zakonnic w klasztorze w Mont Saint Michel w Normandii we Francji, w 1508 r.
Zakonnica z Mont Saint Michel
W obecności radosnych uczuć połączonych z odrobiną obawy i niepewności wszystkie otrzymałyśmy pamięć życia na wyspie Mount Saint Michael. Maria, jako Matka Przełożona trzęsła się nad nami, trzema nowicjuszkami, tak jakbyśmy były jej dziećmi. Wszystkie miałyśmy specjalne dary jasnowidzenia i jasnosłyszenia. Byłyśmy niezmiernie pobożnymi młodymi dziewczynami. Na nieszpory i Świętą Komunię chodziłyśmy do małej kaplicy Marii, Matki Boskiej u podstawy wyspy. Codziennie musiałyśmy się spowiadać u księdza (którego spotkałam w tym życiu) i powiedziano nam, że złem było słyszeć głosy i że musimy z tym skończyć. Rozpaczałam, gdyż nie mogłam powstrzymać tych głosów i na całym ciele dostałam gorącą czerwoną i swędzącą wysypkę. Gdy na spowiedzi powiedziałam księdzu o wysypce, on stwierdził: “Sama widzisz, że jest to złe.” Zostało to zrelacjonowane biskupowi i odbył się proces. Zostałyśmy oskarżone, zgodnie z ówczesnym prawem inkwizycji, o to, że jest w nas zło. Matka Przełożona wstawiała się za nami i próbowała nas bronić, ale skończyło się to na osądzeniu także jej. Wszystkie cztery zostałyśmy skazane na spalenie na stosie.
Odpływ na wyspie Mont Saint Michel
Wielu z mnichów i gości na wyspie było przerażonych myślą, że księża spalą własne zakonnice. Podczas odpływu pośpiesznie wzniesiono cztery stosy ze słomy i drewna. Zostałyśmy przywiązane do stosów i bezceremonialnie spalone akurat na czas, by powracający ogromny przypływ zmył wszelkie ślady. Pamiętam, jak będąc duchem, pocieszałam i czekałam na pozostałe kobiety, by pomóc ich duchom powrócić do Świata Światła. Miałam już doświadczenie w byciu żywcem paloną.
Pierwsze zasiedlenie Mont Saint Michel przez mnichów-pustelników nastąpiło w 708 r. Sprowadził ich mnich Albert, którego w cudowny sposób nawiedził Archanioł Michał i polecił mu zbudować miejsce modlitwy dla archanioła Boga. Zapisano tysiącletnią historię ich pobytu na wyspie otoczonej morzem i niebezpiecznymi przypływami. Ze Skandynawii nadeszła inwazja barbarzyńców, którzy nawrócili się na katolicyzm i później stali się książętami Normandii. W X w. zbudowano piękne opactwa i zamki. Życie w Opactwie Św. Michała toczyło się na trzech społecznych poziomach. Najwyżej stali mnisi i księża. Klasę średnią stanowili bogaci dystyngowani goście, często przybywający tutaj jako pielgrzymi do Jerozolimy. Najniższy poziom zajmowali zwykli pielgrzymi. Chwalebna rola ochraniania, jaką odegrało 119 rycerzy Mont San Michel stała się legendarna.
Kaplica Auburta
W broszurach dla turystów nie wspomina się wcale, by w klasztorze kiedykolwiek mieszkały katolickie zakonnice.
Przed podróżą męża Johna i moją po Francji, odbytą na życzenie naszego mentora, Białego Orła, zostaliśmy poproszeni o pójście po śladach Jehanne d’Arc. Intuicja kierowała nas także w inne miejsca, które pobudzały w nas wspomnienia z przeszłego życia. Biały Orzeł powiedział, że będzie nam towarzyszył i jego obecność odczuwaliśmy. Często zdarzało się, że orzeł pikował w dół w naszym kierunku, gdy przejeżdżaliśmy wiejskimi drogami. Raz nawet przejechaliśmy pod tęczą.
Zawsze, nawet, gdy byłam młodą kobietą, ciągnęło mnie do Mont Saint Michael w Normandii. Dlatego pojechaliśmy do słynnego Mont, które teraz było dostępne przez szosę po grobli z lądu na wyspę. Byliśmy tam jako turyści, razem z setkami innych turystów. Ja czułam się w tym miejscu bardzo swojsko. Wiedziałam, gdzie wszystko się znajduje. Zaciągnęłam Johna na dół, gdzie były skalne groty. Przypomniałam sobie, jak tam przebywałam jako zakonnica nowicjuszka, biegając i podając pożywienie, napoje i pościel wszystkim pielgrzymom, gdy przypływali na łodziach. Ciągle miałyśmy zajęcie. Gdy John zaproponował, żebyśmy zjedli wcześniej kolację i poszukali na wyspie noclegu, znaleźliśmy się w wypełnionej po brzegi klientami, zadymionej restauracji z pozamykanymi oknami, gdyż było zimno. Zaczęłam wpadać w panikę. Próbowałam się uspokoić, ale było tego za wiele – nie mogłam oddychać. Musiałam szybko wydostać się stąd, by ratować życie. Po prostu wybiegłam, a mąż podążył za mną próbując mnie dogonić. Nie było mowy, abym zgodziła się spędzić noc na Mont. Gdy teraz spoglądam wstecz, podziwiam cierpliwość i opiekuńczość drogiego męża ...
Nocleg znaleźliśmy na lądzie, ale postanowiliśmy przejść się piechotą z powrotem po grobli do Opactwa. Był niedzielny poranek i zaczęły bić kościelne dzwony.
Nagle znów spanikowałam. Musiałam biec, żeby nie spóźnić się na poranne modlitwy. Biegłam i biegłam, aż znalazłam małą kaplicę Marii na szczycie jakichś schodów z dala od ścieżek dla turystów. Zatrzymując się na krótko, stwierdziłam, że patrzę na posąg Jehanne d’Arc w zbroi, wznoszący się na zewnątrz łukowatego wejścia. Nosiła te dziwaczne metalowe spiczaste buty i trzymała metalowy proporzec. Szybko weszłam do kaplicy, gdzie zaczęła się Komunia, i uklękłam przy ławce. Łzy płynęły mi po twarzy. Gdy się rozejrzałam, oszołomił mnie widok proporców Jehanne oraz Jezusa i Marii w błękicie, bieli i złocie, które wisiały na kamiennej ścianie kaplicy. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Wyglądały tak jakby przypięto tam jej oryginalne proporce.
Wejście do Kaplicy, Eglise de S. Pierre, Mont St Michel
Tymczasem dołączył do mnie John. Przesiedzieliśmy tam cały obrządek. Ksiądz prawdopodobnie dziwił się, dlaczego ja płaczę. W kaplicy znajdowało się tylko kilkoro ludzi. Gdy wychodziliśmy przez łukowate drzwi, wzięłam napisaną po francusku ulotkę. Dotyczyła Zakonu Syjonu (Priory de Sion). Była to informacja o następnym spotkaniu.
Czytałam, że są tajnym stowarzyszeniem, dlatego zainteresowało mnie to.
Na temat tajnych towarzystw napisano wiele. W szczególności, istnieje książka Holy Blood, Holy Grail (Święta Krew, Święty Graal) napisana przez Michaela Baigenta, Richarda Leigha i Henry Lincolna. Niedawno Dan Brown napisał fikcyjną historię Kod Leonadro da Vinci, w której przedstawił kontrowersyjną teorię mówiącą, że około 2000 lat temu Jezus Chrystus i Maria Magdalena byli małżeństwem i zapoczątkowali linię krwi (rodową).
Maria i Zakon Syjonu
Rozmyślałam o Zakonie Syjonu i różnicach zdań wśród uczonych o tym, czy istnieli oni w przeszłości a nawet czy istnieją obecnie. Cóż, we Francji w 1990 r. widziałam ogłoszenie o ich spotkaniu. Wiedząc, że jeden z moich znajomych ma związki z templariuszami, spytałam go czy mogłabym z nim porozmawiać. Oto wgląd, z jakim się ze mną podzielił.
Keithowi, który właśnie wrócił z podróży zamorskiej pokazałam niedawny artykuł z gazety Australian z dnia 7 kwietnia 2009 r. informujący, że dzień wcześniej Watykan ujawnił jak średniowieczni rycerze przez ponad 100 lat po wyprawach krzyżowych ukrywali i w tajemnicy czcili Święty Całun z Turynu. Zakon rycerski templariuszy został założony w czasie pierwszej wyprawy krzyżowej w XI w., aby ochraniać chrześcijańskich pielgrzymów podróżujących do Jerozolimy. Zakon ten miał poparcie papieża do czasu, gdy krzyżowcy stracili władzę w Świętej Ziemi. Rozeszły się pogłoski, że w zakonie prowadzi się złe ceremonie, takie jak wymaganie od nowicjuszy zaparcia się Chrystusa, plucia na krzyż, rozbierania się do naga i oddawania sodomii. Gdy doszły one do króla Francji Filipa IV, który pożądał majątku zakonu i był mu winien pieniądze, wywierał on naciski na papieża Klemensa V, aby rozwiązał zakon. Wielu zostało spalonych na stosie. W obecnych czasach w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii pojawiają się samozwańczy spadkobiercy templariuszy domagający się od Watykanu ‘przywrócenia reputacji’ zakonu.
Templariusze
Keith jest inicjowanym członkiem Rycerzy Templariuszy Malty. Powiedział on: “W nieznanych szkockich rytuałach nowicjusz jest rzeczywiście rozbierany do naga i każe się mu stanąć przed lustrem, na którym jest napisane ‘poznaj siebie.’ Następnie ‘pożycza się’ mu jakieś odzienie i prowadzi do Loży (głównego budynku), gdzie przeprowadzana jest część ceremonii inicjacyjnej. Tutaj wszystkich mężczyzn prosi się o dołożenie czegoś do pudełka dla biednych. Podchodzą też do inicjowanego nowicjusza i pytają: ‘Czy możesz coś dać?’ Oczywiście, nowicjusz nie ma żadnych pieniędzy i czuje się zakłopotany.”
“Nie masz nic, nawet pierścionka na palcu – jesteś kompletnie rozebrany – wszystko zdjęto z twojego ciała. A robi się to po to, abyś poznał swoją wewnętrzną jaźń. Tamto zakłopotanie ma ci odtąd o tym przypominać. Gdy jesteś proszony dać coś komuś w potrzebie, możesz przypomnieć sobie jak było, gdy stałeś przed 80 czy 100 ludźmi i nie miałeś nic do dania, gdyż byłeś w pożyczonym ubraniu. Tamte pogłoski na temat ceremonii inicjacyjnej, o tej nagości, są rozdęte ponad miarę.”
Spytałam: “Czy jest to ‘ogólnoświatowa’ inicjacja?”
“Tak. Jest dramatyczna. Kiedy ludzie proszą cię o pomoc, twój umysł rzeczywiście natychmiast wraca do przeszłości, do chwili, gdy chciało się odruchowo pomóc i odczuć sytuację, gdy nie ma się niczego. Jest w tym nauka – powinno się wychodzić z sercem. Ponieważ tylko ono zostało.”
Opowiedziałam Keithowi jak mój ojciec czytał mnóstwo książek. “Zastanawiałam się, co on czyta. Był Wielkim Mistrzem w Loży, podobnie jak przedtem jego ojciec, jego dziadek i pradziadek. To ciekawe, co wspomniałeś o szkockich obrzędach. Ojciec przyjechał do Australii w początkowym okresie zasiedlania z powodu odesłania rodziny z Edynburga w Szkocji.”
Hiram, król Tyre
“Wszystkie rytuały, takie jak pierwszego stopnia, odnoszą się do dawania, wychodzenia z serca. Twoje urodzenie się i codzienne życie to drugi stopień, a trzeci obejmuje przygotowywanie się do śmierci. Te historie są zaczerpnięte z Glifów Hirama – króla Dawida i Hirama, króla Tyre. Oni byli Wielkimi Mistrzami kamieniarzy (masonów). Te historie są stamtąd. Zaadaptowali to, co im się przydarzyło.”
Grobowiec Hirama, króla Tyre
“Templariusze zaczęli działalność około XII w., w czasach wypraw krzyżowych, z Ryszardem Lwie Serce z angielskiej strony. Ryszard wrócił do Anglii pozostawiając wielu krzyżowców we Francji. Podróżowanie głównymi szlakami było wtedy tak niebezpieczne, że templariusze wymyślili ‘system czekowy’. Można było deponować pieniądze u templariuszy w jednym miejscu, dostawało się pisemną notę i można było otrzymać te pieniądze po przybyciu do innego miejsca. Oczywiście, rycerze ci byli bardzo bogaci. Ludzie byli im bardzo wdzięczni za to, co dla nich robili z rycerskością i za ochronę w pielgrzymowaniu do Ziemi Świętej. Niektórzy pielgrzymi byli tak bogaci, że w wyrazie wdzięczności dawali im ziemie i pieniądze.
Francuski zakon templariuszy stracił wszystko, kiedy król Francji, Filip IV rozwiązał go. Przeszli do czegoś w rodzaju podziemia. Tym, co spaja cały ten system są związki personalne, charyzmat przywódców i lojalność zwolenników.”
Spytałam: “Jaki jest związek templariuszy z templariuszami maltańskimi?” “Malta jest twierdzą. Jest to inny stopień, ale są podobni – różnią się tylko strojem, to wszystko. Zaczęli na wyspie Rodos. Istnieli biali i czarni rycerze – to nie ma nic wspólnego z dobrem i złem, po prostu różne stroje. Ja mam tytuł Rycerza Jerozolimy, Palestyny, Malty i Rodosu.” Książę Kentu (Anglia) jest obecnie głową zakonu masonów-templariuszy – Wielkim Mistrzem na cały świat.
“Templariusze przyjmowali na członków wyznawców wszystkich religii; wierzyli w Wyższe Istoty. Utrzymują, że istnieje łączność między tobą i wyższą istotą. Możesz być masonem i katolikiem. Masoni mówią, że tajemnicą jest nie tyle uścisk dłoni czy rytuał, lecz dobro, które czynisz bez mówienia o nim. Gdy katolicy mieli spowiedź, mówili też o swoich dobrych czynach.”
“Istnieje uścisk dłoni, ale tylko po to, aby w ciemną noc jeden mason rozpoznał drugiego. Można tak rozpoznać brata. Ten sposób znany był od starożytności, od czasów budowy piramid, kiedy zatrudniano kamieniarzy (ang. stonemason) do budowy bram, świątyń czy budynków. Zawodowiec nie musi się przedstawiać. Oni mają znaki, które dostaje się w masońskiej loży. Ja mam znak w postaci podwójnej litery V, tj. V V. Tak więc, uścisk dłoni służy jedynie do rozpoznania brata.”
“Kamieniarz uczy się świętej geometrii, kształtów platonicznych, filozofii i ezoteryki oraz wszystkiego o piramidach i gwiazdach. Wszystko to jest częścią nauk templariuszy.”
Wszechwidzące Oko loży masońskiej
“Wszechwidzące Oko dla masonów jest niczym Budda dla ciebie. Nie patrzysz na figurę, lecz raczej na Stan Bytu, który próbujesz osiągnąć. Gdy patrzysz na to oko jak mason, przypomina ci ono, że masz stać się tym okiem patrzącym na siebie, by osiągnąć stan prawości. Jest ono jak lustro.”
“Tę wiedzę mieli także wcześni chrześcijanie. Wierzyli, że ‘kiedy patrzę na oko, staję się okiem i patrzę na siebie i wtedy wiem, pytam czy [to, co robię] jest to dla dobra wszystkich.’ Sai Baba mówi, że jest zwierciadłem, że jeśli patrzysz na niego, on odzwierciedli dla ciebie, czym powinieneś zająć się wewnątrz siebie. W tym przypadku Baba jest Wszechwidzącym Okiem. Ja postrzegam to oko jako pełną boską mądrość; gdy spojrzę przez nie na siebie, wiem co jest dobre, a co niedobre.”
Powiedziałam Keithowi, że pomyślałam o rodzaju ‘wszechwiedzącego pola’, które istnieje w eterze. “Gdy spacerowałam przez park, otrzymałam słowo ‘dwu-oczne’. Powiedziano mi: ‘nie zapomnij tego słowa’. Jest to lustrzane pole i Wszechwidzące Oko. To jest pole, które istnieje w eterze i przechowuje wiedze a każda osoba inicjowana może podłączyć się do niego i otrzymać wiedzę.”
“Keith, czy możesz coś powiedzieć o Zakonie Syjonu? Przypuszczam, że jest to bardziej brama niż braterstwo.”
Zakon Syjonu
"Jest to brama. Zakon ten jest niczym owa mozaika składników tego herbu. Symbolizuje on mozaikową nawierzchnię w miejscu za małym ogrodzeniem przed ołtarzem w kościele czy innej świątyni, gdzie mają wstęp tylko księża władcy i rycerze. Ich klasztor (ang. priory) jest miejscem, gdzie mogą się zbierać i nie niepokojeni być Jednego Umysłu.”
Gdy Keith mówił o mozaice, wskazywał na herb, który mu pokazywałam, i na pomarańczowe i białe prostokąty na brzegu jego tarczy. Był to herb księcia Burgundii (którym był mój mąż w przeszłym życiu; wtedy oddał pojmaną Jehanne Anglikom i w konsekwencji została spalona na stosie). Ten herb należał też do domu Walezjuszy (Valois). Pokazuje on wyraźnie mozaikowy układ, jaki używają tylko wyżsi kapłani – to układ wokół wewnętrznego obszaru z liliami na jasnoniebieskim tle (Maria, Matka Jezusa też jest związana z białym kwiatem lilii). W domu Walezjuszy templariuszami byli nawet królowie. Mozaikowa wykładzina i jej symboliczne znaczenie datuje się na czasy starożytnego Egiptu.
Cote d'arms Burgundii z mozaiką
“Generałowie Jehanne d'Arc byli lojalni wobec niej, gdyż w rzeczywistości byli templariuszami. Musieli wiedzieć, że urodziła się z królewskiej krwi” – dodał Keith – “zawsze wiedziałem o prawdziwym urodzeniu Jehanne. Książę Burgundii, Filip Dobry, jako pochodzący z królewskiego domu Walezjuszy, chociaż dokonał wiele dobrych czynów, był krytykowany przez historyków za to, że nie pomógł Jehanne.”
Odpowiedziałam: “Było tak, ponieważ książę Orleanu, Louis I, toczył spór o regencję i opiekę nad królewskimi dziećmi z Janem Nieustraszonym, księciem Burgundii, który był ojcem Filipa Dobrego. Filip z Burgundii postrzegał Jehanne jako ‘bękarta’ i prawdopodobnie wstydził się, że to jego ojciec kazał zamordować księcia Orleanu, Louisa I. Louis I, jego wuj, był ojcem Jehanne d’Arc. Wyrastał on, wiedząc, że jego ojciec i Louis żywili wielką wrogość do siebie, tak że nie ostała się tam żadna miłość.”
Filip Dobry, książę Burgund
ii
Keith dodał jeszcze: “Filip stał się księciem Burgundii, gdy jego ojciec został zabity w 1419 r. Filip oskarżał dauphina Francji i swojego szwagra o zaplanowanie morderstwa jego ojca. Rok późnie, w 1420 r., Filip sprzymierzył się z Anglikiem Henrykiem V w ramach Traktatu z Troyes. Będąc w tym czasie pro-angielski, przekazał Jehanne Anglikom. W rzeczywistości Jehanne została pojmana dzięki zapłaconemu za nią okupowi, politycznej intrydze i niebezpiecznej obłudzie.”
Można stwierdzić, że tajemnice były przetrzymywane przez wieki przez ludzi inicjowanych, w szczególności przez templariuszy. Przez tych, o których można powiedzieć, że zostali wprowadzeni w rozumienie Królewskiej Krwi ) Błękitno-czerwonej Krwi Gwiezdnych Ludzi) i kosmiczną wiedzę innych światów. Nie jest przypadkiem, że europejską arystokrację zawsze określano mianem Błękitno-krwiści.
U starożytnych Egipcjan praktykowano inicjację, jak mi dano do zrozumienia, podczas której nowicjusze leżeli w sarkofagu bez pokrywy w mroku piramid i wchodzili w zmieniony stan kosmicznej świadomości. Jest to przedstawione na malowidłach na ścianach świątyń jako podejmowanie podróży w niebiańskich łodziach. Jest to rzeczywiście wyższy stan medytacji. Stamtąd ich świadomość duszy ujawniała wiedzę o innych światach, innych istotach, z wyglądu podobnych do ludzi lwów, ptaków, gadów, psów i podobnych do ludzi gwiezdnych ludzi o większej czaszce i bez włosów. Byli także odwiedzani przez Świetlne Istoty. Wszystkie one zostały przedstawione na ściennych malowidłach Egiptu jako istoty dwunożne.
Ludzie i istoty podobne do ludzi z głowami zwierząt;
zawsze przedstawiane jako istoty dwunożne
Starożytni Egipcjanie mieli głęboką wiedzę wpływach z Plejad, Syriusza, Oriona i innych gwiezdnych układów, skąd te Istoty przybyły. Odprawiano rytuały i przekazywano wiedzę poprzez kapłanów i kapłanki o Oku Horusa po to, aby ludzie zrozumieli, że ich prawdziwy związek jest z Kosmosem. Właśnie tam wracają, gdy opuszczają fizyczne ciała. W rzeczy samej, gwiazdy są źródłem ich Świętej Krwi i ich Świętego Graala.
|
|
|
|
|
|
Nie ma jasnego przekazu mówiącego skąd przyszedł rozwój faraonów. Albo w jaki sposób rozwinęli społeczeństwo z tak głęboką wiedzą ezoteryczną. Wydaje się, że po prostu tam byli, a przedtem był Wielki Potop, który objął cały świat. W ten sposób doszliśmy do wielkiego ‘Upadku Atlantydy’, o którym napiszę w innym artykule.
Piramidy zbudowano pod wpływem Gwiezdnych Ludzi
Piramidy znajdują się na całym świecie. Budowano je pod wpływem Gwiezdnych Ludzi. Były wznoszone nad potężnymi źródłami Świetlnej Energii wewnątrz ziemi, które mają bezpośrednie połączenie z Kosmosem. Zatem ich budowa dawała dostęp do pola widzenia ‘dwuocznego’ i wiedzy a także do samych Gwiezdnych Ludzi, którzy przychodzą z Boskiej Miłości i Światła.
Keith mówi o starożytnych masonach-templariuszach, zachowujących wiedzę poprzez wieki.
Napiszę inny artykuł o Błękitnych Istotach Świetlnych z Wenus. Tymczasem może zechcecie poszukać za pomocą wyszukiwarki
---oOo---
N.B. Moja druga książka Star People Revisited albo Alcheringa opowiada o licznych ludziach, którzy zostali wprowadzeni w spontaniczny zmieniony stan kosmicznej świadomości, otrzymali wiedzę od swojej duszy o innych życiach oraz innych światach i rasach istot wyglądających jak lwy, ptaki, gady, psy i Gwiezdnych Ludziach podobnych do Ziemian ale z większą czaszką i bez włosów – wszyscy dwunożni.
©
Copyright Valerie Barrow