Wywiad z Despiną Nikolakakos,
która odwiedziła Uluru w dniach 24 – 25 kwietnia 2010 r.,
na krótko przed wyjazdem do Południowej Francji
a w szczególności do Val des Dieu czyli Doliny Boga

 


Despina Nikolakakos

Despina Nikolakakos


 

Despina powiedziała mi, że do Uluru pojechała 24 kwietnia 2010 r., co przypadło na jej dzień urodzin. Planowała pojechać do Francji później i w pewnym momencie zapytała swoich ‘przewodników,’ do którego miejsca powinna się wybrać, „Uluru czy Francja?” Odpowiedź brzmiała: „Jedź najpierw do Uluru, a potem do Francji; będziesz wiedziała, co robić.”

Despina przyleciała do Uluru samolotem. Zaskoczył ją nietypowy dla czerwonej pustyni widok licznych drzew i krzaków. Był to wynik obfitych opadów deszczu w tym rejonie, a faktycznie to w większej części Centralnej Australii przerwana została wtedy dziewięcioletnia susza.

Val:

Co więc przyciągnęło twoją uwagę po przyjeździe?

Despina:

Gdy szłam wokół samego Uluru, zobaczyłam formację chmur. W rzeczywistości szłam po obszarze znanym jako obszar mężczyzn u podstawy Uluru. Spontanicznie obróciłam się, spojrzałam w górę i pomyślałam: „O! Ta wygląda jak anioł. O Boże, a ta jak delfin.” Myślałam, że śnię. Poczułam potrzebę zrobienia zdjęcia – i o to właśnie byłam proszona przez całą podróż do Uluru.

 

 

Angel Cloud

Formacja anioła w chmurach przy Uluru

 

Val:

Co później zobaczyłaś na zdjęciach?

Despina:

W rzeczywistości miałam te same odczucia, które towarzyszyły mi przez cały czas pobytu. Energia tych odczuć jest więc zawarta w zdjęciach. To nieczęsto mi się przydarza. Po prostu ciągle widziałam energię Aniołów i tę serdeczną energię, która temu towarzyszy.

Val:

Było to więc miłe przywitanie, nieprawdaż?

Despina:

Tak ... Czułam się naprawdę radośnie, gdyż byłam tu na własną rękę i bardzo niewiele rzeczy zaprzątało mi umysł, gdy przebywałam przy Uluru.

 

 

Cloud Formation

Formacja delfina z chmur przy Uluru


Val:

Chcesz powiedzieć, że nie potrafiłaś myśleć, a te przeżycia przychodziły cały czas z uczuć?

Despina:

Miałam mniej ego, czy też myślenia. Nie miałam wyboru – to był pewien stan bytu, który mnie ogarnął i działałam z punktu wyższego ja. Myślenie nie było potrzebne. Zauważyłam, że im bardziej po prostu działałam w oparciu o otrzymywaną inspirację, tym więcej było tej energii i tym byłam szczęśliwsza. Żadnego planu w tym nie było.

Val:

Cudownie. Wygląda to tak jak w moim przypadku – gdy byłam w obecności Awatara Sai Baby, nie mogłam myśleć. Cały czas byłam otoczona przez spokojną, kochającą i radosną energię, a w tej sytuacji nie ma potrzeby myślenia. W rzeczywistości jesteśmy poza naszym umysłem, wyniesieni do wzniosłego stanu świadomości. To samo odczuwałam też, gdy byłam przy Uluru.

Despina:

Miałam bardzo klarowne podpowiedzi, że powinnam być tam w dniu moich urodzin. Tego dnia pojechałam z wycieczką Sunrise Tour i o świcie poprosiłam kierowcę autobusu, aby wysadził mnie przy trasie dla pieszych przy Uluru, tak bym mogła spędzić tam ten dzień sama. Uzgodniłam, że później po południu spotkam się z nim w Centrum dla Gości.

Zauważyłam, że chociaż przeszłam ponad 20 km w skwarze dnia, ciągle czułam się pełna energii. Było tak, gdyż trwałam głęboko w chwili teraz i w otoczeniu tak wysokich energii. Potem, w niedzielę, która była jednocześnie dniem Anzac (wojska), przyszedł dzień ‘Puszczania.’

Val:

Czy możesz opowiedzieć o cudownym zdjęciu Drzew oświetlonych wieloma pionowymi tęczami?

Despina:

Rano, o wschodzie słońca w dniu urodzin wzięłam udział w wycieczce z niewielką grupą i, jak już wspomniałam, poprosiłam kierowcę o wysadzenie przy Uluru.

Przeszłam 2 km trasą Liru od Centrum dla Gości do podstawy góry.

Zaczęłam spacer ścieżką wokół podstawy Góry w jedną ze stron, ale pomyślałam: ‘Nie, to nie wydaje się dobre’ i zawróciłam, idąc teraz wokół Uluru w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Szłam już prawie trzy godziny, gdy moja uwaga została skierowana ku rzędowi drzew gumowych stojących w cieniu obok Skały. Przynajmniej 50 m od trasy spacerowej. Nie były bardzo wysokie, ale były potężne i przypominały mi żołnierzy.

Gdy z tej odległości połączyłam się z nimi, otrzymałam wiadomość: „Zrób zdjęcie a później sama zobaczysz.” W ciągu 10 sekund wykonałam zdjęcie i poszłam dalej w aurze mocy tych drzew. Później otrzymałam pobudkę, by spojrzeć na to zdjęcie i aż mi się wyrwało na głos: „O mój Boże.” Wtedy to zobaczyłam te tęcze. Wiem, że nie pochodziły one od słońca; dla mnie były one jak duchy drzew.

 

Soldier Trees with rainbows, Uluru

Żołnierze-drzewa z tęczami przy Uluru

 

 

Uwielbiam obejmować drzewa. Czasami, gdy jestem naprawdę ‘obecna,’ czuję, że mogę przejść wprost przez nie. Ale tu widziałam coś innego. Zdawało się, że są one opiekunami tej części ziemi przy Uluru.

Dla mnie był to jasny przekaz, że to co czułam wobec tego obszaru i Skały było żywe i aktualne. Czułam też, że powinnam zdjęcia te pokazać ludziom.

Później pokazywałam je ludziom i niektórzy z nich płakali. Była to odruchowa reakcja – w sercach wiedzieli, że była to prawda. Była w nich wiedza, która łączyła się z energią w zdjęciu.

Każdy krzak, skała czy kawałek gruntu miał związaną z sobą szczególną energię. Często spotykałam drzewa tworzące krzyż a w środku było coś w rodzaju koła, które niejako zapraszało, by w nie wejść; był to wir Światła – coś pięknego, gdy się w nim stało.

Inne miejsca były albo wyraźnie żeńskie, albo wyraźnie męskie, zaś ci Żołnierze-drzewa sprawiały wrażenie obojnakich.

Po kolejnej pół godzinie spaceru doszłam w pobliże Mutujulu Springs. Zabrakło mi czasu na zatrzymanie się w tym miejscu, gdyż w Centrum Gości czekał na mnie autobus.



Walpa Gorge, Kata Tjuta

Wąwóz Walpa w górach Kata Tjuta

 

 

Przez cały czas słyszałam kraczącą na mnie wronę – wiedziałam, że muszę tu wrócić następnego dnia. Zaczęłam przekonywać wronę, mówiąc: „Nie mogę zostać, ale obiecuję, że wrócę jutro.” Wtedy przestała krakać. (Śmiała się na myśl, że rozmawiała z wroną.)

Val:

Dobrze znam Mutujulu Springs – to tam miałam swoją inicjację z Goolagaią, Czarną Olbrzymką i z siedmioma siostrami. Istnieje opowieść rdzennych mieszkańców o siedmiu siostrach z Plejad, które duchem mieszkają w tamtym miejscu. Zaś ta Goolagaia, gdy przyszła do mnie, powiedziała, że przechowuje energię ziemi ósmej siostry, która obiecała powrócić, gdy nadejdzie właściwy czas. Na twoim zdjęciu oświetlonych tęczami drzew widzę, że jest siedmiu, jak ich nazywasz, żołnierzy. Być może one symbolicznie odpowiadają siedmiu siostrom z Plejad, które strzegą Skały do czasu, aż Ósma Siostra wróci.

Despina:

Hmm, ciekawe. Następnego dnia zrobiłam to samo – zabrałam się na wycieczkę o wschodzie słońca i załatwiłam z kierowcą, by pod koniec dnia zabrał mnie.

Pamiętam, że znów szłam trasą Liru (całkiem sama). Zobaczyłam drzewo rozdarte na dwoje w połowie wysokości i rosnące w dwóch różnych kierunkach. Zaczęła we mnie wzbierać złość. Powiedziałam do moich przewodników: „Wiecie co, jestem zmęczona trwaniem w rozdarciu i oddzieleniu. Chcę całości – oddzielność to nonsens, chcę całości. Całe dwa kilometry do podstawy Uluru przeszłam utrwalając to uczucie ‘chcę całości.’

Byłam zła i miałam dosyć, a nie wiedziałam skąd wewnątrz mnie się to bierze. Chciałam i byłam gotowa zakończyć to uczucie oddzielenia. Podziękowałam tamtemu drzewu za ten wgląd. Zostałam zainspirowana do odwiedzin Uluru i bardzo się cieszę, że to uczyniłam. Było to dla mnie tak uzdrawiające.

Val:

Ja też miałam podobne przeżycie, gdy przeszłam całą długość trasy Liru. Wybrałam się, aby poszukać kluczyków do samochodu, które, jak myślałam, zgubiłam w pobliżu Skały. Gdy szłam, nie wiedzieć czemu, wezbrała we mnie złość. Czułam, że obok mnie idzie duchowy człowiek, niższy ode mnie. Faktycznie maszerowałam z taką złością, że wiedziałam, iż on ma trudności z nadążeniem za mną. Na końcu trasy znajdował się mały płot, tak że trzeba było skręcić w prawo i przejść parę kroków, by go obejść. Właśnie wtedy ten duchowy człowiek, a myślę, że był to Alcheringa lub Sai Baba, powiedział do mnie cicho: „Czy dalej chcesz ze mną pracować?” Sprawił, że zaśmiałam się z siebie i odpowiedziałam: „Oczywiście, że chcę.”

Gdy skręcałam, by zejść z trasy Liru, było to niczym zerwanie z rozmaitymi ścieżkami dawnych przywiązań. Liru znaczy ścieżka węża, co sugeruje zrzucanie starej skóry przez węża i uwalnianie karmicznych pozostałości. Po tym moje kluczyki cudownie pojawiły się w kieszeni kurtki. (Obie śmiałyśmy się z podobieństwa naszych przeżyć.)


Despina:

Podobnie było ze mną 25 kwietnia, w dniu Anzac. Zbudziłam się z myślą: „Ten dzień jest dla mnie dniem puszczania.” (Było to przed jej pójściem trasą Liru.)

Val:

Dlaczego duch kazał ci pojechać najpierw do Uluru, a dopiero potem do Francji?

Despina:

Miałam uczucie zamykania się pętli energii, która przychodziła przez Uluru. Wewnętrznym okiem widziałam to jako prostokąt łączący się z Francją. Gdy byłam w Dolinie Boga w pobliżu Mt. Bugarach, zostałam zainspirowana, by zakopać jeden z moich lemuriańskich kryształów zalążkowych. Po tym miałam uczucie ‘bycia dobrą dziewczyną’ i tego, że zrobiłam to, o co mnie proszono. Było to niemal na końcu podróży po Francji i wtedy doznałam poczucia spełnienia. Byłam gotowa, by pójść dalej.

 

 

Red Earth, Val des Dieu - Valley of God, France

Czerwona ziemia w Val des Dieu (Dolinie Boga) we Francji

 

 

Później dowiedziałam się, że w tym samym czasie inna kobieta z naszej grupy we Francji zawędrowała na drugą stronę tego wzgórza i uznała, że musi połączyć energię Uluru do tego samego miejsca. Ona nie wiedziała, co ja zrobiłam, ani ja, co ona. Później rozmawiałyśmy. Obie zostałyśmy zainspirowane przez ‘coś,’ by odprawić te ceremonie połączenia. Cieszyłyśmy się, gdy w rozmowie uświadomiłyśmy sobie to wszystko.

 

Ta dolina we Francji (Val des Dieu) ma wiele czerwonej ziemi – tak jak Uluru. Nic o tym nie wiedziałam do czasu, gdy tam pojechałam. Kiedy to zobaczyłam, uśmiechnęłam się – było to ładne nawiązanie do domu w Australii.

 

bar

 

Despina uprzejmie zgodziła się, abyśmy opublikowali jej wspaniałe zdjęcia. Jeśli chcecie skontaktować się z Despiną, można do niej pisać na adres despina.gevurah (at) gmail.com.

 

© Copyright Valerie Barrow