Nieuchronny upadek
oszczerstw
Wstęp
Czytelnicy mogą pamiętać, że
niedawno wydaliśmy specjalny komunikat ogłoszony tak przez Radio Sai, jak w Heart
to Heart zatytułowane Prawda zawsze tryumfuje. Obiecaliśmy wtedy, że
pełne szczegóły podamy w późniejszym czasie. Nadszedł czas, by to uczynić.
Mamy nadzieję, że poświęcicie czas,
by starannie przeanalizować ten artykuł i zachęcicie do tego samego znajomych.
Prosimy o to przede wszystkim po to, by umożliwić wam docenienie złożoności
Boskiego Dramatu i tego, jakie obejmuje wzloty i upadki, które przebiegają
całkowicie według Boskiego planu!
W tym kontekście warto przypomnieć,
że kiedy był realizowany Projekt Pitnej Wody dla okręgu Anantapur, Central
Trust, który prowadził ten projekt, z powodu braku funduszy musiał pożyczać
pieniądze z banków. Na pozór może się to wydać bardzo dziwne. Bóg jest źródłem
wszelkiego bogactwa; jakże to więc jest, że gdy zstąpi na ziemię w ludzkiej
postaci, musi pożyczać? Niewątpliwie musiał się za tym kryć jakiś powód. Chociaż
Swami tego wprost nie powiedział, wierzymy że jest to podpowiedź, iż kiedy już
podejmie się jeden krok, nigdy nie należy się wycofywać. Przeciwnie, trzeba iść
do przodu z pełną wiarą w siebie. Innymi słowy, wierzymy że była to dla nas
nauka wiary w siebie.
Przeszkody i przeciwności pojawiają
się zawsze, nawet kiedy próbuje się czynić dobro. Wiele na to przykładów
zawiera Ramajana. Ale taż sama Ramajana mówi nam, że z czystością
w sercu można pokonać każdą przeszkodę. Takie jest też wewnętrzne znaczenie epizodu
o tym jak Śiwa wypił truciznę, która wypłynęła, gdy dewy i asurowie
ubijali Kosmiczny Ocean, by zdobyć nektar.
Teraz, gdy wszystko już się
skończyło, prosimy abyście głęboko się zastanowili, nawet podczas lektury
niektórych historycznych materiałów, w których widać oczywisty wpływ odczuć z
tamtych czasów. Jednakże, w historycznym kontekście musimy odsunąć na bok tło
chwilowej pasji i spojrzeć obiektywnie, jak dramat się rozpoczął, jak się
rozwijał i jak się zakończył. Takie refleksje mogą dać nam wiele do myślenia!
Z tym artykułem publikujemy
następujące materiały:
•
Zapis wystąpienia Prof. G. Venkataramana w Radio Sai dotyczący sprawy w
kalifornijskim sądzie, jej umorzenia oraz powiązanych z nią okoliczności.
•
Tekst oświadczenia wydanego przez pięciu wybitnych obywateli Indii z ówczesnym
Premierem Atalem Behari Vajpayee na czele.
•
Tło nieprzyjaznej informacji dla mediów ogłoszonej przez UNESCO i podsumowania
przeciwdziałań z naszej strony.
•
Pełny tekst wysłanego stąd listu do UNESCO w reakcji na wspomnianą akcję tej
organizacji.
•
Internetowe adresy powiązanych materiałów w poprzednich wydaniach H2H.
Dołożyliśmy wszelkich starań, aby
zachować wysoki poziom artykułu i mamy nadzieję, że się nam to udało.
Zapis specjalnej audycji Prof. G. Venkataramana o
sprawie Alayi Rahmy
Wycofanie
sprawy przeciwko Swamiemu
Sai Ram z miłością i pozdrowieniami
z Prasanthi Nilayam. Przypuszczam, że już albo słyszeliście z Radio Sai nasz
komunikat specjalny, albo zapoznaliście się ze specjalnym mailem na
forum Sai Inspires zatytułowanym „Prawda zawsze zwycięża.” Nawiązuję do
sprawy wniesionej do pewnego sądu w Kalifornii i opartej o fałszywe zarzuty
przeciwko Swamiemu, która została następnie wycofana przez powoda ‘z
uprzedzeniami,’ co znaczy, że powód nie może tej sprawy ponownie wnieść do
żadnego sądu w Ameryce lub w Indiach. Dzisiaj chciałbym zaproponować kilka
refleksji na temat tego wydarzenia. Myślę, że istnieje potrzeba takiego
‘domknięcia,’ gdyż w pewnym sensie jesteśmy tego winni wielu ludziom, którzy
raz po raz pisywali do nas wyrażając swoje głębokie zaniepokojenie atakami na
Swamiego i prosząc, abyśmy coś w tej sprawie zrobili.
Zanim zacznę, myślę że powinienem
powiedzieć coś o własnym punkcie widzenia w tej materii. Jest wielu ludzi,
którzy ciągle dziwią się dlaczego nie reagujemy, gdy szarga się dobre imię
Swamiego. Z drugiej strony, jest nieliczna mniejszość, która myśli: ‘Niech psy
szczekają. Czym się tu przejmować?’ Ja to widzę nieco inaczej; myślę, że nie
możemy tutaj ani całkowicie trzymać się z dala, ani bezustannie wojować,
kontrując najmniejsze zarzuty. Uważamy, że w różnych przypadkach trzeba
reagować różnie, stosownie do okoliczności.
Zacznę od ogólnej uwagi, że zarówno
dobro, jak i zło, jakie widzimy w tym świecie, są częścią nieustannie
odgrywanej Kosmicznej Sztuki Cieni. Na poziomie obiektywnym i duchowym musimy,
oczywiście, okazywać nieprzywiązanie, uznając i dobro i zło za część tej
niekończącej się Boskiej Sztuki. Niemniej, na poziomie życia codziennego tego
hałasu w tle nie możemy tak po prostu ignorować. Mamy jakieś role do odegrania
i te role odegrać musimy. Jednak musimy właściwie zadbać, by wszystko, co
robimy, było wykonane poprawnie, tak jak Bóg mógłby tego od nas oczekiwać.
Wspomnę tylko, że planujemy wkrótce zamieścić w Heart to Heart dodatkowe
spojrzenie na to wszystko. Może więc zechcecie zapoznać się też z tym przyszłym
materiałem.
Wieczna
walka między dobrem i złem
Pisma święte Indii mówią, że
praktycznie każdy Awatar miał wrogów. Nie będę wchodził w szczegóły, ale
podczas każdej Inkarnacji znajdują się wrogowie, którzy rzucają Awatarowi
rozmaite wyzwania. Niekiedy nawet atakują fizycznie. Wydaje się, że ci wrogowie
symbolizują zło na ziemi. Walka między dobrem i złem jest od czasu do czasu
potrzebna, by ustanowić wieczną prawdę mówiącą, że w końcu dobro zawsze
tryumfuje nad złem. Na przykład, w czasie awatary Kriszny demon
Dźarasandha ciągle napadał na Mathurę, ówczesną stolicę królestwa Kriszny.
Faktycznie, aby chronić swój lud, Kriszna przeniósł się z Mathury do Dwaraki.
Kriszna był Bogiem Wszechmocnym w ludzkiej postaci. Władał wszystkimi mocami
Boga. Przypomnijcie sobie, jak na polu bitwy ujawnił Ardźunie siebie jako
Najwyższego Boga. A jednak dlaczego tenże sam Kriszna nie pozbył się
Dźarasandhy, co z pewnością mógłby uczynić w jednej chwili? Cóż – są to
zadziwiające aspekty Awatara! Takie cechy posiada każdy Awatar.
Nawiasem mówiąc, by zakończyć ten wątek, potężnemu Bhimie ostatecznie przypadło
zadanie unicestwienia Dźarasandhy.
Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z
tego, że Swamiego zawsze atakowano, niemal od czasu Jego deklaracji o swojej
misji Awatara. Czytając relacje tych, którzy w dawnych dobrych czasach
podróżowali do Puttaparthi, zawsze dowiadujemy się jak miejscowi byli wrodzy
wobec Swamiego. Dla nich ten mały chłopiec, który dotąd był jednym z nich,
najzwyczajniej nie mógł być Bogiem. Jakże mogłoby to być możliwe? – pytali.
Jednak ta faza szybko minęła i dziś widzimy jak tego samego Swamiego czczą
ludzie z tych samych wiosek, którzy tak wrogo byli kiedyś do Niego nastawieni.
Potem przyszła kolej na uczonych w Wedach, którzy naigrywali się ze
Swamiego. Jakże ten młodzieniaszek, który nie spędził nawet jednego dnia w weda
pathaśali (szkole wedyjskiej) mógłby cokolwiek wiedzieć o Wedach? –
zapytywali. Niebawem zrozumieli, że nie był to zwykły młodzieniec, lecz Ten,
który jest ucieleśnieniem Wed czyli Weda Purusza, jak Go nazywają
starożytne pisma święte Indii.
W latach sześćdziesiątych i
siedemdziesiątych przedmiotem ostrych napadów były cuda Swamiego. Cały zastęp
racjonalistów próbował Go ośmieszyć, wyzywając Swamiego, by dokonał tego czy
owego, aby ich przekonać. Swami nie przyszedł, by przekonywać kogokolwiek o
swojej Boskości. Inkarnował się raczej po to, by powiedzieć ludziom: ‘Człowiecze!
Zrozum, że jesteś Boski i zacznij postępować jak Boskość, albo przynajmniej jak
człowiek. Nie bądź niewolnikiem swoich zmysłów, zachowując się jak zwierzę albo
jeszcze gorzej – jak diabeł.’ Ci racjonaliści narobili wiele szumu, ale wkrótce
świat zmęczył się nimi. Niektórzy poważni intelektualiści, tacy jak Murphet,
Hislop czy Sandweiss, przybyli tu z otwartym umysłem i zrozumieli, że Swami
jest Ucieleśnieniem Czystej Świadomości.
Wywiad
dla czasopisma Blitz
Wspominając wszystkie te nazwiska nie mogę zapomnieć o
Rusi Karanjii, mieniącym się ateistą i marksistą, który publikował swoje teksty
w Bombaju w wówczas bardzo popularnym tygodniku Blitz. Karanjia napisał
wiele rzeczy przeciwko Swamiemu do dnia, kiedy ktoś spytał go: „Jak możesz
pisać o czymś, jeśli nie sprawdziłeś faktów? Czy w ogóle spotkałeś się z Sai
Babą? Czy sprawdzałeś, czy to co publikujesz jako fakty, to rzeczywiście fakty
i odzwierciedlają prawdę?” Po tym wyzwaniu rzuconym jego dziennikarskiej
rzetelności, Karanjia przyjechał do Puttaparthi a Swami łaskawie obdarzył go
wieloma audiencjami. Jako dziennikarz Karanjia zadał wiele badawczych pytań, a
Swami na wszystkie cierpliwie odpowiadał. Karanjia musiał przyznać, że się
mylił i napisał książkę, wycofując wszystkie swoje wcześniejsze stronnicze i
krytyczne opinie. Poszedł nawet dalej, pisząc o Swamim jako żywym Bogu
chodzącym po ziemi! Á propos, o ile mi wiadomo, poza Karanjią Swami
nigdy nie udzielił w taki sposób wywiadu dziennikarzowi z prasy.
Gdy wielbiciele pytali: ‘Swami,
dlaczego masz wrogów?,’ Swami zawsze udzielał tej samej odpowiedzi: ‘Ludzie
doceniają wartość światła tylko, gdy panuje ciemność.’ Podobnie Awatarzy
potrzebują wrogów, aby ludzie lepiej pojęli różnicę między dobrem i złem.
Krótko mówiąc, pojawianie się łajdaków w opowieściach o Bogu jest z góry
przesądzone i nie powinniśmy się temu zbytnio dziwić. Skupię się teraz na
wydarzeniach mniej odległych w czasie, gdyż rozprawa sądowa, o której wcześniej
wspominałem jest z nimi powiązana.
Obecnie
przeciwnicy korzystają z potężnych mediów
Mniej więcej pod koniec lat
dziewięćdziesiątych rozpoczęło się coś, co można nazwać czwartą falą ataków na
Sai. Dzięki internetowi tym razem było to zjawisko globalne. W przeszłości
celem ataków była Boskość Swamiego, Jego znajomość Wed i Jego cuda. Tym
razem krytycy posunęli się do zakwestionowania samej czystości i charakteru
Swamiego. W tym czasie byłem ciągle zajęty swoją pracą i dlatego bardzo mało
słyszałem o nieustannej paplaninie w kręgach plotkarzy. Od czasu do czasu ktoś
próbował powiedzieć mi coś o tych nonsensownych rzeczach, ale uprzejmie
zachowywałem dystans, gdyż ani nie miałem czasu na tego rodzaju rzeczy, ani
cierpliwości wysłuchiwania fałszu.
Kampania oszczerstw zaczęła się
wśród kilku rozczarowanych wielbicieli i wkrótce rozniosła się na tych, którzy
tylko czekają na wulgaryzm i skandal. W takim sensie ta kampania przeciwko Sai
nie stanowiła nic istotnego i mogłaby być całkowicie zignorowana. Jednakże
zachęceni panującą atmosferą w społeczeństwie, ludzie zdecydowani oszkalować
Swamiego znaleźli posłuch w ważnych kręgach. Najpierw w gazecie The Times of
London pojawił się bardzo negatywny artykuł. Po nim pojawił się przeciwny
Swamiemu komunikat UNESCO skierowany do mediów i wreszcie korporacja BBC
pokazała negatywny film. Jestem pewien, że wszyscy wiecie o tych rzeczach,
dlatego nie poświęcę im wiele czasu. Na razie poprzestanę na następującym
podsumowaniu:
•
Gdy pojawił się artykuł Timesa, byłem wstrząśnięty, podobnie jak wielu
innych. Oto jeden z wiodących dzienników świata publikuje negatywny materiał
bez choćby pobieżnego sprawdzenia prawdziwości tych treści. Niektórzy z nas
napisali listy do wydawcy ale, inaczej niż nakazuje zwykła praktyka
udostępniania jakiegoś miejsca dla odmiennych opinii, żadnego z tych listów nie
opublikowano. Tyle na temat obiektywizmu prasy!
•
Nie udostępnienie przez Timesa miejsca, należącego się nam
grzecznościowo, nie oznaczało końca sprawy. Nie można było tak po prostu trwać
w milczeniu, gdy w tzw. odpowiedzialnych instytucjach formułowano dzikie
oskarżenia i rzucano okropne oszczerstwa. W tej sytuacji nasz szacowny Indulal
Shah przejął inicjatywę i spotkał się z ówczesnym Premierem Indii Atalem Behari
Vajpayee.
•
W wyniku tego spotkania przygotowano oświadczenie podpisane później przez
Premiera Vajpayee, byłego Głównego Sędziego Indii Bhagavathiego, innego byłego
Głównego Sędziego Ranganatha Mishrę Przewodniczącą Unii Międzyparlamentarnej
Najmę Heptullę i byłego ministra a ówczesnego członka Parlamentu Shivraja
Patila. Myślę, że warto przedstawić czytelnikom to oświadczenie podpisane przez
te wybitne osobistości.
Publiczne
oświadczenie przeciw kłamstwom
Jesteśmy głęboko urażeni i
zasmuceni szalonymi, lekkomyślnymi i spreparowanymi zarzutami czynionymi przez
pewne instytucje oraz osoby wobec Bhagawana Śri Sathya Sai Baby. Normalnie
oczekiwalibyśmy, że odpowiedzialne środki masowego przekazu ustalą prawdziwe
fakty zanim wydrukują takie kalumnie – szczególnie gdy dotyczą one osoby, która
jest czczona w skali całego globu jako ucieleśnienie miłości i bezinteresownej
służby dla dobra ludzkości. Ponieważ pewna część mediów nie dochowała tej etyki
zawodowej, postanowiliśmy podać do publicznej wiadomości niniejsze podpisane
oświadczenie. Należymy do kilku milionów ludzi na
całym świecie, którzy uważają Śri Sathya Sai Babę za wielkiego mistrza i
nauczyciela. Wywodzimy się z różnych narodów i religii i wysoce cenimy fakt, że
Sathya Sai Baba prosi nas, byśmy stali się prawdziwymi wyznawcami własnych
religii. On głosi prawdę, prawość, miłość, pokój i niekrzywdzenie. Zawsze
podkreśla, że te uniwersalne wartości ludzkie należą do wszystkich wyznań i
tradycji religijnych. Śri Sathya Sai Baba naucza
przykładem. Poświęca cały swój czas i energię dla dobra społeczeństwa. Ludzie
wszystkich warstw społecznych ze wszystkich stron świata odwiedzają go w
Prasanthi Nilayam (Andhra Pradeś, Indie). Spotyka się z nimi i obsypuje swoją
miłością i błogosławieństwami tych, którzy go potrzebują. W ostatnich latach
osobiście był on inicjatorem kilku prawdziwie monumentalnych projektów w
służbie społeczeństwu. Założył szkoły, kolegia i uniwersytety, gdzie bez
żadnych opłat wszystkim oferuje się kształtowanie osobowości i edukację na
najwyższym poziomie. Jego program nauczania wartości ludzkich jest
wykorzystywany w tysiącach i placówek oświatowych na całym świecie. Wzniósł
szpitale, w których codziennie przeprowadza się skomplikowane operacje
chirurgiczne bez jakichkolwiek kosztów ze strony pacjentów. Zbudował
gigantyczne sieci zaopatrzenia w wodę pitną mieszkańców obszarów często
nawiedzanych przez susze. W rzeczywistości lista przedsięwzięć przez niego
inspirowanych ciągle rośnie, wraz z nowymi projektami podejmowanymi we
wszystkich częściach świata. Mieliśmy przywilej wielokrotnego
spotykania się ze Śri Sathya Sai Babą i osobistego zobaczenia jak nieustannie
angażuje się w przedsięwzięcia służebne dla społeczeństwa. Jednoznacznie potępiamy bezpodstawne
i robione w złych intencjach zarzuty z pewnych kręgów kierowane pod adresem
Sathya Sai Baby. Wielcy ludzie w swoim życiu często musieli znosić pomówienia.
Tego rodzaju żałosne wysiłki ani nie umniejszają ich chwały, ani nie osłabiają
ich determinacji osiągnięcia celu misji. Niech Bóg obdarzy zdrowym rozsądkiem
wszystkich, którzy wymyślają te obelżywe historie, a mądrością wszystkich
pozostałych, którzy zwrócą jakąś na nie uwagę. |
Shah zadbał o to, aby list ten zobaczyli czołowi
przywódcy Europy, włącznie z Premierem Wielkiej Brytanii.
UNESCO
wycofuje się ze swojej krytyki
W przypadku pojawienia się informacji UNESCO dla mediów
zastosowaliśmy inne podejście. UNESCO należy do Organizacji Narodów
Zjednoczonych, zaś Indie są w istocie jej jednym z członków-założycieli – w
1944 r. podpisywały pierwotną deklarację. My tu w Prasanthi Nilayam podjęliśmy
działania razem z Rządem Indii, korzystając ze stosownych kanałów, a Rząd ze
swojej strony poprzez swojego ambasadora w Paryżu złożył w UNESCO protest. Nie
będę wchodził tutaj w szczegóły, lecz powiem tylko że Rząd Indii wyraził ostry
sprzeciw wobec opublikowania wrogo nastawionej informacji opierającej się li tylko
na pogłoskach, a zatem szkodzący Sai Babie, który jest postacią czczoną w
Indiach i zrobił ogrom dobra dla społeczeństwa Indii. Ten zdecydowany protest
odniósł skutek i UNESCO wycofało się.
Wycofanie się UNESCO było wielką
porażką grupy przeciwników Sai, ale teraz zaatakowali z innej strony,
mianowicie poprzez telewizję. Jak dobrze wiecie większość kanałów TV upadło do
żenująco niskich poziomów. Nic więc dziwnego, że niektóre kanały w pewnych
krajach skorzystały z okazji, by pokazywać negatywne programy o Swamim. W
świetle dość powszechnego na Zachodzie sceptycyzmu wobec guru, takie
programy naturalnie przyciągały widownię, chociaż nie spośród widzów
potrafiących rozróżniać. Dlatego, mimo że otrzymywaliśmy protesty od wielu
wielbicieli z zagranicy, nie przejmowaliśmy się tym zbytnio. Nie było warto
wchodzić w spory z trzeciorzędnymi kanałami TV.
BBC
przynosi sobie wstyd
Rzeczy weszły w całkiem inny wymiar,
gdy BBC pokazała krytyczny film o Swamim. Był to absolutny wstrząs, ponieważ
podobnie jak London Times, BBC jest pozytywnym wzorem – w świecie
nadawców, ma się rozumieć. A jednak, z powodów jej tylko znanych, BBC
wyprodukowała program, który nie tylko był kiepsko przygotowany pod względem
poznawczym, ale cechował się żałośnie niskim poczuciem smaku, co kontrastuje z
powszechną opinią o tym nadawcy.
Smutny
przypadek Alayi Rahma
Centralną postacią oszczerczej
kampanii BBC był niejaki Alaya Rahm. Muszę wymienić to nazwisko, gdyż to on 6
stycznia 2006 r. wniósł sprawę do Sądu Wyższego stanu Kalifornia w Okręgu
(County) Orange. Był to proces, w którym powód występował o odszkodowanie
finansowe. Sąd wyznaczył datę procesu na 28 kwietnia 2006 r.
W tym miejscu zacytuję, oczywiście
za zgodą, list jaki otrzymaliśmy od Roberta Baskina z Kaliforni, który jest
prawnikiem. Zna on w pełni tę sprawę, więc myślę, że najrozsądniej jest
zacytować jego raport; jest to najlepsza relacja pod względem faktograficznym i
prawnym, jaką możemy przedstawić. Oto co o tym procesie pisze Baskin.
Chociaż oskarżenia Alayi Rahma
zyskały pewien rozgłos zanim wniósł sprawę do sądu, jego twierdzenia nie były
gruntownie zbadane aż do tego procesu. Postępowanie prawne dostarczyło
platformy, na której jego twierdzenia mogły zostać gruntownie i krytycznie
sprawdzone. Dzięki temu procesowi dochodzeniowemu odkryto, że powód i jego
rodzina między rokiem 1995 i 1999 mieli wystąpienia na licznych odosobnieniach
i konferencjach w dniach, w których miały miejsce rzekome wydarzenia. Te jego
wykłady, z których wiele zostało nagranych i spisanych, przeczyły późniejszym
oskarżeniom. Nie zawierały one żadnych wzmianek o jakiejkolwiek krzywdzie.
Wcześniejsze słowa wypowiedziane przez powoda zdawały się obalać jego
późniejsze oskarżenia. Dochodzenie w tym procesie
obejmowało określenie i przesłuchanie świadków, którzy byli obecni w Aśramie w Indiach, kiedy
miały miejsce rzekome wydarzenia stanowiące podstawę założenia sprawy sądowej
przez powoda. Jeden ze świadków w 1995 r. sprowadził powoda do Indii, towarzyszył
mu w podobnej podróży do Indii w 1997 r. i był obecny w czasie niektórych z
rzekomych audiencji. Zeznania tego świadka w procesie zostały uznane za dowód w
sprawie. Świadek zeznał, że w latach od 1995 do 1997 miał z Alayą Rahmem
bliskie i poufne związki, a gdy przebywali w Aśramie rozmawiał z powodem
codziennie, dyskutował z nim o szczegółach każdej audiencji powoda. Zeznał też,
że Alaya Rahm nigdy nie sugerował, by w tym okresie zdarzyło się jakiekolwiek
złe zachowanie lub została wyrządzona krzywda. Świadek ten złożył swoje
zeznania w marcu 2006 r. Po tych zeznaniach Alaya Rahm wycofał swoją sprawę. W związku z wycofaniem sprawy nie
złożono żadnej propozycji ugody; za przerwanie procesu nie było opłat
pieniężnych ani innych kosztów. Wycofanie stanowi zakończenie procesu. |
W tym miejscu muszę wyrazić swoje
osobiste serdeczne podziękowania bratu Baskinowi za tę zwięzłą relację.
Nie wiem co wy myślicie o tym, ale
jeśli chodzi o mnie to to wycofanie sprawy przez Alayę Rahma przed formalnym
przesłuchaniem w obliczu sędziego niweczy same podstawy wszystkich zarzutów,
które rozgłaszano w ostatnich kilku latach. Proszę pamiętać, że Rahm nie
wycofałby wytoczonej przez siebie sprawy, gdyby myślał, że ma szansę jej
wygrania. Faktem jest to, że nie miał podstaw – w ogóle żadnych i nigdy. Przez
lata Alaya Rahm rozpuszczał dzikie oskarżenia, a korporacja BBC mocno je
wykorzystała. Dlaczego? Ponieważ nigdy tych oskarżeń nie sprawdzono w legalnym
procesie. Rahm, podbudowany oczywistą powszechną na Zachodzie akceptacją jego
oskarżeń, uznał że może liczyć na odszkodowanie i wytoczył sprawę. Jednak jego
próba odniosła odwrotny skutek, a główny oskarżyciel zdał sobie z tego sprawę.
Wycofał się po cichu.
Aspekty
warte refleksji
Stańmy z boku i spójrzmy teraz na całą
tę historię z niezaangażowanego punktu widzenia. Chciałbym zwrócić uwagę na
następujące sprawy:
1. Mówiąc obiektywnie, nie należy się dziwić obrzucaniu
błotem, które ostatnio robiono. Jak już zauważyliśmy, kampanie przeciwko
Swamiemu w istocie nie są niczym nowym dla wielbicieli. Nowy jest rodzaj
oskarżeń rzucanych tym razem. Fakt, że spotkały się z szerokim oddźwiękiem
dowodzi tylko, że w mediach przeważa niski standard. Obecnie ludzie z mediów
mówią otwarcie, że właściwe wiadomości to nic innego jak tylko szwindle,
skandale, wulgaryzmy i kontrowersje. Stopniowo nawet gazety i kanały TV, które
kiedyś szczyciły się wysokim poziomem, zniżają się do sztuczek mających
przyciągać uwagę i ‘poprawiać’ ich notowania.
2. W przeszłości przy wielu okazjach sam Swami robił
uwagi na temat ataków na Niego. Zauważył że: „Ludzie obrzucają kamieniami tylko
drzewo uginające się od owoców, a nie drzewa, które nie mają żadnych owoców.”
3. To, że ludzie dobrzy często muszą cierpieć, jest
częścią Boskiego Dramatu. W przypadku Jezusa, chociaż był Boski, został
ukrzyżowany.
4. We wcześniejszych epokach, kiedy Swami inkarnował
się jako Rama i Kriszna, miał wrogów i krytyków. Tak było też w Shirdi. Tym
razem nie mogło być inaczej; wszak Bóg pojawił się w tymże samym świecie.
5.
Gdy Awatarzy przychodzą, tkają wokół siebie subtelną sieć. Jest ona
testem dla ludzi. Niektórym, za Łaską Boga, udaje się patrzeć przez tę sieć i
rozpoznać znajdującą się za nią Boskość. Ci są uratowani. Inni dają się zwieść,
nie potrafią dostrzec Boskości ukrytej w ludzkiej postaci i zawalają test.
Muszą czekać bardzo, bardzo długo zanim zbliżą się do Boga. Nawiasem mówiąc,
sieć o której mówię to tuman podejrzeń wznoszony przez krytyków. W takim
właśnie sensie odgrywają oni swoje własne role jako narzędzia!
6. Tak się składa, że o wszystkim tym wspomina sam
Kriszna. W Gicie Kriszna mówi: „Głupcy, nie znając Mojej
transcendentalnej natury jako Niezawisłego Pana Wszechświata, ignorują Mnie,
gdy inkarnuję się w niepozornej ludzkiej postaci. Lecz wielcy ludzie, o Partho
(Ardźuno), prowadzeni przez swoją Boską naturę i rozpoznawszy Mnie jako
Niezniszczalne Źródło wszystkich istot, oddają Mi cześć, zawsze utrzymując swe
myśli skupione na Mnie.”
7. Nawiązując do tematu Awatarów i ich wrogów,
Rama potrzebował Rawany po to, by mógł, pod pretekstem ścigania Rawany, obsypać
Łaską riszich, którzy pełnili rolę gospodarzy, gdy ich odwiedzał w
lesie, dać Sugriwie sposobność obrania Boga za swego przyjaciela, pomóc
wiekowej Śabari w zrealizowaniu jej marzenia, umożliwić Dźataju dokonanie
najwyższego poświęcenia dla Pana i tak dalej. Innymi słowy, Dramat Boga jest
złożony, my zaś nie jesteśmy w stanie wyobrazić go sobie czarno na białym.
8.
W tym kontekście, każde z nas, podobnie jak w Ramajanie, został
wyznaczony, by odegrać jakąś rolę. Bardzo niewielu z nas może być tego
świadomymi, ale faktem bezspornym jest, że nikt nie pozostaje bez swej roli w
tym Kosmicznym Przedstawieniu. W Ramajanie mamy, na przykład, małą
wiewiórkę. Cóż wiewiórka może pomóc w budowaniu potężnego mostu? A jednak i ona
odegrała pewną rolę, zwracając uwagę na fakt, że Bóg nie patrzy na ilość lecz
na jakość.
9. W szerszym ujęciu, my też mamy swoje role do
odegrania, oczywiście także tylko w pewnych granicach. Gdy zachodzi potrzeba,
musimy przeciwstawić się nieprawdzie w stosowny sposób. Jednakże, walcząc z
fałszem, prostując wypaczenia itd., NIE możemy dopuszczać do siebie żadnej
nienawiści czy gniewu.
10. Zauważyłem wielokrotnie, że gdy Swami odmawia
dostępu do siebie albo powstrzymuje kogoś, niektórzy zmieniają się, niektórzy
się odsuwają, zaś nieliczni stają się agresywni. Znam przynajmniej dwa
przypadki osób, które prowadziły e-mailową kampanię przeciwko Swamiemu
po tym, jak któregoś pięknego dnia Swami zaczął je ignorować. Być może to zbyt
mocno zabolało tych ludzi, szczególnie dlatego, że wcześniej cieszyli się nie
tylko dobrym lecz wręcz godnym pozazdroszczenia dostępem i przywilejami.
Podsumowując, chciałbym uczynić
następujące uwagi. Chociaż szlachetni ludzie a nawet Awatarzy byli na
przestrzeni historii atakowani w różnorodny sposób, później niewielu pamięta
tych krytyków. Mam na myśli to, że gdy ludzie myślą na przykład o Chrystusie,
pamiętają tylko o ostatecznym poświęceniu, jakiego dokonał. Ilu ludzi potrafi
nazwać po imieniu tych, którzy Go krzywdzili?
Dalej, chciałbym przypomnieć, co
Swami powiedział już w 1963 r. po tym, jak w cudowny sposób uwolnił się z
paraliżu. Powiedział wtedy, że w tym krótkim okresie, gdy przechodził atak
paraliżu, wielu ludzi przeżywało głęboki ból. Właśnie to, jak powiedział Swami,
przybliżyło wielu wielbicieli do Niego bardziej, niż w normalnym trybie byłoby
możliwe w ciągu wielu inkarnacji. Podobnie, chociaż niektórzy próbowali
oczernić Swamiego, ich działania przyprawiło wielu o tak wielkie cierpienie, że
ów wybuch miłości prawdopodobnie zbliżył tych cierpiących wielbicieli do Boga o
wiele bardziej, niż być może sobie uświadamiają.
Dla tych, którzy czasami mówią nam:
‘ignorujcie wszystkie te kalumnie,’ chciałbym uczynić osobną uwagę. Wiedzcie,
że nasza rola tutaj w Prasanthi Digital Studio musi być nieco różna od tej,
którą mają zwykli wielbiciele nie posiadający formalnych zobowiązań. Jesteśmy
jednostką masowego przekazu i mamy szczególne zadania, które musimy realizować.
Na pewno nie zniżymy się do poziomu ludzi, którzy prezentują się jako
niegodziwcy. Ale też nie zawsze bezpośrednio reagujemy na postępowanie
potężnych instytucji, które wykorzystują swoją reputację i rozpowszechniają
półprawdy i nieprawdy. Jednakże nie w każdym przypadku można ignorować
dezinformację; należy się jej przeciwstawiać we właściwy sposób. Tak na
przykład Indulal Shah poprosił Vajpayee i kilka innych wybitnych osobistości
tego kraju, aby wydali Publiczne Oświadczenie. O ile ci, którzy chcą wierzyć w
fałsz, mogą zlekceważyć takie oświadczenie, ludzie odpowiedzialni na pewno
zastanowią się: ‘Czy mamy wierzyć jakimś nieznanym ludziom głoszącym nie
potwierdzone zarzuty, czy człowiekowi takiemu jak Vajpayee, który jest znanym
na świecie mężem stanu?’ Jeśli nie przeciwstawimy się, gdy odpowiedzialne
urzędy rozpowszechniają fałsz, możemy napytać sobie rozmaitych problemów.
Nie wiem ilu z was wie, że nawet
obecnie wiele kanałów TV, także tych w Indiach, od czasu do czasu nadaje
kontrowersyjne materiały o Swamim. Także niektóre gazety próbują bagatelizować
ogromny wkład Swamiego. Nie możemy po prosu usiąść i mówić: ‘O, Bóg nie
potrzebuje mojej interwencji. On wie jak sobie ze wszystkim poradzić.’ Jeśli w
ogóle czegoś nauczyłem się poprzez uważne przyglądanie, to tego, że musimy
całkowicie angażować się we wszystko, co robimy, nie zaś próbować zachowywać
się niczym jakiś odludek. Jednakże, będąc głęboko zaangażowani w pracę, w sercu
nie możemy chować złośliwości, zazdrości czy nienawiści.
Sam Swami pięknie uczył tego w Ramajanie.
Podczas długiej walki Ramy z Rawaną pewnego dnia Rawana wypadł z rydwanu. Nie
miał przy sobie broni. Był też bardzo zmęczony. Gdyby Rama chciał, mógłby łatwo
skończyć z Rawaną jednym uderzeniem. Nie uczynił tego. Powiedział natomiast:
„Rawano, idź teraz do domu i wróć jutro. Wtedy wznowimy walkę.” Jaką naukę
niesie ten epizod? Mówi nam, że mamy, jak przystało, wykonywać swoje doczesne
obowiązki; w tym przypadku obowiązkiem Ramy było ukaranie Rawany za jego
występek. Powinno to zostać wykonane we właściwy sposób i bez nienawiści,
gniewu, bez poczucia zemsty i tak dalej. Tak więc, jeśli już postanowiłem
interweniować w wybranych aspektach, działo się to tylko po uprzednim starannym
rozważeniu kierunków działania.
Pozwólcie, że w tym miejscu zwrócę
uwagę na coś dotyczącego tego zagadnienia. Zauważyłem ze zdziwieniem, że kiedy
trwała cała ta negatywna propaganda, wielu wielbicieli z ożywieniem zagadywało
się nawzajem: ‘Wiesz co mówią?’ itp.
Bardzo niewielu zadało sobie trud, by mówić między sobą lub, co
ważniejsze, światu o wspaniałej pracy, jaką Swami wykonał i dalej wykonuje. Mam
nadzieję, że nie pogniewacie się na mnie za to, że tak mówię, ale
rozpowszechnianie dobrego słowa jest jednym ze skutecznych sposobów
rozprawiania się ze smrodem. Niemniej wydaje się, że tylko nieliczni wiedzą o
tym, jak wiele Swami uczynił dla dobra ludzkości. I, co jeszcze bardziej smuci,
niewielu o to dba; bardziej ich interesują plany podróży Swamiego, codzienne
plotki w Prasanthi itd.
Jak
głosić dobre nowiny
A nie jest tak, że brakuje
informacji o cudownych Misjach Swamiego. Na przykład, w okresie obchodów
80-tych Urodzin wydaliśmy kompletny zbiór Ksiąg Pamiątkowych (Souvenir
Volumes), które za pomocą bezcennych zdjęć opowiadają o historii licznych
Misji Pana. Księgi te oferuje się po cenach niższych niż koszty wydania, a
jednak jest niewielu kupujących. Gdy ostatni raz sprawdzałem, w Tustin Book
Centre w Ameryce zalegała duża liczba tych Souvenirów. Myśleliśmy, że
rozejdą się w mig, gdy tymczasem nie ma wielkiego zainteresowania. Pytałem dr-a
Gadię z Wielkiej Brytanii, dlaczego tamtejsi młodzi ludzie nie wykazują
zainteresowania. Nie potrafił dać żadnego wyjaśnienia. Ale zgodził się ze mną,
że to bardzo dziwne, iż podczas gdy ludzie potrafią wydawać pieniądze na
wymianę swoich telefonów komórkowych co dwa lata, ipodów (odtwarzaczy mp3)
– co trzy lata, a
laptopów – co cztery lata, nie chcą kupić tego ponadczasowego skarbu, który
przychodzi do nich po tak niskich kosztach.
Także w Indiach sytuacja jest
przygnębiająca. Tu w Aśramie widzę wielbicieli chodzących wszędzie i
cały czas rozmawiających przez komórkę. Ludzie ci mają dość pieniędzy, by kupić
nie jeden, lecz wiele telefonów. A jednak, gdy spytacie ich, czy chcieliby
kupić owe Księgi Pamiątkowe, natychmiast zaczną zrzędzić.
Tak dzieje się wszędzie, włącznie z
Bombajem, który jest przeładowany pieniędzmi. Ludzie w całych Indiach, włącznie
z dziećmi wielbicieli, nie mrugną powieką przed zakupem ostatniego Harry
Pottera, niekiedy nawet stojąc w długiej kolejce. Nie wahają się wydać
dużych pieniędzy, by obejrzeć najnowszy przebój kinowy w dniu jego premiery.
Ale gdy przyjdzie kupić pamiątkę, która byłaby skarbem na resztę życia, to już
inna sprawa.
Nie narzekam, tylko zastanawiam się
nad smutnym upadkiem poczucia wartości. Jak możemy ubolewać nad rzucaniem oszczerstw
na Swamiego, gdy nam samym – nam którzy szczycimy się byciem Jego wielkimi
wielbicielami, nie zależy na lepszym poznaniu Swamiego, Jego czynów Współczucia
i Jego Przesłania, kiedy nieświadomie trywializujemy Go w wielu aspektach? Czy
przynajmniej wiemy dostatecznie dużo, by móc przeciwstawić się i zakwestionować
te fałszywe zarzuty?
W jakiś sposób gdzieś gubimy
właściwą perspektywę. Gdyby istniała wyższa świadomość nauk Swamiego i Jego
aktów służebnych, wieści na ten temat rozchodziłyby się szybciej – im więcej
ludzi, którzy wiedzą, tym wiadomości szybciej się rozprzestrzeniają. A jeśli
miliony ludzi znałyby wielkość Swamiego i Jego Współczucie, niewielu uległoby
wpływowi negatywnej propagandy. Mam nadzieję, że nie dotykam gołego nerwu, ale
mam odczucie, że nie dość poważnie traktujemy Boskość i często jesteśmy skłonni
traktować Ją jako coś pospolitego i błahego. Bóg przychodzi w ludzkiej postaci
nie po to, byśmy Go trywializowali, lecz byśmy mieli łatwy do Niego dostęp w
formie Darśanów oraz okazji Sparśanów i Sambhaszanów
(błogosławieństw Jego dotknięcia i wysłuchania dyskursu). Są to przejawy
nadzwyczajnej Łaski, za którą winniśmy wyrazy wdzięczności w postaci mówienia
światu w taki czy inny sposób o wspaniałej pracy, jaką bez przerwy wykonuje
Swami.
Dziękuję. Dźej Sai Ram.
W dołączonym do powyższego tekstu
Dodatku,
Venkataraman w interesujący sposób dokumentuje wspomnianą we Wstępie sprawę
UNESCO. Ten materiał przedstawiamy
w tym miejscu.
[Z Heart to
Heart, July 2006, pp. 58-69, tłum. KMB; 2006.11.05]