Część druga – Alcheringa w Kariong (Nowa Południowa Walia, Australia)

 

Po opuszczeniu groty z symbolami wyrzeźbionymi na ścianach Gerry, nasz aborygeński przyjaciel, chciał żebyśmy wspięli się wyżej na wzgórze. Stąd rozciągał się wspaniały widok przez gumowe drzewa na połyskującą błękitną zatokę. Zaprowadził nas do miejsca, gdzie, jak nam powiedział, lubił prowadzić uzdrawianie za pomocą swoich kryształów. Mówił, że kryształy były używane do uzdrawiania przez jego plemię Bundjalung od czasów stworzenia.

Na jednej z płaskich skał pokazał nam umiejscowioną po jednej stronie naturalną skalną kołyskę, którą w minionych latach kobiety wykorzystywały jako łóżko aby mieć dzieci. W pobliżu znajdowały się małe stawy z wodą i miękka ziemia. Kazał nam położyć się w kołysce, aby zobaczyć co odczujemy. Pierwsza położyła się Helen i weszła w zmieniony stan świadomości.  Zauważyliśmy, że żadne owady do niej nie przychodziły, mimo że był ciepły dzień. Późnie poczuła się dziwnie i nie mogła jasno myśleć. Twierdziła, że przeżyła ekstazę urodzenia, ale też poczuła się opuszczona, chociaż wiedziała, że nie jest sama. Było to dziwne. Gerry spytał ją „A co z dzieckiem?” On też nie wiedział, dlaczego o to spytał.

Helen chciała, żebym ja położyła się w kołysce. Ja również weszłam w zmieniony stan świadomości, czując wielki spokój, ale po chwili wróciłam do siebie mówiąc: „Móc urodzić było wielkim zaszczytem.” O co więc w tym wszystkim chodziło? Odczucie było mistyczne i wiedziałyśmy, że nie jesteśmy same.

Wrażenia szybko odeszły i wesoło ruszyliśmy do innej płaskiej skały, na której był wyryty olbrzymi wieloryb. Gerry zaproponował, abyśmy tutaj urządzili sobie nasz piknik i spokojnie porozmawiali. Wcześniej wskazał obszary, które były miejscami załatwiania spraw mężczyzn i inne dla kobiet. Wszyscy jesteśmy mediami i przyjemnie odczuwaliśmy obecność wokół ducha przodków.

 

 



Kończyło się późne popołudnie – pora wracać. Pośpiesznie otworzyłam bagażnik mojego samochodu, aby dać coś jednemu z naszych przyjaciół i niebacznie zamknęłam go wraz z kluczykami do samochodu. „O cholera!!” Pomoc serwisowa była daleko. Alcheringa mówił, że da nam klucze, a teraz ... zabrał je!!!

Helen i Gerry zostali przy samochodzie, a ja zabrałam się z innymi do najbliższego miasta. Miałam duże trudności z zatelefonowaniem po pomoc: albo nie mogli mnie zrozumieć, albo numery telefonów były niewłaściwe. Już byłam mocno sfrustrowana, gdy w końcu pomoc przyszła i wróciłam do Gerryego, Helen i samochodu by wydostać kluczyki.

Zbliżał się wieczór. Gerry poprosił Helen i mnie, abyśmy podeszli na skraj skalnego klifu i kazał mi trzymać ręce wyciągnięte do przodu w kierunku wody, gdzie migotały małe światła na łodziach. Powiedział: „Myślę, że to tutaj gwiezdny statek wpadł do wody.”

Staliśmy całą trójką blisko siebie, kiedy wszyscy razem doświadczaliśmy tej samej pamięci dawnego wcielenia. Zdarzyło się coś strasznego a my płakaliśmy zalewając się łzami. Ja bardzo się trzęsłam. Powiedziałam: „Jesteśmy gwiezdnymi ludźmi, straciliśmy nasz olbrzymi statek bazowy, Rexegenę.” I dalej łkałam i zawodziłam wraz z Helen i Gerrym. Nie mogliśmy uwierzyć, że to się zdarzyło. W tym poczuciu bezsilności wiedzieliśmy, że statek ratunkowy uległ uszkodzeniu i poszedł pod wodę w tej zatoce. Helen i Gerry wiedzieli, że byli obecni na tym statku. Ja byłam na innym statku, który leciał za tym w nadziei, że będzie można pomóc. Pamięć tego wydarzenia znalazła we mnie odbicie w owej frustracji, gdy wcześniej bezskutecznie próbowałam załatwić pomoc w otwarciu bagażnika, aby wydostać kluczyki.

W ciągu tygodnia wracały dalsze wspomnienia. Helen i ja ciągle wydzwaniałyśmy do siebie opowiadając je sobie. Gerry poleciał do USA. Inni dowiedzieli się o naszej przygodzie i często do mnie dzwonili z informacjami, że czuli związek z tą samą historią.  Większość tych ludzi nie znała się nawzajem, ale wystarczyło, żeby tylko usiedli ze zdjęciami symboli ze skalnych ścian, aby spontanicznie cofnąć się do tej samej historii Minionego Życia.  Ich wspomnienia obejmowały jednak inny punkt widzenia.

Alcheringa miał rację. Było tak, jak gdyby działała niewidzialna ręka, przywołując tę samą historię poprzez wielu ludzi. A odnosiła się do czasów, kiedy gwiezdni ludzie przeprowadzili modyfikacje genetyczne na dwunożnych małpopodobnych istotach w celu stworzenia nowej istoty, która w drodze ewolucji stała się człowiekiem, jakim teraz jesteśmy. Wierzę, że pierwszymi dziećmi byli Aborygeni, których gwiezdni ludzie nazywali „Podopiecznymi.” Oni odziedziczyli psychiczne zdolności gwiezdnych ludzi i zawsze wiedzieli, że Bóg jest we wszystkim.

Moja druga książka zatytułowana Alcheringa, when the first ancestors were created” opisuje historie mieszkańców Statku Bazowego Rexegena, które zostały mi opowiedziane, a także przedstawia tych, którzy zaatakowali Statek.

Zamierzam zmienić tytuł tej drugiej książki na „Star People Revisited (Gwiezdni ludzie ponownie)” i staram się o drugie jej wydanie.

Możecie obejrzeć niektóre z symboli wyżłobionych na ścianach groty. Jest ich około 250 (zdjęcia są tutaj, w tym albumie lub w oryginalnej witrynie). Może i ty, czytelniku będziesz mógł podłączyć się do ich energii i przypomnieć sobie... ‘Góra’ powiedziała nam, że wszyscy w Galaktyce znają tę historię. Nie wszyscy brali w niej udział, ale jest w sercu każdego.

 

 

UZUPEŁNIENIE

ZJAZD STATKU BAZOWEGO w Canyonleigh w 2001 r.

 

Statek Bazowy Rexegena przybył z Plejad 900 000 lat temu z 50 000 gwiezdnych ludzi na pokładzie. Statek został zniszczony a ocalało jedynie 90 gwiezdnych ludzi. Walczyli o przetrwanie w niesprzyjającej atmosferze, która była dla nich za gorąca i zawierała bakterie, które ich atakowały. Mimo to utworzyli niewielką społeczność.

Zdjęcie poniżej przedstawia niektórych ludzi, którzy pamiętają, że byli na statku. Wielu z nich do czasu zjazdu nigdy się ze sobą nie spotkało.

 


Na poniższym zdjęciu są Helen, Val i Gerry, którzy jako pierwsi razem doświadczyli pamięci gwiezdnych ludzi. Przeżycie to stanowiło początek całej tej historii. Imiona, jakie otrzymaliśmy w tym wspomnieniu to Elouera, Egarinna i Ujeshet.