Poranny dyskurs wygłoszony na konferencji Guru Wikas
20 marca 2016 r. w Japonii
Dzisiaj na świecie nie ma pokoju z powodu braku bojaźni przed grzechem i miłości do Boga oraz zaniku człowieczeństwa w ludziach.
(Wiersz telugu)
Drogie ucieleśnienia miłości! Nauczyciele, wielbiciele i dzieci!
Wszyscy przybyliście tu dzisiaj z różnych części świata, aby podzielić się swoimi staraniami i przemyśleniami na temat pracy Guru Wikas, którą Swami was obdarzył.
Wysłuchaliście wielu mówców, którzy występowali w imieniu członków zespołów poszczególnych krajów, prezentując swoje przemyślenia. Nie ma wątpliwości, że wszyscy wzięli sobie to zadanie do serca i włożyli znaczny wysiłek w kraju, do którego należą. Nie ma też wątpliwości, że wykonując polecenie Swamiego, to oni skorzystali najwięcej.
Wyboru ścieżki, którą będzie się podążać, można dokonać tylko wtedy, gdy zna się cel, do którego się zmierza. Gdy chcecie przyjechać do Japonii, musicie polecieć samolotem; gdy chcecie udać się do Ameryki, musicie polecieć samolotem. I podobnie robicie w przypadku Indii i Singapuru. Zatem, gdy już wiecie, dokąd chcecie jechać, łatwo jest tam się dostać.
Co jednak zrobi ze swoim życiem ktoś, kto nie zna kierunku, kto nie wie dokąd chce lub powinien pójść? Jest on jak łódź bez sternika płynąca po wodach morza. Bezcelowo dryfuje po morzu.
Dlatego pierwszą rzeczą, którą powinniście poznać, jest to, w jakim celu tu jesteście. Gdy będzie to jasne, wtedy bardzo łatwo będzie wam pójść właściwą ścieżką ku celowi. Oczywiście, będzie to pewien proces – musicie kupić bilet, załatwić paszport i wizę – nie w ostatni dzień, lecz znacznie wcześniej. Musicie też spakować swoje rzeczy, wsiąść na samolot i dotrzeć do celu. Ale cały ten proces następuje dopiero po tym, jak będziecie wiedzieli, dokąd chcecie jechać.
Pierwszym i najważniejszym celem Guru Wikas jest transformacja siebie. Tak jak niewidomy nie może prowadzić innego niewidomego, ktoś kto nie jest przetransformowany, nie może transformować innych. Aby pomagać innym, najpierw trzeba mieć zdolność pomagania.
Dziś rano, gdy Swami wstąpił na scenę, zobaczył dwie świeczki na ołtarzu. Zadaniem świeczek nie jest tylko stanie na ołtarzu, lecz spalanie siebie w celu dostarczenia światła innym. Wartość świeczek zawiera się w tym, że mogą się spalać i dawać innym światło, rozświetlając im życie. Podobne jest życie człowieka, który żyje w celu służenia innym. Przetransformować siebie można tylko przez takie poświęcenie zrodzone z miłości. Zatem najważniejszym obowiązkiem jest bycie chętnym do poświęcenia, które rodzi się z miłości do innych i prowadzi do transformacji siebie, a dzięki temu także transformacji innych. Tysiąc słów może nie wyjaśnić jakiegoś faktu, ale zrobi to jeden akt, który jest zgodny z tym faktem.
Właściwy proces zawiera się najpierw w byciu – byciu tym, czym chcecie, by inni byli; następnie robieniu – postępowaniu zgodnie z własną naturą; następnie widzeniu – przyglądaniu się temu, co dzieje się wokół; i wreszcie mówieniu – mówieniu innym, co trzeba zrobić, zgodnie z własnymi działaniami. Najpierw bądźcie dobrzy, następnie róbcie dobrze i dopiero wtedy, gdy widzicie, że coś jest niedobre, macie prawo mówić innym, jak mają postępować. Ktoś, kto praktykuje, uzyskuje ogromną moc. Słowa niemające pokrycia w praktykowaniu brzmią pusto. Tak więc, zdobywajcie tę moc transformacji przez praktykowanie.
Przed chwilą Narasimha Murthy mówił o znaczeniu wiary w Boga. Bóg, jak angielskie słowo GOD podpowiada, jest stwórcą (ang. Generator), Organizatorem i niszczycielem (Destroyer). Te trzy aspekty posiada także przyroda. Jeśli się rozejrzycie, stwierdzicie, że przyroda stwarza, podtrzymuje i niszczy to, co jest niepotrzebne. Przyroda jest prawdziwym odbiciem Boga – posiada te trzy cechy Boga.
Człowiek, który jest stworzeniem przyrody, musi także dziedziczyć te cechy przyrody. Musi konsekwentnie pracować nad stwarzaniem tego, co jest dobre dla wszystkich. Następnie musi pomagać każdemu w utrzymywaniu stanu dobroci. W końcu musi transformować to, co jest złe, zatem niszczyć je przez przekształcanie na dobre.
Najpierw musicie stworzyć dobro w sobie. Następnie musicie podtrzymywać to dobro przez przebywanie w towarzystwie ludzi dobrych. Wreszcie musicie zniszczyć zło w sobie i wokół siebie przez przekształcenie go na dobro. Gdy zapalacie świecę, nie niszczycie ciemności – przekształcacie ją w światło. Jako nauczyciele Guru Wikas musicie postępować tymi trzema ścieżkami – bycie dobrymi, trwanie w dobru i pomaganie innym w stawaniu się dobrymi przez transformację zła w dobro.
Dzisiaj świat potrzebuje nie wielkich ludzi, lecz tylko dobrych. Tego, czego nie mogą osiągnąć lakhy (setki tysięcy) wielkich ludzi, może dokonać kilkoro dobrych ludzi. Jedno wiąże się z ilością, a drugie – jakością. Możecie zastanawiać się: „Co Swami może osiągnąć przez tych kilkoro ludzi, którzy siedzą tu w jakimś zakątku Japonii, mówiąc o transformacji całego świata? Czy jest to możliwe?” Możecie mieć takie wątpliwości, ale zapewniam was, że tak jak za pomocą tylko jednej świeczki możecie zapalić inną, a przez tę drugą kolejną, tak w tym przypadku wszystko może wymagać czasu, ale z pewnością się dokona. Trzeba tylko zapalić pierwszą wewnętrzną świeczkę. Jeśli zechcecie być tą świeczką, mogę was zapewnić, że z czasem zapłonie tysiące tysięcy świeczek i zniknie cała ciemność świata.
Sprawia mi wielką radość widzieć, że przynajmniej niektórzy z was chcą być czynnikami takiej zmiany dokonującej się przez przemianę siebie, a tym samym przemianę innych. Gdy kazałem wam przyglądać się sobie, kazałem też patrzeć na innych na zewnątrz, gdyż świat jest po prostu reakcją, odbiciem i echem. Widzicie to, czym jesteście, czyli siebie. Zatem, o ile sami nie jesteście dobrzy, nie możecie widzieć dobra w innych.
Nauczyciel musi widzieć dobro w uczniach, wspierać to dobro i zapobiegać złu. Jednym z najlepszych przykładów jest sam Swami, gdyż On postrzega wszystkich jako boskich i dlatego nie bierze pod uwagę ich błędów i szaleństw i kocha mimo ich niedostatków. Gdyby Swami ciągle wytykał to, co jest w was złe, co jest negatywne, czy sądzicie, że ktokolwiek z was siedziałby tu teraz? Swami skupia się na tym, co jest w was dobre, co jest boskie, a resztę ignoruje. Interesuje Go płomień, a nie otaczająca go ciemność. Im jaśniejszy jest płomień, tym mniejsza ciemność wokół. Ponieważ kocha was, wspiera i zachęca was do bycia bardziej boskimi, bardziej boskimi, bardziej boskimi, dzięki czemu wszystko inne zanika. Miłość do siebie i do Swamiego pobudza was do trwania na tej ścieżce boskości. Staracie się stać dobrymi nie z powodu nakazów prawa, lecz z powodu miłości. Obojętnie co moglibyście powiedzieć, jak namiętnie dyskutować, jak bardzo próbować sprzeciwiać się, prawdą pozostanie to, że ta bezinteresowna miłość jest możliwa tylko dzięki Boskości, a nie komukolwiek innemu.
Możecie powiedzieć: nie dyskutujmy o tym, nie omawiajmy tego w szkole i z dziećmi, ale o ile nie będziecie dyskutować o Bogu i Jego bezinteresownej miłości, nie ma mowy, by program ten mógł być utrzymany. Gdy dzieciom dajecie Boga, dajecie im siłę, która leży w ogromnej wierze. W chwilach cierpienia i rozczarowania dziecko pomyśli o Bogu i będzie wierzyć, że ktoś je obserwuje i ochroni je. Z powodu małych niepowodzeń, które są jak przelotne chmury, dzieci schodzą na złe drogi, stosują złe metody, a nawet targają się na swoje życie, nie zdając sobie sprawy z jego wartości. Utrata kilku punktów na egzaminach, otrzymanie bury od starszych lub strata przyjaciela albo zerwanie związku doprowadza ich do takich skrajnych postaw, ponieważ brakuje im ufności w siebie, w swoją Jaźń, przez którą rozumiem Boskość. Dzieci będą miały tę ogromną wiarę w siebie i nie będą angażowały się w jakieś małoduszne zachowania, gdy będą wierzyły, że Boskość jest wewnątrz nich i że są czymś znacznie większym niż tylko zespół ciało-umysł.
Podobnie, gdy odniosą sukces, gdy kiedyś staną się sławne, nie będą tego celebrować z ego i pychą – przyjmą to ze skromnością, gdyż wszystko to otrzymały z łaski Boskości. Dlatego ważne jest, aby zrozumieli Boskość wewnętrzną i zewnętrzna, którą nazywa się Bogiem; muszą w nią uwierzyć. Niektórzy mogą was nawet zniechęcać mówiąc: „Nie dyskutujcie takich tematów w szkole, gdyż może to prowadzić do nieporozumień i niepokojów.” Ale sami musicie dzisiaj zadać sobie pytanie, czy gdybyście nie mieli wiary w Boga, zaszlibyście tak daleko w swoim życiu. Każda ilość moralnych kazań, pouczeń, każdy program nauczania jest jak mówienie o słodyczach bez ich posmakowania. Chcecie, by ludzie prowadzili się moralnie, by przestrzegali wartości ludzkich, byli ludzcy, ale tego nie da się zrobić na siłę, przepisami prawa. Papa bhiti, czyli bojaźń grzechu nie może wynikać z obawy przed prawem. Gdy jest wymuszona, będzie przestrzegana do czasu istnienia siły wymuszającej; gdy siła ta zniknie, zniknie strach przed grzechem. Ale gdy strach pochodzi ze źródła, którym jest miłość, będzie trwał wiecznie.
Aby w społeczeństwie panował spokój, bardzo ważne są trzy rzeczy. Pierwsze dwie to sangha niti, czyli jedność i moralność w społeczeństwie, oraz obawa przed złym postępkiem (papa bhiti). Ale bardziej fundamentalna od nich jest miłość do Boga, czyli dajwa priti. Dajwa priti jest jak korzeń drzewa, papa bhiti – jak jego pień, a sangha niti – jak jego gałęzie. Dzisiejszy system edukacji, cierpiąc z powodu własnego zła, chce jedności, moralności i strachu przed złym zachowaniem, ale w osiągnięciu tego nie pomoże żadne prawo. Wspomniane gałęzie i pień będą rozwijać się tylko wtedy, gdy podlewa się korzenie, które są głęboką wiarą w Boga. Drzewo możecie spryskać wodą od góry do dołu, ale jeśli korzenie nie dostaną wody, drzewo nie będzie rosło. Jednak bujnie urośnie nawet wtedy, gdy podlejecie same tylko korzenie. Zatem, nie pozwalajcie sobą sterować, gdy ludzie apelują o niedyskutowanie o Bogu w klasie, gdyż byłoby to jak podlewanie pnia i gałęzi, a nie korzeni.
Duchowość to poznawanie własnego przeznaczenia, którym jest Bóg. Istnieją rozmaite ścieżki prowadzące do tego celu – są to religie. Na przykład, gdy podróżujecie autobusem, na drodze musicie przestrzegać pewnych reguł. Gdy podróżujecie samolotem, musicie przestrzegać reguł ruchu lotniczego. Podobnie, rozmaite religie uczą rozmaitych metod z zachowaniem pewnych reguł, w celu osiągnięcia przeznaczenia, czyli Boga.
Można to przedstawić jeszcze prościej – duchowość jest jak program nauczania, a religie jak rozmaite szkoły uczące według tego programu we własnym języku i we własny sposób. W różnych szkoła mogą być różne mundurki, pory modlitw, rodzaje modlitw, różni nauczyciele i różne języki jako środki przekazu, ale treść lekcji jest ta sama, zgodna z programem nauczania. Żadna szkoła nie uczy, że istnieje pięć różnych słońc – japońskie, amerykańskie, indyjskie itd. i że istnieje pięć różnych rodzajów wschodów słońca. Gdy jesteście w Japonii, możecie nazwać je słońcem japońskim, w Ameryce – amerykańskim, w Indiach – indyjskim itd. Słońce jest to samo, a tylko wy znajdujecie się w różnych miejscach. Słońce możecie nazywać różnorako, ale w istocie jest tylko jedno. Podobnie, Bóg jest jeden, ale ludzie postrzegają Go z różnych perspektyw i nazywają Go różnymi imionami. Ponieważ zapisują się do różnych szkół religii, muszą przestrzegać reguł danej szkoły. Niektóre religie mogą mieć więcej wiernych, gdyż w ich szkołach są lepsi nauczyciele, ale nie znaczy to, że przedmiot nauczania jest inny.
Drodzy, jeśli będziecie unikać tego tematu, wtedy dzieci nigdy nie poznają prawdy. Przyjmą nieprawdę za prawdę i będą dalej żyć w sposób małostkowy. Co zrobi matka, gdy dziecko mówi: „W łazience jest duch; nie chcę tam wchodzić”? Weźmie dziecko, otworzy drzwi do łazienki i pokaże, że nie ma tam ducha. Powie: „Nie bój się swojego urojenia.” Tak samo, gdy ludzie mówią, że jedna religia jest lepsza od innej, że inna jest gorsza, nie jest to właściwe, jest to złe – pokażcie im prawdę. Powiedzcie, że wszystkie religie wskazują na tego samego Boga, że to tylko błędna interpretacja doprowadziła do takich nieporozumień. Zewnętrzne atrybuty każdej religii mogą się różnić, tak jak w szkole mundurki bywają różne, tak jak podręczniki są napisane w różnych językach, tak jak modlitwy co do pór i rodzajów są różne, ale przedmiot nauczania jest ten sam.
Zatem, nie ma sensu zajmować się tym problemem z zewnętrznej perspektywy. Musicie wejść w to głębiej i rozwiązać problem u podstaw. W przeciwnym wypadku będzie tak jak z człowiekiem, którego użądlił skorpion, a on poszedł do lekarza po pomoc. Lekarz dał mu jakąś maść i kazał zaaplikować w miejscu ukąszenia przez skorpiona. Ten niemądry człowiek poszedł na miejsce, gdzie został użądlony i posmarował maścią nie nogę lecz ścianę. Jaką korzyść odniesie cierpiąca noga, gdy posmarujecie ścianę? Podobnie, podchodzenie do spraw religii w niewłaściwy sposób nie rozwiąże problemu. Musicie robić to we właściwy sposób.
Poświęcam tak wiele czasu tematowi wiary w Boga, który ma być podstawą waszych wysiłków, dlatego że widziałem pewien opór lub brak przekonania w rozwijaniu tego tematu. Możecie wierzyć lub nie, ale jeśli nie będziecie uczyć tej koncepcji Boskości i Boga, wszystkie inne wasze wysiłki będą tak skuteczne, jak próba przeniesienia wody w sicie. Możecie myśleć, że sito jest pełne wody, ale woda w mig zniknie.
Tak, wasza metoda jest właściwa: pójść do szkoły, nawiązać jakąś relację przez dawanie im tego, czego chcą, a potem powoli wpajać to, czego przyszliście nauczać. Nie ma w tym nic złego. Dzieci z natury lubią jeść, grać – z natury lubią wszystko to, co je ekscytuje. Zacznijcie wasze związki w ten sposób, ale w końcu musi się to zmienić na to, z czym tam poszliście, by im dać. Do nauczycieli również należy podchodzić w podobny sposób. Idźcie tam, przebywajcie z nimi, by zrozumieć, czego potrzebują i pomagajcie im w sposób w jaki potraficie. Koniec końców, gdy was polubią z powodu waszej szczerej miłości do nich, będziecie mogli przekazać tę wiedzę, którą chcecie szerzyć.
To, co zostało zrobione przez minione sześć miesięcy, to tylko „A, B, C, D,” tj. poznaliście podstawy. Poznaliście tylko abecadło tego przedmiotu. Teraz musicie zająć się słowami. Drugi etap Guru Wikas będzie polegał na tym, że do jakiejkolwiek szkoły pójdziecie i spotkacie się tam z nauczycielami, zawiążecie z nimi więzi miłości. Każde z was powinno mieć przynajmniej pięcioro ludzi, z którymi będzie was łączyć tak dobra przyjaźń. Dzięki tej przyjaźni dowiedzcie się, co pomogłoby im rozwinąć się na lepszych nauczycieli. Tego nie można załatwić przez jednodniowy program, albo jednodniową konferencję czy szkolenie. Trzeba to robić ciągle przez następne sześć miesięcy. Pozostańcie z nimi przez te sześć miesięcy, dowiedzcie się, jakie mają problemy, spróbujcie podsunąć im rozwiązania i pomóżcie, jak możecie. Zwróćcie uwagę na te ich problemy. Mogą to być osobiste sprawy wpływające na ich życie zawodowe, albo jakieś inne problemy, ale zanotujcie i dowiedzcie się, jakie to rozmaite czynniki utrudniają pracę nauczycieli. Wciągnijcie do ścisłej współpracy pięciu takich nauczycieli. Pięciu ma przypadać na jedną osobę, a nie na jeden kraj. Wolałbym, aby na początek nauczyciele współpracowali z nauczycielami, a nauczycielki z nauczycielkami. Sami mówiliście, że dzieci zawsze uważnie obserwują to, co robicie. Nawet jeśli jesteście dobrzy wewnętrznie, musicie też prezentować się dobrze na zewnątrz. Nie powinniście też przez pomyłkę dawać przykładu, który mógłby być źle odczytany przez dzieci i prowadzić do problemów.
Gdy ta grupa urośnie, rozumienie poprawi się, zaufanie pogłębi się, wtedy przedyskutujemy następny etap. Obecnie mamy zadanie na najbliższe sześć miesięcy. Kiedyś w następnych sześciu miesiącach spotkamy się w Indiach.
Jeśli są jakieś szczególne pytania, które przysłużą się wszystkim, możecie je zadawać.
Pytanie 1: Swami, w szkole, do której chodzimy, nauczyciele oczekują, że wrócimy, by przedstawić im jakąś technikę. Co mamy im teraz powiedzieć?
Swami: Pierwsze zagadnienie dla nich to transformacja siebie. Muszą zastanowić się nad sobą: jak są dobrzy lub źli, w jakich obszarach powinni się poprawić, jak mogą stać się bardziej kochający i lepsi w swoich umiejętnościach pedagogicznych. Oto narzędzia osobistej transformacji, których najpierw musicie im dostarczyć, aby mogli się udoskonalić. Jeśli są skromni i rzeczywiście chcą się poprawić, najłatwiej byłoby, gdyby rozejrzeli się, porozmawiali z własnymi kolegami, z własnymi uczniami, z własnymi seniorami, starając się znaleźć obszary, w których mogą się poprawić. Muszą mieć otwarty umysł i pokorę, by przyjąć sugestie i rady, a nie traktować ich negatywnie. Czy są na to gotowi? Spytajcie ich.
Jednakże, zanim każecie im to zrobić, sami tak postąpcie. Zbierzcie odwagę i zapytajcie własną rodzinę, przyjaciół, wielbicieli: „Jak myślisz, w jaki sposób mógłbym się poprawić?” Nie wybierajcie tych, którzy są wyraźnie wam życzliwi i będą was chwalić – przystępujcie do każdego bez takich kalkulacji.
Koniec z siedzeniem nad brzegiem i planowaniem nauki pływania. Musicie wejść do wody i zanurkować. Gdy już dowiecie się, co inni chcą od was, i uda się wam poprawić, będziecie mogli łatwo powiedzieć nauczycielom, z którymi się spotykaliście, aby zrobili to samo – zarówno w sprawach osobistych, jak i w pracy.
Nie wymaga to żadnej struktury organizacyjnej ani szkolenia. Nie musicie nawet brać notesu, ponieważ gdy chwalą was, zapamiętacie, a gdy ganią, zapamiętacie nawet lepiej.
Zacznijcie tak: pójdźcie najpierw do męża. Tylko on będzie miał sto rzeczy do powiedzenia o was – o ile tylko zapewnicie go, że nie wyrzucicie go z domu i nie przestaniecie odżywiać.
(Zwracając się do tłumacza, brata Genzo) On martwi się, że jego żona tu siedzi i wszystkiego wysłuchuje, co może przynieść mu większe kłopoty. To dlatego nie tłumaczy (śmiech).
Pytanie 2: Nawiązując do poprzedniego pytania, mówiłeś o najpierw „być,” potem „robić.” Martwię się, że nie jestem jeszcze przetransformowany. Ale próbuję – wkładam wysiłek, mam narzędzia i rozmyślam nad tym. Czy można w czasie całego tego procesu dzielić się nim z innymi?
Swami: Tak, oczywiście; musisz to robić. Jeśli przeszliście jakąś ścieżkę, możecie też ostrzec innych. Musicie pomagać innym przejść tę samą drogę, ale oni będą szli za wami; nikt nie pójdzie przed wami. Wy musicie wyruszyć pierwsi.
Nie wszystko pójdzie zbyt łatwo, ale nigdy nie obiecywałem, że będzie łatwo. Bądźcie więc na to gotowi, ale przyjmujcie wszystko w pozytywny sposób. Myślcie, że sam Swami mówi przez te liczne usta i pozwala wam dowiedzieć się, jak możecie się poprawić.
Nasze dzieci w Muddenahalli są bardzo chętne do kaskaderskich wyczynów na motocyklach. Dostaję listy nawet od uczniów z siódmej i ósmej klasy, w których piszą: „Swami, pozwól nam uczestniczyć w wyczynach motocyklowych tak jak dzieciom z dwunastej klasy.” Ja im odpowiadam: „Gdy urośniecie i będziecie dostatecznie wysocy, aby poradzić sobie z motocyklem, na pewno dam wam taką możliwość.”
Podobnie radzę wam, abyście nie byli zbyt niecierpliwi we wprowadzaniu w życie tego programu i nie zaczynali go wszędzie głosić. Najpierw sami zdobądźcie odpowiednie umiejętności, aby móc podjąć ten program. Macie jeszcze pewną drogę do przebycia. Gdy ją przejdziecie, podam wam wskazówki na następne kroki. Tymczasem możecie tworzyć te związki z pięcioma nauczycielami i dzielić się z nimi własnymi doświadczeniami nad poprawianiem siebie. Tak należy popychać te sprawy naprzód.
Nie obawiajcie się, że w listopadzie będzie jakiś egzamin i Swami będzie pytał o wasze postępy. Nie, nic z tych rzeczy. To wy wiecie najlepiej, jak dobrzy lub źli jesteście.
Włóżcie poważny wysiłek, bądźcie gotowi na poświęcenie, bądźcie gotowi odrzucać to, co nie jest dobre i przygarniać to, co jest właściwe. Zróbcie to wszystko, potem przyjdźcie to porozmawiamy więcej. Nie możecie budować wysokiego gmachu na wątłych fundamentach; fundamenty muszą być mocne. Lepiej teraz poświęcić więcej czasu i wysiłków, niż w przyszłości zmarnować cały wysiłek.
Jeśli macie jeszcze coś, jakieś szczególne sprawy, możecie napisać o nich i przesłać. Gdy Swami uzna, że na coś trzeba odpowiedzieć, prześle odpowiedź.
Na tym zakończę tę poranną sesję, ponieważ jest już późno. Proszę Sreenivasa, aby przedstawił końcowe uwagi o tym seminarium.
(Po krótkiej sesji pytań i odpowiedzi odprawiono arati i rozdano prasadam.)
[źródło www.divinebooklets.tk, tłum. KMB, 2016.09.16]