Summer Showers 1990
5.
W pustych ludzkich sercach, w których nie panuje czystość
Ucieleśnienia boskiej miłości! Podstawowym celem życia studentów musi stać się kontrolowanie zmysłów, a nie czerpanie z nich ulotnych przyjemności, które dają jedynie małą, chwilową radość, po której następuje niekończące się pasmo nieszczęść. Postrzeganie za pomocą zmysłów, czyli słyszenie, dotykanie, widzenie, smakowanie i wąchanie mają większą moc niż organy zmysłów. Najważniejszym narządem wśród zmysłów jest język. Jeśli poskromimy nieograniczone pragnienia języka, faktycznie będzie to równoznaczne z panowaniem nad wszystkimi zmysłami. Język posiada dwie ważne funkcje: jedzenia i mowy. Kto umie zapanować nad tymi dwoma zdolnościami języka, będzie mógł połączyć się z boską jaźnią. Kiedy język przestaje mówić, wtedy zaczyna gawędzić umysł. Aby człowiek mógł kontrolować paplaninę swego umysłu, musi przebudzić swój intelekt. Należy zatem łagodnie przekonać intelekt, aby stopniowo zwracał się ku atmie. Prawdziwa sadhana (praktyka duchowa) składa się z technik zespolenia wak (mowy) z umysłem, umysłu z intelektem i w końcu intelektu z atmą. To smutne, że zapomniawszy o tej świętej i królewskiej drodze dostępnej człowiekowi, wybiera on folgowanie przyjemnościom zmysłów, które w końcu pogrążają go w głębokim smutku. Nikt nie próbuje odkryć tego, co jest ostatecznym źródłem ożywiającym pozbawione czucia zmysły, ani nikt nie stara się dowiedzieć, kto w istocie doznaje wszystkich tych przyjemności płynących ze zmysłów. Studenci powinni zgłębiać fakt, że między światem zewnętrznym a światem wewnętrznym człowieka istnieje bliski związek. Czym jest to, co doświadcza przyjemności jedzenia pysznej potrawy lub oglądania pięknego widoku, albo wąchania aromatycznego zapachu? Czy jest to ciało, zmysły czy atma? To nie ciało, a tym bardziej nie narządy zmysłów. Rzeczywistym podmiotem doświadczającym tego wszystkiego jest atma, która nie ma przyczyny i sama jest przyczyną wszystkiego, co istnieje i która pielęgnuje, podtrzymuje, przewodniczy i rządzi wszystkimi zjawiskami we wszechświecie. Atma jest podstawą przejawionego świata i pierwotnym źródłem świata wewnętrznego. Tylko wtedy, gdy rozpoznamy kluczową rolę atmy jako pierwotnej przyczyny wszystkiego, przerwiemy dominację naszych zwodniczych i przemijających zmysłów. Ze wszystkich narządów zmysłów nadrzędne znaczenie i wpływ na człowieka ma język. Zapanowanie nad tym jednym organem umożliwia łatwą kontrolę nad wszystkimi pozostałymi zmysłami. W upaniszadzie Katha zmysły porównano do koni. Koń może biec bardzo szybko, jednak kiedy na jego pysk założy się ciasną uzdę, wszystkie jego ruchy można z łatwością kontrolować. Jak to możliwe, że mała uzda może kierować tak wielkim, silnym i szybkim zwierzęciem? Ponieważ pysk jest najważniejszą i najwrażliwszą częścią jego ciała. Samo założenie uzdy sprawia, że całe zwierzę podlega kontroli. Podobnie, u człowieka usta również są najważniejsze spośród pięciu narządów zmysłów. Przy pomocy małego steru możemy uratować wielką łódź przed szalejącym cyklonem. Jedna iskra wystarczy, by rozpalić ognisko. Zdolność mówienia jest jak ognista iskra. Dzięki kontroli języka można praktycznie zapanować nad światem. Zdolności mowy można użyć zarówno dla szlachetnego i wzniosłego celu, jak i niewłaściwie - w podły i szkodliwy sposób. Może być wykorzystana do błogosławienia lub potępiania. Bilwamangala, czyli Dżajadewa śpiewał, kierując do języka słowa łączące komplementy i rady: "O mój drogi języku! Jesteś słodki! Posiadasz zdolność rozróżniania między dobrym a złym smakiem. Dlatego przekazuję ci prawdę niosącą najwyższe dobro. Nie pozwalaj sobie na próżne gadanie, w zamian zajmij się śpiewaniem słodkich i pełnych chwały imion Pana: Gowinda! Damodara! Madhawa!". Znane jest powiedzenie: "Kiedy poślizgnie ci się stopa, nie doznasz wielkiej szkody, ale jeśli poślizgnie ci się język, wylądujesz w piekle". Lekkomyślne użycie języka może boleśnie zranić innych ludzi. I nie ma na świecie lekarza, który potrafiłby uleczyć ranę zadaną ostrym słowem. Kiedy zmysły wchodzą w kontakt z przedmiotami świata materialnego, mogą równie dobrze spowodować bezgraniczną przyjemność, co niekończący się ból. Na przykład, ktoś na zewnątrz tej sali obrzuca was wyzwiskami. Dopóki obelgi są poza zasięgiem waszych zmysłów, w żaden sposób was nie dotykają. Jednak kiedy obraźliwe słowa docierają do waszych uszu, wściekacie się i nie panujecie nad sobą. Co tak wytrąca was z równowagi? Dopóki fale akustyczne nie docierały do waszych uszu, byliście nieporuszeni. Waszą silną reakcję spowodowała styczność fal z uszami. Weźmy kontrastowo odmienny przykład: ktoś wychwala was, gloryfikując wasze godne podziwu zalety. Dopóki nie słyszycie jego pochwał, nie czerpiecie z nich żadnej radości, ani nie żywicie ku niemu żadnego serdecznego uczucia. Lecz gdy pochwały dotrą do waszych uszu, cieszycie się nimi i rodzi się w was wielka sympatia do mówiącego. Co jest powodem nienawiści w pierwszym przypadku, a miłości w drugim? Jest nim wyłącznie styczność zmysłów z przedmiotami. Zatem staje się jasne, że zmysły mogą cieszyć się spokojem tylko wtedy, gdy nie mają kontaktu z przedmiotami. Alternatywą jest umiejętność utrzymania stanu równowagi i nie poddawanie się uniesieniu czy poruszeniu, mimo oddziaływania bodźców na zmysły i bez względu na to, czy rezultat takiego kontaktu jest miły czy nie. Należy jednak zauważyć, że nie jest ani łatwe, ani zawsze możliwe zapobiec oddziaływaniu bodźców na zmysły. Możliwe jest natomiast, przy pewnym wysiłku, wypracowanie postawy zrównoważenia pomimo takich oddziaływań, które na ogół są nieuniknione. Aby wykształcić taką postawę, powinniście skierować się na ścieżkę dociekania wewnętrznego i tą drogą rozwijać silne przekonanie "Nie jestem ani ciałem, ani zmysłami. Jestem zawsze pełną błogości atmą". Tylko wtedy, gdy będziecie niezachwianie utwierdzeni w tym przekonaniu, zmysły przestaną sprawiać wam kłopoty. Jedynie podążając ścieżką dociekania, w stałej kontemplacji idei, że nie jesteście niczym innym jak tylko atmą, możecie przekroczyć ludzkie ograniczenia i doświadczać boskiej jaźni bez względu na okoliczności. Być może słyszeliście o wielkim angielskim filozofie Philipie Sydney'u. Jako chłopiec przebywał z dala od rodziców, uczęszczając do szkoły w odległym mieście. W tym czasie ojciec napisał do niego list, udzielając mu kilku rad: "Mój drogi synu! Codziennie ofiaruj Bogu modlitwę płynącą ze szczerego serca. Zawsze staraj się zwracać ku Niemu umysł. Odnoś się z szacunkiem i pokorą do nauczycieli i kolegów. Nie pozwalaj sobie na gniew, rozczarowanie lub niezadowolenie. Nie przejmuj się, gdy inni cię krytykują i obrażają, ani nie unoś się dumą, gdy cię chwalą. Nigdy nie krytykuj innych". Ojciec zakończył list ważną przestrogą: "Jeśli w ogóle musisz coś obiecywać, obiecuj tylko Bogu i nikomu innemu. Mowa jest darem Boga. Nie masz prawa składać obietnic nikomu innemu. Słowa przyrzeczenia powinno się składać tylko Bogu. Jeśli będziesz przestrzegał tej zasady, będziesz wzrastał w mądrości i zajaśniejesz w chwale. Zawsze panuj nad swym językiem i nigdy nie pozwól mu szaleć. W ten sposób wyróżnisz się w społeczeństwie jako idealny uczeń". Philip Sydney sumiennie przestrzegał zaleceń ojca i zdobył sławę jako filozof. Uczniowie i studenci powinni zauważyć, że nadmiar mówienia szkodzi ich umysłom. Nie powinni się zajmować żadnymi innymi sprawami oprócz nauki. Muszą pamiętać, że są widjarthinami - poszukującymi wiedzy, a nie wiszajarthinami/ /- poszukującymi przyjemności zmysłowych. Dopiero po zakończeniu nauki możecie angażować się w inne sprawy. Ale nawet wtedy powinniście kierować się zasadą umiaru, nigdy nie przekraczać granic ani w mowie, ani w innych aspektach waszego codziennego życia. Język ma skłonności do czterech rodzajów potknięć:
(2) plotkowania (3) krytyki i oszczerstwa (4) gadulstwa. To te cztery tendencje pozbawiają człowieka spokoju umysłu. Należy mówić tylko prawdę. Oczywiście, w niektórych rzadkich przypadkach mówienie prawdy mogłoby być niebezpieczne. W takich okolicznościach powinniście być na tyle ostrożni, by uniknąć mówienia zarówno prawdy, jak i nieprawdy. Tylko w ten sposób możecie odnieść powodzenie w życiu. Zmysły są niezwykle potężne. Są pierwotną przyczyną wszystkich radości i smutków rodzaju ludzkiego. Powinniście zatem próbować gruntownie zrozumieć naturę i rolę zmysłów, poskromić je i wykorzystać w możliwie najlepszy sposób. Wybitny poeta tak śpiewał o spustoszeniu, jakiego zdolne są dokonać zmysły: "Jeśli głowa przygarnia nikczemne myśli, jeśli język oddaje się oszczerstwom, jeśli oczy chciwie wypatrują potknięć innych, jeśli uszy czekają gotowe, by innych podsłuchiwać, jeśli umysł i serce mają nawyk oszukiwania, to sprawiedliwość i uczciwe postępowanie w ogóle nie przeżyją samego widoku tych potworności". Trzymanie się drogi prawdy, prawomyślności i sprawiedliwości powinno być bastionem człowieka. Jest jednak jego tragedią, że staje się on bezbronną ofiarą swoich pięciu zmysłów, które sprowadzają go na manowce i pakują w niekończące się kłopoty. Znamy klasyczne przykłady różnych zwierząt lub owadów, które wpadają w pułapkę lub nawet tracą życie z powodu słabości do jednego tylko zmysłu: jeleń do zmysłu słuchu, słoń do dotyku, ćma do wzroku, ryba do smaku, a trzmiel do zapachu. Łatwo więc sobie wyobrazić sytuację człowieka, który jest nieszczęsną ofiarą wszystkich pięciu zmysłów. W tym względzie studenci powinni podążać za godnym naśladowania przykładem młodego wielbiciela Boga imieniem Prahlada. Mimo wielu kuszących sytuacji zaaranżowanych przez ojca Hiranjakaśipu, mimo pomysłowego szkolenia prowadzonego przez nauczycieli pod wpływem nalegań ojca, oraz pomimo zastraszania, tortur, jak i okrutnych prób uśmiercenia go, Prahlada nie uległ zmysłowemu stylowi życia, lecz uparcie trwał na ścieżce duchowej, zawsze z imieniem Pana na języku. Wprowadzał nawet swoich kolegów na ścieżkę duchową, inspirując ich melodyjnymi pieśniami nabożnymi i przypowieściami. Oto mamy przykład interesującej historii, którą usłyszał od mędrca Narady i którą opowiedział swoim młodym przyjaciołom. Pewien król miał wiele żon. Z tego powodu nie mógł cieszyć się spokojem umysłu. Któregoś dnia zapragnął dowiedzieć się, czy w całym królestwie żył ktoś wolny od zmartwień spowodowanych przez gderającą żonę. Po ogłoszeniu tego wszem i wobec w całym królestwie ustawił dwa wielkie namioty, pierwszy dla tych, którymi rządzą żony, a drugi dla tych, którzy nad nimi panują. O zachodzie słońca pierwszy namiot był całkowicie zapełniony, natomiast w drugim nie było ani jednego człowieka. W końcu jakiś mężczyzna nieoczekiwanie wszedł do drugiego namiotu i usiadł. Król poczuł się uszczęśliwiony, że oto znalazł się przynajmniej jeden człowiek, który nie dał się ujarzmić swojej żonie. Wszedł do namiotu i spytał uprzejmie, czy to prawda, że to on ma kontrolę nad swoją żoną. Człowiek ten odpowiedział, że nie, że on nigdy nie kłamie i że prawda polega na tym, iż to on jest pod całkowitą kontrolą żony. Wówczas król stwierdził, że niestosowne jest siedzieć w tym namiocie i kazał mu iść do pierwszego. Wtedy mąż-pantoflarz wyjęczał: "Wasza Wysokość! Mam od żony ścisłe polecenie, aby siedzieć tylko w tym namiocie nie bacząc na konsekwencje. Nie ośmielę się być jej nieposłusznym bez względu na karę, choćbyś nawet miał odebrać mi życie". Z tej przypowieści płynie taka oto nauka: umysł, który jest symbolem męża żon-zmysłów, znajduje się w żałosnym położeniu, będąc ich bezradnym niewolnikiem. Faktyczna hierarchia władzy, opierająca się na wzrastającej subtelności, powinna wyglądać następująco: ciało, organy zmysłów, umysł, intelekt i atma, z których każdy następny poziom jest nadrzędny względem poprzedzającego. Oznacza to, że atma jako najsubtelniejsza ze wszystkich powinna rządzić pozostałymi. Narządy zmysłów są bardzo silne, więc aby człowiek mógł wieść idealne życie, jego pierwszym i najważniejszym zadaniem jest poskromić zapędy zmysłów. Ponieważ obecnie młodzi ludzie utracili kontrolę nad zmysłami, wszystkie ich czyny i zachowania są pokrętne. Nie wiedzą, jak prawidłowo siedzieć w klasie, jak chodzić, jak czytać, spać i jak odnosić się do rodziców, nauczycieli, starszych i kolegów. Nawet podczas rozmowy zdradzają brak koncentracji, rzucając wzrokiem to tu, to tam. Gdy rozmawiają lub występują, wykonują niepotrzebne gesty i ruchy wszystkimi kończynami, jakby tańczyli. Idąc drogą, studenci powinni patrzeć pod nogi, aby uniknąć rozpraszania i zapobiec wypadkowi. Podczas snu powinni wyciągnąć się prosto, a nie kulić się na kształt zwiniętego drutu. Jednak dzięki stałej praktyce właściwego wykonywania wszystkich czynności studenci rozwiną dobre nawyki i osiągną panowanie nad zmysłami. Studenci powinni unikać niepotrzebnego zainteresowania sprawami, które ich bezpośrednio nie dotyczą. Jeśli pozwalają sobie na zbędne rozmowy ze wszystkimi bez wyjątku lub wtrącają się w cudze sprawy, narażają się innym i są niemile widziani. Każdy będzie starał się ich unikać i w ten sposób stracą szacunek wszystkich. Bardzo złym nawykiem studentów jest to, że stoją i rozmawiają na bazarze. Jeśli w ogóle rozmowa jest konieczna, powinni to robić w swoich pokojach w akademiku, ale nigdy na placu targowym. Przestrzeganie dyscypliny we wszystkich tych sprawach ma dla studentów pierwszorzędne znaczenie. Obecnie młodzi ludzie nie wiedzą, jak prawidłowo siedzieć przy czytaniu czy pisaniu. Siedzą ze zgiętymi plecami i garbią się jak 80-letni starcy. Powoduje to różne dolegliwości i prowadzi do przedwczesnego starzenia się. Gdy chodzicie lub siedzicie, musicie być wyprostowani jak struna, trzymając kręgosłup prosty. Jest ku temu fizjologiczny powód. Bardzo ważny nerw zwany 'suszumna nadi' biegnie przez kręgosłup od jego podstawy w czakrze muladhara do czakry sahasrara na czubku głowy. Jeśli ten nerw ulegnie skrzywieniu, pojawią się poważne konsekwencje. Znaczenie suszumna nadi znane jest tylko osobom praktykującym jogę kundalini. Kiedy sytuacja tego wymaga, nie powinniśmy wahać się, czy zdjąć i nieść obuwie. Na przykład, kiedy musimy przekroczyć strumyk, albo gdy mocno pada, wygodnie jest zdjąć buty. Chociaż wartość obuwia jest niewielka, musimy je cenić, ponieważ w potrzebie chroni nasze stopy. Oto epizod o tym, jak Śri Kriszna niósł buty pewnej kobiety. Dziewiątego dnia wojny na Kurukszetrze Bhiszma, dowódca armii Kaurawów, złożył poważne ślubowanie, że nazajutrz zabije wszystkich braci Pandawów. Dowiedziała się o tym Draupadi, żona Pandawów. W trwodze i udręce pobiegła do Śri Kriszny, padła do Jego stóp i prosiła o uratowanie życia jej pięciu mężów. Była dziesiąta wieczorem. Kriszna ułożył plan działania. Polecił Draupadi, by pospieszyła do namiotu Bhiszmy i upadła przed nim tak, aby w trakcie pokłonu zadźwięczały jej bransolety. Dodatkowo poprosił, aby zostawiła mu obuwie i poszła boso, gdyż inaczej Bhiszma mógłby ją rozpoznać po odgłosie jej butów i plan pobłogosławienia jej przez Bhiszmę nie powiódłby się. Zgodnie z zaleceniem Kriszny, Draupadi z zasłoniętą głową poszła boso do namiotu Bhiszmy. W tym czasie Bhiszma niespokojnie chodził tam i z powrotem po namiocie. Nie dawały mu spokoju wyrzuty sumienia spowodowane ślubowaniem dotyczącym zabicia wszystkich braci Pandawów, jakie złożył tego dnia na polu bitwy. Nie mógł jeść ani spać. Sumienie mówiło mu, że Pandawowie byli ucieleśnieniem satji i dharmy (prawdy i prawości), a zatem wielkim grzechem byłoby bezlitośnie zabić ich bez żadnego powodu. Pochłonięty takimi myślami chodził tam i z powrotem, kiedy Draupadi weszła do namiotu i prędko padła przed nim, dzwoniąc bransoletami, jak poradził Kriszna. Ponieważ dźwięk bransolet wskazywał na to, że kobieta była "sumangali", mężatką, której mąż żyje, a więc Bhiszma zgodnie z hinduską tradycją i obyczajem pobłogosławił ją wypowiadając formułę "Dirgha sumangali bhawa", co znaczy: "obyś żyła długo ze swym mężem (mężami)", nie znając tożsamości kobiety, która upadła przed nim. Draupadi była pewna, że błogosławieństwo Bhiszmy było zawsze wiążące. Dlatego natychmiast radośnie wstała i odsunąwszy woalkę z twarzy i wylewnie dziękując Bhiszmie, oznajmiła, że dla tego właśnie błogosławieństwa przyszła do jego namiotu o tak późnej porze. Bhiszma był kompletnie zaskoczony, gdy odkrył, że udzielił Draupadi błogosławieństwa, które stoi w sprzeczności ze złożonym ślubowaniem. Zaczął ją wypytywać: "Kto wymyślił ten plan? Kto pokazał ci drogę do mojego namiotu? Czy ktoś ci towarzyszy?". Gdy tak ją wypytywał, nagle pojawił się przed nimi Kriszna. Bhiszma szybko domyślił się, że za całym spiskiem i sceną odgrywaną w jego namiocie stał Śri Kriszna, Mistrzowski Strateg całego wszechświata. Nie posiadając się z radości, Bhiszma wykrzyknął: "O Panie Kriszno, teraz jest całkiem jasne, że to wszystko jest twoim boskim planem i twoją nieskazitelnie doskonałą grą!". Poczuł się wolny od wyrzutów sumienia, a nawet był zadowolony z takiego obrotu spraw, ponieważ przysłużyło się to dwom celom: zachowaniu życia prawych Pandawów i uratowaniu się przed dyshonorem i grzechem uśmiercenia ich. Teraz, gdy Bhiszma uwolnił się od napięcia i niepokoju i odzyskał równowagę, poczuł skurcze żołądka. Z powodu strapienia umysłu aż do tej pory nie czuł głodu, choć nic nie jadł po zagorzałej walce tego dnia. Wtedy zauważył pakunek, który Kriszna trzymał pod pachą. Myśląc, że mogłoby to być coś do jedzenia, co zaspokoiłoby jego głód, z niecierpliwością spytał Krisznę o zawartość pakunku. Psotny Kriszna nagle wypuścił paczkę z rąk i kiedy ta rozerwała się upadając na ziemię, Bhiszma i Draupadi, ku swemu osłupieniu cóż zobaczyli? Otóż parę butów! Z figlarnym uśmiechem Kriszna wskazał palcem buty mówiąc: "To pantofle Draupadi". Zarówno Bhiszma jak i Draupadi nie mogli już dłużej zapanować nad sobą, ponieważ, pomijając Bhiszmę, Draupadi nigdy nie podejrzewała nawet, że Kriszna mógłby nosić jej pantofle. Oboje zaczęli ronić obfite łzy uniesienia. Zdławiony emocjami Bhiszma wykrzyknął: "O Panie Kriszno! Któż może zrozumieć Twoją boską grę? Nie ma granic dla trudów, na jakie się narażasz, by chronić swych wielbicieli, którzy poddali się twoim lotosowym stopom! Aby ich ratować, nie wahasz się robić takich rzeczy, które inni uważają za niegodne, poniżające czy upokarzające. Jakże jesteś miłosierny!". Stąd płynie nauka, jaką studenci powinni wynieść z tej historii, a mianowicie, że nie powinni traktować niczego jako poślednie, marne i poniżej ich godności, o ile ma to na celu pomoc potrzebującym, jednak jeśli nie wymaga zbaczania z drogi prawości. Nasze starożytne pisma takie jak Wedy, śastry, purany (opowieści mitologiczne) i itihasy (dzieła epickie), dostarczają wielu pełnych blasku przykładów ludzi, którzy prowadzili takie szlachetne i idealne życie. Jednak dzisiejsi studenci są takimi ignorantami w dziedzinie naszej literatury, że nie wiedzą nawet, co znaczy słowo śastry, Ramajana czy parajana (recytacja pism świętych). Tym samym tracą bogate dziedzictwo swej wspaniałej kultury i tradycji. Studenci programu edukacyjnego Sathya Sai powinni zatem stać się pionierami w przyswajaniu rozumnego i harmonijnego połączenia zarówno nauki świeckiej jak i świętej, czyli zdobywać wiedzę zarówno naukową, jak i duchową. Słyszy się czasem ludzi mówiących o "kulturze" i "duchowości", jakby to były dwie różne rzeczy. Według mnie kultura jest tylko esencją wydobytą z duchowości. Tak jak cukier jest wspólny dla wszystkich rodzajów słodyczy, które pozornie różnią się od siebie, tak duchowość jest wspólna dla pozornie różnych kultur wszystkich krajów i narodów. Krótko mówiąc, powinniście zrozumieć, że kultura jest częścią obejmującej wszystko duchowości. Musicie pielęgnować i rozwijać w sobie takie wszechobejmujące, jednoczące widzenie. Poszczególne organy i kończyny jednego ciała nie są od niego oddzielone. Wiśwam (wszechświat) nie jest oddzielony od Wisznu (Boga). Podobnie musicie odkryć, że to, co nazywacie "doczesny" i "święty" albo "świecki" i "duchowy", to nie dwie oderwane od siebie i niezależne rzeczy, lecz tylko dwie strony jednej niepodzielnej rzeczywistości lub prawdy. Łatwo to zrozumiecie na przykładzie ziarna fasoli, które składa się z dwóch liścieni okrytych wspólną łupinką. Kiedy ziarno zostanie posiane i wykiełkuje, możecie zobaczyć młodą roślinkę składającą się z dwóch grubych liścieni z pędem zarodkowym między nimi. Fasolka rośnie pozyskując pokarm z obu liścieni. Tak samo roślinka zwana istotą ludzką wymaga dla wzrostu i pełnego rozwoju zarówno świeckiego jak i świętego aspektu życia. Te dwa aspekty ani nie istnieją oddzielnie, ani nie mogą rozwijać się niezależnie, w izolacji od siebie. Są ze sobą ściśle i nierozerwalnie powiązane. Suma tych dwóch aspektów jest tym, co nazywacie "kulturą". Ludzie, którym brakuje takiej szerokiej jednoczącej wizji, dostrzegają pozorne, a nawet wyimaginowane różnice między kulturami różnych narodów. Prawdziwa mądrość polega na dostrzeżeniu i odkryciu fundamentalnej jedności kryjącej się za powierzchownymi różnicami w kulturze świata. To samo odnosi się do religii. Mówienie, że hinduizm, buddyzm, chrześcijaństwo, czy islam są różnymi religiami, zdradza nie tylko ograniczoność umysłu, ale również brak zrozumienia znaczenia słowa "religia". "Religia" znaczy "realizacja, urzeczywistnianie". Ponieważ realizacja jest jedna i ta sama, niezależnie od wyznawanej przez różnych ludzi religii, logiczne jest, że w istocie wszystkie religie są jednym, albo ściślej mówiąc, istnieje tylko jedna religia. Jest pewne opowiadanie stosowne do przytoczenia w tym kontekście. Kiedy Kriszna przybył do Dhritarasztry w poselstwie od Pandawów, ten spytał go: "Kriszno, Pandawowie i Kaurawowie są synami dwóch braci. Dlaczego jako boska istota jesteś stronniczy i faworyzujesz Pandawów? Dlaczego nie kochasz również Kaurawów?". Kriszna odparł: "Królu, przykro to mówić, ale jesteś ślepy nie tylko fizycznie, ale i duchowo. Powinieneś rozumieć, że nie mogę nie wspierać i nie pomagać tym, którzy przyjmują we mnie schronienie i poddają się mnie bezwarunkowo. Kiedyś boski mędrzec Narada zapytał Narajanę o jego prawdziwy adres, gdyż ma on wiele swoich 'przedstawicielstw'. Narajana odpowiedział, że jego 'centralne biuro' i stały adres, pod którym zawsze przebywa, to serce wielbiciela, który ciągle myśli o nim z najwyższą miłością i oddaniem. Powiem ci ponadto - kontynuował Kriszna - jaka jest istota związku między Pandawami a mną. Dharmadża jest moją głową, Ardżuna moim ramieniem, Bhima to mój żołądek, Nakula i Sahadewa to moje nogi. Ja jestem sercem, tak więc wszyscy jesteśmy nierozłącznymi częściami jednego i tego samego ciała!". Ukrytym znaczeniem odpowiedzi Kriszny jest to, że ciało, zmysły, umysł, intelekt i atma razem stanowią integralną ludzką osobowość, co obrazuje prawdę wedyjskiego stwierdzenia Ekam sat, czyli istnienie jest jednym. Tak jak ciało posiada różne części, również Pan posiada różne imiona. Studenci! Do tej pory w Letniej Szkole w Brindawanie dowiedzieliście się o ciele, zmysłach i relacjach między nimi. Od jutra będziemy rozważać wzajemne powiązania między umysłem a zmysłami, intelektem a zmysłami oraz ich związki z pierwiastkiem atmicznym, który spełnia rolę wspólnego im czynnika integrującego i ożywiającego cały system tworzący ludzką istotę.
tłum. Jacek Rzeźnikowski, współpr. Kazik Borkowski
[Źródło: http://www.sssbpt.info/html/sum1990.htm] |
Copyright © 2001-2007 Stowarzyszenie Sathya Sai |