1963–1964 Fragmenty tomu III
|
Materiały te, będące tłumaczeniem roboczym (bez korekty), są przeznaczone do użytku wewnętrznego w polskich Grupach Sathya Sai |
Spis fragmentów
Śankara, kiedy był jeszcze małym chłopcem, pewnego dnia ofiarował pudźę dla Dewi, Bogini domu, ponieważ ojciec był nieobecny i prosił go o odprawienie w tym czasie tego obrządku. Położył on mleko przed obrazem i patetycznie błagał, by Bogini wypiła je, gdyż wydawało mu się, że czyniła to, gdy ojciec odprawiał pudźę. Płakał tak szczerze, że wzruszyło to Matkę i wypiła całą zawartość! Śankara widział, jak jego ojciec częstuje każdego członka rodziny maleńką łyżeczką mleka, które ofiarował Matce. Ale ponieważ kubek został przez Nią opróżniony jednym haustem, nic nie zostało. Chłopiec bał się, że zostanie obwiniony za to, iż wypił przydział wszystkich. Dlatego znowu rozpłakał się rzewnie. Dewi poczuła wielki żal na widok trudnego położenia Śankary, który potraktował obraz jak żywą istotę i który już zmusił Ją do zamanifestowania się zeń. Lecz nie nalała mleka ze swej dłoni, jak Ja to czynię; wycisnęła mleko ze swych matczynych piersi i napełniła kubek. Awedana Śankary, pragnienie połączone z udręką, spowodowało odpowiedź Dewi!
Podobnie, innego dnia Sriramamurthy, który siedzi tu z wami, wołał „Swami-i" w szczerej wierze i cierpieniu. Jego żona wiła się z bólu, gdyż jej ubranie objął ogień. Była zbyt przerażona, by wezwać Mnie po Imieniu. Ale to wołanie usłyszałem. Pośpieszyłem na to miejsce, które jest, jak powiadacie, odległe o 400 mil; zdusiłem ogień, zanim było za późno.
[...] Kiedy Śankara myślał o wyrzeczeniu się świata (by zdobyć prawo nauczania go), uznał że musi uzyskać w tym celu zgodę matki. Dlatego, kiedy pewnego dnia kąpał się w rzece Poorna w pobliżu swego domu, krzyknął że krokodyl złapał go za nogę. Była to prawda, gdyż krokodylem nazywano — jak w opowieści o gadźendramokszy [uwolnieniu słonia] — sansarę albo innymi słowy pragnienia zmysłowe. Kiedy matka pośpiesznie przybiegła na brzeg rzeki, powiedział jej, że krokodyl puści go tylko pod warunkiem, że podejmie sannjasę, stanie się mnichem! Była to również prawda, ponieważ wyrzeczenie się, nieprzywiązanie, porzucenie powiązań doczesnych, jest sposobem na uratowanie się od więzów. Oszołomiona matka zgodziła się i chłopiec opuścił dom w poszukiwaniu guru, a poprzez niego tajemnicy wyzwolenia.
Śankara żył tylko trzydzieści dwa lata, ale przez ten czas oczyścił i skonsolidował rozmaite szkoły oddawania czci i ujął je w ogólne zasady filozofii adwajty. Śankara Dźajanti, Prasanthi Nilayam 28-4-63; 11-13
Kiedy powtarzasz Imię, cała słodycz Formy i jej stowarzyszona Chwała musi pojawić się w pamięci i tak samo, jak leci ci ślina, kiedy wspominasz jakieś ulubione słodkie nakrycie, twój umysł musi „ślinić", gdy je kontemplujesz. Wybierz Imię, które jest miłe twemu sercu. Czemuż uganiać się za bogactwami, kiedy całą przyjemność i satysfakcję jaką mogą dać bogactwa, a nawet po stokroć tyle, można dostać rozważając nad Imieniem? Pan powiedział, że tam gdzie Jego Imię jest śpiewane „tatra tisztami — tam Ja siedzę"; On się tam usadawia! Nie ruszy się z tamtego miejsca. Tak więc, język wystarczy, by Go zdobyć — język, przez który przemawia czysty umysł.
[...] Nawet jeśli popełnisz jakieś techniczne błędy w śpiewie o Nim, albo podczas odprawiania nabożnych obrządków dla Niego, nie ma to znaczenia. Bhakti [wielbienie] każdy błąd czyni wybaczalnym. Nektar, chociaż wlany do mosiężnego kielicha, nie utraci swego aromatu ani smaku. Trucizna, nawet jeśli wlać ją do złotego pucharu wysadzanego szlachetnymi kamieniami, nie straci swych śmiercionośnych własności.
Bhakti zmusi Pana do oddania ci siebie. [...] P.N. 29-4-63; 16/17
Nie jest to choroba Swamiego; jest to choroba, którą Swami przyjął na siebie w celu uratowania kogoś innego. Swami nie choruje, ani nigdy nie zachoruje. Musicie wszyscy być szczęśliwi; samo to uszczęśliwi Swamiego. Kiedy smucicie się, Swami nie będzie szczęśliwy. Wasza radość jest pokarmem Swamiego.
(Po tym Baba dał znak Kasturiemu, aby przemówił, a po jego
krótkiej mowie poprosił, żeby trzymano przed Nim mikrofon. Spytał
przez mikrofon: „Winipistunda!", ale chociaż pytał jeszcze
kilkakrotnie, głos był tak niewyraźny, że nikt nie mógł się zorientować
co to znaczyło.
Następnie dał znak, że chce wodę, a kiedy została przyniesiona, drżącą
prawą ręką skropił nieco chorą lewą rękę i lewą nogę. Poklepał
prawą ręką swoją lewą rękę. Zaraz po tym, używając już obu
rąk, poklepał swoją lewą nogę; to dotknięcie wystarczyło do
jej wyleczenia. Odjął chorobę w mgnieniu oka! Zaczął mówić! Był to
ten sam melodyjny głos.)
Dikkuleniwaniki dewude gati, dla tych, dla których nie ma schronienia, Bóg jest schronieniem. Właśnie z tego powodu musiałem przyjąć na siebie chorobę, którą miał przebyć pewien bezbronny wielbiciel. Musiałby on cierpieć tę straszną chorobę, jak również cztery ataki serca, które jej towarzyszyły, a nie przeżyłby tego. Dlatego, zgodnie z Moją dharmą [obowiązkiem] bhaktasanrakszany [chronienia wielbicieli], musiałem go uratować.
Oczywiście, nie był to pierwszy przypadek, że przejąłem chorobę osoby, którą chciałem uratować. Nawet w poprzednim śariram [urodzeniu] w Śirdi miałem taki obowiązek. Cierpienie, które widzieliście, było zbyt wielkie dla tego szczególnego wielbiciela, dlatego musiałem ratować go przez przejście przez nie samemu. Taka jest Moja Lila, Moja natura. Leży to w ramach Mego zadania, dla którego przyszedłem, śiszjarakszana [ochrona uczniów].
Osoby, które były blisko Mnie w ciągu ostatniego tygodnia, prosiły bym wyjawił im nazwisko osoby, którą uratowałem. Powiedziałem im, że wywołałoby to ich gniew na tamtą osobę, gdyż mówiliby: „Swami musiał przejść tak wiele bólu w celu uratowania tej osoby". Wtedy odpowiedzieli, że honorowaliby ową osobę z racji nadzwyczajnej bhakti, która skłoniła Swamiego do udania się mu z pomocą w tamten sobotni ranek.
Niektórzy ludzie pytali Mnie nawet, czy była to ta osoba czy tamta, podając nazwiska tych, którzy przeszli ataki paraliżu, szczególnie z lewej strony! Jest to nawet śmieszniejsze, ponieważ jeśli ratuję kogoś, ratuję go kompletnie. Nie czekam, aż zachoruje i nie zostawiam w nim resztki choroby, tak by można było go później zidentyfikować. Te wszystkie wasze domysły i wymysły wydają Mi się bardzo zabawne.
Nawet w Śirdi: Dada Saheb, Nandaram, Balawanth — wszyscy oni zostali uratowani w taki sam sposób. Balawanth miał przeznaczone zapaść na dżumę, ale spuchlizna gruczołu limfatycznego została zabrana i chłopiec uratowany.
Jest to prawdopodobnie najdłuższy okres, kiedy trzymałem wielbicieli w niepewności i obawie. Działo się tak z powodu ataków serca, które miały nastąpić u bhakty później, przed którymi również musiał być ratowany. Jest też inna przyczyna, dla której musiało to trwać akurat osiem dni. Powiem wam dlaczego. Oznacza to, że muszę powiedzieć wam o sobie coś, czego jeszcze nie ujawniłem, o czymś, co utrzymywałem w sobie przez ostatnie 37 lat. Nadszedł czas, by to ogłosić. Jest to święty dzień więc powiem wam.
Wiecie, że w tym samym dniu, w którym zdecydowałem ujawnić kim jestem, Moją Misję i Mój Adwent, oświadczyłem że należę do sutry [gałęzi] Apastamba i gotry [rodu] Bharadwadźa. Ów Bharadwadźa był wielkim mędrcem, który studiował Wedy przez pełne sto lat; ale stwierdzając, że Wedy były ananta (bez końca) podjął się tapasu [ascezy] w celu przedłużenia życia i dostał od Indry dwa przedłużenia — każde po wieku. Jednak nawet po tym nie mógł zakończyć poznawania Wed i dlatego poprosił Indrę znowu o następne sto lat. Indra pokazał mu trzy potężne grzbiety górskie i powiedział: „To, czego nauczyłeś się w ciągu trzech wieków, stanowi tylko trzy garście z trzech grzbietów, którymi są Wedy. Przeprowadź zamiast tego jagę [ofiara, rytuał wedyjski], której cię nauczę; da ci to pełen i kompletny owoc studiów wedyjskich".
Bharadwadźa postanowił przeprowadzić jagę. Indra nauczył go jak ma to zrobić. Wszystkie przygotowania zostały zakończone. Mędrzec chciał, by Śakti [małżonka Śiwy] przewodniczyła jadze i błogosławiła jej. Dlatego udał się na Kajlas [święty szczyt w Himalajach, miejsce przebywania Śiwy i Śakti, męskiego i żeńskiego aspektu Boga], lecz okazało się, że moment nie był sprzyjający do przedstawienia prośby. Śiwa i Śakti byli zajęci zawodami w tańcu; chcieli przekonać się kto potrafi dłużej tańczyć. Upłynęło tak osiem dni, zanim Śakti zauważyła Bharadwadźę stojącego na zimnie. Rzuciła mu tylko uśmiech i dalej tańczyła jak dotąd! Mędrzec błędnie zrozumiał uśmiech jako cyniczną odmowę, dlatego odwrócił się plecami od Kajlasu i zaczął schodzić. Ku swej rozpaczy stwierdził, że jego lewa noga, ręka i oko są niewładne na skutek ataku paraliżu. Śiwa zauważył jak Bhardwadźa upada. Podszedł do niego i pocieszał go. Powiedział mu, że Śakti rzeczywiście pobłogosławiła jemu i jego jadze. Następnie Śiwa ożywił i uzdrowił mędrca przez pokropienie wodą z kamandalu [naczynia]. Zarówno Śiwa jak i Śakti obdarzyli risziego [mędrca] przywilejem. Powiedzieli mianowicie, że oboje będą uczestniczyć w jadze.
Po zakończeniu jagi byli Oni tak zadowoleni, że zesłali na mędrca jeszcze dalsze dary. Śiwa oświadczył, że oboje przyjmą ludzką postać i urodzą się trzykrotnie w rodzie albo gotrze Bharadwadźy: sam Śiwa jako Śirdi Sai Baba, Śiwa i Śakti razem w Puttaparthi jako Sathya Sai Baba, a później sama Śakti jako Prema Sai. Wtedy Śiwa przypomniał sobie chorobę, która nagle dotknęła Bharadwadźę na Kajlasie w ósmym dniu oczekiwania w zimnie i na lodzie. Dał następne zapewnienie: „Jako pokutę za zaniedbanie, które przez osiem dni wykazywała ci Śakti na Kajlasie, Śakti będzie cierpiała z powodu ataku przez osiem dni, kiedy My oboje urodzimy się jako Sathya Sai, a w ósmym dniu uwolnię ją z wszelkich oznak choroby poprzez pokropienie wodą tak samo, jak zrobiłem to na Kajlasie, by wyleczyć twoją chorobę".
Dzisiaj byliście właśnie świadkami spełnienia się tamtego przyrzeczenia. Ten atak i uleczenie musiały się dopełnić. Obietnica dana w tretajudze [odległym w czasie wieku, w którym to wszystko miało miejsce] musiała zostać dotrzymana. Mogę wam teraz powiedzieć, że biedny wielbiciel bez nadziei, który miał doznać ataku jaki przejąłem, został wykorzystany jako wygodny pretekst. Widzicie, lokomotywy nie doczepia się do pojedynczego wagonu; czeka się aż zbierze się wiele wagonów i dopiero wtedy maszyna ta wchodzi do akcji. Podobnie też, choroba musiała być przebyta, bhakta musiał zostać uratowany, przyrzeczenie wypełnione, Tajemnica wyjaśniona, Boskość musiała zostać wyraźniej przedstawiona poprzez przejawienie tego Wielkiego Cudu. Wszystko to zostało spełnione w tym jednym zdarzeniu.
Powiem wam jeszcze jedno: nic nie może zwolnić lub powstrzymać pracy tego Awatara. Kiedy przebywałem u góry na piętrze przez wszystkie te dni, niektórzy ludzie chodzili i mówili niemądrze: „To już koniec z Sai Babą" i zawrócili wielu z tych, co szli do Puttaparthi! Niektórzy mówili, że byłem w stanie samadhi [głębokiej medytacji] — tak, jakbym był sadhaką [aspirantem]! Niektórzy bali się, że stałem się ofiarą czarnej magii — tak, jakby cokolwiek mogło na Mnie zadziałać! Świetność tego Awatara będzie rosła z dnia na dzień. Kiedyś, gdy mały chłopiec [Kriszna] podniósł Gowardhanagiri, gopi i gopale [mleczarki i pasterze krów, przyjaciele i towarzysze Kriszny] uświadomili sobie, że Kriszna był Panem. Obecnie, nie jedna Gowardhanagiri, ale cały łańcuch górski będzie podniesiony — zobaczycie! Miejcie cierpliwość, miejcie wiarę. Jutro rano przekażę każdemu z was Błogosławieństwo namaskaram, którego dziś wam zabrakło. Gurupournami, 6-7-63, 6:30 po południu; 20-25
Wczoraj, kiedy przyszedłem do tego holu, widziałem cierpienie jakie odczuwaliście. Było tak ponieważ utożsamiacie Mnie z tym ciałem, które chorowało. Gdybyście znali Moją prawdę, nie bylibyście smutni; w istocie wystarczyłoby, gdybyście znali swoją Prawdę. Choroba przyszła i odeszła; Ja byłem cały czas jej panem. Pewnego dnia, kiedy osiągnęła punkt szczytowy, śledziłem jej przebieg i kierowałem ją tak, by wyczerpała swoją dharmę [naturalną rolę]. Skoro wziąłem ją na siebie, muszę pozwolić jej dopełnić swej dharmy! Kiedy byłem chory, krążyły wszelkiego rodzaju niemądre opowieści! Niektórzy ludzie obawiali się, że kiedy niedawno pojechałem na Południe, rzucono na Mnie jakieś czary za pomocą czarnej magii i że ten atak był tego skutkiem. Pozwólcie, że powiem wam, iż nic złego nie może na Mnie wpłynąć. Nic nie może Mnie zranić. Jestem Mistrzem, jestem Śakti [mocą], która przemaga wszystko inne. Wiedziałem też o innym prostym wyjaśnieniu: niektórzy ludzie mówili, że praktykowałem mounam [ślub milczenia], albo że byłem w stanie samadhi. Ale czemuż miałbym podejmować ślubowanie milczenia? Gdybym milczał, jakże mógłbym przeprowadzić Moje Zadanie zreformowania was i spowodowania, że wszyscy zrealizujecie cel życia? Albo czemuż miałbym dążyć do samadhi — Ja który jestem Anandaswarupą [ucieleśnieniem błogości], samym Premaswarupą [ucieleśnieniem miłości]. Tylko wątpiący chwiejny, ignorancki mazgaj da wiarę takiemu gadaniu. Prawdziwy bhakta odrzuci wszelkie tego rodzaju wieści. Dla bhaktów tutaj te osiem dni było dniami intensywnego tapasu [wyrzeczeń]; nie mieli oni innej myśli, jak tylko o Swamim.
Pewnego razu także Kriszna udawał, że cierpi na ból głowy; bardzo silny, nieznośny ból głowy! Odgrywał tę rolę równie realistycznie, jak Ja to czyniłem w ubiegłym tygodniu. Głowę owinął sobie ciepłym materiałem, przewracał się nieustannie w łóżku, oczy miał czerwone i wyraźnie cierpiał. Twarz również wyglądała na spuchniętą i była blada. Rukmini, Satjabhama i inne królowe biegały z wszelkiego rodzaju środkami i półśrodkami. Lecz wszystkie okazały się nieskuteczne. W końcu poradzili się Narady, a on wszedł do pokoju chorego, by zapytać samego Krisznę i dowiedzieć się, jakie lekarstwo Go uleczy.
Kriszna nakazał mu przynieść — jak myślicie, jakie to było lekarstwo? — kurz ze stóp prawdziwego bhakty! W jednej chwili Narada zamanifestował się u niektórych uznanych bhaktów Pana. Ci jednak byli zbyt skromni, by ofiarować pył ze swoich stóp w celu użycia przez Pana jako lekarstwo!
Jest to rodzaj egoizmu. „Jestem nisko, marny, mały, bezużyteczny, biedny, grzeszny, gorszy" — takie odczucia są także egoistyczne. Kiedy ego odchodzi nie czujesz się ani lepszy, ani gorszy. Nikt nie chciał dać kurzu, którego Pan potrzebował — byli niegodni, jak oświadczali. Rozczarowany Narada wrócił do łóżka chorego. Wtedy Kriszna spytał go: „Czy próbowałeś w Brindawanie, gdzie mieszkają gopi [pasterki]?" Królowe śmiały się z takiej sugestii, a nawet Narada spytał skonsternowany: „Cóż one wiedzą o bhakti?" Niemniej mędrzec musiał pośpieszyć i tam. Gdy gopi usłyszały, że On był chory i że kurz z ich stóp może Go uzdrowić, bez chwili namysłu strzęsły pył ze swoich stóp i wypełniły nim jego ręce. Nim Narada dotarł do Dwaraki, ból głowy ustąpił. Było to tylko pięciodniowe przedstawienie, w celu pouczenia, że samopotępienie jest także egoizmem i że polecenie Pana musi zostać wykonane, bez sprzeciwu, przez wszystkich bhaktów.
Kiedy powiedziałem, że przejąłem na siebie chorobę przeznaczoną dla kogoś, kto nie mógłby jej ścierpieć albo przeżyć, wielu z was miało odczucia: „Dlaczego Swami dla pojedynczej osoby pogrąża tak wielu z nas w smutku?" Cóż! Czyż Rama nie udał się do lasu chociaż cała Ajodhja płakała? Moja dharma bhaktarakszana musi się dokonać; dharma choroby także musi się dokonać. Kriszna był w stanie zatrzymać deszcze, jakkolwiek potężnym by Indra nie był. Jednak Indra miał swoją dharmę do wykonania, a poprzez podniesienie Gowardhanagiri w celu ochrony krów i pasterzy Kriszna zamanifestował swoją Boskość! W tym przypadku także jest taka sama Lila [boska gra]: wykorzystanie tej szansy do przedstawienia wątpiącemu światu Boskości tkwiącej w tej ludzkiej Formie. Powiedziałem wam wczoraj, że nawet ów szczęśliwy bhakta był tylko narzędziem do spełnienia obietnicy danej w przeszłości mędrcowi Bharadwadźy; posłużyło to do objawienia wam wszystkim Mojej prawdziwej Natury. Jesteście naprawdę szczęściarzami, że mogliście być świadkami w ten święty dzień Guru Pournami [Purnimy] owego wspaniałego dowodu Mojej Boskości.
Nie ma Satjam [Prawdy] bez Śiwam [Dobra]; nie ma Śiwam bez Sundaram [Piękna]. Tylko Prawda może dostarczyć mangalam [pomyślności] i tylko mangalam jest prawdziwie pięknem. Prawda jest pięknem; radość jest pięknem; fałsz i nieszczęście są brzydkie, ponieważ są nienaturalne. Buddhi, ćittam i hridajam [intelekt, rozum i serce] — oto trzy ośrodki w człowieku, w których przebywa dźńana, karma i bhakti [mądrość, czyny i wielbienie]. Promienność satjam ujawnia śiwam; czyni, że karma ma oparcie w wyższej mądrości, a nie rodzi się z niewiedzy. Wtedy wszelka karma jest śiwam, sprzyjająca, korzystna, błogosławiona. Doświadczeniem tego śiwam jest to, co się zwie sundaram, ponieważ zapewnia ono anandę. Oto moja rzeczywistość. Oto dlaczego Moje Życie [biografia] ma tytuł „Sathyam Sivam Sundaram". [...] P.N.: 7-7-1963; 26–29
Musiałem spełnić swoją dharmę, a każdy Mój czyn ma swoje znaczenie, którego nie możecie zrozumieć. Jesteście w ciemności i dlatego boicie się bardziej. Nie możecie zauważyć występów na ziemi i dołków na drodze. Nie potraficie nawet dostrzec, że droga jest gładka i przyjemna. W stworzeniu nie ma usterki ani stronniczości. Bądźcie o tym przekonani, a wtedy już więcej nie będziecie chwiejni w swej wierze. Gdyby samo Stworzenie Boże miało wady, wszyscy cierpieliby na równi! Zauważcie, że każda osoba ma inną wersję do zaprezentowania, kiedy spytacie ją czy jest szczęśliwa i dlaczego. Ta sama osoba mówi co innego przy różnych okazjach o postępkach Pana. Zatem, błąd kryje się w was, doskonałość którą wychwalacie jest [także] w was. Widzicie siebie w świecie zewnętrznym. To co lubicie albo nie lubicie jest istocie waszą jaźnią, siebie tak postrzegacie! P.N.: 2-8-63; 33/34
Pan jest samą Premą [miłością]. Nie ma w Nim gniewu albo dweszy. Pewnego razu w Śirdi niejaki Dr. Pillai przyszedł z wielkim cierpieniem i błagał, aby dostać 10 narodzin [żywotów] z możliwością podziału tego cierpienia na dziesięć części, tak aby mógł cierpieć po trosze za każdym razem i spłacić swój karmiczny dług, zamiast twardego poddania się konieczności spłaty wszystkiego za jednym zamachem! Za pośrednictwem Kaki Saheba poinformowano go, że może upaść do stóp Baby, a kiedy tak uczynił Baba przerzucił ból na siebie. Przez dziesięć minut Baba cierpiał po minucie na każdą dźanmę [narodziny] i w ten sposób uwolnił Dr. Pillai z jego obowiązku. Baba był całkiem normalny zaraz, jak tylko skończyło się owe 10 minut. P.N.: 6-9-63; 54/55
Kriszna miał zaledwie kilka tygodni, kiedy pewien asceta przybył do domu Narady. Jaśoda trzymała dziecko na kolanach. Oczywiście jest to zdarzenie, którego nie można znaleźć w żadnej książce: muszę osobiście to wam opowiedzieć. Służące wbiegły, gdyż bały się, że dziecko może się rozpłakać na widok obcej osoby. Niemniej wszedł on, a Jaśoda zauważyła, że dziecko podniosło krzyk kiedy go odesłano, nie zaś wtedy gdy podchodził! Ów muni [mnich] oświadczył też, że przyszedł odwiedzić Krisznaparamatmę, a imię takie było obce całej rodzinie. Nic dziwnego, że dziecko płakało kiedy szacownemu gościowi kazano wyjść! Dewace dane było zobaczyć w widzeniu Krisznę jako samego Pana, ale muni odkrył przybycie Awatara dzięki Łasce Wszechmogącego. Tym kto zaprosił muniego na swój Darśan był Baba.
Odpowiedzi, jakich udzielał Kriszna, kiedy gopi skarżyły się Jego matce na nieustanne psoty i kradzieże mleka, masła itp., ujawniają także — poprzez wewnętrzne swoje znaczenie — Boską Esencję, jaką On stanowił. „Dlaczego wypiłeś mleko z dzbanka, który niosła?", „Niosła go, by ofiarować Bogu; być może, Bóg to wypił". „Dokąd uciekłeś?" „Byłem zawsze z tobą, nieprawdaż?" „Dlaczego trzymasz tę maselniczkę w rękach?" „Po to, by inni nie zjedli masła!" „Dlaczego wkładasz ręce do maselniczki?" „Szukam zagubionego cielaka" — takiego rodzaju odpowiedziami uczył ich. Był On Odwiecznym w nowym przebraniu. Jego słowa pochodzą z początku Czasu. 37/38
[...] A kim są te gopi zgodnie z samą Bhagawatą? Są one bogami, którzy pragnęli udziału w chwale Awatara i którzy zeszli na ziemię jako świadkowie i uczestnicy Boskich Lil. Przyszły z określonym celem; nie są one zwykłymi wieśniaczkami, które można zlekceważyć jako gromadę zmysłowych kobiet. W każdym geście i sposobie chodzenia, w każdym słowie i frazie Kriszny dostrzegały one Boskość, a w żadnym wypadku nie człowieka. [...] 40
Była tam też gopi Saguna. Pewnego dnia, kiedy Kriszna przebywał z Satjabhamą, udał że ma poważne bóle żołądka i mimo wszystkich środków zaradczych, jakie ona podjęła nie mogła nic pomóc. Oczywiście, wszystko to było grą, aktorstwem najwyższego gatunku — takim jak atak paraliżu, jaki miałem niedawno przez tydzień poprzedzający Guru Pournami! Nie pozwoliła nawet Rukmini wejść do domu, aby dowiedzieć się o stanie zdrowia Kriszny. Ale Rukmini znalazła Sagunę sterczącą za drzwiami w wielkim cierpieniu z powodu choroby Pana. Dała jej artykuły i kazała wejść do środka. Kriszna przywitał Sagunę, posadził ją przy swoich Stopach i jadł owoce, które zebrała z ogrodu Satjabhamy i nagle ból przeszedł. To jej cierpienie z powodu stanu Pana, jej proste szczere oddanie, było tak skuteczne. Nie powinno być nic sztucznego w waszym przywiązaniu do Pana, żadnych śladów pozy, dumy, by nie zabrudzić świeżości kwiatu, który ofiarujecie. Satjabhama protestowała, kiedy Kriszna przyjął te owoce, ponieważ Kriszna odsunął je na bok jako bez smaku, kiedy osobiście ofiarowała je jako drogocenny produkt jej gorliwych ogrodniczych wysiłków. Były bez smaku, gdyż wstąpiła w nie teraz jej duma. Gdy prosta, nieokrzesana gopi pozbierała je z ziemi i nasyciła je swoim oddaniem, stały się dla Pana — któremu zależy na bhawie [uczuciu], a nie bahji [powierzchowności]! — smaczne i pociągające. Krisznadźanmasztami, P.N.: 12-8-63; 43
Na Jego [Kriszny] gołej piersi był wyraźnie widoczny pieprzyk, niechybny znak wszystkich Awatarów, włącznie z [wszystkimi trzema] Sai. P.N.: 6-9-63; 51
W epizodzie z Kućelą, żona Kućeli odgrywa ważniejszą rolę niż sam Kućela. Ma ona o wiele więcej bhakti; w istocie, kobiety są bardziej pobożne niż mężczyźni. Mogą one lepiej opanować swoje umysły. To jej matczyna miłość skłoniła ją do posłania Kućeli do Pana, aby jej dzieci dostały niezbędne pożywienie. Miała ona wiarę w Pana. Kućela wahał się i tłumaczył, że Kriszna może nie rozpoznać go, albo nie pamiętać go, albo nie zaprosić go do środka, albo nie przyjąć jego hołdu. Opisano go w Bhagawacie jako nieustannie pochłoniętego w medytacji o Bogu. Ale w takim razie jak wytłumaczyć jego wątpliwości? Ona nalegała, by porzucił wszelkie wątpliwości i poszedł przynajmniej do wrót pałacu Kriszny. Była pewna, że Kriszna zaprosi go do środka, jeśli podejmie się przynajmniej tego niewielkiego trudu. Oczywiście, ogień grzeje wszystkich, ale trzeba podejść blisko, nieprawdaż? Pozostając z dala nie możesz narzekać, że ogień cię nie grzeje. Kućela był tak zdenerwowany, że dał się przekonać do pójścia jedynie pod wrota.
Kiedy zdecydowano już, że Kućela pójdzie, ze schowka, gdzie trzymała paddy [ryż] na czarną godzinę, wzięła niewielką ilość, tylko garstkę; włożyła to do wrzącej wody, wyjęła i wysuszyła, po czym sprażywszy to nad ogniem utłukła przyrządzając „bity ryż", o którym Kućela mówił, że w szkole był ulubionym posiłkiem Kriszny. Zostało to przywiązane do rąbka sukna noszonego jako odzienie i wyruszył, doznając coraz większego strachu z każdym krokiem. Prawdziwy bhakta nie powinien się tak bać. Winien zbliżać się do Pana z poczuciem swego prawa i zdobywać Łaskę, która się mu należy.
Oczywiście Pan darzy miłosierdziem artę i artharthi, tak samo jak dźidźńasu i dźńani [poszukującego i mędrca]. Arta jest osobą chorą i cierpiącą; artharthi jest kimś dotkniętym biedą, kto szuka powodzenia i bogactwa. Tak więc, zaprosił go do środka z wielką radością i przypomniał mu szczęśliwe dni w szkole, które razem spędzili u stóp guru. A kiedy Kućela wiercił się, aby ukryć pospolity dar schowany w rąbku jego zniszczonego odzienia, Kriszna odnalazł tę potrawę i zaczął jeść z wielką lubością. Bhakti sprawiła, że dla Pana stała się bardzo smaczną.
Istnieją doniesienia, że Rukmini Dewi powstrzymała Jego rękę, kiedy wziął trzecią garść, a zwykłym wytłumaczeniem komentatorów jest to, że obawiała się, że jeśli Pan zje jeszcze kilka, garści wszystkie Jego bogactwa przejdą na Kućelę! Cóż za niemądra myśl! Tak jakby Bogactwa Pana były wyczerpywalne, jakby zważał czy bhakta zabiera wszystko, jakby Matka Wszechświata była skąpa w swoich Darach, ... taka rzecz nie może mieć miejsca! Prawdziwa przyczyna Jej przytrzymywania ręki Kriszny była taka, że domagała się swojego przydziału ofiary [pochodzącej od] Oddanego Serca; chciała porcji dla siebie samej; Jej prawem było to dostać.
Kućela opuścił Dwarakę raczej rozczarowany, ponieważ nie dostał żadnego datku ani obietnicy takowego. Zrobiło mu się smutno, kiedy wspomniał swoją rodzinę i głodujące dzieci. Był pogrążony w smutku, dlatego minął swój własny dom nie zauważając, że przeszedł on wielką przemianę i przez noc stał się olbrzymią posesją. Żona, która go spostrzegła, przywołała go z powrotem i opowiedziała jak nagle spadło na nich szczęście dzięki Łasce Kriszny.
Sadhana Kućeli rozpoczęła się od tego dnia! Dotąd był tylko rytualistą odprawiającym zewnętrzne formy obrządków nakazanych w śastrach. Kiedy uświadomił sobie jak Pan może, poprzez swą mahimę [wielkość], przekształcić ubóstwo w zamożność, zdecydował zdobyć Łaskę Boga, aby zapewnić sobie wieczną nieustającą Radość, tzn. zdobyć sajudźję [pełną jedność]. Otrzymał Su-darśanę, Wizję tego czym jest dlań Bóg, i — pośród skarbów, które teraz wypełniały jego dom — żył życiem ascety, bez jakiegokolwiek przywiązania. Wiedział, że wszystko było snem — obecne bogactwo i niegdysiejsza bieda. P.N.: 2-9-63; 46–48
Kiedy Kriszna dowiedział się, że Brahma zabrał i ukrył krowy i cielęta oraz pasterzy i chłopców, wszystkich którzy poszli z domu z nimi na pastwisko, stworzył nowych w tej samej liczbie, tego samego rodzaju, te same osoby, bydło i wszystko i nikt nie podejrzewał przez cały rok, że oryginały były ukryte i że to, co widać było wszędzie we wsi, to były duplikaty. P.N.: 25-10-63; 106
Narasimha Yogi mówił o Lili, w której Brahma zabiera całą ludność Brindawanu, włącznie z bydłem. Kriszna stwarza swoją Majaśakti identycznych mężczyzn, kobiety i dzieci oraz identyczne bydło. Wszystko to istnieje tak niepostrzeżenie, całkiem normalnie, przez rok! Jednakże Brahma nie jest różny od Wisznu czy Kriszny; nie działają wbrew sobie; realizują ten sam plan. Zasadniczym celem wszystkich Lil jest Anandam [błogość]. Dlatego, Jedyny zabiera mając określone upadhi [atrybuty] i będąc zwany Brahmanem i stwarza substytuty, kiedy ma inne upadhi w postaci Kriszny — wszystko to dla anandam, jakie to przynosi uczestnikom jak również obserwatorom i tym, którzy później słuchają takiej opowieści. Jest to jeden ze sposobów ogłoszenia Boskości Awatara, co musi nastąpić, aby ludzie słuchali i wykonywali polecenia. Zwykły człowiek usiądzie z podziwu, a jego respekt dojrzeje w formie wiary. Jeśli nawet później zacznie rozróżniać i ważyć za i przeciw, Awatar będzie z tego tylko zadowolony, ponieważ wiara zostanie w ten sposób utwierdzona.
[...] Oświadczam, że jestem w każdym, w każdej istocie. Zatem, nie nienawidźcie nikogo, ani nie lekceważcie nikogo. Rozpowszechniajcie zawsze i wszędzie premę. Oto najlepszy sposób czczenia Mnie. Nie starajcie się mierzyć Mnie, ani Mnie oceniać. Jestem ponad wasze rozumienie. Módlcie się i czcijcie dla waszego własnego zadowolenia. Lecz błędne jest mówienie, że odpowiadam tylko gdy się Mnie woła, albo że ratuję tylko gdy się o Mnie myśli. Czy nie słyszeliście deklaracji: „Sarwatah pani padam" [Wszędzie ręce i nogi ...; BG 13.14]? Możecie posłyszeć Moje kroki ponieważ chodzę z wami, za wami, przy was. Kiedy wołacie w skrajnym cierpieniu „Czy nie słyszysz łkania mego serca? Czy stałeś się aż tak zatwardziałego serca?" Moje ucho nasłuchuje. Poproście, abym chronił was jak źrenicy oka, a Moje oko będzie was doglądać i pilnować was. Palcie dhupam [kadzidła] i trociczki podczas pudźy, a Ja będę je wąchał. Odpowiem jakiegokolwiek Imienia byście nie użyli; zareaguję na każde żądanie, które postawicie z czystym sercem i uświęconą motywacją. P.N.: 7-9-63; 58,59/60
Widzę, że słońce wtargnęło na tę stronę pandalu; pandal nie jest wystarczająco duży, aby wszystkim zapewnić cień. Nie mogę znieść widoku waszego cierpienia. Widzę, że tam jeden z mężczyzn zemdlał. Proszę, weźcie dla niego to wibhuti, niech wypije je w szklance wody. (Zakręcił raz prawą ręką i stworzył sporą ilość wibhuti na znak swej Łaski.) Kiedy będę odchodził nie tłoczcie się wokół Mnie i nie padajcie do Mych Stóp. Odprawiajcie namaskaram w swoich sercach; jest to lepsze niż rozpychanie wszystkich i parcie do przodu. Jest tu wielu starych ludzi, chorych osób i dzieci, dlatego bądźcie spokojni i cierpliwi. Dlaczego mielibyście robić rzeczy, które nie dają wam pełnej satysfakcji, ani Mnie nie dają. Uczyńcie Sai mieszkańcem waszych serc; to da wam „hai", a Mnie radość! Vanivilasapuram, Mysore City, 15-9-63; 76
Jest wielu ludzi zgłodniałych zabiegów medycznych, a zostaną usatysfakcjonowani dopiero, gdy dostaną lekarstwa i przepisze się im zastrzyki. Ich wiara w Łaskę jest jeszcze niedostatecznie silna. Dlatego, Szpital jest potrzebny dla nich.
Zdobądź Anugrahę [łaskę], oto węzłowa korzyść. Szpitale mogą zostać zamknięte, szczególnie gdy rezultatem duchowej sadhany podjętej dla pozyskania Anugrahy będzie prostota życia, życie spędzane w zadowoleniu i niezakłóconym spokoju.
Król Śmierci nie przynosi z sobą pętli kiedy przychodzi, by zawlec ludzi do swej siedziby. Pętlę przygotowuje dla siebie sama ofiara i nosi ją wokół szyi oczekując nadejścia końca. To co ostatecznie wywleka ją, jest to karma-paśa [pętla karmy], którą każdy wytwarza i zawija wokół siebie. Stań się świadomy swej rzeczywistości, a stracisz odczucie utożsamiania z ciałem. Uczyni cię to wolnym od chorób. Będziesz miał doskonałe samopoczucie. Całkiem łatwo jest zrozumieć, że nie jesteś ciałem. Wszak praktykujesz tę prawdę codziennie przynajmniej przez sześć godzin, od samego urodzenia! Jeśli to cię nie nauczy, to zastanawiam się co. Gdzie jesteś codziennie, kiedy śpisz? Kim jesteś? Twoje zmysły nie działają, twoja inteligencja jest w zawieszeniu: twój umysł stwarza swój własny świat i po igraszkach po jakimś czasie sam popada w nieaktywność. Jest to sen, najbliżej jak sięgasz w swej podróży do samadhi. Żyj w Atmatattwam [prawdziwej naturze duszy]; zapewni ci to śanti [pokój]. Jakże możesz być nazwany zdrowym z trucizną ragi i dweszy [pasji i wrogości] w sobie? Gdy doświadczasz Atmatattwam, stajesz się samym Bhagawanem. Oto dlaczego nie zwracam się do was przez Bhaktulara! Nie jesteście bhaktami, jesteście czymś więcej — winniście stać się Bhagawanem; każde z was może stać się Bhagawanem poprzez złączenie waszych oddzielnych indywidualnych dźiw [dusz] z Oceanem Uniwersalnej [Wszechświatowej] Atmy.
Śmierć przychodzi znienacka spadając jak sokół na kurczęta karmiące się na ziemi. Człowiek, który umiera modli się do Mnie, abym go przyjął; osoby, które opłakują jego odejście modlą się do Mnie, abym zatrzymał go przy życiu. Znam obie strony obrazu, przeszłość i czas teraźniejszy, zbrodnię i karę, osiągnięcie i nagrodę, i dlatego czynię to co jest sprawiedliwe, chociaż zmodyfikowane przez Łaskę. Nie wpływa na mnie nijak to, że niektórzy przychodzą na ten świat, a inni odchodzą. Moją naturą jest nitja-anandam [wrodzona błogość]. Możecie mieć swój udział w tym Anandam poprzez stosowanie się do Moich poleceń i praktykowanie tego co mówię. Seventh Anniversary Festival, Sri Sathya Sai Hospital, 18-10-63; 82–84
Jestem zaskoczony, że w przeczytanych słowach powitania skierowanych do Mnie wychwalaliście Mnie jako Dźńanaswarupę, Premaswarupę [ucieleśnienie mądrości i miłości] itd. Muszę wam powiedzieć, że nie jestem obcy, a więc nie potrzebuję przywitania. Nigdzie nie jestem obcy, a już tutaj najmniej ze wszystkich miejsc, gdzie się rodziłem. Należę do was; jestem bardzo blisko was. Przy okazji, nie lubię takiego wysławiania ponieważ sławienie ustawia was na pewien dystans, podczas gdy rozkoszą napawa mnie przebywanie z wami, przy was, wokół was. Żaden ojciec nie lubi jak jego synowie wychwalają go! Żaden syn nie przyjmuje swego ojca przemówieniem powitalnym, w którym wymieniane i wychwalane są jego uczoność, zamożność, siła, zalety. Pokrewieństwo wywołuje uprzejmość; nie ma tu potrzeby ani miejsca na formalne ceremonie.
[...] Jestem pewien, że ta sabha [aula] będzie kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa, ponieważ jest to przyczynkiem do Mojej Pracy. To olbrzymie audytorium zostało wzniesione — czy uwierzylibyście w to — w przeciągu 15 dni! Wszystko zostało zrobione przez bhaktów; nie był zatrudniony ani jeden płatny robotnik. Rzeka Ćitrawati też wielce pomogła, ponieważ dostarczała piasku, którym wypełniono to miejsce. Żaden Rząd, żadna siła autorytetu nie mogłaby osiągnąć tego tak szybko: jedynie oddanie może wyzwolić tak zgodną śraddhę [wiarę]. Wszystko to jest skutkiem Sankalpy [Woli]. Skoro jest Sankalpa to i mahasabha [wielkie audytorium] będzie realizowała swoje wielkie zadanie, bez przeszkód. P.N.: 20-10-63; 85 i 89
Wszyscy ludzie są Moi; zatem cały świat musi być uratowany przed skutkami ignorancji albo ograniczonej wiedzy. Wezmę wszystkich Moich ludzi do siebie, gdyż są oni Moimi a Ja jestem ich. Potem zacznę nauczać i trenować ich, dopóki nie staną się całkowicie wolni od ego.
Przez ostatnie 25 lat wszystko było słodyczą, uprzejmością, delikatną perswazją. Odtąd będzie inaczej. Przyciągnę ich, ułożę na stole i zoperuję. Nie znaczy to, że jest we Mnie złość czy nienawiść; mam tylko Miłość. To Miłość każe Mi ich ratować, otworzyć im oczy, zanim nie zapadną się głębiej w bagno. P.N.: 21-10-63; 91/92
Był stary człowiek i leżał na łożu śmierci. Myślę, że należał do kraju Kannada. W ostatnich chwilach potrafił tylko wybełkotać kilka słów, których jego dzieci nie mogły zrozumieć; sprowadzili doktora i poprosili, by zaaplikował tlen albo coś innego, tak by jego słowa stały się wyraźniejsze. Przypuszczali, że wyjawia im, gdzie trzyma pieniądze, których się dorobił. Dlatego robili wszystko, aby jego słowa były słyszalne. Mogli jednak odróżnić tylko jeden dźwięk: „ka"! Dlatego wypytywali czy miał na myśli kanaka (złoto), karu (cielę), kanadźa (spichlerz), kasabarike (żarnowiec, jasnowiec) ...! Kiedy pokazano mu żarnowiec, przytaknął skinieniem głowy i skonał. Dlatego musiał odrodzić się jako żarnowiec!
Nie powinniście umierać jak ten człowiek; musicie umrzeć tak jak Bhiszma. Położył się on na łożu ze strzał podczas, gdy uczył Pandawów Śantiparwy [część Mahabharaty] i zmarł z Kriszną przed sobą i w swoim sercu. Uważa się, że śmierć jest czymś, czego należy się obawiać, coś o czym nie należy mówić w radosnych okolicznościach! Ale śmierć nie jest ani zła, ani dobra. Nie macie wyboru w tym względzie. Nie możecie jej dostać wcześniej jeśli jej pragniecie, ani nie możecie jej uniknąć jeśli potępicie ją jako zło. Jest to nieuniknione przeżycie; od chwili narodzin rozpoczął się marsz na cmentarz. Niektórzy osiągają to miejsce szybciej niż inni, niektórzy idą okrężną drogą i docierają później. Jest to jedyna różnica między człowiekiem i człowiekiem. Mimo to, człowiek spaceruje tak, jakby śmierć była jedynie odległym nieszczęściem. Kiedy jakiś sąsiad traci dziecko, pocieszacie go mówiąc, że wszystko to jest tylko snem, że dzieci rodzą się i umierają ponieważ są dłużnikami, którzy przyszli wypełnić stare długi zaciągnięte w poprzednich życiach itd., itd. Ale kiedy wy stracicie własne dziecko, nie pocieszacie się tymi samymi argumentami. Są one przeznaczone tylko dla innych.
Ardźuna zwraca się do Kriszny jako Puruszottamy, ponieważ tylko On jest najwyższym wśród purusz. Purusza oznacza tego, który znajduje się w purze albo ufortyfikowanym mieście, mianowicie w tym ciele. Każde ciało ma w sobie puruszę, a cały wszechświat ma immanentną [tkwiącą w nim] Puruszottamę. Tak więc, pomijając wszystko, to co umiera jest ciałem, a nie mieszkańcem ciała, puruszą. Wiara, że macie w sobie puruszę, oczyści umysł z wszelkiego zła, a zmysły ze wszelkich skłonności. Naczynie także musi być czyste — nie tylko sam napój. Bez tego smarana czy dhjana [pamiętanie czy medytacja], jakkolwiek długo uprawiane, nie zaowocują. Oto dlaczego Wedy zostały powierzone braminom razem ze ścisłymi regułami dyscypliny. Bez umysłów oczyszczonych taką dyscypliną studia Wed są jałowym ćwiczeniem.
Kiedy pewien człowiek miał umierać, żona zapytała go „Co będzie ze mną?"; rodzice zapytali o to samo; dzieci zapytały „Co się stanie z nami?"; nawet służący pytali z żalem „Co będzie z nami?" Umierający rozejrzał się bezradnie wokół i zapytał wszystkich „Co będzie ze mną?" Powinien był on przewidzieć to zdarzenie, gdyby był mądry, i przygotować odpowiedź na takie pytanie. Wówczas mógłby był umrzeć w pokoju, a dzieci mogłyby także na tym skorzystać widząc go umierającego tak spokojnie.
Rozprzestrzenia się moda stwierdzać w rozmowach: „O! Wszystko to jest Łaską Boga", kiedy zdarza się coś, co uważacie za dobre. Jeśli zdarzy się to komuś, kogo nie lubicie, najwyraźniej nie jest to Łaska Boga, gdyż Bóg jest specjalnie wasz, nie tego kogoś. Kiedy zdarza się wam coś, czego nie lubicie, dlaczego nie traktujecie tego również jako znak Łaski Boga? Oddajcie się w ręce Boga; niechaj daje sukces czy porażkę, jakie ma to znaczenie? Może On chcieć was wzmocnić, albo może się to okazać dla was dobre w dalszej perspektywie. Jakże możecie to osądzić? Kim jesteście by osądzać? Dlaczego osądzać? Zróbcie jak najlepiej potraficie i milczcie. Skupcie swoje umysły na takiej postawie. Nie wiecie kiedy fotograf pstryknie. Mathew, który robi zdjęcia w Nilayam, przynajmniej skacze wokół was z aparatem skierowanym na to czy inne miejsce; ale Śmierć nie da żadnej ostrzegawczej informacji, ani nie powie „Uwaga" i nie poczeka aż będziecie gotowi. Dlatego bądźcie zawsze gotowi, tak byście mogli zrobić dobre wrażenie z Jego Imieniem na ustach i Jego Formą w waszym oczyszczonym sercu.
Nie zdajecie sobie teraz sprawy z waszego dobrego daru w pozyskaniu Mnie jako Przewodnika. Nie poprzestanę póki was nie zreformuję. Fundament Mojej pracy został ukończony; teraz wzniesie się na nim konstrukcja. Idę sam po całym świecie, bez parafenalii i reklamy, ponieważ jestem osadzony w Mojej własnej Chwale, w Mojej własnej Prawdzie. Mam atmiczny związek ze wszystkimi, dlatego zawsze osiągam cel.
Dla ochrony zbiorów chwasty muszą zostać wyplenione i nawóz dostarczony; oto praca tych panditów Vidwanmahasabhy, narzędzi które długo pozostawały nieużywane i zaniedbane. Przyłączcie się do tej wielkiej pracy; jest to dla was życiowa szansa. P.N.: 22-10-63; 96–99
Pragnienie prowadzi ostatecznie do ruiny. Nigdy nie może zostać zniszczone poprzez spełnienie. Po każdym spełnieniu wzrasta i staje się monstrum, które pożera samą ofiarę; tak więc próbujcie zredukować swoje pragnienia, redukujcie je. Był raz pielgrzym, który przypadkowo usiadł pod Kalpataru, drzewem spełniającym życzenia! Był on okropnie spragniony i powiedział sobie „Och jak chciałbym, by ktoś dał mi szklankę słodkiej chłodnej wody!" I natychmiast przed nim znalazła się szklanka smacznej chłodnej wody. Był zaskoczony, tym niemniej wypił ją. Potem zażyczył sobie smacznego posiłku i w mgnieniu oka otrzymał go. Doprowadziło to do życzenia domku z łóżkiem, a kiedy zapragnął, by jego żona była tam i zobaczyła wszystkie te cuda i ona pojawiła się w jednej chwili. Biedny pielgrzym pomyślał błędnie, że to zjawa i kiedy wykrzyknął „O, to ogra [potwór]!" stała się nią, a mąż zatrząsł się z przerażenia krzycząc „Ona mnie teraz pożre?", co śpiesznie uczyniła! Łańcuch pragnienia przywiązuje aż do punktu zaduszenia. Kontrolujcie, temperujcie swoje tendencje do życzenia sobie tego i owego. Powiedzcie Panu: „Ty mi wystarczasz. Nie pragnę niczego innego". Czemuż by tęsknić za złotymi klejnotami? Tęsknić za złotem. [Bhagawad] Gita uczy lekcji śaranagati [pełnego oddania]: pragnij aby Jego wola się działa, a nie aby spełniało się twoje życzenie. Oto co miał na myśli Kriszna, kiedy powiedział: Bądź sarwarambha paritjagi [pod każdym względem wyrzeczony].
Śmierć jest tylko przejściem od tego życia do następnego; jest to zmiana starego odzienia na nowe, jak mówi Gita. Lecz niektórzy cynicy śmieją się z tego porównania pytając, co ze śmiercią noworodków, dzieci, młodzieży i ludzi w średnim wieku? Ich ciał w żadnym wypadku nie można zaliczyć do dźirna, zużytych! Zgoda, ubrania mogą nie być stare, ale sukno z którego je wykonano musiało być wzięte z bardzo starego składu, tak że mimo, iż zrobiono z nich nowe ubrania, prędko musiały zostać porzucone. Dalej, istnieją pewni oszukańczy ludzie, którzy odmawiają wierzenia w poprzednie życie, ponieważ nie mogą przypomnieć sobie tamtych zdarzeń! Ludzie ci nie pamiętają zdarzeń z jakiegoś konkretnego Magha Sudha daśami [dziesiąty dzień miesiąca Magha], mówmy 5 czy 10 lat temu, chociaż są pewni, że żyli w tamto daśami! Zapomnienie zdarzeń tamtego dnia nie znaczy, że w ogóle nie żyli; znaczy to tylko, że nie przykładali żadnej specjalnej do nich wagi, nie mieli lakszjam albo specjalnego powodu, by trzymać to w pamięci. P.N.: 24-10-63; 103/104
Największym ze wszystkich cudów jest to, że nikt nie zna siebie, nikt nie walczy o to, by poznać siebie, jest tak nawet wśród tych, którzy spędzają całe życie na poznawaniu innych. Wasze 'ja' jest czymś subtelniejszym niż woda czy powietrze, a nawet akaśa. Musi ono pójść w oko, abyście mogli widzieć; musi wejść w rękę, aby mogła trzymać; musi dojść do stóp, abyście mogli chodzić. Zmysły są bezwładną materią; „Ja" musi działać tak, aby mogły one funkcjonować.
„Ja" jest Brahmamem, błędnie traktowanym jako oddzielny! W treta judze spowodowano że wanary [małpy] postępowały i mówiły jak nary [ludzie]; w dwapara judze, dzięki Łasce Narajany, nara został przemieniony w Narajanę; w kali judze oświadcza się, że nara jest samym Narajaną. [...] Kiedy Pandawowie przechodzili przez Himalaje u kresu ich karier, Dharmaradźa był ciągle pod wpływem niepokojów umysłowych, dlatego modlił się do Kriszny, aby spędził z nimi jakiś czas. Podczas opuszczania ich miejsca pobytu Kriszna dał Dharmaradźy notatkę, którą miał czytać dla siebie kiedykolwiek był pod wpływem radości albo smutku. Notka brzmiała: „Eppudu undadu" (To nie przetrwa). Jest to jedna z metod uspokajania podniet umysłu.
Przyjmij życie na świecie jako przymusowy obowiązek nałożony na ciebie. Jesteś teraz w więzieniu skazany za przestępstwa popełnione w poprzednim wcieleniu. Nadzorca przydziela różnorakie obowiązki: gotowanie, czerpanie wody, rąbanie drzewa itp. Musisz wykonać przydzieloną pracę jak najlepiej potrafisz, bez jakiegokolwiek oczekiwania na odpłatę. Jeśli zachowujesz się dobrze, nie sprawiasz kłopotów i wykonujesz nakazane obowiązki bez szemrania, wtedy pewna ilość dni może zostać odpisana z twojego wyroku i możesz zostać uwolniony wcześniej z zaświadczeniem, że można na tobie polegać i że jesteś dobry. Taka postawa da ci praktykę w niszkama [bezpragnieniowej] karmie, która jest bardzo pomocna w opanowywaniu zmysłów.
Kiedy mówicie do niektórych ludzi o Bogu, powiadają oni „Uwierzymy dopiero, gdy zobaczymy Go". [...] Wtedy musicie powiedzieć im „Nie uwierzę, że cię boli, dopóki nie zobaczę tego bólu na własne oczy". Bóg jest Błogością, jak można błogość pokazać czy widzieć? Czy inni wierzą czy nie, 2 plus 2 jest 4. Możecie się zgodzić albo nie zgodzić, ale jest to faktem, dowodzonym przez doświadczenia tych wszystkich, którzy się z tym zgadzają. Tak samo jest z faktem o istnieniu Boga.
Musicie żyć stale z myślą o Bogu, podobnie jak o innym fakcie — śmierci. Ciało jest samochodem, którym jedziecie do śmierci. Możecie spotkać śmierć w dowolnej chwili podczas jazdy; przyniesie ją jakieś drzewo, albo ciężarówka, albo koleina, albo błoto. Pamiętajcie o śmierci. Pamiętajcie, że czas ucieka z każdą chwilą; wtedy nie będziecie mieli pokusy marnowania czasu na jałowe rozmowy czy próżne zajęcia albo rozpustne figle czy wulgarne rozrywki. Podróżujcie samochodem ostrożnie, powoli, z należnym szanowaniem potrzeb innych na drodze; nie próbujcie chciwie prześcigać innych, albo konkurować w szybkości, poznajcie ograniczenia pojazdu i drogi! A wtedy nie zdarzy się wam żaden wypadek. Wasza podróż będzie szczęśliwym doświadczeniem dla was i innych ludzi. P.N.: 26-10-63; 110–112
Jeśli wy także czujecie, że musicie doświadczyć zanim uwierzycie, w porządku — przychodźcie i doświadczajcie. Nie ma sensu przyjść po prostu jednego dnia i odejść następnego mówiąc „Widziałem Sathya Sai Babę. Nosi ładną długą tunikę i ma wspaniałe włosy". Jeśli spędzacie czas próżnując tu po hotelach albo grając w karty, albo słuchając opowieści, jakże możecie zrozumieć? Zdecydujcie się odkryć, nauczyć, głęboko zanurkować, a wtedy będziecie wiedzieli. Tysiące przyszło teraz i w latach minionych; wielu nie pragnie wiedzieć; wielu, którzy pragną, nie wie o fakcie, że muszą zwracać większą uwagę na rzeczywiste doświadczenia umysłu, a nie na wrażenia zmysłowe. Możecie patrzeć na coś ale, jeśli wasz umysł nie jest na tym skupiony, nie możecie tego postrzegać. Jeśli wasze ciało znajduje się w tym audytorium, ucho w hotelu, a oko gdzieś wokół dziedzińca, jak możecie nauczyć się czegokolwiek? Tylko prema może zrozumieć premę.
[...] Te wieczorne dyskursy panditów i Moje sambhaszany [rozmowy] muszą się skończyć od jutra, ponieważ rozpoczynam spotkania z tymi z was, którzy przynieśli, by przedłożyć Mojej uwadze olbrzymie ładunki żalu, niezadowolenia, trudności i problemów. To także jest Moja Praca i chętnie ją wykonam. P.N.: 28-10-63; 117 i 118
Wasz umysł jest ustatkowany, kiedy jest zajęty innymi działaniami; ale kiedy jest skupiony na Bogu zaczyna być chwiejny. Nie lubi wstrzymywać się od swoich fantazji, a będzie musiał to uczynić kiedy Bóg zamieszka w waszym sercu. Poskramiajcie go Namasmaraną [powtarzaniem Imienia]. Oto posłanie, dla ogłoszenia którego przyszedłem. Miejcie Namam na języku, Rupę [Formę] w oku, Chwałę w sercu — wtedy pioruny was ominą. Srisailam: 6-12-63; 124
Dam wam przepis, który sprowadzi wam Pokój i Zadowolenie jakich szukacie. Jest to Namasmarana. Zainstalujcie na języku jakiekolwiek jedno z tysiąca imion Pana, znane w dowolnej części świata, w dowolnej społeczności wyznawców. Powtarzajcie Imię przez pewien czas przynajmniej raz dziennie jako część waszych obowiązków względem siebie. Jest to dyscyplina, która przyniesie dobre wyniki, nawyk który powinniście podtrzymywać jako rekompensatę za ciężką harówkę waszego ciała od wschodu do zachodu.
[...] Rozważcie tylko — czy z kina wychodzicie spokojniejsi, bardziej heroiczni, czyściejsi, szlachetniejsi niż kiedy wchodziliście? Nie; wasze namiętności są pobudzone, wasze pobudki zwierzęce są zaspokojone, wasza niższa natura jest podkarmiona. Nic innego nie może dać tego bogatego wynagrodzenia, które może dać cisza, modlitwa i wspólnota z Mistrzem. Ani przyzwoite konto bankowe, ani szereg tytułów, ani muskuły zdobywcy nagród.
Jest taka opowieść związana z budową wielkiej Świątyni w Kalahasthi. Była ona budowana zgodnie z tradycją przez mędrca Agastję z pomocą Bhrigu i Bharadwadźy. Codziennie kiedy słońce chyliło się ku zachodowi Agastja, siedząc w wyschniętym korycie rzeki, wzywał do siebie każdego robotnika a ci dwaj mędrcy sypali, podług jego wskazań, do poły odzienia każdego robotnika piasek z koryta; była to jego zapłata! Piasek ten zmieniał się w złoto ściśle proporcjonalnie do pracy włożonej przez odbiorcę w ciągu dnia. Kiedy ktoś pracował więcej, otrzymywał więcej złota; jeśli mniej — mniej. Gdy ktoś zmarnował cały dzień, dla niego piasek pozostawał piaskiem. Nie było żadnej niesprawiedliwości, narzekania, faworyzowania. Wszyscy pracowali w obecności Wszechwidzącego i dlatego wszyscy przyjmowali ilość złota racjonowaną przez Wszechmocnego, ponieważ było to akurat tyle ile im się należało — ani więcej, ani mniej.
Uczciwa praca to właśnie ta wykonana w takim duchu, duchu stałej obecności Pana; swoją Łaską Pan wynagrodzi pracę wykonaną szczerze i chętnie, nie zaś pracę wykonaną w obawie wyższych urzędników czy majstrów. Jeśli wasze serca będą czyste to także wasza praca będzie czysta.
[...] Nie dopuszczajcie do swojego umysłu demona a-śanti [Nie-pokoju]. Skierujcie całe wasze uzdolnienia i inteligencję na zrealizowanie z powodzeniem tego wielkiego Spektaklu, w którego przedstawianiu pomagacie wy wszyscy. Jest to Jego Przedstawienie, On jest Dyrektorem, wy jesteście tylko rolami, aktorami, wykonującymi Jego Wolę, mówiąc słowa które On włożył wam do ust, poruszając się według Jego wskazań. Address to the Workers, Srisailam Project Site: 6-12-63;127, 128/129 i 130
Jaka jest korzyść z całego tego ciężaru informacji, który staracie się nosić w swoich głowach, ta wiedza o różnorodnych obszarach świata, bez wiedzy o obszarze swojego własnego ja, centrum wszelkiego zainteresowania które objawiacie? Nie jest dobre wędrowanie po całym świecie, kontaktowanie się z ludźmi rozmaitych ras i zajmowanie się zdobywaniem i wydawaniem bez możliwości uzyskania wiedzy o własnej tożsamości!
[...] Dopóty, dopóki życie trwa, będziecie uwikłani we wzloty i upadki, dobro i zło, prawe i nieprawe. Dwoistość jest nieunikniona. Nawet jest potrzebna. Bohater lśni na tle łajdaków; wiara Prahlady musiała zostać sprawdzona na tle zaparcia się Hiranjakaśipu; Pandawowie zademonstrowali siłę łagodności dopiero kiedy skonfrontowali ją z dzikością Kaurawów. Miasto ma rury na wodę pitną jak również na ścieki. Człowiek ma układ tętnic i żył, na obieg krwi czystej i zanieczyszczonej. Oba rodzaje przyczyniają się do zdrowia jednostki. Speech at Dronachalam: 8-12-63; 132 i 133
Sundaramurthy zorganizował dla Mnie „wspaniałą" procesję od jego Instytutu do tego Stadionu ponieważ dzisiaj obchodzi Srebrny Jubileusz swojego Instytutu! Pozwólcie, że powiem wam to właśnie teraz: nie lubię parady i widowisk. Nie czerpię z tego żadnej radości. Parada, taka jak ta, stała się obecnie modna, nawet wśród ascetów i mnichów, którzy winni wiedzieć lepiej niż inni. Wyznają ubóstwo i prostotę, a mimo to pozwalają albo zachęcają swoich uczniów do marnowania wiele energii i pieniędzy na parady i widowiska, które służą jedynie wzrostowi ich własnego egoizmu i egoizmu ich naśladowców. Nacisk na widowiskowość czyni rzecz wyzutą z wszelkiego znaczenia. Nędza tego wieku wynika w znacznej mierze z takich pustych obrządków w postaci nieszczerych demonstracji.
[...] Pozwólcie, że zapytam jak człowiek może celebrować święto, podczas gdy jest dotknięty przez dehabhranti, indrijabhranti, manobhranti i lokabhranti [złe pojmowanie ciała, zmysłów, umysłu i miejsca]? Wierzy on w fałsze nazywane ciało, zmysły, umysł, świat! Idzie ich śladem i doznaje smaku radości i smutku; a kiedy pewna liczba lat przejdzie w przeszłość, świętuje to wydarzenie!
Jest to maja w maji. Nie przyszedłem by ogłosić wam, że ten Instytut skończył dwadzieścia pięć lat istnienia. Jestem zaangażowany w sztuki duchowe, najpiękniejsze sztuki, a nie w sztuki piękne. Chcę aby Sundaramurthy przedstawiał w tańcu duchowo wzniosłe tematy, takie jak Radha i Kriszna i ich wyrafinowane stosunki, które wykraczają poza zasięg możliwości człowieka. Musi on porzucić tematy takie jak pijacy, źli ludzie, osoby upojone władzą i clawni, które są pożywką ludzi pospolitego smaku. Shivajinagar, Bangalore: 14-12-63; 136/137 i 138
[Przedmówca] powiedział, że spotkaliśmy się tutaj tego wieczora ponieważ jest to Dzień Nowego Roku, pierwszego stycznia 1964! Cóż. Jest to ułuda wewnątrz większej Ułudy! Dzień ten wita się jako oznaczający pewną wielką zmianę, tak jakby wczorajszy dzień był czymś całkiem innym ponieważ należał do roku 1963, a dzisiaj jest czymś zupełnie innym ponieważ jest to 1964 r.! Dzień ten obchodzony jest przez ludzi na piknikach, w kasynach gry, na piciu i ucztowaniu; odwiedzają oni widowiska kinowe, noszą nowe ubrania, dają sobie nawzajem prezenty i pozdrawiają wszystkich w radości i weselu. Trwonią swoje pieniądze i energię w pogoni za frywolnością, dreszczem i podnietą.
Wszystko to jest wynikiem zwyczaju, który traktuje dzień ten jako coś wyjątkowego. W istocie „rok" jest tylko umową. Istnieje tyle Dni Nowego Roku, ile jest dni w roku; wiele społeczności i krajów ma różne, własne kalendarze. [...]
Avadhanula odniósł się do pewnych zdarzeń z Mahabharaty zatem i Ja wspomnę jedną sprawę, abyście jeszcze bardziej docenili Mahabharatę. Pan miał Maję [Ułudę] jako żonę, by tak powiedzieć, i miał syna zwanego Manas [Umysł]. Manas ten, kontynuując tę przenośnię, miał dwie żony: Prawritti i Niwritti (Przywiązanie i Nie-przywiązanie). Oczywiście, Prawritti była jego ulubioną żoną i miała setkę dzieci. Niwritti była niepiśmienna i zaniedbana i miała tylko pięcioro dzieci. Jest to symbolika Kaurawów i Pandawów. Chociaż wszystkie dzieci żyły w tym samym królestwie, jadły to samo pożywienie i uczyły się u tych samych nauczycieli, ich natury różniły się bardzo między sobą. Kaurawowie, dzieci przywiązania, byli chciwi, okrutni, samolubni i próżni; Pandawowie, owa piątka, każde z nich reprezentowało najwyższą prawość — tak że można było o nich powiedzieć, że symbolizowali satję, dharmę, śanti, premę i ahinsę [prawdę, prawość, pokój, miłość i niekrzywdzenie]. Ponieważ byli oni tak czyści i narodzeni z Nieprzywiązania, Pan stał się ich Przewodnikiem. W istocie Pan będzie Przewodnikiem każdego, kto przyjmie go za swojego Sarathi [Woźnicę]. Nie uzna On tej funkcji za niższą. Jest On sanatana sarathi, sarathi wszystkich. Jest On Panem dla wszystkich którzy szukają Mistrza, Wsparcia. Atma jest Mistrzem w każdym, a Kriszna jest uosobioną Atmą Wszechświata.
Na drzewie siedzą dwa ptaki, mówią Upaniszady, dźiwatma i Paramatma — na drzewie tego Ciała, tego Świata. Jeden z ptaków zjada owoce tego drzewa podczas gdy drugi po prostu przygląda się jako świadek. Ale, i jest to cudem, te dwa ptaki są w rzeczywistości jednym, chociaż objawiają się dwoma; nie mogą one być rozdzielone, gdyż są one dwoma aspektami tej samej realnie istniejącej rzeczy. Pary w powietrzu nie można dostrzec; nie ma ona kształtu czy formy; lecz jest ona tym samym co lód, który jest twardy, ciężki i zimny. Nirakara i Sakara [bezforemny i posiadający formę] są tylko dwoma sposobami, na które Objawia się Jeden.
Minutowa wskazówka zegara jest dźiwatmą, ptakiem który zjada owoce. Obraca się ona ciągle w koło, wskazówka godzinowa zaś cicho i powoli, z pewną dostojnością. Można powiedzieć, że wskazówka godzinowa jest Paramatmą. Raz na godzinę wskazówki spotykają się, ale dźiwatma nie otrzymuje spełnienia na stałe. Traci ona cenną szansę i dlatego musi iść wciąż w koło i w koło. Wyzwolenie następuje wtedy, gdy obie zleją się i pozostanie tylko jedna.
Kiedy przeszkody na ścieżce prawdy są niskie, osiąga się uwolnienie. Oto dlaczego moksza jest czymś co można zdobyć, tu i teraz; nie trzeba czekać na to do rozpadu ciała fizycznego. Karma nie powinna być odczuwana jako ciężar, gdyż takie uczucie jest pewnym znakiem, że jest to przeciwne naturalnej predyspozycji. Żadna karma, która pomaga wam w rozwoju nie zaciąży na was. Tylko w przypadku, kiedy idziecie na przekór swej najbardziej wewnętrznej naturze, odczuwacie ją jako ciężar. Przychodzi czas, kiedy spoglądacie wstecz na swoje osiągnięcia i wzdychacie na daremność tego wszystkiego. Powierzcie Panu swój umysł, nim będzie za późno, i niechaj On ukształtuje go jak zechce.
Przydzielcie swemu umysłowi zadanie służenia Panu, a stanie się uległy. Nie zanosicie do złotnika ornamentu, który jest w całkiem dobrym stanie; dajecie mu — do naprawy lub zmiany rzeźby — ornamenty, które podejrzewacie o pęknięcie, które są zniekształcone albo wyszły z mody. Podobnie więc, daj Panu swój umysł, który niewątpliwie wymaga naprawy, jeśli nie kompletnej przebudowy.
[...] Są tacy guru, którzy radzą wam prowadzić dziennik, w którym notujecie każdy swój zły uczynek; radzą wam czytać to jako ćwiczenie duchowe i postanowić poprawić się. Cóż, czytanie tego i pisanie będzie tylko przyczyniać się do skuteczniejszego utrwalenia tego w umyśle. Lepiej jest zamienić złe myśli na dobre i oczyścić umysł z wszelkiego zła poprzez utrzymywanie go na dobrych uczynkach i świętych myślach. Zapomnijcie o rzeczach, których nie chcecie pamiętać. Przywołujcie na pamięć tylko te rzeczy, które są warte pamiętania. Oto rozsądna droga osiągnięcia duchowego postępu. P.N.: 1-1-64; 143, 146–148 i 149
Wpływ boskości jest taki, że gdy kontemplujesz ją, z umysłu znikają wszelkie ślady zawiści i żądzy. Chłopiec Kriszna wszedł do domu gopich i stał akurat pod dzbanem zsiadłego mleka, kiedy jedna z nich odkryła Go. Kriszna uciekł na ulicę a gopi podążyła za Nim i zamierzała szybko Go złapać ponieważ bolało ją iż chłopiec biegnie w takim upale. W ogóle nie martwiła się stratą mleka czy masła, ale sama myśl o delikatnych stopach Kriszny idącego po twardych kamieniach w słońcu było czymś, czego nie potrafiła znieść. Prema, którą promieniował Kriszna powodowała, że wszyscy zapominali o innych sprawach. On także dawał tak rozbrajające odpowiedzi na pytania matki i gopich, że nikt nie mógł mieć innych do Niego odczuć jak tylko premę. Jest to charakterystyczne dla Awatarów wszystkich czasów.
„Niosła mleko do świątyni, aby ofiarować Bogu; być może sam Bóg zabrał jej garnek", mawiał dając pośrednio do zrozumienia jaka jest Jego Rzeczywistość. „Matko, spałem u twego boku. Jakże więc mógłbym pójść do ich domów, aby skraść masło?" bronił się, sugerując że mógł być w więcej niż jednym miejscu w tym samym czasie. Kiedy został złapany w chwili szukania masła, mówił że włożył rękę do dzbana, aby sprawdzić czy cielak, który uciekł, nie był tam w środku! Takimi rozbrajającymi odpowiedziami zdobył sobie wszystkie serca, a gopi rywalizowały między sobą w pieszczeniu Go i służeniu Mu.
[...] Egoizm jest najniebezpieczniejszą iluzją, którą trzeba wysadzić w powietrze i zniszczyć. Miał ją Bhima, ale kiedy nie dał rady podnieść i położyć na bok ogona starej kalekiej małpy, która w rzeczywistości była samym Ańdźaneją [Hanumanem], owa bańka [egoizmu] pękła. Miał ją też Ardźuna; pewnego dnia, po bitwie, kiedy Kriszna przyprowadził rydwan z powrotem do obozu, chciał on aby Kriszna — tak jak wszyscy woźnice rydwanów — zsiadł pierwszy. Pan musi wysiąść później, kiedy woźnica już otworzy mu drzwi, nieprawdaż. Kriszna jednak odmówił i nalegał, aby to Ardźuna wysiadł nim On sam wysiądzie. W końcu Kriszna zwyciężył. Ardźuna wysiadł i, kiedy tylko Kriszna opuścił swoje siedzenie i dotknął ziemi, rydwan stanął w płomieniach! Gdyby tylko Kriszna wysiadł pierwszy! Prawda jest taka: różnorakie strzały zapalające o mocy spalenia rydwanu dosięgły celu, ale dzięki Obecności Kriszny ich moce zapalające nie mogły się zamanifestować. Ardźuna został upokorzony dowiedziawszy się o tym; jego egoizm doznał silnego szoku. Wiedział, że każde działanie Kriszny było pełne znaczenia.
Kriszna był Awatarem przybyłym po to, by zniszczyć zło; ale obecnie zła nie można utożsamić tylko z pewnymi osobami; jest ono wszechobecne. Skorpion ma truciznę jedynie w swoim ogonie; kobra tylko w kłach jadowych; ale człowiek ma truciznę wszędzie! Ma ją w swoich oczach, języku, umyśle, inteligencji, sposobie chodzenia, mózgu — wszędzie. Możecie spytać: och, kiedyż ta trucizna zostanie zneutralizowana i zniszczona? Ona zniknie, nie wątpcie w to. Jest to właśnie przyczyna, dla której przyszedłem. Przynieście Mi swoje hridajapuszpam [kwiat serca], pozbądźcie się wszystkich szkodników, które się w nim gnieżdżą, tych Sześć Wrogów Człowieka: kamy, krodhy itd.
Nikt nie jest przygotowany na wysiłek dla duchowego zwycięstwa. Jeśli żądacie otrzymania natychmiast posady inkasenta, jakże może być to zrealizowane? Na to potrzebne są pewne kwalifikacje — wiek, wykształcenie, skuteczność, talent, doświadczenie. Kwiat musi stać się owocem, owoc musi dojrzeć, dojrzałość musi wyrazić się słodkością. Na wszystko to potrzeba czasu. Nawet ateista musi przyjąć wyższą albo tajemniczą moc, która kieruje rzeczami i zdarzeniami. Argument, że nie widzieliście tego i dlatego tego nie zaakceptujecie jako prawdziwe, nie jest zbyt inteligentny. Oko jest w najlepszym przypadku kiepskim narzędziem. Nie musicie sami widzieć rzeczy; innym którzy ją widzieli — jeśli nie są uprzedzeni i są mądrzy — można zawierzyć.
Starszego człowieka ostrzeżono, kiedy zamierzał iść wąską górską drogą, że była tam kobra nad brzegiem drogi; ale on powiedział, że jej nie widział, więc nie ma podstaw dać temu wiary. Musiał uwierzyć, kiedy go ukąsiła, ale było już za późno, by skorzystać z tej wiedzy! Nagayya powiedział właśnie, że ostatnio w jednej ze swoich przemów Nehru musiał przyznać, że istnieje Przeznaczenie, które kształtuje zdarzenia, niezależnie od wysiłków jednostki. Cóż, każdy musi dojść do takiego wniosku, wcześniej czy później; ponieważ istnieje granica możliwości człowieka w panowaniu nad zdarzeniami. Możecie nazywać to Przeznaczeniem, inni mogą nazywać to Opatrznością, a jeszcze inni Bogiem. Nie ważne są nazwy; liczą się podziw, poczucie lęku.
[...] Tenże Nagayya, kiedy odgrywał w filmie rolę Thyagayyi, nigdy nie zapomniał, że jest Nagayyą. Jeśli zapomni o tym, film nie odniesie sukcesu. Podobnie też, nigdy nie zapominajcie, że jesteście Atmanem; z taką świadomością możecie grać dowolną rolę na scenie świata. Fakt ten umocni się w was, kiedy będziecie czytać Githę, w świetle postępowania Kriszny [opisanego] w [Śrimad] Bhagawacie i Mahabharacie. Napełnijcie swój umysł Lilami Pana i Jego chwałą. Kiedyś On i Jego koledzy wkradli się do domu i zdjęli garnek ze zsiadłym mlekiem, a kiedy pani domu weszła spytała: „Dlaczego tu weszliście?" „Moja matka miała kij w ręce; dlatego uciekłem tutaj z powodu strachu", odparł Kriszna. „Kim są ci chłopcy?" spytała. „Przyprowadziłem ich, aby zaświadczyli Moim słowom", odpowiedział Kriszna. „Dlaczego umieściłeś ten garnek między nogami?", spytała udając rozgniewaną. „Po to, by masło nie dostało się w ręce tych koleżków" brzmiała odpowiedź! „Dlaczego chodzisz od domu do domu i zjadasz masło z ich zapasów?" spytała Jaśoda. „Lubię tylko te rzeczy, które sam wybiorę; nie lubię być karmiony", odpowiedział Chłopiec Kriszna. Kriszny nie dało się ograniczyć do jednego domu albo jednej procedury. Jest On sarwa wjapi [przenikający wszystko]; jest On bhakta watsala [lubiącym wielbicieli]. Uczyńcie swoje serca Siedzibami Pana; wówczas będą miały wartość. Ziemia, która ma żyły miki jest cenna; ale ta z żyłami złota jest jeszcze cenniejsza. Ziemię ceni się po szlachetności metalu, który zawiera. Podobnie też, serca oceniane są po ich zawartości. Utrzymujcie Boga w swych sercach; będą wówczas najcenniejszymi waszymi posiadłościami.
Jeśli będziecie mieli Boga w sercu, będziecie wszędzie widzieli tylko Boga, nawet w świecie przedmiotowym. Ponieważ sarwam Brahmamajam jest faktem. Postanówcie dzisiaj podejmować jedynie godziwe czyny, mieć dobre myśli i dobre towarzystwo. Niechaj wasze umysły rozważają wzniosłe myśli. Nie marnujcie nawet pojedynczej chwili waszej jawy [stanu przebudzenia] na jałowe plotki albo próżne, chełpliwe lub poniżające rozrywki. Śmierć skrada się za wami, by was powalić i zabrać ze sobą. Popatrzcie na Kennedyego, jak śmierć czaiła się w koło, czekając na okazję! Czy nie miał ludzi do pilnowania, żołnierzy, służby bezpieczeństwa, ochroniarzy? Ale wszystko to było na marne. Zatem, póki życie trwa róbcie dobre rzeczy, mówcie delikatnie i słodko, nigdy nie rańcie i nie obrażajcie nikogo, pomagajcie potrzebującym i trzymajcie obraz Boga zawsze przed oczami umysłu. P.N.: 14-1-64; 151/152, 153–154, 155–157
Tak jak ciało jest domem w którym żyjesz, świat jest ciałem Boga. Trichinopoly: 3-2-1964; 160
Przyszedłem was zreformować; nie opuszczę was dopóki tego nie zrobię. Nawet jeśli odejdziecie nim to zrobię, nie sądzę byście mogli uciec ode Mnie; będę się was trzymał. Nie martwi Mnie, gdy Mnie opuszczacie, gdyż nie zależy Mi na olbrzymich zgromadzeniach tutaj, wokół Mnie. Któż was wszystkich tutaj zaprosił? Nie było najmniejszego ogłoszenia w druku, a mimo to przyszliście tu tysiącami. Przywiązujecie się do Mnie. Ja jestem nieprzywiązany. Jestem związany tylko Zadaniem, dla którego przyszedłem.
Zapewniam was jednak o jednym. Czy przychodzicie do Mnie, czy nie, wszyscy jesteście Moi. Ta Śiwa Mata [Matka], ta Sai Mata posiada miłość tysiąca matek do Jej dzieci; oto dlaczego darzę tak szczodrze lalaną [pieszczotą] i palaną [opieką]. Kiedykolwiek wydaję się rozgniewany, pamiętajcie, jest to tylko miłość w innej formie. Ponieważ nie mam w sobie nawet atomu gniewu; Ja tylko przejawiam Moje rozczarowanie, że nie postępujecie jak wam każę. Kiedy wskazuję wam jakiś kierunek działania, pomyślcie o Mojej Radzie; macie pełną swobodę to zrobić; w istocie będę szczęśliwy jeśli to zrobicie; nie lubię niewolniczego posłuszeństwa. Jeśli czujecie, że pomoże to wam w osiągnięciu Celu, zróbcie to; jeśli nie, idźcie w inne miejsce; ale powiem wam jedną rzecz: gdziekolwiek pójdziecie, spotkacie tylko Mnie. Jestem wszędzie.
Czy słyszeliście opowieść o króliku, który pożyczył od Matki Ziemi cztery naja pajsa [grosze]? Myślał, że jeśli przeniesie się w inny rejon, będzie wolny od zobowiązania. Tak więc pewnego dnia pobiegł tak szybko, jak tylko nogi mogły go ponieść, i dotarł hen, hen daleko od miejsca, gdzie otrzymał pieniądze. Usiadł w końcu z ulgą i powiedział do siebie: „Teraz nikt nie każe mi zwracać". Jakież było jego zdumienie, kiedy spod ziemi usłyszał głos: „Matka Ziemia jest właśnie tu pod twoimi stopami. Nie możesz ode mnie uciec, jakkolwiek daleko byś nie pobiegł!"
Także i wy nie możecie uciec ode Mnie; gdziekolwiek pójdziecie szukać schronienia, będę wymagał dobrego prowadzenia się, dobrych nawyków, dobrych myśli, dobrego towarzystwa! A jakie macie podstawy by odchodzić? [Odchodzą] tylko ci, którzy ignorują radość, którą tutaj otrzymali, pocieszenie, odwagę, miłość, błogosławieństwa. Tylko ci, którzy wierzą uchu, a nie oku, tak postąpią. Wkrótce będziecie świadkami pojawienia się Lingi, która tworzy się wewnątrz [Mnie]; zbliża się Ligngodbhawa muhurta [godzina 'urodzenia' lingi]; zobaczycie to i otrzymacie błogosławieństwa; a mimo to będą wśród was tacy, którzy będą wątpić w to i mu zaprzeczać. Jest to ich karma; cóż innego mogą zrobić? (W tym momencie Baba przerwał dyskurs; rozpoczęły się ruchy — najpierw w podbrzuszu, potem w piersi i gardle; Baba kołysał się z boku na bok; wsparł się o stół; popił wody; w końcu, po około dwudziestu minutach, z Jego ust wyszła owalna różowa Linga. Trzymając ją między kciukiem i palcem wskazującym prawej ręki, Baba podjął dyskurs.) ...
Ach! Oto Brahmanda Linga! Wewnątrz niej obracają się nawagrahy [dziewięć planet]; reprezentowane jest tu w niej całe prapańćam [świat złożony z pięciu żywiołów], wszystkie planety i ich księżyce, pierwotny ogień, obłoki pierwotnego pyłu, a nad andą jest odciśnięte Oko, Dźagadeka ćakszu, Oko Jednego Wiecznego Świadka. Jesteście zaprawdę błogosławieni — to zasługi wielu żywotów doprowadziły was tutaj by oglądać Wielki Fenomen tego rzadkiego Stwarzania. Lata czczenia, albo rytualnych ślubów i postów, mogą nie wystarczyć na taką wyjątkową szansę, jaką teraz mieliście, pamiętajcie. Wykorzystajcie dobrze to wasze szczęście słuchając Boskiej rady, wybierając dobre towarzystwo i gorliwiej starając się osiągnąć Cel. Śiwaratri, P.N.: 11-2-64; 166–168
Człowiek nie uświadamia sobie, że koniec tego cyklu narodzin i śmierci leży w jego własnych rękach. Drzewo pochodzi z nasienia, a nasienie z drzewa itd., od początku czasu. Tak; możecie nie wiedzieć, które było pierwsze — drzewo czy nasienie; jednak łatwo możecie położyć kres temu cyklowi przez przypalenie nasienia. Wtedy już więcej nie wyrośnie. Będąc nadzwyczajnym, człowiek zniża się obecnie do poziomów poniżej zwykłego. Rzeka, która musi płynąć do morza, znika w błotnistym jeziorze. Jak zwierzęta, biegnie on za mirażem, by zaspokoić swe pragnienie. Utrzymuje, że opanował zmysły i wszystkie niskie pragnienia, ale one kiełkują przy pierwszej okazji, jak trawa po pierwszym deszczu po lecie.
Tak jak szukasz wymion krowy dla mleka, szukaj Pana i Jego Chwały tylko w przyrodzie. W istocie rzeczy, Przyroda jest pożyteczna kiedy przyczynia się do wzniecenia i podtrzymania podziwu i lęku. Wszystko jest obrazem Pana. Kiedy był dzieckiem, Kriszna rozkoszował się w oglądaniu swoich własnych odbić w mani mantapie [kryształowym holu] swego domu; tak samo, jak Pan jest zadowolony, kiedy widzi siebie w swojej manifestacji zwanej Przyrodą. Oto dlaczego radość tak bije we wszystkich, kiedy słuchają opowieści o Panu i kiedy wszystkich wzywa do siebie. Jest to wezwanie Bimby skierowane do Pratibimby, aby złączyła się z nią. Tak więc, wszyscy są uprawnieni do złączenia się; wszyscy w końcu muszą to osiągnąć. W innym przypadku, nie byłoby sensu w pragnieniu stawania się większym i większym.
Możecie prosić, abym mówił o Mojej tajemnicy. Nie jest łatwo ją zrozumieć. Skoro macie okazję, chłońcie radość ile tylko zdołacie. Nie ma sensu ryglować drzwi, gdy rabusie splądrowali już mieszkanie i uciekli. Chwytajcie szansę i nie ubolewajcie później, że okazja wam uciekła. Pamiętajcie, musicie do Mnie przyjść — jeśli nie w tym życiu, to przynajmniej w ciągu następnych dziesięciu! Starajcie się zdobyć Łaskę; Łaska jest nagrodą za sadhanę; najwyższą sadhaną jest stosowanie się do wskazań Mistrza.
Lata rygorystycznego treningu czynią żołnierza zdolnego znieść wszystkie trudy działań wojennych. Bohaterzy wojenni nie powstają w ciągu dnia. Podobnie też, sadhaka mogący odnosić zwycięstwa nie pojawia się w jeden dzień. Ograniczenia i reguły, ćwiczenia i techniki przygotowano także dla niego. Stosujcie się do nich szczerze i wytrwale a zwycięstwo będzie wasze. P.N.: 12-2-64; 170–171
Nie pociąga mnie wiedza czy wykształcenie, które do nikąd nie prowadzi, jak tylko do egoizmu i pychy. Przyciąga mnie tylko oddanie. Przynieście Mi wszelkie swoje kłopoty; przejmę je na siebie i dam wam Anandę. Kiedy lubię Mych bhaktów, lubię także ich niedostatki, chociaż niektórzy tutaj zadzierają nosy i naśmiewają się z poszczególnych niemądrych zachowań i słabostek ludzi, którzy przybywają z rozmaitych prowincji. Przyciąga Mnie Miłość, która sprowadza was tutaj z dużych odległości mimo piętrzących się trudności, która sprawia że jesteście szczęśliwi mimo braku zwykłych wygód, tego że musicie mieszkać pod drzewami albo pod wiatami. Wiem, że nie chodzicie do Starego Mandiru we wsi ponieważ, jak mówicie, stamtąd nie możecie Mnie widzieć, kiedy zdarzy się, że przechodzę z tej strony budynku na drugą! Jestem tutaj od trzech godzin, a wy macie tak samo długi darśan; a mimo to, kiedy tylko pójdę na górę do Mego pokoju, biegniecie do Nilayam, aby skorzystać z następnego darśanu w chwili, gdy wychodzę na werandę! Czy potrzeba większej oznaki bhakti niż ta dążność do darśanu?
Lecz ta prema sama nie wystarcza. W istocie, niewiele ona w ogóle znaczy. Trzeba przekierować tę premę na postać cnoty i służby. Jeśli to osiągniecie, wtedy nie ma wam równych w tym wieku. P.N.: 3-2-64; 174
Zawsze zachęcam do działalności sanatanam, sangikam i sankritikam [wytrwałej, zespołowej i dobrej], potrójnego S; [...]
W rzeczywistości, Puttaparthi jest tylko 16 mil stąd; mimo to do Penukondy przybywałem tak jak teraz tylko dwa razy — raz kiedy Krishnarao sprowadził Mnie, abym przewodził District Athletic Competitions [Okręgowym Zawodom Atletycznym] i teraz, kiedy sprowadził Mnie Krishnadewaraya! Wyczekuję na możliwość dzielenia się z wami wszystkimi Moim Anandam, a więc myślę, że wystarczy jedynie Mnie zaprosić a będę z wami. Wiem, że jeszcze Mnie nie zrozumieliście; widzicie Mnie tylko z odległości, poprzez te tysiące, które przejeżdżają przez wasze miasto udając się do Mnie. Jeśli tylko przechwycicie troszkę ich wiary i radości, będziecie suto wynagrodzeni. Martwiło mnie — jeśli martwienie jest właściwym słowem na to uczucie — że o ile ludzie z najodleglejszych zakątków tego kraju, a nawet z obcych krajów, korzystają, o tyle mieszkańcy Penukondy odmawiają sobie szansy udziału w Moim Anandam. [...] Nie ma najmniejszego znaczenia to, że nie macie wiary we Mnie albo w Boga. Miejcie wiarę w siebie — to wystarczy. Bo kim wy naprawdę jesteście? Każde z was jest Boskością, niezależnie od tego czy wiecie o tym, czy nie. Jubilee Celebration of the Coronation of Krishnadewaraya of the Vijayanogara Empire, Penukonda: 17-2-64; 178
Nie obawiajcie się sięgać celu mokszy! Nie pojmujcie tego stanu jako nieszczęścia. Jest to koniec nieszczęść. Jest to śmierć wszelkiego smutku; narodziny radości — radości, która nie zna zaniku; śmierć smutku, smutku który już nigdy więcej się nie narodzi.
Jak przygotować się na ten stan? Powiem wam, że odpowiedź znajduje się już w słowie moksza. Ono samo daje wyjaśnienie. „Mo" wskazuje na mohę (ułudę; zwodzenie przez skrzącą, jaskrawą, przejściową, tymczasową tandetę); a „ksza" znaczy kszaja (upadek, zanik, destrukcja). Wymaga ona zatem, abyście utrzymywali umysł z dala od tych złudnych atrakcji i trwali na prostej ścieżce ku wyzwoleniu.
[...] Sami stwarzacie maję, której jesteście niewolnikami. Wyprzyjcie się jej, nie pozwólcie jej rządzić wami, wtedy nie skrzywdzi was. Komuś powiedziano: „Tam, za tą ścianą, leży twój cień". Ten odparł: „Nie, to niemożliwe". Niemniej zdecydował pójść i sprawdzić, czy tak jest. Podszedł do ściany i zajrzał. I, o dziwo, okazało się, że to prawda. Za ścianą był cień! Biedny jegomość, nie wiedział, że cień był tam tylko wtedy, gdy tam zaglądał! Nie sprawdzajcie maji. Gdy spróbujecie ją umiejscowić, zamanifestuje się. Możecie jej uniknąć tylko przez zaparcie się jej; możecie uciec tylko przez skoncentrowanie się na istocie, na substancji. Nie przywiązujcie żadnej wagi do cienia — czy to przed ścianą, czy za nią. Przecież, mimo wszystko to tylko cień!
[...] Możecie nauczyć się na pamięć owe 700 ślok Bhagawad Gity, ale — wierzcie Mi — czas spędzony na taką naukę i na recytację jest całkiem zmarnowany, jeśli nie działacie zdecydowanie choćby nad jedną śloką. Więcej! Nauka taka może nawet stać się przeszkodą, ponieważ nabyta umiejętność wpływa na ego, powoduje wzrost pychy.
Bhagawad Gita jest środkiem, dzięki któremu możecie zanurzyć się we własnej Bhagawad-bhawie [boskiej naturze]. Kiedy jesteście tak pochłonięci, doświadczacie niemalejącego, nie ulegającego zanikowi anandam, nitjanandam [wrodzona błogość]. Obecnie w swej ignorancji, czujecie się mali, nędzni, myślicie, że niegodziwcy, żądni, okrutni — wszyscy są szczęśliwsi od was i że jest to niesprawiedliwe. Sądzicie, że niesprawiedliwością jest, że wy, którzy jesteście tak prawi, tak kochani, tak dobrzy, musicie cierpieć. Zastanówcie się jednak, czy oni są tak szczęśliwi jak sobie wyobrażacie, i czy wasza sytuacja jest tak zła jak sądzicie? Zbadajcie to tylko, a zobaczycie sami. Są oni zaledwie namalowanymi pojemnikami trucizny; obraz miodu jest tylko cienką pokrywą, tylko na pokaz. Ich serca nie znają spokoju; są tak samo nieszczęśni jak wy, jeśli nie bardziej.
[...] Atma jest tym, co widzi oczami, słyszy uszami, operuje rękami, przemieszcza poprzez nogi. Jest to podstawowe „ty". Owo „ty" nie unosi się po pochwałach, ani nie załamuje się przy obwinianiu. Kiedy ktoś gani cię, rozumuj następująco: „Czy rzuca on potwarz na moje ciało? W porządku. Dlaczegóż miałbym się tym martwić? Robi on akurat to, co ja powinienem sam zrobić, porzucając przywiązanie do ciała, do tego marnego więzienia. Czy może rzuca ją na Atmę? Nic nie może wpłynąć na jej czystość, ani przyćmić blasku jej chwały". Zatem, bądź spokojny i nieporuszony. Możesz zapytać, co się wtedy dzieje z żądłami oszczerstw? Tak jak list wysłany pocztą, którego odebrania odmówił adresat, wracają one do nadawcy! [Podobny tekst jest na str. 243 (1 par.), w dyskursie w P.N. z dnia 16-5-64] Venkatagairi, 19-2-64; 187/188, 191, 192
Ta uroczystość [obchodów 60 rocznicy] nazywana jest Śanti, tzn. uspokojenie, osiągnięcie równowagi, spokoju. Po sześćdziesiątce zmysły utraciły już swoją dzikość i kapryśność, nie mają już mocy pociągnąć jednostki do ruiny. Uważa się, że jest to właściwy czas, aby skupić umysł na Bogu i rozpocząć kurs stracony w zamieszaniu wywołanym pogonią za doczesnymi dobrami. Hindu Samaj, Rajahmundry: 25-2-64; 209
Nie dajcie się zwieść cynizmem krytyków; powinno to służyć jedynie zachęceniu was. Pewnego razu zdarzyło się następujące zajście w pociągu, który przejeżdżał przez most na Godawari. Biedny chłop wyjął monetę naja pajsa i wrzucił ją do rzeki, ponieważ sądził, że jest świętym obowiązkiem uhonorować świętą rzekę. Siedzący wygodnie w rogu współtowarzysz podróży natychmiast dziko zareagował. Potępił ten czyn jako głupi przesąd i ekonomiczne marnotrawstwo. „Oto dlaczego ten kraj jest biedny i słaby", powiedział puszczając kłęby dymu z papierosa palonego podczas wylewania swego oburzenia przeciwko zwyczajowi wrzucania monet do rzek. Chłop nie siedział spokojnie. Powiedział: „Posłuchaj mój człowieku! Przejeżdżam tym mostem może raz na rok; tracę za każdym razem tylko jedną naja pajsę. Czerpię wiele radości i zadowolenia z tego niewielkiego poświęcenia. Ale proszę mi wyjawić, jaka korzyść i zysk ekonomiczny jest z tego ciągłego palenia papierosów, które pan cierpliwie uprawia. Dym, który pan wypuszcza w powietrze, zatruwa nam wszystkim atmosferę; szkodzi to pańskiemu zdrowiu; psuje zdrowie innych; pożera pańskie pieniądze. Jest to nawyk radźasowy, który zwiększa pańską pychę i czyni pana nerwowym i niepewnym".
Zbadajcie wady, które mogą tkwić w was uśpione i spróbujcie się ich pozbyć. Nie tylko zachwalajcie z wyżyn doskonałości takie przymioty jak dobroczynność, służba, sympatia, równość, etyka materialistyczna itp. Zejdźcie na dół i praktykujcie szczerze kilka z nich. Kiedy wasz sąsiad przechodzi nieznośne bóle wskutek poważnej choroby, nie spoczywajcie zadowoleni, że jesteście na szczęście wolni. Nikt nie jest wolny, jeśli choćby jeden jest związany. Pamiętaj, że pokarm, który dajesz jakiejkolwiek żywej istocie, dosięga samego Boga; przysługa, którą wyświadczasz dowolnej istocie napełnia Boga radością. Hindu Samaj, Rajahmundry: 25-2-64; 214/215
Słyszałem pochodzące z tego miasta nieprzyjazne głosy i szemranie, że skoro Sathya Sai Baba jest naprawdę Boski, dlaczego zbiornik wody w Bukkapatnam jest pusty przez większą część roku? Niektórzy z was mogli usłyszeć takie stwierdzenia nieodpowiedzialnych osób, które nie mają pojęcia o funkcjonowaniu Praw Kosmicznych. Jakiż jest związek Mojej Prawdy z zapełnianiem zbiornika w waszej wiosce? Jest to naprawdę absurdalny pomysł, że skoro Sai Baba znajduje się o cztery mile stąd, zbiornik Bukkapatnam musi być pełny przez okrągły rok, a pola poniżej niego muszą dawać dobre plony ich właścicielom! Czemu miałbym rozszerzać Moją Łaskę specjalnie na ten zbiornik? Czy dlatego, że bliskość daje mocniejsze przywiązanie? Wszystkie miejsca są równo blisko Mnie, a jeśli zejdą z dobrych dróg — wszystkie są jednakowo daleko! Dla Mnie odległość nie mierzy się milami. Zbiornik na innym kontynencie może być tak mi bliski, jak zbiornik z drugiej strony Ćitrawati. Bukkapatnam: 13-3-64; 224
Jeśli zauważycie szeregi flakonów na czyjejś półce, możecie wnioskować, że człowiek ten jest chronicznie chory, przywiązany do leków. Podobnie, jeśli zobaczycie rzędy książek na czyichś półkach, możecie wnioskować, że jest on chronicznie chory, cierpiący na wątpliwości, rozpacz i dezorientację, i przywiązany do leków, o których sądzi, że je wyleczą. Jak wszyscy przewlekle chorzy, obaj tacy ludzie przy najmniejszej prowokacji zaczną prezentować nudne opisy swoich chorób i sposobów, na jakie próbowali się wyleczyć.
Brak stałej wiary jest tym, co skłania ludzi do leków i książek. [...] Życie jest wielką jadźnią [rytuałem ofiarnym]. Pozwólcie Panu ją poprowadzić. Nie ignorujcie Go. Nie jest to bhogabhumi [miejsce rozrywki]; jest to tjagabhumi, jogabhumi, karmabhumi [miejsce poświęcenia, wysiłku, czynu! Zauważcie jak nawet deszcz, który zagrażał zmoczeniem was i zakłóceniem zgromadzenia, powstrzymał się. Kiedy wyjeżdżałem z Whitefield niektórzy mówili: „Nie może być żadnego spotkania dziś wieczorem; będzie mocno padać — także w Bangalore". Powiedziałem im: „Deszcz nigdy nie przeszkadzał w spotkaniach, na których Ja przemawiałem". Chmury rozproszyły się w ożywczym porywie wiatru, który obsypał was słodko pachnącymi kwiatami z tamtego szeregu drzew — to wszystko. Malleswaram: 16-4-64; 238 i 239/240
Umysł można opanować poprzez systematyczne wysiłki — możecie stać się swoimi własnymi mistrzami. Możecie zapytać: czy tak potężną siłę da się ujarzmić? Cóż. Kiedy zbliżaliśmy się do Rishikesh w powrotnej drodze z Badri, Gubernator Ramakrishna Rao spytał Mnie o to samo. Poprosiłem wszystkich by przeszli poza pewien punkt na drodze w ciągu pojedynczych minut. Wszyscy byli zaskoczeni, że nakazałem im wysiąść z samochodów i autobusów i biec szybko. Powiedziałem Gubernatorowi, że wystająca skała na zboczu góry przy drodze zaraz się osunie na drogę i zablokuje ją. Spytał Mnie „Czy to możliwe?" Po paru minutach, kiedy już każdy przeszedł na bezpieczną odległość, skały spadły i droga została na długo zablokowana — aż nie usunięto rumowiska. P.N.: 17-5-64