Fragment dyskursu z dnia 18 maja 2000 r.
Każda praktyka duchowa ma wewnętrzne znaczenie, choćby wydawała się bardzo trywialna. Sainath (wykładowca fizyki w Instytucie, który przemawiał wcześniej) wspomniał, że nawet pozornie proste rzeczy, o jakich mówi Swami, są pełne głębszego znaczenia. Mówi on tak w oparciu o osobiste doświadczenia. Sainath, Dilip, Satyajit, Patle, Srinivas — wszyscy ci chłopcy, którzy służą Swamiemu, mieszkają z Nim w budynku audytorium Poornachandra. Nocą śpią niedaleko od Swamiego i nic nie umknie ich uwadze. Zdarza się, że dusze, które odeszły, przychodzą po darśan Swamiego — zaróno za dnia, jak i nocą. Z odwiedzinami przychodzą też ci, którzy opuścili ciała 50 do 60 lat temu. Pewnego ranka Swami jak zwykle po porannych bhadźanach wrócił do audytorium. Było około 10-tej i Swami wszedł schodami na piętro. Tam w pokoju siedziała Iśwaramma, matka ciała Swamiego. Swami spytał ją: ,,Dlaczego w ten sposób przychodzisz? Co by ludzie powiedzieli? Nie przychodź tak". Ona odparła: ,,Swami, jestem Twoją matką. Co Ty wiesz o miłości matki? Tylko matka może zrozumieć moje uczucia. Ja jestem matką, a Ty jesteś Bogiem pełnym miłości do wszystkich. Matka nie może pojąć miłości Boga, a Bóg nie może zrozumieć miłości matki! Przyszłam tu, aby coś Ci powiedzieć". Wtedy Swami powiedział: ,,Mów szybko, co chcesz powiedzieć; śpieszy mi się". Iśwaramma zaczęła prosić: ,,Swami, nie wiem, co robić, gdyż zawsze się śpieszysz! Odpręż się, proszę, poświęć mi kilka chwil i wysłuchaj uważnie, co mam Ci do powiedzenia". Swami poprosił ją, by powiedziała to, co chce. Wtedy ona rzekła: ,,Sytuacja w zewnętrznym świecie obecnie nie jest zbyt dobra. Wszędzie złe myśli, złe uczynki i kombinacje. Ty jesteś przeświadczony, że ludzie, którzy tu przychodzą są pełni miłości do Ciebie. Jest to dla Ciebie naturalny sposób myślenia, ale moim zdaniem tak nie zawsze jest. Kiedy udzielasz Darśanu, bardzo wielu ludzi podsuwa Ci chusteczkę. To mnie przeraża. Proszę Cię, bierz chusteczki tylko od tych, do których masz pełne zaufanie; pomijaj wszystkich innych". Swami zapytał: ,,Dlateczego o coś takiego prosisz?" Ona zaś odparła: ,,Dla Ciebie wszyscy są równi. Każdy jest Twoim dzieckiem. Jednak niektórzy ludzie są niegodziwi. Na chusteczce, którą proponują, może być trucizna i kiedy wycierasz nią twarz, trucizna może dostać się do Twoich ust". Wtedy Swami powiedział: ,,W porządku, aby cię zadowolić odtąd będę bardzo uważnie wybierał". Kilka dni później nocą Swami wypoczywał, a wszyscy chłopcy pomagający Swamiemu spali w pobliżu. Około pierwszej w nocy znów przyszła matka tego ciała. Swami pokazał jej, by przeszła do łazienki, gdzie odbyła się rozmowa. Zaczęła głośno mówić więc Swami ostrzegł ją: ,,Szszsz! Mów cicho; chłopcy śpią tu obok. Jeśli się zbudzą, dowiedzą się o twojej wizycie". Iśwaramma odpowiedziała: ,,Swami, dlaczego miałabym się ich obawiać? Tylko ci, którzy zrobili coś złego muszą się bać. Nic złego nie zrobiłam. Przyszłam tu jedynie z miłości do Ciebie, nie w żadnym innym celu". Wtedy Swami powiedział: ,,Dobrze, powiedz więc po co przyszłaś". Ona na to: ,,Swami, wczoraj było święto i ubrałeś nowe dhoti. Aby je zabezpieczyć, szukałeś paska. Nie podobał Ci się żaden pasek, jaki Ci przyniesiono, gdyż były zbytnio ozdobne". To, co powiedziała, było prawdą; Swami poprosił chłopców o pasek. Iśwaramma kontynuowała: ,,Swami, po co masz prosić innych? Na krótko przed moją śmiercią dałeś mi łańcuch. Oto on; weź go i używaj jako paska". W przeddzień jej śmierci Swami zmaterializował Iśwarammie złoty łańcuch i założył jej na szyję, gdyż lubiła takie rzeczy. Następnego dnia porzuciła ciało wołając: ,,Swami, Swami!" Po śmierci jej ciało przewieziono do Puttaparthi. Przedtem Swami powiedział Ramabrahmamowi (który wtedy opiekował się aśramem Brindawan): ,,Ten łańcuch bardzo podobał się Iśwarammie. Pochowajcie ją razem z nim". Tak więc, łańcucha nie zdjęto z niej. To ten łańcuch teraz proponowała Swamiemu. Aby odesłać ją, Swami przyjął łańcuch. Tymczasem zbudził się Sainath. Ci chłopcy budzą się na najcichszy odgłos! Sainath zaczął zastanawiać się: ,,Słyszę głosy. Jak ktokolwiek mógł wejść do pokoju Swamiego? Wszystkie drzwi zostały zamknięte na klucz; także winda została zamknięta, a klucze mam ja. Jak tu ktoś mógł się dostać?" Powoli chłopcy podeszli do Swamiego. Wszyscy byli przestraszeni, ale Satyajit zebrał odwagę i grzecznie spytał: ,,Swami, słyszeliśmy głosy. Kto to był?" Najpierw Swami powiedział: ,,To nie wasza sprawa". Widząc jednak ich troskę o bezpieczeństwo Swamiego, Swami wyjawił im, kto przyszedł: ,,To była matka tego ciała. Odeszła ponad trzydzieści lat temu". Wszyscy ci chłopcy mają po dwadzieścia kilka lat. Potem chcieli wiedzieć, co matka Swamiego Mu dała. Swami pokazał im łańcuch; wszyscy go obejrzeli. Później Swami podarował łańcuch jednemu z chłopców, który ma go do dziś.[Z Sanathana Sarathi tłum.: KMB; ŚM 3/2001]