SANDEHA
NIWARINI

czyli

Rozpraszanie
wątpliwości




Dialogi z Bhagawanem
Śri Sathya Sai Babą



Tłumaczył
K.M. Borkowski



Oryginalnie wydane przez:

Stowarzyszenie Sathya Sai

Opole 1996



Tytuł angielskiego oryginału: Sandeha Nivarini. Dissolving Doubts.
Dialogues with Bhagavan Sri Sathya Sai Baba


Copyright 1985 © by
Sri Sathya Sai Books and Publications Trust,
Prasanthi Nilayam, Anantapur District,
Andhra Pradesh 515134, India



Copyright 1995 © for the Polish edition by
Stowarzyszenie Sathya Sai

Druk i oprawa:
Stowarzyszenie Sathya Sai
ul. Kard. B. Kominka 10/5
45-032 Opole


Wszelkie prawa zastrzeżone


Przekład roboczy


ISBN 83-86967-05-6


Do użytku wewnętrznego
Organizacji Sathya Sai w Polsce




Spis treści
Uwagi tłumacza
Słowo do czytelnika (N. Kasturi)
I
II
III
IV
V   (przyśpiewka)
VI
VII   (maksymy)
VIII
IX
X
XI
XII
XIII
XIV
XV
XVI
XVII
Słowniczek



Uwagi tłumacza

    Ta niewielka książka niesie w sobie olbrzymi ładunek nauk Gurudewy, Sathya Sai Baby, dotyczących istoty filozofii wedanty i wedyjskiej psychologii. Osoby wkraczające na ścieżkę duchową znajdą tutaj także liczne porady praktyczne, zwłaszcza w aspekcie relacji uczeń–nauczyciel.
    Niestety, polski czytelnik natknie się w niej na dotkliwą trudność — gąszcz terminów sanskryckich. Aby nieco ułatwić lekturę, dodałem wiele polskich odpowiedników w tekście oraz dołączyłem zwięzły słowniczek wyrazów obcych (głównie sanskryckich).
    Pisownię terminów sanskryckich ujednoliciłem (w oryginale było np.: akasa, aakasa, aakaasa; chitta, chiththa itp.) i spolszczyłem starając się dostosować do znanych kryteriów.
    W stosunku do angielskiego oryginału zmieniłem nieznacznie również strukturę treści posługując się oryginałem w języku telugu (wyodrębnienie rozdz. XIV i przestawienie fragmentu tekstu z rozdz. X do XI).
    Przyśpiewce znajdującej się w rozdz. V tę postać nadała Ewa Cieślewicz.

Toruń, październik 1995, sierpień 2001

    Niniejsza wersja elektroniczna jest aktualnie (od jesieni 2001) w korekcie, zatem być może już niedługo będzie mogła ukazać się w druku w znacznie ulepszononej postaci (wiem że znacznie, gdyż zapoznałem się z fragmentem korekty).
Toruń, 19 grudnia 2002



SŁOWO DO CZYTELNIKA

    „Jestem ponownie przybyłym Sai Babą z Śirdi; wówczas zajmowałem się głównie przygotowywaniem strawy; teraz przyszedłem nakarmić was wszystkich wzmacniającym i oczyszczającym posiłkiem," mówi Bhagawan Śri Sathya Sai Baba. Oświadczył tak w czternastym roku swego życia, w 1940 r., kiedy porzucił szkolne książki i przemówił do pierwszego zgromadzenia swoich wyznawców. Od tamtego momentu Baba ciągle pocieszał, poprawiał i leczył — swoim współczuciem i wszechobezwładniającą Premą (miłością) — nieustannie poszerzający się krąg cierpiących fizycznie i duchowo, oraz zapoczątkował nową erę Sai, erę pokoju i radości. W ramach swojej misji dharmastapana w lutym 1956 r. Baba założył miesięcznik, któremu dał znamienny tytuł „Sanathana Sarathi". Niewątpliwie chciał poprzez ten tytuł wyraźniej przedstawić siebie samego, przekazać fakt że jest On zarówno Sanataną (odwiecznym) jak i Sarathi (Woźnicą, wszystkich istot obdarzonych fizyczną powłoką). Oświadczył, że „Sanathana Sarathi" ma za zadanie walkę z fałszem wszelkiej maści, a także z duchem samolubstwa. Przedstawiana seria dialogów z Babą, opublikowana pierwotnie w tym miesięczniku w języku telugu, rozwikłuje tajemnice prawdy duchowej i cudownie usuwa mgłę przesłaniającą aspirantom wgląd. Studiowane z wiarą i uwagą, dialogi te rozwiewają wątpliwości, umacniają na duchu i przekonują czytelników. Niechaj poprowadzą i ciebie bliżej i bliżej do celu.
Nowy Rok
1985
N. Kasturi, M.A., B.L.
Redaktor „Sanathana Sarathi"



I



Bhakta: Swami, czy możemy bez skrępowania zadawać Ci pytania na wszystkie tematy dotyczące ścieżki duchowej, w których czegoś nie rozumiemy?

Swami: Oczywiście. Jakież są obiekcje? Skąd ta wątpliwość? Po cóż jestem tutaj? Czyż nie po to, by wyjaśniać rzeczy, których nie znasz? Możesz pytać bez obaw czy wahań. Jestem zawsze gotów odpowiadać; chcę tylko gorliwych dociekań wyrażających pragnienie wiedzy.

Bhakta: Ale niektórzy starsi mówią, że nie należy zadręczać guru (duchowego nauczyciela) pytaniami. Czy mają rację, Swami?

Swami: To nie jest właściwe. Do kogóż innego ma się uczeń zwrócić? Guru jest dla niego wszystkim, dlatego najlepiej jest, gdy konsultuje się z nim we wszystkich sprawach, a dopiero potem działa.

Bhakta: Niektórzy mówią, że powinniśmy z szacunkiem wykonywać wszystko, co starsi polecą, bez jakichkolwiek sprzeciwów. Czy i Ty to zalecasz?

Swami: Dopóki nie wypracujesz w sobie pełnej wiary w starszych i nie będziesz wiedział, że ich słowa są prawdziwe, trudno ci będzie z szacunkiem wykonywać ich polecenia. Tak więc, do tego czasu nie będzie złem spytać ich o znaczenie czy zasadność ich poleceń — po to, byś sam się przekonał.

Bhakta: Swami, komu mamy wierzyć, kogo ignorować? Świat jest pełen fałszu. Czy można wzrastać w wierze, kiedy ci, którym zawierzyliśmy, sami okazują się źli?

Swami: Cóż, mój chłopcze! Gdzież w tym albo innym świecie istnieje potrzeba umacniania swojej wiary w innych? Uwierz najpierw w siebie. Potem uwierz w Pana Boga, Paramatmę. Jeśli w nich wierzysz, nie dotknie cię ani dobro, ani zło.

Bhakta: Swami, czasami także wiara w Boga zanika. Skąd się to bierze?

Swami: Wiara w Boga maleje, kiedy zwykły świat zewnętrzny przynosi komuś zawód, gdy nie spełniają się jego oczekiwania i pragnienia. Porzuć zatem takie zewnętrzne pragnienia. Pragnij tylko duchowych związków; nie będą wtedy nachodzić cię wątpliwości, ani spotykać trudności. Ważną jest tu wiara w Boga. Bez niej zaczynasz wątpić we wszystko — tak wielkie, jak i mało znaczące.

Bhakta: Mówi się, że dopóki nie zrozumiemy rzeczywistości Paramatmy, dopóty ważne jest, by przebywać w towarzystwie osób wielkich i dobrych, a także mieć swojego guru. Czy to wszystko rzeczywiście jest konieczne?

Swami: Oczywiście, towarzystwo wielkich i dobrych ludzi jest konieczne. Aby poznać tę rzeczywistość, ważny jest także guru. W tej materii, jednak, powinieneś zachować ostrożność. Prawdziwi guru są w tych czasach rzadkością. Namnożyło się oszustów, a nauczyciele wycofali się w odosobnienia, aby realizować się w spokoju. Wprawdzie prawdziwych guru jest wielu, lecz nie jest łatwo do nich dotrzeć. Ale nawet jeśli ich odnajdziesz, powinieneś dziękować swemu losowi jeśli raczą udzielić ci więcej niż pojedynczą sadwakję (dobrą radę). Nie są oni skłonni tracić czas na opowiadanie wszelkiego rodzaju historyjek! Nie należy więc śpieszyć się w poszukiwaniu guru.

Bhakta: Wobec tego, jaką ścieżką mamy iść?

Swami: Po to przecież mamy takie pisma święte jak Wedy, śastry, puranyitihase. Studiuj je; podążaj ścieżką, której uczą i zbieraj doświadczenia. Pojmuj ich znaczenie i, korzystając w wykładów panditów (uczonych w pismach), stosuj je w praktyce; medytuj o Paramatmie jako Guru i jako Bogu. Wtedy same księgi posłużą ci za guru. Bo czymże jest guru? Guru jest tym, przez co twój umysł skupia się na Bogu. Jeśli uznasz Paramatmę za guru i będziesz prowadził sadhanę z niewzruszoną miłością, Bóg ukaże ci się osobiście i tak jak guru przekaże upadeśę (duchową naukę). Może On też tak cię pobłogosławić, że w rezultacie sadhany możesz spotkać nawet sadguru (prawdziwego nauczyciela).

Bhakta: Ale, w obecnych czasach, niektóre wielkie osoby udzielają upadeśy wszystkim, którzy o to proszą. Czy oni nie są sadguru, Swami?

Swami: Nie powiem że są, ani że nie. Oświadczam tylko, że nie jest oznaką sadguru udzielanie upadeśy każdej osobie, która przychodzi doń z pochwałami, bez rozpatrzenia przeszłości i przyszłości, bez rozpoznania kwalifikacji ucznia i sprawdzenia jego gotowości.

Bhakta: A więc, Swami, popełniłem poważny błąd! Kiedy pewna wielka osoba przyjechała do naszej wioski i kiedy wszyscy otrzymywali od niej upadeśę, ja także poszedłem, oddałem mu pokłon i poprosiłem o nią.

Udzielił mi dobrej upadeśy. Powtarzałem otrzymaną mantrę przez jakiś czas, ale wkrótce dowiedziałem się, że ta wielka postać była oszustem. Od tamtego dnia straciłem wiarę w Imię, które mi dał i porzuciłem mantrę. Czy było to złe, czy postąpiłem słusznie?

Swami: Masz wątpliwości co do słuszności lub nie tego postępowania? Jest ono bardzo złe. Dokładnie tak jak guru, jak ci to właśnie powiedziałem, sprawdza kwalifikacje ucznia, uczeń również musi krytycznie sprawdzić wierzytelność guru, nim otrzyma upadeśę. Twój pierwszy błąd polegał na niezwróceniu na to uwagi i pośpiesznym przyjęciu upadeśy. Jednakże, nawet jeśli guru dał ją nie mając po temu kwalifikacji, dlaczego złamałeś swoje ślubowanie i przestałeś powtarzać Imię. Jest to drugi błąd: przeniesienie czyjejś winy na święte Imię Boga. Przed otrzymaniem upadeśy, powinieneś poświęcić trochę czasu, aby poznać rzetelność nauczyciela oraz wyrobić sobie w niego wiarę. Gdybyś zapragnął zostać jego uczniem, mógłbyś przyjąć upadeśę. Lecz, jeśli już ją przyjąłeś, musisz powtarzać wskazane Imię nie bacząc na trudności. Nie powinieneś jej porzucać. W przeciwnym przypadku popełniasz błąd przyjmowania bez rozwagi i odrzucenia bez rozwagi. Zło to zaciąży na tobie. Nie powinieneś przyjmować Imienia, gdy dręczą cię wątpliwości, lub Imienia, które ci nie odpowiada. Jednak jeśli już je zaakceptowałeś, nie powinieneś go porzucać.

Bhakta: Co się dzieje jeśli się je porzuci?

Swami: No cóż, mój chłopcze. Twoja determinacja w dążeniu do celu i koncentracja będą słabnąć z powodu nielojalności wobec guru i porzucenia Imienia Boga. Jak się mówi, ze schorowanej sadzonki nigdy nie wyrośnie dorodne drzewo.

Bhakta: A jeśli guru udziela mantry chociaż uczeń nie jest na to gotowy?

Swami: Taki guru, to nie guru. Ale skutek jego błędnego postępowania nie spadnie na ciebie. Zło tego błędu skrupi się jedynie na nim.

Bhakta: Jeśli uczeń postępuje zgodnie z obietnicą złożoną guru, niezależnie kim okaże się guru, i czci go jak na początku, czy wtedy może on osiągnąć cel?

Swami: Oczywiście, gdzież tu wątpliwość? Nie znasz opowieści o Ekalawji? Chociaż Dronaćarja nie przyjął go na swego ucznia, Ekalawja stworzył sobie jego wizerunek i traktował go tak, jak samego mistrza Dronaćarję. Oddając mu cześć przez tę formę, nauczył się łucznictwa i osiągnął mistrzostwo wszystkich nauk. W końcu, kiedy zaślepiony guru niesprawiedliwie zażądał jego prawego kciuka jako tradycyjnej zapłaty, ten chętnie go ofiarował. Czy Ekalawja wziął sobie do serca krzywdę wyrządzoną mu przez guru?

Bhakta: Na cóż zdała się ta ofiara? Cała jego nauka poszła na marne i tyle. Co w końcowym rozrachunku miał ze swoich osiągnięć?

Swami: Chociaż Ekalawja stracił wszelkie szanse wykorzystania wypracowanych umiejętności, charakter który zdobył poprzez ten trening, nigdy nie został utracony. Czy sława osiągnięta poprzez jego poświęcenie nie była wystarczającą rekompensatą?

Bhakta: No, co było, to było. Przynajmniej od teraz będę mocno starał się nie porzucić Imienia. Proszę, udziel mi upadeśy.

Swami: Twoja postawa jest taka, jak osoby, która po obejrzeniu „Ramajany" odgrywanej przez całą noc,

o  pyta kogoś, jakie pokrewieństwo łączyło Ramę z Sitą! Mówiłem ci już, że guru przyjdzie z upadeśą, kiedy do tego dojrzejesz. Pojawi się sam. Nie ma potrzeby, byś prosił! Mówiąc prawdę, uczeń nie powinien prosić o upadeśę. Sam nie może być świadomy swej do tego dojrzałości. Guru wybierze właściwy moment i sam pomoże i pobłogosławi. Poza tym, nie powinieneś otrzymywać upadeśy więcej niż jeden raz. Nie można tego powtarzać. Jeśli porzucisz jedną upadeśę i przyjmiesz inną, kiedy ci się spodoba, zachowasz się jak zbłąkana mężatka.

Bhakta: W takim razie, co teraz będzie ze mną? Czy nie ma już dla mnie ratunku?

Swami: Żałuj za popełniony błąd, lecz kontynuuj dhjanę (medytację) na imieniu, które otrzymałeś. W namasmaranie (powtarzaniu i refleksji nad imieniem), podobnie jak w dźapie (recytacji), możesz używać tyle imion, ile zechcesz. Do medytacji natomiast powinno się używać tylko imienia uzyskanego przez upadeśę, pamiętaj o tym. Nie zmieniaj tego świętego imienia; przemieniaj siebie przez ustawiczne pragnienie i wysiłek i czyń postępy.

Bhakta: Swami! Był to naprawdę wielki dla mnie dzień, ponieważ Twoje słowa rozproszyły wszystkie moje wątpliwości. Upadeśa, jak wspomiałeś, zrodziła wątpliwości; Twoja sandeśa (wyjśnienia) zaś je rozwiała. Teraz odejdę, jeśli pozwolisz, a kiedy przyjdę ponownie, przyniosę jakieś nowe wątpliwości, by w Twojej Obecności zostały wymienione na pokój i radość. Przyjdę w następnym miesiącu, jeśli tak polecisz.

Swami: Bardzo dobrze. W istocie zależy mi na tym, aby osoby takie jak ty pozbyły się wątpliwości, uchwyciły rzeczywiste znaczenie życia i chętnie przyjmowały sandeśę z wiarą i trwając niewzruszenie w ciągłym

wspominaniu imienia Pana. Kiedykolwiek przyjdziesz, cokolwiek się zdarzy, ucz się ode Mnie metod i środków pozbywania się zmartwień, wątpliwości i niepokojów. Nigdy nie zadręczaj się smutkiem, gdyż z takim bólem w sobie, nie będziesz w stanie uprawiać żadnej sadhany (duchowej praktyki). Jakąkolwiek sadhanę byś wtedy podjął, zda się ona na tyle, co woda różana wylana w popiół. No dobrze, idź już i przyjdź kiedyś później.





II



Bhakta: Namaskaram (kłaniam się), Swami.

Swami: Cieszę się, że cię widzę. Wyglądasz na zmęczonego. Tego lata podróżowanie jest szczególnie wyczerpujące. Odpocznij trochę. Potem możemy porozmawiać.

Bhakta: Gdzież można odpocząć, kiedy umysł jest niespokojny?

Swami: Mój chłopcze, przecież odpoczynek służy właśnie do uspokojenia umysłu. Czy potrzeba ci odpoczynku, jeśli spokój panuje w umyśle? Bandaż jest potrzebny dopóty, dopóki rana się nie zgoi; jakiż z niego pożytek potem?

Bhakta: Swami, właśnie teraz jestem niespokojny. Nie mogę nic zdecydować. Nie wiem, gdzie leży przyczyna tego stanu. Co mam robić?

Swami: No cóż, nie ma skutku bez przyczyny. Z pewnością znasz przyczynę swego obecnego stanu ... Nie musisz robić nic więcej, jeśli w czasie takiego umysłowego cierpienia przez chwilę wykonasz w samotności namasmaranę; albo pełnym głosem śpiewaj bhadźany. Jeśli i to nie jest możliwe, rozłóż łóżko i prześpij się jakiś czas. Po tym możesz przemyśleć wszystko w spokoju.

Bhakta: Powiedziałeś nam, że w tym świecie każdy ma jakąś szczególnie umiłowaną rzecz i że jeśli dzieje się jej jakaś krzywda, nie zazna on spokoju umysłu ... Jak mogę być obojętny, kiedy dzieje się coś takiego ... ktoś albo wykazuje brak szacunku dla mej ukochanej rzeczy, albo doszukuje się w niej wad? Co mam wtedy robić?

Swami: Dobra osoba, która zrozumiała na czym polega atmawićara (dociekanie atmy, duszy), nie znieważa rzeczy, które inni kochają. Nawet nie zbliży się do człowieka, który tak postępuje. Może ona bowiem wytłumaczyć sobie, że jeśli znieważy czyjeś isztam (obiekt czci), to tamta osoba będzie odczuwać taki sam ból, jak ona sama, gdy jej własne isztam jest znieważane. Zachowaj zatem spokój uzmysławiając sobie, że ci co w ten sposób znieważają, to ludzie nieświadomi atmawićary. Ty, będąc zaangażowany w atmawićarę, nie masz nic wspólnego z ignorantami, którzy jej nie znają ...  No, zostawmy już to. Co naprawdę było przyczyną tego wszystkiego? Cały problem zniknie, kiedy to, co tkwi w środku, wyjdzie na zewnątrz.

Bhakta: Świat wie dobrze jak zachęcasz i odwagą obdarzasz oraz duchowo, fizycznie i umysłowo kierujesz ludzi ku czynieniu dobra; wie, że zapewniłeś darmową naukę i leczenie. Nigdy nikomu nie uczyniłeś żadnej krzywdy, ani nie spowodowałeś szkody w żadnej postaci ... Jak powstrzymać osoby, które wymyślają i rozgłaszają rozmaite głupie historie o kimś takim, jak Ty? Czy oni cokolwiek przez to zyskują?

Swami: Ach, o to chodzi! No dobrze, czy nie wiesz, że dobro i zło tkwią w samej naturze tego świata? Kto będzie kupował, jeśli wszyscy zajmą się sprzedawaniem? Jeśli chodzi o Boga, to doszukiwanie się błędów trwa od początku czasu; nie jest to nic nowego. Współcześni ludzie mogą jedynie wymyślać jakieś nowe historie. Dlaczego miałbyś brać sobie do serca takie zniewagi? Przyjmij, że w ten sposób tylko zapamiętują Swamiego. Istnieją dwa rodzaje pamiętania: premasmaranadweszasmarana. Ta druga jest awidjamają (ułudą wynikającą z niewiedzy); jest ona związana z radźoguną

(cechami osoby porywczej, żadnej przygód). Premasmarana zaś jest widjamają (ułudą prowadzącą do dobroczynnych skutków) i związana jest z sattwaguną (dobrymi cechami). Skutkiem awidjamaji jest dukha (smutek); skutkiem widjamaji jest ananda (błogość). Te skutki widnieją w samych nazwach. Dlaczego zatem miałbyś coś powstrzymywać? Pytałeś o zysk, nieprawdaż? Nie potrzebują oni żadnej korzyści; doszukiwanie się wad u innych stało się ich nawykiem; czynią to jak swój obowiązek. Jest takie porzekadło: „Co obchodzi mola czy sari jest drogie, czy tanie. Jego naturą jest gryźć i rozszarpywać". Mól niszczy zarówno kosztowne sari, jak i łachman. Czy zna on wartość rzeczy? Taka jest jego praca. Tak więc zachowaj spokój uświadamiając sobie, że praca poszukiwaczy wad jest taka sama, jak tych moli.

Bhakta: Swami! To, co powiedziałeś, to prawda. Możemy założyć, że ignoranci zachowujący się w taki sposób, są pokroju moli. Ale kiedy ludzie dobrze wykształceni, którzy są wielcy, mają wiedzę — kiedy ci poświęcają się rozpowszechnianiu takich historii, czy można to znosić w spokoju?

Swami: Atmadźńana oznacza wiedzę. Nie jest to jednak wiedza o rzeczach doczesnych, która uczy żyć i jest przydatna w życiu codziennym. Porównywać atmadźńanę z takimi widjami jest wielkim błędem. Wielcy ludzie to ci, którzy nie znieważają innych, którzy poszukują rzeczywistości kierując się dobrymi intencjami. Spraw duchowych nie mogą zrozumieć ci, którzy nie mają zdolności rozróżniania, którzy są nadęci posiadanym autorytetem, ani ci, którzy nie mają pojęcia o atmadźńanie. Uważaj zatem tych, których opisałeś jako wykształconych i wielkich, za przynależnych do wyżej wspomnianego pokroju i zajmij się wzmacnianiem swej wiary, nie poświęcając cennego czasu takim sprawom i zmartwieniom.

Bhakta: Z powodu takich ludzi, wielu astików (ludzi religijnych) na tym świecie zamienia się w nastików (ateistów), czyż nie, Swami? Czy nie ma żadnej broni, by pokonać takie osoby, które obrażają mahapurusze (wielkie osoby) ignorując własną wiedzę i nie czyniąc żadnego wysiłku w kierunku poznania rzeczywistości?

Swami: Ależ jest. „Ładunek szmat kładzie się na sfatygowane siodło'', jak mówi przysłowie. Słów takich osób słuchają tylko takie same osoby; żadny prawdziwy astika nie będzie z nimi przestawał. Jeśli nawet im się to zdarzy, odsuną się daleko, kiedy tylko zrozumieją, że historie te są fikcyjne. Tak więc, broń przeciw tym osobom jest w ich własnych rękach. Czy słyszałeś opowiadanie o Bhasmasurze? Kładąc swoją rękę na głowach innych zamieniał ich w popioł. W końcu, położywszy ją na własnej głowie, sam się spopielił! Podobnie tamci, oskarżając innych, będą w końcu oskarżeni przez własne słowa. Są cztery rodzaje ludzi, którzy doszukują się wad u Pana:

1. Osoby, które w ogóle nie interesują się sprawami odnoszącymi się do Boga.

2. Osoby, które ze względu na własną zawiść, nie mogą znieść wielkości kogoś innego.

3. Ci, którzy nie mają ani osobistego doświadczenia, ani styczności czy wiedzy o czymkolwiek i w związku z tym po prostu stwarzają historie oparte na pogłoskach, do których stają się przywiązani.

4. Osoby, które przychodzą z doczesnymi pragnieniami i które oskarżają Boga, starając się wytłumaczyć niepowodzenia wynikające z ich własnego przeznaczenia.

Tylko te cztery typy ludzi robią, jak mówisz, wrzawę; inni nie będą krzyczeć czy podskakiwać jak kukiełki. Nawet jeśli nie mają własnego doświadczenia, kiedy słyszą takie opowiadania, przeanalizują je i dojdą do satysfakcjonujących ich wniosków. Nie będą obrażać innych.

Nie jest właściwe niedowierzać własnemu umysłowi i zostawiać pole słowom innych. Przy okazji: nie ma żadnego pożytku z dyskusji z tymi, którzy nie znają rzeczywistości. W istocie, rzeczywistość nie dopuszcza w ogóle żadnej dyskusji. Spierać się z tymi, którzy również nie wiedzą, a którzy są na pośrednim etapie, jest jak dostrzegać część ciała i wierzyć, że jest to całe ciało — tak jak w tej przypowieści o ślepcach i słoniu (w której słoń został opisany jako kolumna, ściana, lina itp.).

No dobrze. Pamiętaj! Spędzanie czasu na takich rozmowach nie jest właściwe. Obraza i doszukiwanie się wad są naturalnymi i powszechnymi zjawiskami. Wiedząc o tym ci, którzy aspirują do stania się prawdziwymi bhaktami, powinni poszukiwać jedynie takich podstaw, na których można budować anandę. Cały dostępny czas powinno się wykorzystywać na pobożne cele — nie powinien być marnowany. Nie masz zajmować się dobrem czy złem u innych. Zamiast marnować czas, powinieneś wykorzystać go do pozbywania się zła i rozwijania w sobie dobra.

Pytaj Mnie o jakąś sadhanę czy sandeśę, której potrzebujesz i szukaj tego, co jest wartościowe. Więcej nie przynoś mi takich historii dotyczących doszukiwania się wad u innych. Nie powinieneś także wysłuchiwać takich rzeczy.

Bhakta: Wszystko to zdarzyło się, ponieważ i my mamy taką samą ludzką naturę. Jednak teraz, kiedy zrozumiałem ten temat z Twoich odpowiedzi, wstąpiła we mnie odwaga i radość, usuwając wątpliwości i smutek, które mi towarzyszyły. Poprzez słowa takich złych ludzi, maleje nawet ta niewielka wiara, oddanie i gorliwość, jaką inni ludzie posiadają. Z tego powodu zadałem te pytania. Poza tym nie mam nic wspólnego z takimi tematami. Wybacz mi, odtąd nie będę już poruszał tych spraw.

Swami: Bardzo dobrze! Jeśli na ten krótki czas, jaki mamy, nie pomyślisz o jakimś dobrym temacie, lecz tylko wspominasz paplaninę nieuków, to tak jakbyś i ty włączył się do obwiniania tych osób. Jest to szkodliwe dla bhaktów. Cokolwiek inni powiedzą, nie powinieneś podupadać w wierze. Kiedy zaś się już w niej umocnisz, nie będziesz już nigdy w potrzebie. Słowo po słowie rodzi gniew i ból. Bhakti marga (ścieżka wielbienia) przewidziana jest do eliminowania, a nie rozwijania takich cech.

Powiadasz, że oddanie i wiara maleje, ponieważ ludzie słuchają takich oskarżycieli ... ale jak długo? Czy będą im znowu ufać po tym, jak prawda zostanie odkryta? Czy ich słowa będą dalej cenione?

Mowa tych poszukiwaczy wad jest jak dźwięk bronzu. Tanie metale są głośniejsze. Złoto, które nie wydaje dźwięku, jest bardzo cenne. Prawdziwi bhaktowie są niemi. Idą ścieżką ciszy. Ich języki zajmuje nieustanne powtarzanie hymnów o wielkości Pana. Najlepiej jeśli nie robią przerwy na żadne inne słowo. Tak więc, nie dopuszczaj do uszu słów osób o głosie bronzu; wypełń je natomiast brzmieniem imieniem Pana, które jest samą pranawanadą (pierwotnym dźwiękiem, OM).

W następnym miesiącu, jeśli będziesz miał jakieś problemy dotyczące takich pożytecznych tematów jak sadhana albo anusztana (wypełnianie dodatkowych praktyk), przyjdź tutaj w celu ich rozwiązania. Lecz nie przynoś ze sobą bagażu takich wątpliwości, jak dzisiaj!

Bhakta: Naprawdę zostałem dziś pobłogosławiony. Dzięki nim uraczyłeś mnie światłem mądrości. Widząc to wszystko pojmuję, że powiedzenie „wszystko jest dla naszego dobra'' jest prawdziwe. Odtąd, cokolwiek ktoś powie, wykażę cierpliwość i nie wezmę sobie tego do serca, ponieważ „wszystko jest dla naszego dobra''. Namaskaram. Pozwól mi odejść.





III



Swami: O! Kiedy przyjechałeś? Nie było cię widać nigdzie w okolicy. Czy dobrze się czujesz?

Bhakta: Przyjechałem dwa dni temu. Widzę tu wszędzie na zewnątrz wielu ludzi. Słyszę nieustany gwar. Przybywszy z mojej miejscowości z nadzieją uniknięcia takiego zgiełku, tutaj także znajduję wszędzie tłumy. Dlatego schroniłem się wewnątrz. Jest tam tak przyjemnie, błogo, spokojnie. To dlatego przebywałem w holu. Wewnątrz jest tyle spokoju, ile niepokoju panuje na zewnątrz.

Swami: Co jest w tym nadzwyczajnego? Jest to naturalne. Gdzie jest cukier, tam zbierają się mrówki ...  taka jest właśnie różnica między wnętrzem i tym, co na zewnątrz! Jest to charakterystyczne. Tak to jest.

Bhakta: Swami! Nie rozumiem, co mówisz. Będę uszczęśliwiony, jeśli to rozwiniesz.

Swami: Sam powiedziałeś, że jest „zewnętrze" i wnętrze. Są one tym, co nazywamy bahjaprapańćąantharaprapańćą, światem zewnętrznym i światem wewnętrznym. Który jest zewnętrznym? Jak sądzisz?

Bhakta: Chcesz, bym ja to powiedział? Byłoby najlepiej, gdybyś to Ty mówił.

Swami: Skłanianie samego pytającego do udzielania odpowiedzi jest odwieczną (sanatana) metodą nauczania. Jeśli ci, co pytają, sami dają odpowiedzi, będą jasno rozumieli przedmiot. Inaczej rzecz się ma z wykładem. W dawnych czasach wszyscy riszi (mędrcy) umożliwiali swoim uczniom poznawanie wedanty tylko taką metodą. Zatem ... do dzieła! Mów! Zobaczmy.

Bhakta: Chcesz, bym mówił o przedmiotach, jakie widziałem oczami?

Swami: Nie tylko oczami. Powiedz mi wszystko, co doświadczyłeś i poznałeś poprzez wszystkie zmysły poznania: oko, ucho itd.

Bhakta: Ziemia, niebo, woda, słońce, księżyc, wiatr, ogień, gwiazdy, zmierzch, góry, wzgórza, drzewa, rzeki, kobiety, mężczyźni, dzieci, starsze osoby, zwierzęta, ptaki, zimno, gorąco, szczęściarz, nędznik, ryby, owady, choroba ... tym podobnych widziałem bez liku.

Swami: Dosyć, dosyć. Wystarczy! Jest to prapańća ... Czy widziałeś to tylko dzisiaj? Czy istniało to wczoraj? Czy jutro będzie istnieć?

Bhakta: Czemu o to pytasz, Swami? Było tak od wieków. Któż to wie, jak długo będzie to istniało, czy od jak dawna istniało?

Swami: „Od jak dawna istniało"! — powiedziałeś, nieprawdaż? Oto co nazywamy anadi, bezpoczątkowym. Ten świat zewnętrzny jest bezpoczątkowy. Tam, gdzie jest „zewnętrzny", tam musi być też „wewnętrzny" ...  Czy widziałeś kiedykolwiek film?

Bhakta: Czy kiedykolwiek widziałem?! Dlaczego pytasz Swami — przecież film także jest częścią prapańćy? Wiele filmów widziałem.

Swami: Co widziałeś? Powiedz.

Bhakta: Widziałem wiele wspaniałych filmów; dzięki nim przeżyłem wiele chwil radości i smutku.

Swami: Powiadasz „widziałem". Ekran to jedno; obraz — co innego. Czy widziałeś oba?

Bhakta: Tak.

Swami: Czy widziałeś ekran i obraz, oba w tym samym czasie?

Bhakta: Jak to możliwe, Swami? Kiedy widać obrazy, ekran jest niewidoczny; kiedy jest widoczny ekran, to nie widać obrazów.

Swami: Słusznie! Ekran, obrazy — czy one istnieją zawsze?

Bhakta: Nie. Ekran jest stały; obrazy pojawiają się i znikają.

Swami: Tak jak powiedziałeś, ekran jest stale, a obrazy przychodzą i odchodzą. Na te pojęcia „stały'' oraz „niestały'' używamy słów sthiramasthiram, nitjaanitja, akszarakszara. Spytam o co innego: czy obraz pada na ekran, czy ekran pada na obraz? Które jest podstawą którego?

Bhakta: Obrazy padają na ekran; zatem, dla obrazów podstawą jest ekran.

Swami: Podobnie, świat zewnętrzny, który jest jak obraz, nie jest stały; zmienia się. Świat wewnętrzny jest stały; nie zmienia się. Zewnętrzny świat ma za podstawę świat wewnętrzny; jest to jego podłoże.

Bhakta: Ale, Swami! Słyszałem Twoje słowa kszaraakszara, nitjaanitja.

Swami: Tak, mój chłopcze! Mówiłeś o obrazach, czy mają one imiona i formy?

Bhakta: Oczywiście! Tylko dzięki temu, że mają one imiona i formy można zrozumieć przekazywaną fabułę. Tylko wtedy możemy przypomnieć sobie „Ramajanę" i „Mahabharatę". Nie ma bezforemnego imienia, ani bezimiennej formy.

Swami: Dobrze! Dobrze powiedziane! Tam gdzie jest forma, tam musi być imię; gdzie jest imię, tam musi być forma. Te dwie rzeczy są wzajemnie powiązane. Kiedy mówimy awinabhawa sambandha, odnosimy to do tej właśnie relacji. Czy już zrozumiałeś znaczenie prapańćy?

Bhakta: Pojąłem, że identyfikuje się ją poprzez imię i formę, ale ...  Swami ... chciałbym, abyś opowiedział jak ona powstała.

Swami: Nie powinieneś się tym teraz przejmować. Jeśli zajęlibyśmy się opisywaniem tego zagadnienia, byłoby to tak, jak wstąpienie do sadu mango i, bez spożywania owoców, które zebraliśmy, obliczanie liczby drzew w sadzie, liczby gałązek na każdym konarze, liczby owoców na każdej gałązce i całkowitej ceny wszystkich mango, gdy cena jednego mango jest taka a taka. Zamiast bezsensownego marnowania cennego czasu na zbieranie takich informacji, powinniśmy — tak jak osoba, która je owoce — rozpoznać, co ma podstawowe znaczenie i wpierw zrozumiawszy tę sprawę, osiągnąć zadowolenie i radość. Zostawmy to jednak. Powiedziałeś, że jaką to naturę ma prapańća? Prapańća ta posiada także inne imię, znasz je?

Bhakta: Powiedziałem, że prapańća daje się zidentyfikować za pomocą imienia i formy. Słyszałem, że znana jest pod innym imieniem, dźagat.

Swami: Ta nama-rupa prapańća (świat imienia i formy), dźagat, jest niczym indradźala albo sztuczka magika, która jest rzeczywista tylko kiedy ją widzisz. Świat także jest rzeczywisty tylko dopóty, dopóki go doświadczasz za pomocą swoich indrijów, czyli zmysłów. Znaczy to, że wszystko to, co nie jest doświadczane w stanie jawy, traktuje się jako nieistniejące. W takiej sytuacji mówimy sat na istnienie i asat na nieistnienie. Zatem, co powiedziałbyś o tym świecie? Czy jest on sat, czy asat?

Bhakta: Istnieje on w doświadczeniu w stanie przebudzenia, a zatem jest on sat; nie istnieje on w stanie głębokiego snu, a zatem jest on asat.

Swami: O! Powiedziałeś sat, asat? Jeśli dodamy do siebie te dwa słowa, otrzymamy sadasat, nieprawdaż? Czy wiesz, że jest to to, o czym mówimy maja?

Bhakta: Czy jest jakaś analogia maji do magii?

Swami: A nie? „Indradźalam idam sarwam" — wszystko to jest dziełem czarodzieja. O tym właśnie od wieków mówili riszi.

Bhakta: Zatem, musi być ktoś prowadzący całą tę indradźalę, nieprawdaż?

Swami: Oczywiście, że jest. Tym czarodziejem jest Bóg. Jest On wyposażony w niezliczone cudowne atrybuty. Maharszi stwarzali imię na podstawie każdego atrybutu i formę na podstawie każdego imienia i osiągali

realizację medytując nad tymi formami, czyniąc bezprzymiotowego Boga opatrzonym atrybutami, a bezpostaciowego — obdarzonym formą. Czy to nie ich doświadczenie jest głoszone w tysiącu językach? Czy nie przekazali w śastrach, Wedachupaniszadach, jak osiągnęli Boga w swych dhjana samadhi — każdy na swój sposób, zgodnie ze swą orientacją i sposobem oddawania czci? Czy nie pokazali, jak każdy został pobłogosławiony wizją Pana i dopełnieniem zjednoczenia z Nim?

Bhakta: Tak, Swami! To zrozumiałem. Ale powiedziałeś, że imię i forma oparte są na atrybutach. Bądź uprzejmy mi to wyjaśnić.

Swami: Oczywiście. Musimy teraz zajmować się tak podstawowymi tematami tylko dlatego, że bez tego inne byłyby poza zasięgiem możliwości twej wyobraźni. Słuchaj uważnie. Pan znany jest jako Rama (tj. „niosący radość") ponieważ wszystkich uszczęśliwia. Jest On też Premaswarupą — ucieleśnieniem miłości; jest Bhaktawatsalą — pełnym uczucia dla swych oddanych; jest Krupasagarą — oceanem miłosierdzia. W każdym takim imieniu i postaci łaskawie obdarzał bhaktów sakszatkarą (samorealizacją) i błogosławił ich sajudźją (osiągnięciem boskości). Bóg bezpostaciowy przyjmuje rozmaite formy dla dobra bhaktów.

Bhakta: Jestem szczęśliwy. Naprawdę, jestem tak szczęśliwy, Swami! Dzięki Twojej Łasce pojmuję teraz całkiem jasno. Jeszcze tylko jedna wątpliwość: bezpostaciowa Paramatma, jak powiedziałeś, ma niezliczone imiona. Czy wszystkie imiona i formy są równoważne? Czy może są jakieś różnice?

Swami: Co za pytanie! Wszystkie imiona i formy są, oczywiście, równoważne. Jakiekolwiek imię i formę wybierze się do wielbienia, Pan ma wyłącznie tę jedyną rzeczywistą swarupę. Można zrealizować Go poprzez to właśnie imię i tę formę. Lecz bhakta powinien zwrócić uwagę na jedną sprawę. W jakiejkolwiek postaci czci Pana, łaska, o którą prosi w modlitwie, ma służyć tylko jednemu celowi.

Bhakta: Co to za cel, Swami?

Swami: Mumukszutwam. Pragnienie wyzwolenia. Powinno się kochać tylko samego Boga i nic innego. Kochaj To. Medytuj o Tym. Urzeczywistniaj To. Wreszcie, postanów że stopisz się z Tym. Powinno się żywić tylko takiego rodzaju przemożne pragnienie.

Bhakta: To prawda, Swami! Zrozumiałem dobrze. Mówiłeś już o tym, ale słyszałem też wiele opowieści z „Bhagawaty" i „Ramajany" o ludziach, którzy prosili Pana o różnorakie łaski i ściągali tym na siebie ruinę. Hiranjaksza, Rawana i Bhasmasura oraz inni są pamiętani od tamych czasów po dziś dzień. Wyraziłeś się jasno. Jest to coś, co bhaktowie powinni starannie rozważyć.

Swami: Z prostego potakiwania wszystkiemu, z rozkoszowania się tym mówiąc „prawda", „prawda", nie ma żadnego pożytku. Jeśli w sercu powstaje mocne przekonanie, że coś jest prawdą i jest dobre, trzeba wcielić to w życie. Jeśli zaś tylko przytakujesz, że coś jest prawdą, kiedy Ja mówię i zapominasz o tym po odejściu, wtedy całe to słuchanie jest bezużyteczne. Pokarm, który się je, ma zaspokoić głód, a nie ma być trzymany na języku z dala od żołądka, bo głód odezwie się ponownie. Podobnie też, słuchanie, po którym nie ma odpowiedniego działania, jest bezużyteczne.

Bhakta: Powiedziałeś już o pewnych ważnych rzeczach: (1) świat zewnętrzny, (2) świat wewnętrzny, (3) Bhagawan, Pan. Czy są to oddzielne byty, takie jak przyczyna i skutek? Czy może są one jakoś wzajemnie powiązane?

Swami: Przemyśl to sobie sam! Na to pytanie dałem już odpowiedź w książce „Prema wahini". Powinna dotrzeć do ciebie właśnie dzisiaj. Zajrzyj tam. Przyjrzyj się dobrze, co jest tam powiedziane o relacji między „tym, który służy", „Tym, któremu służą" i „niezbędnymi środkami służby".

Bhakta: Swami, wspomniałeś też kszaręakszarę oraz nitjęanitję. Czy są jeszcze jakieś inne nazwy?

Swami: Pary te znane są także jako purusze. Mówi się o nich jako o ćetanaaćetana, jak również dźiwadźada. Purusze kszaraakszara w innym kontekście nazywane są para–apara-prakriti. Jeśli rozważysz to z jasnym umysłem, zauważysz, że zmieniają się tylko nazwy; istota rzeczy nie ulega zmianie.

Bhakta: Zatem, Swami, czy tak jak kszaraakszara mają synonim purusze — czy Bhagawan, Pan, ma podobny synonim?

Swami: Ależ tak! Bhagawan jest szeroko znany pod bardzo stosownym imieniem Puruszottama, ponieważ jest On najwyższy pośród puruszów.

Bhakta: Och! Jak słodko! Jakież to słodkie imię! Czy purusze powstali z Puruszottamy?

Swami: I tu mamy wielki kłopot. Raz już pytałeś: czy to „powstało"? Musimy używać poprawnych słów. W przeciwnym przypadku otrzymamy niewłaściwe znaczenia. Nie powinniśmy mówić: „powstali" z Puruszottamy. W Nim one jaśnieją. Mówiłem ci już wcześniej, że puruszów tych wskazuje się za pomocą słów: para–apara prakriti, dźiwa–dźada. To słowo prakriti niesie sens swabhawyśakti (natury i zdolności, mocy), nieprawdaż.

Bhakta: Rzeczywiście. Rozumiem, że Puruszottama jest jeden, a Jego prakriti jest wtóre.

Swami: Nie. Jesteś w błędzie. Pomyśl jeszcze. Czy jest jakaś różnica między rzeczą i jej naturą? Czy jest możliwe oddzielenie i oglądanie natury poza rzeczą? Ty jednak je rodzieliłeś.

Bhakta: Pomyliłem się, Swami. To błąd. Nikt nie może ich rozdzielić. Ta para jest jednym.

Swami: W mowie potocznej powiadamy: cukier jest słodki, słońce daje światło, jest gorąco itd. Słodycz jest w cukrze, światło jest w słońcu. Nie są one rozdzielne, są jednością. Słodyczy nie można poznać dopóki na język nie położy się cukru; nie można poznać światła i gorąca bez zobaczenia słońca. Zatem, Bhagawan ma dwie cechy charakterystyczne i kiedy mówimy o nich oddzielnie, nazywamy je puruszaprakriti. Lecz są one w istocie jednym. PrakritiBhagawanie (jest to to, co się nazywa mahamają) jest nieprzejawione i niepodzielne — jak słodycz w cukrze. Określenie awinabhawa sambandham (związek imienia i formy) oznacza właśnie tę współzależność. Maja ta, kierowana wolą Brahmana, obejmuje Go i przejawia się w formie kosmosu czyli brahmandy. Oto co jest nazywane samasti-wiśwarupą, albo absolutną formą pełnego świata. Jest to ten absolut, który mocą awidji, zgodnie z wolą boską, wyraża się jako dźagat.

Bhakta: Co to jest, Swami? Dotąd wszystko było jasne, ale to nowo użyte słowo awidja zburzyło bieg moich myśli! Nic nie zrozumiałem. Proszę o wyjaśnienie.

Swami: Spokojnie! Czy słyszałeś słowo widja? Znasz jego znaczenie?

Bhakta: Oczywiście. Widja znaczy uczenie się!

Swami: Widja znaczy wiedza, dźńana. Kiedy doda się „a", staje się ona adźńaną, ignorancją. Chociaż ignorancja jest jedna, przyjmuje ona różnorodne postacie.

Bhakta: Rozumiem, Swami. Skąd się ta awidja wzięła? Skąd przyszła?

Swami: Wiesz chyba o jasności i ciemności, nieprawdaż? Czy obie istnieją w tym samym czasie?

Bhakta: Nie może być ciemności, kiedy jest jasność, ani jasności, kiedy panuje ciemność.

Swami: Gdzie się podziewa ciemność, kiedy jest jasno? Gdzie przebywa jasność, kiedy jest ciemno? Zastanów się dobrze.

Bhakta: Zagadnienie to jest bardzo trudne, Swami! Niemniej, odpowiem na ile mnie stać. Wybacz proszę, jeśli popełnię błąd. Ciemność musi być w jasności; jasność musi być w ciemności. Jak mogłoby być inaczej?

Swami: Zadam inne małe pytanie. Odpowiedz: czy ta jasność i ciemność są niezależne, czy też zależne od czegoś innego?

Bhakta: Zależą one od słońca. Kiedy słońce wschodzi, staje się jasność; kiedy słońce zachodzi, zapada ciemność.

Swami: Dobrze, mój chłopcze. Podobnie widjaawidja są zależne od Bhagawana. Widja ma jeszcze inną nazwę: ćit. Opowiem ci to wszystko, kiedy przyjdziesz w następnym miesiącu. Na dzisiaj wystarczy. Idź i wróć. Jeśli wszystko zje się za jednym razem, nie zostanie to strawione. Spowoduje kłopoty zdrowotne. To co usłyszeliśmy, to co zjedliśmy, wymaga czasu na przetrawienie i przyswojenie. Oto dlaczego ustaliłem miesięczny odstęp tych spotkań. Jeśli w tym czasie wszystko to zostanie w pełni strawione i wprowadzone w życie, chętnie opowiem ci resztę. W przeciwnym wypadku ... domyślasz się, jaki byłby to dzień.

Bhakta: Namaskaram. Jestem naprawdę pobłogosławiony. Jedynie Ty sam możesz łaskawie obdarzyć zdolnością strawienia tego, co się usłyszało i co się zjadło. Jakże to jedno mogłoby pochodzić od nas, skoro wszystko należy do Pana? Wykorzystam jednak wszystkie siły i wiedzę, którą mnie obdarzyłeś, aby nic nie marnotrawiąc zrozumieć tak dużo, jak to tylko będzie możliwe. Tak czy inaczej, wszystko to jest moim przeznaczeniem i Twoją Łaską. Odejdę za Twoim pozwoleniem.

Swami: Zrzucanie ciężaru na barki przeznaczenia i nie przejmowanie się oznacza osłabienie wysiłków. Przeznaczenie osiąga się wysiłkiem i modlitwą. Bez nich ani łaska, ani przeznaczenie nie staną się twoim udziałem. Zacznij wysiłek! W porządku, mój chłopcze, idź już i wracaj ochoczo.





IV



Swami: O, przyszedłeś! Długo cię wypatrywałem.

Wiedziałem, że jesteś osobą punktualną. Miło Mi cię widzieć.

Bhakta: Mógłbym zaniebdać wszystko inne, ale czy mógłbym zlekceważyć Twoje polecenie, Swami? W istocie, z niecierpliwością oczekuję na dzień szesnastego każdego miesiąca, by się z Tobą spotkać. Czy mógłbym zaznać większego szczęścia? Czy mógłbym posilić się lepszą strawą?

Swami: Bardzo dobrze! Taka śraddha (wiara) i bhakti są wielką pomocą na prawdziwej ścieżce człowieka. O ileż radośniejsze, niż odmawianie sobie snu i pokarmu w bezowocnym pościgu przelotnych ziemskich pragnień, jest sięganie prawdziwego, sensownego i świętego celu! Zostawmy jednak to teraz. Czego pragniesz? Powiedz, słucham.

Bhakta: Swami, w poprzednim miesiącu powiedziałeś coś o ćit i byłeś uprzejmy wspomnieć, że więcej wyjaśnisz w tym miesiącu. Od tamtego czasu liczyłem mijające dni w nadziei, że dowiem się tego od Ciebie. Nareszcie ten dzień nadszedł. Proszę mi o tym teraz opowiedzieć.

Swami: Czy zrozumiałeś to, co zostało dotąd powiedziane? Zrozumienie nie oznacza zwykłego gromadzenia wiedzy! Czy poprzez praktykę i doświadczenie zrealizowałeś w myślach, słowie i czynie, w pełni równowagi ducha, prawdziwą naturę świata, to że świat jest nierzeczywisty?

Bhakta: Tylko poprzez zrozumienie tego można zanurzyć się w myślach o Panu Sai, porzucając wszystkie inne działania i obowiązki, nieprawdaż Swami? Marnowałbym ten drogocenny czas, gdybym tego nie pojął.

Swami: Dobrze, mój drogi chłopcze! Jakże smutny jest rolnik, jeśli ziarna, które zasiał, nie wykiełkują i nie przyniosą zbiorów! Podobnie czuję się Ja, kiedy zasiane przeze Mnie ziarna prawdziwej mądrości nie wyrastają na dorodne drzewka i nie owocują. Z drugiej strony, jakże byłbym szczęśliwy, gdyby wyrosły pięknie i zaowocowały zbiorami anandy. Jest to Mój pokarm. Taka jest sewa, którą winieneś czynić dla Mnie. Nie ma nic od tego wyższego. Jeśli nie lekceważąc dobrych słów prawdy wypowiedzianych dla twego dobra, będziesz wdrażał je w życie czerpiąc stąd radość, to esencja tej radości będzie Moim pokarmem. Jeżeli więc twoje postępowanie w praktyce będzie zgodne z Moimi słowami, jakkolwiek wiele by było rzeczy o które spytasz, chętnie opowiem ci więcej. Co można powiedzieć, kiedy dopuszcza się do zmarnowania tego, co zostało powiedziane, bez żadnej korzyści, a ludzie przychodzą i proszą Mnie, bym ponownie mówił i mówił? Kiedy wszyscy zaczną praktykować tak jak ty, świat nie będzie miał żadnych kłopotów; nie będzie miejsca dla nieprawdy.

Bhakta: Swami! Aby praktyka boskich słów była skuteczna, podobnie jak we wszystkich innych przypadkach, niezbędna jest łaska Pana Boga. Bez niej nic nie może się zdarzyć. Jest ona zawsze obecna, jak sam powiedziałeś. Ale, tak jak słońce może zostać zakryte przez mgłę, tak Łaska może zostać przesłonięta przez „ja" i „moje". Te ostatnie można jednak pokonać praktyką i dyscypliną. Dlatego, jeśli dobrze zrozumiemy i praktykujemy znaczenie tego, co usłyszymy, staje się to całkiem łatwe. Nie wiem jak jest z innymi, ale takie jest moje doświadczenie.

Swami: Prawda, prawda. To co mówisz jest właściwe. Zrozumiałeś to dobrze. Jeśli daje się przeróżne interpretacje bez uchwycenia istoty, wypacza to rzeczywistość. Przypisanie błędnego znaczenia prowadzi do zafałszowania rzeczywistości. Jeżeli natomiast mamy jasne zrozumienie, wtedy i praktyka staje się łatwa. Rozważ następującą rzecz. Czy wszyscy rodzą się w tym samym czasie? Czy wszyscy umierają w tym samym czasie? Podobnie, najwyższa mądrość zaświta w tej czy innej osobie w różnych momentach. Nauczysz się śpiewać, jeśli będziesz śpiewał piosenkę za piosenką. Tak samo, wszyscy zrozumieją rzeczywistość, jeśli będę mówił i nie ustanę w mówieniu. Nie jest moją misją trwać w milczeniu dlatego tylko, że ludzie nie rozumieją. Do takich trzeba przemówić raz, dwa razy albo i wiele razy, jeśli jest to konieczne.

Bhakta: Jesteśmy, Swami, jak kawałki żelaza; Pan jest jak magnes. Obie strony są spokrewnione. Ale, jeśli kawałek żelaza ma być zmieniony w użyteczne narzędzie w boskich rękach, musi on zostać rozpalony w ogniu niepewności i kuty młotem bólu, tak by stał się uległy i reagował. Znaczy to zatem, że musisz włożyć wiele trudu, aby ukształtować w swoje instrumenty takie kawałki żelaza, jak my. Powiedziałeś, że jest to Twoja misja. Proszę, powiedz mi teraz o ćit, o którym wspomniałeś w ubiegłym miesiącu.

Swami: Tak. Ćit ma też inną nazwę, śuddha sattwa, tj. czysta świadomość. Jest ona przeciwieństwem nieczystej świadomości tak, jak widja jest przeciwieństwem awidji. Nieczysta świadomość jest zawarta w czystej w takim znaczeniu, jak ciemność jest zawarta w świetle. Pada tutaj wiele słów, mój drogi chłopcze, więc uważaj, by się nie pogubić! Widjaawidja, dźńanaadźńana, śuddha sattwamalina (nieczysta) sattwa — wszystkie te pojęcia wskazują tę samą ideę, nie zaś coś odmiennego. Teraz inne pytanie. Czy słyszałeś słowo, które jest przeciwieństwem prakriti?

Bhakta: Słyszałem, Swami. Kiedy studiowałem gramatykę uczyłem się, że przeciwne do prakriti jest wikriti.

Swami: Co wikriti oznacza?

Bhakta: Wikriti znaczy wikaram, zmieniony, przetransformowany ...  pochodny. Np. od agni (ogień) pochodzi aggi. Podobnie też, od jama (opanowanie) pochodzi dźama, od jadźńa (ofiara) dźanna itd.

Swami: Tak też, prakriti Pana znana jest jako widja, a forma pochodna, albo niższa czyli wikriti, — jako awidja. Dla widji albo śuddha sattwy, awidja albo malina sattwa jest niższą formą.

Bhakta: Jak to jest, Swami? Widja promienieje w Panu, a awidja uwidacznia się tylko dzięki widji. Inaczej mówiąc, w Panu tkwi uniwersalna kosmiczna zasada czy podstawa, a przejawia się ona w indywidualnych osobach różniących się między sobą (istnienie jednostek wynika z zewnętrznych charakterystyk imienia i formy). Ta awidjaśakti, czyli siła ignorancji, również przejawia się jako coś nieodłącznego. Ponieważ Pan jest jedynym istnieniem, to jedno istnienie jest podstawą czy też fundamentem uniwersalnego i cząstkowego, całości jak i przejawionych części. Czy tak trzeba to rozumieć,

Swami?

Swami: Oto dlaczego o Panu mówi się: SatjaBrahman. Ta Satja jest akhanda czyli niepodzielna. Jest ona adwajtą, jednią, niedualizmem. Jest ona ananta, bez końca. Satja ta (łączona z nieprzejawioną maja śakti) w upaniszadach nazywana jest purnąadah", zaś satja łączona z przejawioną maja śakti nazywana jest purnąidam". Jest to tajemnica upaniszadowej mantry Purnamadah purnamidam ...

Bhakta: Och, co za wspaniała nauka! To tak, jak dawanie do ręki obranego owocu, już gotowego do zjedzenia! Ten cały przejawiony kosmos albo purna wyłonił się z purny nieprzejawionej niepodzielnej Rzeczywistości — o tym mówiłeś, nieprawdaż?

Swami: To z tego powodu mówimy Wasudewasarwamidam (wszystko jest Wasudewą), Sarwamkalwidam Brahma (wszystko jest Brahmą) itd. Słowa Wasudewa (czyli Kriszna) i Brahma są różne, jednak w znaczeniach nie ma tu żadnej różnicy. Czy zrozumiałeś?

Bhakta: Jest to jak nektar, Swami. Ale jak dotąd, nie powiedziałeś mi kim jestem?

Swami: Dosyć na dziś! W następnym miesiącu rozproszę twoje wątpliwości odpowiednimi przykładami. Dobrze przyswój sobie to, co zostało powiedziane. Praktykuj; nie zapominaj i nie odkładaj. Medytuj o tym. No, teraz możesz odejść.





V



Swami: Dobrze, mój chłopcze, cieszę się, że przyszedłeś. Czy rozważałeś odpowiedzi, które udzieliłem ostatnim razem praktykując z mocnym przekonaniem to, co zostało powiedziane? Czy czerpiesz stąd anandę?

Bhakta: Swami, czy taki bhakta jak ja pozwoliłby, by zmarnowały się Twoje słowa, słowa niczym nektar? Nikt aspirujący do osiągnięcia prawdziwej anandy nie odrzuci słów, którymi nas obdarzasz w swojej Łasce. Nie wiem jak inni, lecz ja rozważam Twoje odpowiedzi dniem i nocą i praktykuję je z odwagą i przekonaniem. Czuwam cały czas, oczekując z niecierpliwością na następną okazję spotkania z Tobą.

Swami: Właśnie taką czujność powinni pielęgnować wyznawcy. Przywiązywać się do tych miernych, nędznych niedorzeczności tego świata i uganiać się za nimi zadręczając się, kiedy wymykają się z rąk, albo podskakując z radości, kiedy się je otrzymuje — wszystko to jest awidja mają. Ale twoje liczenie dni, oczekiwanie na szansę, trwanie w gotowości na okazję słuchania słów Pana i wchłaniania ich esencji — to jest widja maja. Jeśli bhaktowie popadną w taką maję, pewnego dnia niezawodnie osiągną spełnienie. Tak więc masz szczęście, skoro oświeciła cię ta widja maja. Rozwijaj to trwanie w myślach o Bogu; nie poddawaj się, ani nie umniejszaj tego zaangażowania pod żadnym pozorem — nawet na jotę. Bez cienia wątpliwości, staniesz się święty. Osiągniesz spełnienie i dotrzesz do celu.

Bhakta: Swami! W ostatnim miesiącu powiedziałeś, że wyjaśnisz mi kim „ja" jestem. Jeśli i to zrozumiem, pozbędę się tych resztek ułudy, które jeszcze mam i będę mógł, bez najmniejszego śladu wątpliwości, medytować o Tobie przeżywając stan błogości. Co może mi dać większe szczęście?

Swami: Mój chłopcze! Łatwo jest mówić o prawdziwej naturze „ja", ale dopóki nie jest ona doświadczona, pełne zadowolenie jest niemożliwe. Potrzebujemy pewnego czasu — Ja, by ci to przekazać ku Mej własnej satysfakcji, a ty, byś pojął pełne tego znaczenie. W tym miesiącu, nie wystarczają Mi nawet godziny dnia! Niemniej, cały ten czas przeznaczam tylko dla anandy bhaktów; własnego nie mam nic. Bycie pomocnym dla Mych bhaktów — oto Mój samolubny cel. W poprzednim miesiącu byłem w Nellore, Gudur, Venkatagiri i w okolicznych wsiach. Potem pojechałem do Bangalore i wróciłem. Niewiele pozostałego czasu spędziłem nad „Prema wahini"! W tym miesiącu odwiedziłem Hyderabad, Rajahmundry, Samalkot, Chebrolu, Nazvit itd. Tak więc, nie mam zbywającego czasu. W następnym miesiącu opowiem ci o tym, kim „ty" jesteś, ku twemu pełnemu zadowoleniu. Tymczasem spróbuj zrozumieć znaczenie tej przyśpiewki w stylu ludowego tańca; pojmiesz wtedy w znacznym stopniu kim owo „ty" jest. Możliwe, że dzięki temu także w znacznym stopniu zdobędziesz wajragję (duch wyrzeczenia). Później będziesz jaśniej i łatwiej rozumiał to, co mam do powiedzenia. Nie ograniczaj się do zwykłego przeczytania tej pieśni, ale dobrze przemyśl znaczenie każdego słowa. Pieśń z pewnością zawróci ci w głowie!

Bhakta: W porządku. Daj mi przynajmniej tyle. Niech zaspokoję pragnienie. Wypiję ten nektar i przetrawię go.

Swami: Słuchaj zatem uważnie.



1 Tańcz! Tańcz! Tańcz! Marionetko tańcz!
Obejrzyj, dźiwo, farsę o kukiełce.
Wysłuchaj długiej opowieści, zważ
Jej losy, przyszłość, co było i będzie.
2 W łonie matki zrazu się wierciła,
W jego mule i więziennym mroku.
Kiedy wszyscy ucztowali wokół,
Cicho płacząc, na świat przychodziła.
3 „Oj, tragedia! Znów się urodziłam",
Wiedząc o tym, głośno, długo łkała.
A oni się śmiali, ciągle ją pieścili.
Chcieli bardzo, by się uśmiechała.
4 Nie miała poczucia wstydu,
We własnym brudzie dniami się tarzała.
Wstawała, padała i przy każdym kroku
Dawała codziennie dziecięctwa swego pokaz.
5 Już skacze, biega wraz z kompanów zgrają
I wyższa z roku na rok.
Setki umiejętności i trików poznaje
I coraz większy jej urok.
6 Przyszedł czas na spacery we dwoje,
Kiedy rozanielona flirtuje i grucha.
Śpiewa nieznaną dotąd melodię,
Przechyla łapczywie ten niezwykły puchar.
7 To Brahma łączy marionetek pary,
Lalki i lalki, miliony lalek.
Lecz tego nie wie marionetka nasza,
Gdy z innymi lalkami hasa.
8 To lalka maji, niczym święty byk
W nozdrzach ma powróz tamasowy;
Żądza i gniew, to bicz skorpionowy,
Co smaga plecy ich niewolnika.
9 Bawi się serdecznie, gdy inni przystają,
Ze strachem się przed nią kłaniając.
Najmniejszego bólu nie może znieść sama,
Lecz innych wciąż hojnie nim obdarza.
10 Klnie, krzyczy, drażni i macha rękami,
Wybucha gniewem, z przekrwionymi oczami.
To widok, zaprawdę, zdumiewający dość,
Opętana przez diabelską złość.
11 Baczne ogląda, gryzmoli i sylabizuje,
Wkuwa, nie znając przyczyny;
Biega zapamietale i zebrać próbuje
Wiedzę, jak paszę do brzucha.
12 Ach, dziwna ta marionetka mała,
W brzuszku książek ma półki całe;
Kręci się i wierci z zazdrości zielona,
Gdy spotka inną lalkę uczoną.
13 Czy słyszysz jej sekretne gruchanie,
Kiedy żądza wstydliwa, zmysłowa,
Chuć niecna, ukrywana,
W grzechu jest zaspokajana?
14 Klepie dumnie; co? — własne plecy!
Za tężyznę, żywotność, urodę,
Gdy tymczasem ciągle, krok po kroku
Idzie starość, traci ciało młode.
15 Już dzieci wołają: „Stara małpa", „Starucha"
I słychać głośny klekot, kiedy kośćmi rusza;
W pomarszczonej twarzy fałda jedna, druga
I bezzębny grymas i oczami mruga.
16 Do samego końca w strachu zagubiona,
Na tym łez padole walką wycieńczona.
Ta zadyszka i jęki, Marionetko, no cóż!
Sczeznąć muszą twe zachcianki już.
17 O! Jest ptak! Skrzydłami macha!
Frrrr, wylatuje z klatki tego ciała.
Opuszczone kurczy się i sztywnieje,
Puchnie i cuchnie — precz sprzed oczu!
18 Pierwiastki wracają do pięciu żywiołów.
Pragnienia lalki — kurzem i popiołem.
Czemu głupcy łkacie, gdy jednemu z was
Na tej tłocznej scenie zakończył się czas?
19 Tak długo, dopóki nie wyjdą z domu,
Trwa smutek ciotek, wujków, przyjaciela.
Lalko maji, zapomniałaś swych korzeni,
Boskiego Imienia, prawdziwego Odkupiciela!
20 Nie wspieraj się na tej cienkiej trzcinie;
Dźiwo, ta krucha skórzana łodź
Po trzykroć trzy ma przecieki,
Kichniesz — zatopi cię na środku rzeki!
21 Kiedy za sznury pociąga niewidzialna ręka,
Kukiełka płacze, zasypia, albo się budzi,
Chociaż Pan za tym stoi,
To ja, ja, ja — ona uparcie dowodzi.
22 To dharma i karma, te mocne sznury.
On je zaciska i On popuszcza,
Lecz nieświadoma marionetka
Pyszna, po scenie sie porusza.
23 Myśli, że świat jest wieczny, trwały
Niemądra, dumna marionetka!
Pstryk! Pan zamyka przedstawienie!
Żegnaj zbytku i napuszenie!
24 O dźiwo, brnęłaś poprzez wieki
W postaci mrówki, węża, ptaka.
Pora odszukać dobrą drogę,
Trwałej błogości wreszcie zaznać!
25 Losowi swemu pobłogosław!
On przybył — Sai Kriszna, Pan!
Podejdź — wszak możesz Go oglądać,
A poznasz kimżeś, skąd i jak.
26 Milion słów składnych i tak mądrych,
Czy kiedykolwiek głód zagłuszy?
Zapal więc lepiej lampę duszy!
Wolna od więzów, rozpocznij grę.
27 O próżnej marionetce pieśń już zaśpiewana.
I zasmuciła dźiwę, i mądrość dała.
Oto, dźiwo, lile Sathya Sai Pana,
Prawda własnej jaźni niech ci będzie dana!
Bhakta: Ach! Zrozumiałem! Zrozumiałem jasno, że „ja" nie jestem ciałem, buddhi, manasem, ani ćittam. Skoro nie jestem żadnym z nich, „ja" musi być jedynie atmą, a jeśli „ja" jestem atmą, to „ja" jestem także Paramatmą; tak więc wszystko jest Paramatmą! Wszystko to zrozumiałem! Wierząc, z powodu ignorancji, że „ja" jest tym ciałem i tym intelektem, dehąbuddhi, doświadczamy wszystkich tych cierpień. Tak, tak. Przechodzimy wszystko to, o czym teraz powiedziałeś — jedno po drugim, jak koraliki na nitce. Och! Co za prawda! Jakaż prawda! Wystarczy posłuchać tej jednej pieśni; umysł, jak powiedziałeś, skłania się ku wajragji ... Swami, czułem się bardzo rozczarowany, kiedy wcześniej powiedziałeś, że nie masz czasu. Ale wynikło to z mojej ignorancji. Chociaż wiedziałem, że nasz Swami nigdy nie zawiedzie nikogo, ani nie sprowadzi kłopotów, widzę, że przekazałeś nawet więcej anandy niż to, czego się spodziewałem. Czy można opisać Twoją dobroć! Śpiewa się o Tobie: „Sai ulituje się nad pojedynczą łzą" i mówi się, że nigdy nie zniesiesz widoku naszego cierpienia. Tu jest dowód prawdziwości obu stwierdzeń. Czy mogę odejść?

Swami: Bardzo dobrze. Idź i przyjdź znowu. Ja też nie mam czasu. Muszę odwiedzić i odprawić tych, którzy wracają do swoich stron.





VI



Bhakta: Namaste, Swami.

Swami: Subhamastu (wszytkiego dobrego).

Bhakta: Z Łaską Twoją, wszystko jest subham (dobre); bez niej — wszystko jest asubham (niedobre).

Swami: Dobrze, ale czy uświadomiłeś sobie w jaki sposób te dwie cechy opierają się na Łasce? Obie istnieją w jednym; obie pochodzą od tej samej Łaski. Ale odłóżmy ten temat. Ostatnim razem otrzymałeś wiersz ludowy do przetrawienia i musiał on mocno wpłynąć na twoje myślenie. Na jakim zatem poziomie spokoju znajduje się twój umysł?

Bhakta: Ach! Wszystko teraz, Swami, wydaje się być przedstawieniem kukiełkowym. Jednak tylko chwilami. Umysł zapomina się porywany fascynacją przedmiotami. Co to za tajemnica, Swami?

Swami: Cóż, umysł zajmuje się wszelkiego rodzaju aktywnościami albo writti. Podąża on zawsze po tropach wasan, czyli śladami impulsów i odruchów. Taka jest jego natura.

Bhakta: Oznacza to, ni mniej ni więcej, że właściwie nie możemy go okiełznać. Czy istnieje jakaś nadzieja? Czy, Swami, musimy pogrążyć się ostatecznie w wasanach i przepaść?

Swami: Jest nadzieja, mój chłopcze! Nie musisz iść na zatracenie. Chociaż jest to natura umysłu, można ją zmienić. W naturze węgla drzewnego jest czernić wszystko, z czym jest mieszany. Nie powinieneś jednak traktować tego jako coś ostatecznego. Węgiel drzewny staje się czerwony, kiedy obejmuje go płomień. Tak samo, mimo że umysł wędruje ciągle w mroku iluzji, kiedy dzięki łasce Pana obejmie go płomień dźńany, jego natura ulega zmianie i wchodzi weń boska natura sattwiczna.

Bhakta: Swami, mówi się o czymś, nazywanym anthahkarana. Co to jest?

Swami: To o umyśle tak się wyrażają. Karana znaczy indrija, zmysł. Anthahkarana znaczy indrija wewnętrzna.

Bhakta: Czy to znaczy, że są dwa typy zmysłów: indrije wewnętrzne i zewnętrzne?

Swami: Tak, oczywiście. Zewnętrzne indrije nazywane są karmendrijami, wewnętrzne zaś — dźńanendrijami.

Bhakta: Proszę, Swami, powiedz mi, które to karmendrije, a które dźńanendrije.

Swami: Wszystkie akty cielesne pochodzą od karmendrijów, a jest ich pięć. Te, które służą dźńanie (poznaniu) od środka, nazywane są dźńanendrijami. Są to: słuch, dotyk, wzrok, smak i węch. Wszystkie razem zwą się daśendrijami, czyli „dziesięcioma zmysłami".

Bhakta: Jakie jest ich wspólne zadanie? Jaki jest związek ich funkcji z manasem albo umysłem?

Swami: W istocie, cokolwiek robią, nie mogą niczego osiągnąć bez pośrednictwa manasu. Karmendrije wykonują czynności w świecie i otrzymują wiedzę, a dźńanendrije rozróżniają dobro i zło i poprzez manas przedkładają to atmie. Czy mogłyby być przesłane do atmy, gdyby umysłu w ogóle nie było? Kiedy chcemy osiągnąć drugi brzeg wezbranej rzeki, posługujemy się łodzią lub tratwą. Kiedy karmendrijedźńanendrije, które łączą się z prakriti, pragną osiągnąć atmę, muszą przyjąć pomoc łodzi — manasu. Inaczej nie mogą jej osiągnąć.

Bhakta: Jeśli tak jest, to gdzie rezydują buddhi, ćittamahankara, o których mówiłeś wcześniej?

Swami: Także tylko w umyśle. Jak wspomniałem, dźńanendrijekarmendrije razem nazywane są daśendrijami. Cztery spośród nich są wyróżnione i określane jako anthah ćatursztaja, albo cztery indrije wewnętrzne. Są to manas, buddhi, ćittamahankara.

Bhakta: Bardzo ładnie. Innymi słowy, wszystko mieści się w umyśle. Życie jest doprawdy zabawne. Ale, Swami, jakie są zadania tych czterech zmysłów?

Swami: Manas chwyta przedmiot; buddhi waży argumenty za i przeciw; za ich pomocą ćittam pojmuje przedmiot; ahankara zmienia decyzję za lub przeciw i, poprzez przywiązanie, osłabia dźńanę. Takie są ich role.

Bhakta: Przepraszam, Swami, pytam tylko po to, by wiedzieć. Gdzie w ciele są one umiejscowione?

Swami: Cieszę się, nie obawiaj się. Manas znajduje się w głowie, buddhi — na języku, ćittam — w pępku, a ahankara — w sercu.

Bhakta: Wyśmienicie. Tak więc, buddhiahankara znajdują się w najważniejszych miejscach! To one są głównymi przyczynami nieszczęść świata. Zatem, jeśli przeanalizujemy to w świetle Twoich słów, wydaje się, że nie byłoby cierpień, gdyby oczyścić te dwa miejsca!

Swami: Słuchałeś rzeczywiście uważnie. Tak, to prawda. Po pierwsze, jeśli słów używa się w sposób czysty i nieskażony, jest to świadectwo, że buddhi kroczy właściwą ścieżką. Stłumienie i przezwyciężenie ahankary świadczy o czystości serca. Zatem bacz na serce i język. Jeśli będziesz na nie zważał, wtedy nawet twój manasćittam dojdą do dobrych writti (poczynań). Tylko wtedy uwolnisz się od bólu i nieszczęść; nie będą w stanie cię dotknąć.

Bhakta: Którym z nich jest więc „ja"? Kto doświadcza tego wszystkiego?

Swami: Doszliśmy do właściwego punktu. „Ty" nie jesteś żadnym spośród tych zmysłów! Istnieją one tylko dopóty, dopóki istnieje poczucie „to ciało jest moje". Wszystkie są zależne od jakichś działań albo writti. Atma, która obserwuje wszystkie te writti — oto „ty". Zarówno radość jak i smutek, strata i nędza, dobro i zło tych działań, wszystkie odnoszą się jedynie do ciała, a zatem nie są one twoje. Jesteś atmą. Dopóki nie uświadomisz sobie tej prawdy, śnisz sen o „ja" i „moje". W śnie tym pojawiają się marzenia senne o stracie, cierpieniu, smutku i radości. Sny te trwają tylko dopóki się nie obudzisz, a kiedy się już przebudzisz, strach który cię obleciał we śnie, smutek którego doświadczyłeś — wszystko znika i przestaje być prawdziwe. Podobnie, kiedy ułuda zostanie odrzucona i „przebudzisz" się w dźńanie, będziesz rozumiał, że wszystko to nie jest „tobą", że jesteś atmą.

Bhakta: W takim razie, Swami, dla kogo one, tj. manas, buddhi, ćittamahankara, pracują?

Swami: Dla nikogo! Zajęte są swoją własną pracą! Atma wszystkiemu się przygląda, a jej cień, dźiwa, zaślepiony utożsamieniem się z ciałem, odgrywa po kolei wszystkie akty tego dramatu życia.





VII



Bhakta: Witam Cię, Swami.

Swami: Ach, przyszedłeś już? Nie było cię na uroczystościach świąt Daśary!

Bhakta: Pomyślałem, że wtedy liczba bhaktów będzie wielka i obawiałem się, że nie będę mógł porozmawiać z Tobą do woli. Dlatego przychodzę teraz, na kilka dni przed Twoimi urodzinami tak, bym przy Twoim błogosławieństwie mógł zrealizować ideał, którego nauczasz, i wzbudzić w mym sercu zarówno bhakti jak i dźńanę w tym pomyślnym dniu obchodów Twojego przyjścia.

Swami: Dobrze! Rzeczywiście, są to bardzo dobre intencje! Ale czy chcesz powiedzieć, że bhaktidźńana nie zrodzą się w tobie w dniach innych niż Moje urodziny? Czy to miałeś na myśli?

Bhakta: Nie, nie! To nie tak! Przyszedłeś na ten świat w szczególnym dniu, w świętej chwili, w szczególnej postaci, nieprawdaż? Pomyślałem, że przynajmniej w takim dniu mógłbym utrwalić Twoje święte słowa w mym sercu, oczyszczając je. Dzień ten jest święty, a chwila pomyślna.

Swami: Świetnie! Jaką tym razem masz sandehę, wątpliwość?

Bhakta: Przyszedłem dzisiaj z nastawieniem, by wysłuchać i wprowadzić do praktyki Twoje święte słowa, Swami. Przysłowie mówi „Nawet jeśli pójdziesz do Kaśi (Benaresu), będziesz miał przy sobie saniśwarę (ducha zwątpienia)!" Ja jednak, przychodząc dziś nie przyniosłem ze sobą demona wątpliwości. Ani też demon ten nie towarzyszył mi! Wszystko to stało się dzięki Twojej łasce.

Swami: Bardzo dobrze! Przyjmij, że jeśli takie wątpliwości nie przychodzą same, ani nie są żywione przez ciebie, wtedy twój umysł rzeczywiście jest czysty. Gdy taka sytuacja się zdarza, można to nazwać skupieniem na jednym. Skoro nie masz żadnych wątpliwości, dlaczego miałbym ci o nich przypominać? Powiedz mi zatem, o czym mam ci mówić?

Bhakta: Swami, powiedz mi, jak generalnie powinniśmy się zachowywać. Jakie cechy powinniśmy posiadać? Jakiego rodzaju zagadnienia winniśmy próbować zgłębić? Jakich uczynków powinniśmy dokonać, aby otrzymać boską łaskę i osiągnąć Twoją świętą obecność? Powiedz mi, proszę, o tych najistotniejszych, o rzeczach podstawowych, o wybranych klejnotach.

Swami: Ach! Wydaje się, że — jak to Parwati pewnego razu spytała Iśwarę — „Trudno jest utrwalić w pamięci sahasranamę, tysiąc imion Boga. Nauczenie się tego wymaga powtarzania przez długi czas. Zatem powiedz mi, proszę, jak brzmi pojedyncze imię, które jest esencją całego tego tysiąca". Podobnie, i ty przypuszczalnie masz trudności ze zrozumieniem wszystkiego, co piszę i wyjaśniam i dlatego prosisz mnie, bym ci powiedział o  najważniejszych. Lecz zauważ, że imiona mają sedno, a zagadnienia, o które pytasz są inne. Chociaż ich cel i końcowy wynik jest ten sam, to praktyki, ścieżki działań, nie mogą być takie same. Nie można wszystkich podsumować jednym słowem! Tym niemniej, dam ci teraz pewne wybrane klejnoty, bardzo ważne maksymy życiowe. Zbierz i przechowuj je jak skarb. Głęboko je doświadczaj, wdrażaj do praktyki i czerp stąd radość. Noś te klejnoty i niech cię zdobią.

Bhakta: Właśnie o to mi chodziło! Jakież ja mam szczęście!

Swami: Zatem słuchaj uważnie, co powiem.

1Prema, miłość, powinna być uważana za samo tchnienie życia.

2Uwierz, że miłość, która przejawia się jednakowo we wszystkich rzeczach, że ta właśnie prema jest Paramatmą

3Jedyna Paramatma jest w każdym, w postaci premy.

4Główny wysiłek człowieka, przewyższający wszystkie inne formy premy, powinien polegać na ześrodkowaniu jego miłości na Panu Bogu.

5Taka miłość skierowana ku Bogu to bhakti; nabycie bhakti jest fundamentalnym sprawdzianem.

6Ci, którzy poszukują błogości atmy, nie powinni uganiać się za zmysłowymi uciechami.

7Satję, prawdę należy traktować jako tak ważną dla życia, jak oddech.

8Tak samo jak ciało bez oddechu jest bezużyteczne i po kilku minutach zaczyna gnić i cuchnąć, podobnie i życie bez prawdy jest bezużyteczne i staje się cuchnącym siedliskiem walk i rozpaczy.

9Uwierz, że nie ma nic większego nad prawdę, nic cenniejszego, nic słodszego i nic trwalszego.

10Prawda to ochraniający wszystkich Bóg. Nie ma potężniejszego opiekuna nad prawdę.

11Pan, który jest satjaswarupą (ucieleśnieniem prawdy), udziela swego darśanu (widzenia) prawdomównym i kochającego serca.

12Wszystkim istotom zawsze okazuj dobroć i poświęcenie.

13Musisz także posiąść panowanie nad zmysłami, nieskalany i opanowany charakter oraz nieprzywiązanie.

14Zawsze bądź czujny na cztery grzechy, które skłonny jest popełniać język: (1) mówienie fałszu, (2) mówienie źle o innych, (3) kąśliwość i (4) nadmierna gadatliwość.

15Staraj się zapobiec pięciu grzechom popełnianym przez ciało: zabijanie, cudzołóstwo, kradzież, picie napojów wyskokowych i jedzenie mięsa. Jeśli będziesz trzymał się od nich tak daleko, jak to możliwe, będzie to wielce pomocne dla wzniosłego życia.

16Trzeba zawsze być czujnym, bez chwili nieuwagi, na osiem następujących grzechów popełnianych przez umysł: kama czyli pożądanie, krodha czyli gniew, lobha czyli chciwość, moha czyli przywiązanie, niecierpliwość, nienawiść, egoizm i pycha. Pierwszą powinnością człowieka jest utrzymać je w bezpiecznej odległości.

17Umysł człowieka pędzi szybko, popadając w koleiny złych czynów. Aby nie pozwolić mu tak się śpieszyć, wspominaj w takich chwilach imię Pana, albo próbuj zrobić wtedy jakiś doby uczynek. Ci, którzy będą tak postępować, niewątpliwie zasłużą sobie na łaskę Pana.

18Przede wszystkim porzuć zgubną skłonność odczuwania zazdrości ze stanu posiadania innych i pokusę zaszkodzenia im. Bądź szczęśliwy, że inni są szczęśliwi. Współczuj tym, którym się nie wiedzie i życz im pomyślności. Oto sposoby kształtowania miłości do Boga.

19Cierpliwość to cała siła, jakiej człowiek potrzebuje.

20Ci, którzy pragną żyć w radości, powinni zawsze czynić dobro.

21Łatwo jest pokonać złość miłością, przywiązanie rozwagą, fałsz prawdą, zło dobrem, a chciwość miłosierdziem.

22Nie należy odpowiadać na słowa ludzi niegodziwych. Dla własnego dobra trzymaj się od nich jak najdalej. Zerwij z nimi wszelkie powiązania.

23Szukaj towarzystwa dobrych ludzi, nawet kosztem swego honoru i życia. Módl się jednak do Boga, by pobłogosławił cię umiejętnością odróżniania ludzi dobrych od złych. Musisz też starać się wykorzystać w tym celu dany ci intelekt.

24Ci, którzy podbili kraje i zdobyli światową sławę, są niewątpliwie postrzegani jako bohaterzy, ale ci, co pokonali zmysły, są bohaterami, których trzeba uznać za pogromców uniwersalnego.

25Skutki wszystkich czynów człowieka — tak dobrych, jak i złych — idą jego śladami i nigdy nie przestaną go ścigać.

26Zachłanność rodzi tylko smutek. Najlepsze jest zadowolenie z tego, co jest. Nie ma większego szczęścia, niż takie zadowolenie.

27Skłonność do intrygi i siania niezgody powinna zostać wypleniona z korzeniami i odrzucona. Pozostawiona w spokoju, zagrozi samym podstawom życia.

28Znoś mężnie stratę i cierpienie. Próbuj i szukaj sposobów na zdobycie radości i korzyści.

29Kiedy nachodzi cię gniew, zachowaj milczenie albo przywołaj na pamięć imię Pana. Nie wspominaj rzeczy, które rozpaliłyby złość jeszcze bardziej. Wyrządziłoby to nieobliczalne szkody.

30Od tej chwili unikaj wszystkich złych przyzwyczajeń. Nie odkładaj tej decyzji. One w najmniejszym stopniu nie przysparzają radości.

31Staraj się na tyle, na ile cię stać, zaspokajać potrzeby ubogich, którzy w rzeczywistości są daridranarajanami (bożymi biedakami). Podziel się z nimi pożywieniem jakie, posiadasz i uczyń ich szczęśliwymi choćby na tę chwilę.

32Jeśli uważasz, że inni nie powinni ci czegoś robić, sam unikaj czynienia takich rzeczy w stosunku do innych.

33Żałuj szczerze za błędy i grzechy popełnione z niewiedzy; staraj się nie powtarzać ich więcej. Módl się do Boga o błogosławieństwo siły i odwagi wytrwania na prawej ścieżce.

34Nie dopuszczaj do siebie niczego, co mogłoby zniszczyć twoją gorliwość i entuzjazm w dążeniu do Boga. Brak tej gorliwości spowoduje zanik siły w człowieku.

35Nie ulegaj tchórzostwu; nie rezygnuj z anandy.

36Nie pusz się, gdy ludzie cię wychwalają; nie czuj się przygnębionym, gdy cię ganią.

37Jeśli wśród twych przyjaciół ktoś nienawidzi kogoś innego i zaczyna kłótnię, nie rozpalaj ich potęgując wzajemną nienawiść; spróbuj natomiast miłością i współczuciem odbudować ich wcześniejszą przyjaźń.

38Zamiast doszukiwać się wad u innych, szukaj ich u siebie; wykorzeń i odrzuć je. Wystarczy, że szukając odkryjesz jedną swoją wadę, a będzie to lepsze, niż odkrycie dziesiątków setek wad u innych.

39Nawet jeśli nie możesz, czy nie chcesz, robić żadnej punji czyli dobrego uczynku, przynajmniej nie planuj, ani nie rób, żadnej papy czyli złego uczynku.

40Cokolwiek ludzie mówią o wadach, o których wiesz, że ich nie posiadasz, nie przejmuj się tym; a co do wad, które masz — spróbuj je poprawić sam, nawet zanim inni ci je wskażą. Nie złość się na tych, co wskazują twoje braki; nie odpowiadaj wytykaniem ich własnych wad, lecz okaż im swą wdzięczność. Próbowanie odkrywania ich wad byłoby poważnym błędem z twej strony. Dobrze jest dla ciebie, jeśli znasz swoje niedostatki; nie jest dobrze, gdy znasz wady innych.

41Kiedykolwiek masz wolną chwilę, nie spędzaj jej na błahych rozmowach, lecz wykorzystaj na medytację o Bogu albo na pomaganie innym.

42Pan jest rozumiany tylko przez bhaktę, wielbiciela; bhakta jest rozumiany tylko przez Pana. Inni nie mogą ich pojąć. Nie dyskutuj więc spraw związanych z Panem z tymi, którzy nie mają bhakti. Twoje oddanie zmaleje z powodu takich dyskusji.

43Jeśli ktokolwiek rozmawia z tobą na jakiś temat zrozumiawszy go niewłaściwie, nie podsuwaj innych fałszywych argumentów na poparcie tego stanowiska, ale wychwytuj tylko to, co jest dobre i słodkie w jego wypowiedziach. Należy cenić tylko prawdziwe znaczenie, nie zaś błędne znaczenie czy mnogość znaczeń, które w ogóle nie mają treści i stanowią jedynie przeszkodę dla anandy.

44Jeśli pragniesz pielęgnować skupianie na jednym, kiedy jesteś w tłumie czy na bazarze, nie rozglądaj się na wszystkie strony i nie patrz na wszysto, a jedynie na drogę przed sobą i to na tyle tylko, by uniknąć wypadków. Skupienie na jednym stanie się mocniejsze, jeśli poruszać się będziesz bez odrywania uwagi od drogi, unikając zagrożeń, bez rozglądania się.

45Odrzuć wszystkie wątpliwości odnoszące się do guru i do Boga. Jeśli twoje ziemskie pragnienia nie zostaną zaspokojone, nie wiń za to swego oddania. Nie ma żadnego związku między takimi pragnieniami a oddaniem Bogu. Prędzej czy później pragnienia te i tak trzeba będzie porzucić; pewnego dnia musisz dojść do uczuć bhakti. Bądź mocno o tym przekonany.

46Jeśli nie robisz spodziewanych postępów w swojej dhjanie czy dźapie, albo jeśli pragnienia, do których dążyłeś, nie spełniają się, nie upadaj na duchu tracąc wiarę w Boga. Przygnębi cię to jeszcze bardziej i stracisz spokój, jaki by on nie był, który zdołałeś już osiągnąć. Nie powinieneś być przygnębiony, zdesperowany ani zniechęcony podczas dhjanydźapy. Jeśli takie odczucia cię nachodzą, wiedz, że jest to wynik błędu w twej sadhanie i staraj się wykonywać ją poprawnie.

Tylko kiedy w swoim codziennym życiu i we wszystkich działaniach automatycznie zachowujesz się zgodnie z tymi wskazówkami, możesz z łatwością osiągnąć boskie źródło. Zatem trzymaj się mocno tych maksym. Przeżuj i przetraw te słowa-słodycze rozdawane na święto urodzin twego Swamiego i raduj się! Czy zrozumiałeś?

Bhakta: Twoje słowa są jak amryta, Swami. Tak! Amryta! We wszystkich tych zwyczajnych sprawach życia codziennego człowiek nie wie, jak postępować i idzie niewłaściwą drogą. Nie ma też książek, które udzieliłyby mu rad odnośnie szczęśliwej podróży. Dla wszystkich borykających się tak jak ja wszystko, co powiedziałeś, jest praną, powietrzem, oddechem! Jesteśmy naprawdę pobłogosławieni! Błogosław mi, aby te słowa trwale odcisnęły się w moim sercu i były realizowane codziennie w praktyce. Nic dobrego nie wynika z samego ich słuchania czy czytania. Otrzymujemy siłę jedynie wtedy, kiedy towarzyszy temu Twoja łaska. Odejdę, Swami!

Swami: W porządku! Idź i przyjdź na święto Moich urodzin. Zostało jeszcze tylko siedem dni, nieprawdaż? Dziś jest 16-ty; urodziny są 23-go, a więc pozostało siedem dni. Do tego czasu niechaj słodycz przepełnia twoje serce!





VIII



Swami: O! Jak to? Tak wcześnie przyszedłeś tym razem?

Bhakta: To Tyś sprawił, że przyszedłem wcześniej! Czy istnieje cokolwiek, co mógłbym nazwać moim?

Swami: To prawda, lecz czy nawet skrawek papieru poruszy się bez przyczyny? Podobnie, musi być też jakiś powód, że przyszedłeś tak wcześnie.

Bhakta: Nic specjalnego, Swami! Słysząc, że udajesz się do Trivandrum na zaproszenie Śri Ramakrishny Rao, wojewody Kerali, akurat w dniu 16-tego, obawiałem się, że mógłbym nie mieć okazji rozmawiania z Tobą, gdybym przyszedł właśnie tego dnia. Przyszedłem więc dzisiaj. Przepraszam!

Swami: Bardzo dobrze zrobiłeś! Ale dlaczego Mnie przepraszasz? Prawdę mówiąc, nie należy w ogóle prosić o przebaczenie — nawet jeśli zrobi się zły uczynek! Tym bardziej więc dlaczego miałbyś Mnie o to prosić, kiedy postąpiłeś właściwie.

Bhakta: Jakże to, Swami? Dlaczego nie powinniśmy przepraszać, kiedy popełniamy zło?

Swami: Nie, nie powinieneś prosić ani o przebaczenie złego postępku, ani o wynagrodzenie uczynku dobrego! Czynienie dobra jest tylko obowiązkiem człowieka. Samo w sobie jest ono nagrodą. Jakaż inna może tu być nagroda? Radość ze spełnienia swego obowiązku jest twoją odpłatą! Czynienie zła jest przeciwne obowiązkom człowieka. Tak więc, należy modlić się w skrusze o inteligencję i zdolność rozróżniania, które są konieczne, by uniknąć ponownego powtórzenia już raz uczynionego zła. Poza tym, zależy to od Jego łaski czy ukarze i ochroni, czy też wybaczy i naprawi.

Bhakta: To mi się bardzo podoba. Odtąd, Swami, tak będę postępował.

Swami: Niechaj tak się stanie. Czy doceniasz klejnoty dane na urodziny i czy dobrze je wykorzystujesz?

Bhakta: Na ile to tylko możliwe! Wprowadzam je do praktyki z maksymalnym wysiłkiem, na jaki pozwala buddhi, którym mnie obdarzyłeś.

Swami: Co to znaczy „na ile to możliwe"? Jakie zadanie może być ważniejsze, niż to, dla takiego bhakty jak ty? Dlaczego nie jest to możliwe? Potrzebujesz jedynie wiary i woli. Wtedy nie powinno być żadnych trudności w wypełnianiu tego obowiązku.

Bhakta: Swami, Ty sam powiedziałeś, że nawet kiedy jest wiara i ma się wolę, nawet wtedy wprowadzenie w czyn pewnych rzeczy może być trudne z powodu braku sprzyjających okoliczności, a także ponieważ znaczenie rzeczy mogło nie zostać jasno uchwycone.

Swami: Acha! Oznacza to, że przeszkadzały ci zarówno brak sprzyjających warunków, jak i brak zrozumienia! Cóż, jeśli nie zrozumiałeś czegoś, pytaj. Jeśli brak ci sprzyjających warunków, powiedz Mi co ci przeszkadza.

Bhakta: Największą przeszkodą są wątpliwości. Czy może być coś większego? Nawet po usłyszeniu tak wielu nauk, demon ten raz po raz dopada mnie. Nie wiem dlaczego.

Swami: Pierwszą tego przyczyną jest to, że nie masz w sobie wiary — wiary zrodzonej z przekonania, że jesteś prawdziwie atmaswarupą. Druga przyczyna: przyjęcie, że boskość w człowieku jest tylko człowieczeństwem i zatracenie się w pogoni za uciechami zmysłowymi. Demony te dopadły cię wyłącznie z tych dwóch powodów. Jeśli utrwalisz siebie w Bogu, rozumiejąc boskość w człowieku jako prawdziwą boskość, nie zaatakuje cię demon zwątpienia. Musisz po prostu porzucić tę adhjasę (błędne kojarzenie), która powoduje, że mieszasz pojęcia.

Bhakta: O, proszę! Od czasu do czasu używasz niezrozumiałych słów! To jeszcze bardziej mąci mi w głowie, Swami!

Swami: Nigdy nie mówię do ciebie niezrozumiałymi słowami. Brak ci zdolności ich rozumienia przez co rodzą się w tobie obawy. W istocie używam ich po to, byś mógł zrozumieć ich znaczenie! Które to słowo było trudne w tym, co powiedziałem?

Bhakta: Użyłeś słowa adhjasa. Co ono oznacza, Swami?

Swami: Co? Nie znasz jego znaczenia! „Widzenie jednej formy i przyjmowanie jej za inną, nakładanie jednej rzeczy na inną".

Bhakta: Jakże to? Na jaki przedmiot nakładamy inny? Powiedz.

Swami: Cóż, widzenie powrozu i wyobrażanie sobie, że jest to wąż; widzenie fal gorącego powietrza w słońcu i wyobrażanie sobie koni; widzenie lustra błyszczącego w słońcu i branie go za lampę ...

Bhakta: Ale co to jest, co ja widzę i za co to biorę?

Swami: Widzisz Paramatmę w tej postaci prakriti i bierzesz ją za zwykłą prapańćę, czyli świat, i boisz się. To z powodu tego złudzenia stałeś się ofiarą różnych słabostek i podupadasz na skutek wątpliwości i iluzji. Jeśli dostrzeżesz świat właściwie, złudzenie pryśnie; strach zniknie; wiara, że jest to Paramatma zostanie mocno w tobie zakorzeniona. Aby osiągnąć taką siłę, potrzebna jest lampa wiweki (wnikliwości). Jak wiele człowiek wycierpi, dopóki widzi powróz jako węża! Ile przeżyje strachu! Ułuda! Czy nie można sobie wyobrazić, jak wszystko to znika, kiedy tylko przyjrzeć się temu w świetle? Podobnie, te wątpliwości i złudzenia znikną niespodziewanie, kiedy już będziesz wiedział, że prakriti jest Paramatmą. Nakładanie jednej ułudy na inną, wyobrażanie sobie, że jeden przedmiot jest drugim — to nazywa się adhjasą, Mój chłopcze!

Bhakta: Ale, Swami, jak można mówić, że prakriti jest Paramatmą? Kiedy każesz mi rozpoznawać jako Paramatmę świat, który oczom jawi się jako prapańća, na pewno zrodzi się wątpliwość.

Swami: To prawda. Jednak, jeśli rzeczywistość podda się rozumowaniu, wtedy nawet to, co teraz widzisz, objawi się jako Paramatma. Materiału nie można zrobić bez przędzy, nieprawdaż? Jest ona zasadnicza dla materiału. W rzeczywistości, jest on w całości przędzą. Mimo to, nie mówi się o materiale jako przędzy i na odwrót. Dokładnie taka jest zależność między prakritiParamatmą. Paramatma jest przędzą, z której utkany jest materiał — prakriti. Czy przędza i materiał stały się oddzielne. Nie.

Przędzy używa się wprawdzie inaczej i materiału inaczej, ale byłoby błędem z tego tylko powodu uważać przędzę i materiał jako różne.

Bhakta: Tak, Swami. Ponieważ prakriti jest uformowane z Paramatmy, jest jasne, że nie są one oddzielne. Ale skoro obie są tym samym, którą z nich jest dźiwa?

Swami: To jest właśnie wątpliwość, która dręczy cię, Mój chłopcze. Dźiwa jest świadomością „ja"! Taka dźiwa jest związana ograniczeniami dźady, ciała i zmysłów. On zaś jest atmą, dźiwatmą, pratjagatmą, ćidatmą, wykonującym, doznającym — wszystkim.

Bhakta: Znów inne słowo. Dźady używa się do określenia bezwładnej materii itd. Czym jest ta dźada? Powiedz mi jak ona działa?

Swami: Wszystkie postacie prakriti, od buddhi do ciała, są dźadą. Jest to coś nierzeczywistego, nieświadomego — asat, aćetana. Winieneś przyjmować, że wszystko, co nie jest satćit, jest dźadą. W rzeczywistości, świat w swej istocie jest tylko dźadą i niczym innym. Lecz dźada jest nieoddzielna od ćajtanji (świadomości), czyli od ćitsat, tak jak powietrze jest nieoddzielne od atmosfery. Dlatego, już dawno temu w „Bhagawad Gicie" powiedziano, że wszelkie poruszające się i nieruchome stworzenie pochodzi ze związku prakritiPuruszy, nieprawdaż?

Bhakta: Jaka jest więc relacja między buddhimanasem z jednej strony i atmą — z drugiej?

Swami: Cóż, w rzeczywistości nie ma specjalnego związku między nimi i atmą. Atma jest czysta, bez skazy i buddhi jest czyste i bez skazy. I tak jak słońce odbija się w lustrze, tak buddhi odzwierciedla wspaniałość atmy. Świetlana ćajtanja buddhi, z kolei, odbija się w manasie; blask manasu pada na zmysły, a światło zmysłów pada na ciało. A co je wszystkie łączy? Łączy je splendor atmy. Aktywność każdej innej rzeczy wynika z faktu, że istnieje buddhi, które może tę wspaniałość odbijać. Zwróć zatem uwagę na to, jaki jest związek buddhiatmą z jednej strony, a z drugiej — z manasemindrijami, czyli zmysłami!

Bhakta: Jaki jest wobec tego związek między dźiwą, która mówi „ja", a zmysłami i ciałem?

Swami: Nie ma w ogóle żadnego związku! „Ja" jest oddzielne od ciała, umysłu itd. To „ja" po prostu nakłada się na dźiwę, tj. na siebie, na świadomość ciała, wewnętrzne zachowania umysłu itd. „Jestem piękna", mówi dźiwa, nakładając na siebie coś, z czym nie ma związku. „Jestem niema", powiada, popełniając ten sam błąd w odniesieniu do zmysłów, mówi, że ma takie a takie pragnienie, przypisując siebie funkcje manasu itd. Wszystko to jest tylko nakładaniem. Podstawowa prawda jest jedna: istnieje tylko Paramatma, Paramdźjoti, Odwieczny, Prawdziwy, Jedyny! Zrozum to dobrze.

Bhakta: Ach, jakież przepiękne to nauki, Swami! Jeśli tylko te prawdy o atmicznym pierwiastku, które nawet dziecko może pojąć, rozprzestrzenią się po całym świecie, świat z ciemności wynurzy się na światło.

Swami: Dlatego właśnie rozmawiam z tobą na każdy temat i pozwalam wszystkim w tym uczestniczyć. Światło ze słońca pada na zwierciadło, światło ze zwierciadła pada na domek, światło z domku wpada do oka. Podobnie, decyzję o niniejszej „Sandeha Niwarini" podjąłem po to, by światło Moich nauk mogło paść na zwierciadło bhakty, a stąd na domek miesięcznika „Sanathana Sarathi" (gdzie jest publikowana). Spisane tam nauki będą rozświetlać pokój i harmonię świata.





IX



Swami: O, już przyszedłeś! Dobrze. Co nowego?

Bhakta: Czy możemy mieć wiadomości inne niż te, które pochodzą od Ciebie? Słyszałem, Swami, że Twoja podróż po Kerali była wyjątkowo przyjemna, wręcz cudowna. Przykro mi, że nie było mi pisane uczestniczyć w niej.

Swami: Dlaczego smucisz się z tego powodu? Posłuchaj sprawozdań i ciesz się — to wszystko. Ufaj i miej nadzieję, że gdy pojawi się następna taka okazja, będziesz mógł się przyłączyć. Nie rozmyślaj o przeszłości.

Bhakta: Jaki pożytek z ufności i nadzieji, kiedy komuś nie jest coś pisane, tj. wbrew przeznaczeniu? Nadzieja tylko powiększy rozczarowanie.

Swami: Czy przeznaczenie ma kształt i osobowość takie, że możesz je rozpoznać jeszcze przed jego dopełnieniem się? Nie możesz polegać na jego łasce mówiąc ciągle o przeznaczeniu. Jakże ma owo przeznaczenie zaowocować bez udziału twej woli i życzenia, przyjmujących praktyczną formę czynu? Jakiekolwiek by było przeznaczenie, zasadniczą sprawą jest nie ustawać w działaniu. Karma musi zostać wypracowana, nawet dla dopełnienia się własnego przeznaczenia.

Bhakta: Jeśli komuś jest coś przeznaczone, wszystko przyjdzie samo.

Swami: Jest to wielki błąd. Czego możesz oczekiwać, jeśli usiądziesz spokojnie z owocem w ręce, mając nadzieję, że jego sok sam trafi ci do ust? Jeśli nie wyciśniesz owocu i nie połkniesz soku, czystą głupotą będzie skarżyć się, że przeznaczenie poskąpiło ci soku. Przeznaczenie dało ci owoc do ręki; tylko karma spowoduje, że go zasmakujesz. Karma jest obowiązkiem; przeznaczenie jest skutkiem. Skutek nie może zaistnieć bez działania.

Bhakta: Tak więc, Swami, nie powinniśmy siedzieć z założonymi rękami, składając cały ciężar na przeznaczenie.

Swami: Słuchaj! Nigdy nie powinieneś niedoceniać swoich sił. Weź się do dzieła na poziomie swych możliwości. Za resztę możesz do woli obwiniać przeznaczenie. Jest niewłaściwe uchylać się od stosownej karmy, polegając na przeznaczeniu. Jeśli będziesz tak postępował nawet przeznaczenie wymknie ci się z rąk. Każdy, kimkolwiek jest, musi wypracować swoją karmę.

Bhakta: Tak, rzeczywiście, Swami. Również w „Bhagawad Gicie" Kriszna powiedział Ardźunie: „Nawet Ja robię karmę. Wszechświat nie mógłby funkcjonować, gdybym uchylił się od karmy. W jaki sposób osiągniesz skutek, jeśli się od niej uchylisz?" Wierzę teraz, że karma jest purusza-lakszaną, znakiem rozpoznawczym ludzi.

Swami: Wszystkich. Karma jest prakriti-lakszaną.

Wszystkie istoty muszą wypracowywać karmę: mężczyźni i kobiety, drzewa i zwierzęta, robaki, owady; wszystko we wszechświecie jest związane tym prawem. Nie ma wyjątku od tego nakazu. Karma jest charakteryczna dla prakriti. Nie nazywaj jej purusza-lakszaną. Paramatma, i tylko ona, jest Puruszą. Prakriti jest w pełni śakti, żeńską. Nikt z was nie jest Puruszą, pamiętaj.

Bhakta: Ale, Swami, w przyrodzie istnieje powszechne zróżnicowanie. Czy w tej sytuacji może być słuszne stwierdzenie, że wszystko jest żeńskie?

Swami: Kierowany swoim naturalnym rozumowaniem możesz wyobrażać sobie, że tak jest, ale rzeczywistość jest inna. Całe twoje wyobrażenie to tylko ziemskie doświadczenie — chwilowe, tymczasowe. Nie są to prawdy podstawowe. Życie jest po prostu odgrywaniem przedstawienia, tylko wypełnianiem roli. W niektórych sztukach mężczyźni przyjmują role kobiet, niekiedy zaś kobiety odgrywają role mężczyzn. Czy stają się one przez to mężczyznami? W tym dramacie prakriti wszyscy aktorzy są rodzaju żeńskiego, chociaż są też role męskie. Jest tylko jeden autentyczny Purusza i jest nim Śiwa, Atma. Atma tkwi w każdym, ale dla tego tylko powodu nie można wszystkich uważać za rodzaju męskiego. Teatr prakriti jest jak szkoła dla dziewcząt, gdzie wszystkie role przedstawienia obsadzono dziewczętami. Śakti, która jest rodzaju żeńskiego, bierze na siebie wszystkie te role. Lecz nie traktuj tego dramatu jako coś rzeczywistego, Mój drogi przyjacielu.

Bhakta: Swami, nawet po wysłuchaniu tego wszystkiego, natura tego świata pozostaje dla mnie zagadką. Kiedy patrzę na jedną stronę, uderza mnie jego rzeczywistość; kiedy pokazuje mi się inną stronę, wydaje mi się on nierzeczywisty. Nic nie jest określone absolutnie.

Swami: Dokładnie taka właśnie jest natura mithji. Oznacza to, że świat nie jest ani satją, ani asatją — jest on zarówno rzeczywisty, jak i nierzeczywisty. Urodziłeś się w mithji, jesteś w nią wtopiony i dlatego nie potrafisz odróżnić jednego od drugiego, satji od asatji.

Bhakta: Odkładając tę dyskusję mithji, powiedz mi, Swami, coś o Satji, o Puruszy — kimkolwiek On jest.

Swami: Purusza nie ma ani narodzin, ani śmierci; nie podlega żadnym zmianom. Jest On ćitswarupą, dźńanaswarupą (ucieleśnieniem świadomości i mądrości). Dharma, czyli zasady życia społecznego, nie należy do Jego natury. Dlatego też nie jest On dharmaswarupą. Dźńana, która jest jego naturą, nie zmienia się, nie podlega z biegiem czasu poprawkom czy uzupełnieniom; jest to mądrość wieczysta. Światłość jest jej naturą, tak więc nie dopuszcza ona ani odrobiny ciemności. Słońce nie otrzymuje blasku ze świata, który oświetla; emanuje splendorem niezależnie od tego, czy istnieją światy, czy nie.

Purusza jest samą światłością. Jest zawsze przedmiotem wiedzy; postrzega wszystkie writti, czyli stany ćitty, świadomości; jest On niemodyfikowalny, aparinami, nie-rozwinięty. Ćittam jest parinami, zmienia się i podlega ewolucji. Purusza jest samym odczuwaniem; nie wpływa na Niego zrozumienie, czy nie-zrozumienie. Żadna wjapara, czyli działanie, nie może na Niego wpłynąć. Jego naturą jest promienność, nawet kiedy jest nieprzejawiony.

Nasienie umieszczone w glebie wyrasta w drzewo. Drzewo to jest przejawioną postacią nasienia. Owa zmiana od nasienia do drzewa i od drzewa do nasienia pokazuje, że śakti w nasieniu posiada wjaparę i jest to parinama (rozwój). Lecz Purusza pozostaje niezmiennym, nieporuszonym; jest Tym-który-widzi. Jest On całkowicie ponad prakriti. Żaden czyn nie jest w stanie umniejszyć Jego chwały, ani uszczuplić Jego osobowości.

Bhakta: Czym jest więc prakriti i kim jest Purusza?

Swami: Źródłem wszystkiego widzianego jest prakriti; źródłem widzącego jest Purusza. Mówi się amulam mulam, tzn. podstawowa przyczyna nie ma źródła! Zarówno prakriti jak i Purusza nie mają początku, będąc bez źródeł.

Bhakta: Wobec tego również ta sansara powinna być bezpoczątkowa, nieprawdaż Swami? Wynikła ona z połączenia, z unii tych dwóch podstawowych źródeł.

Swami: Ta unia jest skutkiem ułudy. Coś, co wynika z ułudy, daje w wyniku ponownie ułudę. Jest to prawo nasienia i drzewa.

Bhakta: Co oznacza ta unia, Swami? Na jakich zasadach funkcjonuje?

Swami: Odbicie Puruszygunach, które rozwijają się z prakriti — oto unia. Posłuchaj tego przykładu. Słońce nie jest wodą, ani woda słońcem. Jednak, dzięki ich zestawieniu, powstaje odbicie. Odbity obraz nie posiada cech ani słońca, ani wody, ani nie można powiedzieć, że mu ich brak. Kiedy woda zostanie poruszona, obraz również poruszy się. Obraz także trochę świeci. Podobnie, magnes różni się od żelaza, ale kiedy zbliżyć je do siebie, magnes wpływa na żelazo czyniąc je podobnym do siebie. Takie relacje nazywamy samjogą, albo unią.

Bhakta: Powiedz mi, które z nich jest rzeczywistym Puruszą, a które czynnym puruszą.

Swami: Czyż nie mówiłem o słońcu i odbiciu? Purusza-odbicie to to, które działa, przeżywa, doświadcza. Oryginał, Bimba, jest nieporuszony. Jest On nie-czynnym, nie-doświadczającym. Dlatego purusza-odbicie znane jest jako wjawaharikapurusza, albo gryhita, ta co przyjmuje, odbiera. Bimba jest prawdziwym, wiecznym, rzeczywistym, atmaswarupą. Gryhita jest tą, która wie i z tego powodu uległa pewnym zmianom.

Bhakta: Tak, Swami. To cudowne. Ileż książek trzebaby przewałkować, by dowiedzieć się tego wszystkiego! Ale i wtedy bardzo trudno uchwycić istotę. Teraz wiem, że Puruszy nie ma w tym świecie, że to wszystko jest tylko przedstawieniem, grą, w której Paramatma jest tym jedynym Puruszą. Wszystko w prakriti walczy o to, by Go osiągnąć. Prawdopodobnie jest to tym, o czym mówi się Śiwa-Śakti. Świetne, wyborne.

Swami: Masz rację. Nazywa się to też unią dźiwa–Brahma. Każdy musi wytrwale dążyć do tej unii. Dźiwa nie może istnieć sama; każda żyjąca rzecz, chcąc nie chcąc, musi praktykować moksza-sadhanę (sadhanę ukierunkowaną na wyzwolenie). Bez niej nie może żyć w pokoju.

Bhakta: Co w istocie oznacza moksza, Swami? I co to jest mukti?

Swami: Oba określenia oznaczają to samo. Dźiwi to jest to, co jest obarczone manasem. Kiedy manas oraz namarupa (imię i forma), które ten utyka ze swej substancji, zostaną zniszczone, wtedy dźiwi osiąga mokszę. Wtedy staje się jednym z Brahmanem. Na tym polega moksza. Kiedy Ganges albo Godawari osiągają morze ich oddzielne imiona, formy, smaki i ograniczające brzegi znikają i wszystkie przyjmują imię, formę, smak i ograniczenia samego morza.

Dopóki dźiwy nie osiągną kresu umysłu, dopóty noszą namę, rupęrući (cechy) ułudy, tj. świadomość „moje" i „twoje". Kiedy dźiwi zbliża się do swego morza, charakterystyki te stopniowo znikają. Kiedy zarówno guny, jak i rozmaite formy umysłu, zostaną zniszczone, wtedy dopiero można powiedzieć, że dokonała się unia z Brahmanem. Jak Ganges miałby pozostać słodki po połączeniu się ze słonym oceanem? Jeśli mówi się, że ktoś połączył się z Brahmanem, nie powinien mieć trzech gun, ani żadnej właściwości manasu. Tego typu pełna unia znana jest jako sajudźjamukti.

Bhakta: Och, jakież to wzniosłe, Swami. Pobłogosław każdemu, by osiągnął taką unię. Wtedy świat będzie naprawdę szczęśliwy.

Swami: Co? Gdybym tak pobłogosławił, oznaczałoby to postępowanie sprzeczne z wolnością, w którą zostaliście wyposażeni. Podejmij sadhanę zalecaną w celu pozyskania takiego błogosławieństwa; zdobądź błogosławieństwo poprzez wysiłek — oto właściwa droga. Ta unia nie jest czymś, co się rozdaje. Nie modlisz się do słońca, by jego promienie padły na ciebie, prawda? Promienieć jest jego naturą; czyni to zawsze. Usuń tylko przeszkody znajdujące się pomiędzy tobą i słońcem, a promienie dosięgną cię. Tak samo też, jaki sens ma narzekanie, że promienie Łaski nie padają na ciebie, jeśli utrzymujesz przeszkody (w formie ułudy, świadomości „moje" i „ja") między sobą a nimi? Co promienie mogą na to poradzić?

Bhakta: To tak, jakby stwierdzić, że powinniśmy usunąć z naszych umysłów wszelkie ślady poczucia „moje", „ja".

Swami: Dlaczego mówisz „jakby stwierdzić"? Przecież powtarzam to, z naciskiem, w kółko. Jeśli poszukujesz promieni Łaski, staraj się usunąć przeszkody. Pamiętaj, że nawet jeśli obecnie nie dążysz do tego usilnie, kiedyś poczujesz zew; nie da się uniknąć tej potrzeby. Pewnego dnia musi nastąpić zrzucenie okowów ułudy. Czemu miałbyś odkładać ten dzień radości, dzień wyzwolenia? Usilnie dąż do tego od dzisiaj — nie od dziś nawet, ale od tej właśnie chwili. Możesz teraz odejść, Mój chłopcze. Poczekaj! Muszę ci powiedzieć jeszcze jedną rzecz. Nie popadaj w skrajności; bądź stały; bądź cierpliwy.





X



Swami: Dzisiaj wyglądasz na pełnego radości!

Bhakta: Sam powiedziałeś, że człowiek jest ucieleśnieniem radości.

Swami: Powinieneś więc zawsze być w takim nastroju. Czy jest tak?

Bhakta: Staram się, jak mogę.

Swami: Po co mówić „staram się"? Czyż smutek nie ulatuje w chwili, gdy poznaje się rzeczywistość?

Bhakta: Ale czym jest ta rzeczywistość, Swami?

Swami: Wszystko to, co „jest", jest nierzeczywiste! Wysiłki, które podejmujesz, słowa, które wypowiadasz — wszystko jest nierzeczywiste. Jeśli będziesz to wiedział, to rzeczywistość stanie się oczywista. Usuń wszystkie nierzeczywiste idee, opinie i czyny, a ukryta prawda ujawni się. Czy można zobaczyć rzeczywistość, o którą pytasz, kiedy zakrywa się ją pod stosem tego wszystkiego?

Bhakta: Jak można przyjmować za nierzeczywiste

wszystko, co się robi, mówi, widzi, czuje i słyszy?

Swami: Przede wszystkim zrozum, kto tego wszystkiego doświadcza. Ciągle mówisz o ciele „ja", „ja", nieprawdaż? Jest to nierzeczywiste. Skoro samo doświadczające „ja" jest nierzeczywiste, jak mogą być rzeczywiste jego przeżycia? Wszyscy posiadają tę samą atmę. Osoba, która doświadczała, nie jest „tobą"; osoba, która słyszała, nie jest „tobą". Ty byłeś jedynie świadkiem tego wszystkiego.

Bhakta: Powiedziałeś, Swami, że atma jest we wszystkim. Czy jest ona w zmarłym człowieku?

Swami: Ach! To naprawdę dobre pytanie! Czy zadałeś je bardziej po to, by rozstrzygnć swoje wątpliwości, czy może wątpliwości osoby zmarłej?

Bhakta: Moje.

Swami: Jesteś świadomy, że istnieje „ja" dopiero, kiedy zbudzisz się z głębokiego snu, czyli suszupti, nieprawdaż? W taki sam sposób, atma jest obecna także w trupie.

Bhakta: Jak więc można go nazywać zmarłym? Czy śmierć może nastąpić, skoro jest tam atma?

Swami: Jeśli dobrze się zastanowisz, stwierdzisz, że nie ma umierania ani życia. Poruszające się ciało jest nazywane żywym, a nieruchome — martwym. W snach można zobaczyć niezliczoną liczbę żywych ciał i trupów. Na jawie one nie istnieją. Podobnie też, świat ten — zarówno ożywiony jak i nieożywiony — nie istnieje ...  Śmierć oznacza zanik świadomości „ja". Ponowne narodziny następują, kiedy wraca świadomość „ja". Oto co nazywa się narodzinami i śmiercią, Mój chłopcze! Rodzi się ahankara (ego) i ahankara umiera — to wszystko.

Bhakta: Zatem, ja istnieję zawsze. Tak?

Swami: Oczywiście, że tak! Istniejesz, kiedy masz poczucie „ja". Istniejesz także, kiedy go nie ma. Jesteś tylko podstawą dla świadomości; sam nie jesteś świadomością.

Bhakta: Lecz mówi się: „osiągnął wyzwolenie", „osiągnął mukti" itd. Co to znaczy?

Swami: Rozumiejąc istotę śmierci i narodzin, trzeba całkowicie zniszczyć poczucie oddzielnego „ja". Taki stan to „mukti".

Bhakta: A więc, kiedy umieram, ja i Ty jesteśmy jednym?

Swami: Niewątpliwie! Kiedy masz to odczucie jedności, kiedy mocno w nim tkwisz, w ogóle nie ma niczego oddzielnego.

Bhakta: Przed tym momentem jednak, w celu rozpoznania rzeczywistego „ja" w „ja" nierzeczywistym, potrzebna jest, jak powiadają, podpora guru. Jak dalece prawdziwe jest to stwierdzenie, Swami?

Swami: Potrzebujesz czyjegoś wsparcia jedynie dopóty, dopóki masz te rozmaite „ja''. Czemu miałbyś szukać drugiego, kiedy wszystko jest jednym? Jednak, póki to aham, albo „ja", nie zaniknie, musi też istnieć mówiące „ja" i słuchające „ty". Do kogo mówić, jeśli nie ma „ja"? Kto ma słuchać? Wszyscy są jednym. Odbiciem atmy zmodyfikowanym, uwarunkowanym przez ćit jest Iśwara; podobnie uwarunkowany przez anthahkaranę Iśwara jest dźiwą.

Bhakta: Czym w takim razie jest ćidabhasa?

Swami: Ćidabhasa oznacza świadomość „ja" uwarunkowaną przez ćit, czyli to, że Jedno (atma) staje się trzema (akaśami), trzy stają się pięcioma (żywiołami), pięć staje się wieloma. Świadomość „ja" (sattwa) stała się trzema z powodu styczności z radźasemtamasem; w tych trzech akaśach powstało pięć bhut, czyli żywiołów, a dzięki nim nastała wielorakość. To ćidabhasa sprawia złudzenie, że „ja" jest ciałem. W konteście akaśy mówimy o ćidakaśy, ćittakaśybhutakaśy.

Bhakta: Co to jest ćidakaśa?

Swami: Jest to atma.

Bhakta: A ćittakaśa?

Swami: Pewną jej dewiacją, odchyleniem, czyli ćittą. Kiedy zmienia się ona w manas, buddhiahankarę, wtedy nazywana jest anthahkaraną — słowem, które oznacza wewnętrzne zmysły, wewnętrzne indrije. Ćidabhasa posiadająca anthahkaranę jest dźiwą.

Bhakta: A bhutakaśa?

Swami: Jest to ćidakaśa uwarunkowana przez ćittakaśę. Kiedy zwraca się ku żywiołowi akaśy (bhutakaśy), jest wtedy mano-akaśą (podłożem umysłu); kiedy łączy się z przedmiotem, wastu, staje się ćinmają (jego istotą, substancją). Oto dlaczego, Mój drogi przyjacielu, mówi się „Źródłem zarówno zniewolenia jak i wyzwolenia człowieka jest wyłącznie manas (umysł)". Umysł potrafi wytwarzać ułudę dowolnie, bez ograniczeń.

Bhakta: Jak można wyzbyć się tej ułudy, Swami?

Swami: Kiedy pojmiesz jej tajemnicę poprzez dociekanie, wspomniana wcześniej mnogość zleje się w pięć żywiołów, trzy akaśe w jedno, a „ja" będzie istnieć jako „ja". Kiedy boli cię głowa, stosujesz balsam; ból znika i jesteś jaki byłeś. Podobnie rzecz się ma ze złudzeniem „ja jestem ciałem". Zniknie, kiedy zastosujesz balsam wićary albo wnikliwej analizy.

Bhakta: Czy każdy może podjąć ścieżkę wićary?

Swami: Nie, mój chłopcze. Jest ona przeznaczona tylko dla tych, których ćittam do tego dojrzało.

Bhakta: Co więc powinniśmy robić, by osiągnąć ten dojrzały poziom.

Swami: Wróciliśmy do miejsca skąd wyruszyliśmy! Czy temu celowi nie służą takie środki jak dźapa, dhjana, pudźapranajama? Dzięki nim stopniowo dojrzewasz i stajesz się zdolny zrozumieć „ja" poprzez dociekanie rzeczywistości. Dla takich ludzi, atma nie jest niczym różnym od nich samych, ani od twojej jaźni. Wszystko jest atmanem.

Bhakta: Ale, Swami, wspomniałeś tylko dźapę, dhjanę, bhadźany itd. Niektóre zaawanowane osoby praktykują mounam, ślub milczenia. Jaki jest z tego pożytek? Czym konkretnie jest mounam?

Swami: Oświecenie duszy to mounam! Czy może być mounam bez oświecenia atmy? Bez niego, zwyczajne zamknięcie buzi nie jest milczeniem. Niektórzy ślubują milczenie, ale komunikują się pisząc na papierze lub tabliczce; albo wskazują litery alfabetu w tabelce! Takie postępowanie to pseudo-mounam! Jest to tylko inny sposób ciągłego gadania! Milczenia nie trzeba osiągać. Cisza jest zawsze z tobą. Musisz tylko usunąć rzeczy, które ją zakłócają!

Bhakta: A jednak wiele osób w ogóle nie otwiera ust. Czy znaczy to, że jest to bezużyteczne?

Swami: Kto tak powiedział? Jeśli nie używasz języka, jeśli milczysz, by utrzymywać z dala zewnętrzne przeszkody sadhany, z pewnością możesz rozwinąć swoje myślenie, możesz zaprzestać przeszkadzać innym, możesz uniknąć krytykowania i niepokojenia ze strony innych osób, zdobędziesz koncentrację, twój umysł będzie wolny od niepotrzebnych kłopotów i może ulec znacznej poprawie. Z takim umysłem, możesz lepiej uprawiać smaranę (pamiętanie) imienia Pana. Doświadczysz sam wszystkich tych korzyści, kiedy będziesz uprawiał sadhanę.

Bhakta: Z tego wynika, że pełnemu dźńaniemu wszystko to jest niepotrzebne?

Swami: Na tym świecie nie ma pełnych dźńanich! Dźńaniemu w ogóle nie potrzeba świata; dlaczego więc miałby potrzebować takich rzeczy?

Bhakta: Jeśli tak jest, kim są ci ludzie zwani dźńanimi?

Swami: Ludźmi milczącymi, o których dopiero co mówiłem. Pojęcia dźńani używa się grzecznościowo; pełnych dźńanich nie ma na tym świecie. Dźńani musi wiedzieć, że „wszystko jest jednym"! Wszyscy twoi dźńani są albo mistrzami w logice, albo wiedzy o tym świecie; nie poznali oni jeszcze rzeczywistości.

Bhakta: Kim są prawdziwi dźńani?

Swami: Ten, kto zna atmę jako atmę, zna też siebie. Kiedy ich fizyczne ciało umiera, łączą się oni z atmą, tak jak mleko dodane do mleka, olej do oleju, albo woda do wody. Lecz niektórzy z nich mogą mieć jeszcze jakieś ślady doczesności: postanowienia i pragnienia. Dopóki i one nie zostaną wyczerpane, wyposażeni w ciała będą tułać się po tym świecie. Tacy ludzie są nazywani też „cząstkami boskości urodzonymi jako ludzie", dajwamsasambhutami. To także dzieje się z woli Pana.

Bhakta: Skąd pochodzi takie zróżnicowanie, Swami?

Swami: Jest ono związane z indywidualną sadhanąsankalpą. Jeśli zjesz mango, to odbije ci się jego zapachem. Czy możesz temu zapobiec? Odbijanie się niesie z sobą wonie zjedzonych potraw.

Bhakta: Czy tacy ludzie mają również ograniczenia, uwarunkowania, upadhi?

Swami: Czy można zacząć pracę bez upadhi? I oni je mają. Ale tylko w subtelnej postaci, dopóki nie osiągną pozacielesnej mukti, widehamukti.

Bhakta: Co to jest, Swami?

Swami: Ich czyny są, jak linia wyrysowana na wodzie: widoczna kiedy jest rysowana, a nieobecna zaraz po zakończeniu rysowania. Dostrzegasz ją, kiedy jest robiona, a w chwilę później jest już niezauważalna.

Bhakta: Swami, powiedziałeś, że dźńaniego znamionuje wyrzeczenie. Jak to pogodzić z tym, co mówisz?

Swami: To prawda, że wyrzeczenie to jego znak rozpoznawczy. Jeśli z powodu śladów poprzedniego żywota przywiąże się, musi wiedzieć, że przywiązanie to jest tylko dla ciała, a nie dla niego. Przywiązanie niszczy błogość dźiwanmukti (wyzwolenia za życia); dźńana jest najważniejsza dla widehamukti.

Bhakta: Czy można osiągnąć mukti poprzez samą wajragję, nawet jeśli nie ma się dźńany?

Swami: Co za głupie pytanie! Czy owoc może być słodki przed dojrzeniem? Wajragja nie może się pojawić inaczej, niż z dźńany. Nie ma mokszy bez wajragji. To pewne!

Bhakta: Zatem, gdzie tu miejsce dla bhakti?

Swami: Wróciliśmy znowu na sam początek! Przed dźńaną jest bhakti. Wcześniej niż bhakti jest anurakti, afekt. Wszystkie są jednak jednym. Anurakti jest kwiatem, bhakti to owoc; dojrzałą postacią tego owocu jest dźńana; wajragja jest słodkim soczystym końcowym produktem. Bez jednego nie może być następnego. W celu zadbania o owoc, dopóki nie wytworzy się sok i odpowiedni smak, musisz prowadzić codziennie wspomniane wyżej modlitwy i inne praktyki. Lecz od samego początku miej na widoku Jedność wszystkiego. Zrozum, że nie ma „drugiego".

Bhakta: Niekiedy, choćby dla zachowania pozorów w życiu, trzeba powiedzieć „to jest moje". Co powinno się wtedy robić?

Swami: Oczywiście, możesz być zmuszony tak powiedzieć. Ale czy z tego tylko powodu masz odczuwać oddzielność między Mną i tobą? Kiedy podróżujesz w powozie, czy traktujesz powóz jako „ja"? Popatrz na słońce. Odbija się ono w małym dzbanku wypełnionym wodą, w szerokiej rzece, w lustrze, czy na wypolerowanym naczyniu. Czy z tego powodu słońce czuje, że wszystkie te rzeczy są „nim"? Czy smuci się, gdy dzbanek zostaje rozbity, albo gdy rzeka wyschnie? Dokładnie tak samo jest z „ja". Jeśli przyjmiesz, że „ja" to ciało, wtedy pojawiają się wszystkie te problemy! Jeśli tego tak nie potraktujesz, będziesz jaśniał jak słońce, niezależnie od wszystkiego innego. Nawiasem mówiąc, będziesz wtedy immanentny (trwale obecny, wrodzony) we wszystkim.

Bhakta: Można więc powiedzieć, że każdy musi najpierw sam odkryć, kim jest.

Swami: Dokładnie. Dociekaj tego najpierw. Oczywiście, będzie to zbyt trudne dla tych, którzy nie są jeszcze gotowi. Z tego powodu, ci bardziej doświadczeni w tej materii mówią, że takim ludziom nie należy o tym mówić. Jeśli ludziom nieprzygotowanym powiesz „Jesteś Brahmanem", „Osiągnąłeś mokszę, jesteś na tym etapie", nie będą praktykować żadnej sadhany; nie będą dbać o reguły, ani porządek. Nie będą też zwracać uwagi na rozróżnianie dobra i zła. Musi to zatem zostać ujawnione wyłącznie przez guru, albo przez Pana! Ci, co mają chęci i determinację poddania się dyscyplinie mogą o to pytać, oczywiście! Lecz trzeba praktykować. Nie ma żadnego pożytku z wysłuchania i zwykłego powtarzania „wszystko jest jednym". Nie ma to sensu.

Bhakta: Swami, już Śankara powiedział „Wiśwamdarpana dryśjamananagari tuljam hi antargatam" itd. (świat, jeśli dokładnie zbadać jego wewnętrzne znaczenie, jest jak miasto widziane w zwierciadle). Czy postrzeganie nierzeczywistości dźagatu, tego, że wszystko jest mają  ...  jest dostępne dla zwykłych ludzi, czy tylko dla dźńanich?

Swami: Oko dźńani postrzega wszystkie rzeczy jako Brahmana! Cokolwiek się powie adźńani, czyli osobie bez dźńany, on i tak tego nie zrozumie! Dlatego wszystkie śastry (święte pisma) pomyślane są dla osób pośrednich.

Bhakta: Czy oznacza to, że wszystkie sadhany zawarte są w wićara mardze, ścieżce dociekania?

Swami: Tak. Nauki wedanty skupiają się na pytaniu „kim ja jestem?" Do takich dociekań gotowi są jedynie ci, którzy posiadają cztery instrumenty. Zadaniem tych instrumentów jest uświadomienie, że atma jest rzeczywista i że wszystko inne jest nierzeczywiste, a także odróżnienie atmy od wszystkiego innego.

Bhakta: Jak można to osiągnąć, Swami?

Swami: Poprzez dociekanie natury atmy! Najpierw praktykuje się wszelkiego rodzaju sadhany, a na końcu przechodzi do sedna. Gdy byłeś dzieckiem uczono cię A, B, C, D nieprawdaż? Nawet studia magisterskie i dla nauczycieli składają się z A, B, C, D oraz ich przestawień i kombinacji. Ale aby osiągnąć tytuły, trzeba skończyć naukę! Śastry opierają się na akszarze, która oznacza zarówno naukę jak i coś niezniszczalnego. Wszystkie margi (ścieżki) oparte są na wićara mardze.

Bhakta: Są ludzie, którzy osiągają samadhi. Czy w samadhi też prowadzą oni całe te dociekania itd.?

Swami: Też coś! Jakże dociekania mogłyby być obecne w samadhi? Czy myślisz cokolwiek o otaczającym cię świecie, kiedy głęboko śpisz? W tamtej sytuacji jest podobnie.

Bhakta: Czy w samadhi nie ma manasu (umysłu)?

Swami: Manas, który występuje we śnie, jest obecny także podczas samadhi.

Bhakta: Mówi się o stanie turija (stanie wyjścia) w samadhi. Czym on jest, Swami?

Swami: Jest to stan ponad jawą, stanami marzeń sennych i głębokiego snu.

Bhakta: Dlaczego wymienione przez Ciebie stany są wtedy nieobecne? Czym się ten szczególny stan charakteryzuje?

Swami: Trzy zwykłe stany są charakterystyczne dla świadomości „ja", ahankary, osoby z manasem, która wykonuje wszystkie działania. Nie ma ich w stanie turija. Działania zanikną na długo przed jego osiągnięciem. Dla takich osób jest wszystko jedno czy mają oczy otwarte, czy zamknięte. Wszystko jest jednym.

Bhakta: Swami, jak oni mogą rozmawiać nie posiadając aham (ego)?

Swami: Kiedy pojmie się rzeczywistość, to co na początku było aham, przemienia się w swarupę, prawdziwą istotę. O procesie tym mówi się jako o zniszczeniu umysłu, mano-naśanam.

Bhakta: Nirwikalpa samadhi polega więc na destrukcji, naśanam?

Swami: Mój chłopcze, wszystkie samadhi są zlewaniem się, lają, nie zaś destrukcją. Jesteś na etapie sadhaki, jeśli występuje u ciebie zarówno tworzenie jak i niszczenie.

Bhakta: To bardzo ciekawy temat, Swami.

Swami: Nie poprzestawaj na samym wyrażaniu swojego uznania. Wcielaj to w życie codzienne. W porządku, możesz już odejść.

Bhakta: Dobrze, Swami. Proszę, pobłogosław mi to wcielanie. Wkrótce przyjdę ponownie.





XI



Bhakta: Swami! Mam pewną wątpliwość; czy mogę spytać?

Swami: Oczywiście. Dlaczego mówisz „czy mogę spytać"?

Bhakta: Niektórzy opisują Brahmana jako asti-bhati-prijam. Co to oznacza? Jak to się ma do Brahmana?

Swami: Taka to wątpliwość? Asti oznacza „to co jest"; bhati oznacza „to co jaśnieje"; prijam oznacza — oczywiście wiesz to — oczekiwany, upragniony, napełniający zadowoleniem. To wszystko, co jest dla ciebie prijam, jest Brahmanem! Także pies, którego serdecznie kochasz, jest Brahmanem! Pies ma imię i formę. Jeśli usuniesz zarówno swoje imię i formę, jak i jego imię i formę, wtedy zostaje tylko Brahman. Imię i forma są „przeszkodami z przeszłości", bhoutha-pratibandha. Nieobecność imienia i formy to Brahman. We wszystkich wielorakich imionach i formach obecny jest tylko ten jeden Brahman. We wszystkim musisz rozpoznać tę „jest-ność", istotę rzeczy. „Jest-ność" ta to asti. Wiedza tego, który wie, to bhati, promienność, jaśniejąca chwała. Ona także jest Brahmanem.

Człowiek tęskni, aby go postrzec, doświadczyć, odnaleźć, nieprawdaż? Jest tak z powodu prijam, czyli atrakcyjności i uroku, które są podstawowymi charakterystykami Brahmana, Mój drogi chłopcze!

Bhakta: Czym jest ta saććidananda, o której się tyle mówi?

Swami: Atma jest sat-ćit-anandą, ponieważ jej naturą jest asti-bhati-prijam.

Bhakta: Swami, skoro jej naturą jest także „zdolność do rozbudzenia miłości", prijam, czy wszystko nie powinno budzić w nas miłości? A przecież takie skorpiony, węże i inne dzikie zwierzęta nie wywołują uczucia miłości!

Swami: Możesz nie odczuwać miłości do nich, ale one kochają się wzajemnie. Złodziej kocha innego złodzieja, jeden bhakta lubi drugiego bhaktę — każdy kocha własny rodzaj.

Bhakta: Nie całkiem jasno to wszystko pojmuję, Swami. Daj mi, jeśli to możliwe, jakiś przykład z tego świata — przykład tego asti-bhati-prijam.

Swami: Mój drogi chłopcze, czemu mówisz „jeśli to możliwe"? Skoro wszystko jest Brahmanem, cóż nie jest tego przykładem? Idziesz do kina. Obraz istnieje na ekranie; trwa, jest. Jest to asti. Kto go widzi i rozumie? Ty. Zatem jest to bhati. Imiona i formy, które są prijam, wywołujące uczucie miłości, przychodzą i odchodzą. Nawet jeśli odsuniesz je, nie poddając się ułudzie, ekran jest tam stale. Jedno trzeba tu podkreślić. Obrazy padają na ekran dzięki wiązce światła rzucanego przez niewielki otwór w ścianie pomieszczenia projekcyjnego. Ale, jeśliby usunąć to ograniczenie tak, by światło pochodziło z całego pomieszczenia, a nie z otworu, postacie nie byłyby widoczne! Ekran byłby równomiernie zalany świetłem! Tak samo świat oglądany przez niewielki otwór czyjegoś umysłu, widać jako wielorakie, wielokolorowe stworzenie. Kiedy zaś wylewa się potop światła atmadźńany i oglądasz to poprzez atmę, wtedy spostrzegasz jedno nieograniczone światło i żadnego indywidualnego obrazu. Inaczej mówiąc, wszystko będzie postrzegane jako jeden niepodzielny Brahman. Zrozumiałeś?

Bhakta: Zrozumiałem to jasno, Swami. Wiem, co się rozumie przez „przeszkodę przeszłości". Czym są „przeszkody teraźniejszości"?

Swami: Dobrze, powiem ci. Są cztery typy przeszkód czasu teraźniejszego: przywiązanie do przedmiotów zmysłowych, cyniczny krytycyzm, przytępione pojmowanie oraz absurdalne urojenia. Pierwszy z nich powoduje przywiązywanie się do przedmiotów pociągających zmysły. Drugi sprawia, że człowiek odkrywa niewłaściwe znaczenia w naukach guru. Trzeci rodzaj przeszkód jest źródłem zamętu, ponieważ rzeczy wyjaśnione przez guru w ogóle nie są pojmowane. Ostatnia przeszkoda czyni, że osoba uważa się za wielce wykształconą, uczoną, albo za ascetę, myląc ciało i zmysły z atmą.

Bhakta: A „przeszkody przyszłości"?

Swami: Ach! Te pochodzą zawsze z grzesznych czynów. Przychodzą i przeszkadzają niezauważenie, nieuświadomione!

Bhakta: Jak powinniśmy się im przeciwstawiać, Swami?

Swami: Nie każdy to może. Aspirant do pewnego stopnia może być świadomy nadchodzącego zła i jego podstępów. Stwarza ono pragnienie pod płaszczykiem potrzeby. Wtedy możesz rozpoznać je jako „przeszkodę przyszłości". W jednym życiu trudno jest osiągnąć zdolność rozpoznawania tego niebezpieczeństwa. Może być potrzebnych wiele urodzeń, nim zdobędzie się tę umiejętność.

Bhakta: Czy są tacy ludzie, którzy się tego nauczyli?

Swami: Oczywiście, że są. Pisma święte mówią o Bharacie i Wasudewie. Bharata potrzebował na to dwa albo trzy urodzenia; Wasudewa musiał urodzić się raz.

Bhakta: Czy oznacza to, że nie można pokonać tych trzech przeszkód bez wielu wcieleń? Czy nie moglibyśmy obejść się bez tego kłopotu?

Swami: Ależ! Aspirant może ich uniknąć poprzez rozumowe rozpoznanie ich natury. W innym przypadku może to zająć wiele żywotów.

Bhakta: Swami, jak można ominąć „przeszkody teraźniejszości"?

Swami: Na nie też jest sposób. Poprzez karmę. Właściwą karmą można pokonać każdą przeszkodę! Przywiązanie do przedmiotów zmysłowych można usunąć

przez samę, damę, uparati, titikszę, czyli przez rozwinięcie czystości, samokontroli, odrzucania pragnień i znoszenia cierpień. Przytępione pojmowanie można usunąć przez wielokrotne słuchanie. Ciągła medytacja o zasłysznych rzeczach wyeliminuje cyniczną krytykę. Wszelkie absurdalne urojenia znikną dzięki wchłanianym naukom.

Bhakta: Swami, wydaje się niemożliwością, by każdy mógł opanować to wszystko! Aby to nam ułatwić, powiedz, co jest w tym najważniejsze?

Swami: Drogi przyjacielu, aby poznać jakąś rzecz, potrzebna jest widźńana (wyższa mądrość). Adźńana czyni z człowieka ignoranta, nieprawdaż?

Bhakta: Tak wielu ludzi mówi tak różnie o tej widźńanieadźńanie. Co jest w nich podstawowe. Powiedz, co się za nimi kryje?

Swami: Znów wróciłeś do pierwszego kroku. Adźńana jest postawą umysłu, który zwraca się do przedmiotu zewnętrznego, a widźńana jest taką postawą z ukierunkowaniem na podmiot wewnętrzny. Adźńana znana jest też jako manasćittam. Kiedy działania i punkt odniesienia zwracane są do wewnątrz, nazywa się je wtedy buddhianthahkarana.

Bhakta: Niektórzy mówią, że dźńani mają tylko dwa problemy: pragnienie osiągnięcia tamtego świata i ciężar karmy z przeszłości. Czy to prawda?

Swami: Zarówno dźńani, jak i adźńani mają pragnienie, tęsknotę za tamtym światem oraz ciężar karmy przeszłości — wszyscy na równi. Mają oni także podobnej miary doświadczenia. Tylko że dźńani nie ma świadomości, iż jest wykonawcą. Zatem, nie jest on związany. Adźńani ma świadomość, że jest wykonawcą i przez to przywiązuje się. Tym się różnią. Mówiłem ci już, że umysł jest źródłem zarówno przywiązania, jak i wyzwolenia. Umysł jest przyczyną wszystkiego.

Bhakta: Mówią ciągle: umysł, umysł. Co to jest? Jaką ma formę?

Swami: „Poznanie", „rozumienie" — to jest jego forma. Jeśli poznasz źródło tego pojmowania, wówczas zniknie wszelkie przywiązanie!

Bhakta: Czym więc jest to źródło?

Swami: Źródłem albo podstawą jest to, co nazywasz „Ja". Jeśli w swoich poszukiwaniach dotrzesz do niego i jesteś w tym stanie „Ja", to niezależnie ile „zrozumień" przyjdzie, nie będzie to miało na ciebie wpływu.

Bhakta: Rzeczywiście. To bardzo dobre, Swami. Uczyń proszę, by wszystko to wsiąkło do naszych mózgów tak, byśmy byli zdolni osiągnąć cel naszego życia ... Odejdę, Swami.

Swami: Dobrze. Idź w pokoju i przyjdź jeszcze. Zabierz ze sobą Moje błogosławieństwa.





XII



Bhakta: Swami, w Venkatagiri podczas Adhjatmiki Sabhy mówiłeś o pewnych rzeczach, których nie mogłem jasno pojąć. Czy mogę o nie spytać teraz?

Swami: Jestem szczęśliwy, kiedy ktoś pyta o rzeczy, których nie zrozumiał. Oczywiście, masz pełne prawo.

Bhakta: Mówiłeś o sthula-rupie i o sukszma-rupie, o formie gęstej, materialnej i o formie subtelnej. Czy te dwie formy są charakterystyczne tylko dla manasu? Czy może odnoszą się one do wszystkiego?

Swami: Są one charakterystyczne dla wszystkiego.

W istocie, wszystkie imiona i formy spotykane w materii gęstej istnieją także na poziomie subtelnym! Wszak to, co gęste istnieje jedynie po to, byś mógł zrozumieć to, co subtelne!

Bhakta: Zatem, Swami, widzimy materialny firmament, sthula-akaśę. Czy jemu też odpowiada jakaś subtelna akaśa?

Swami: Wszystko to, drogi chłopcze, istnieje w tej subtelnej akaśy. Subtelna akaśa jest równie niepostrzegalna i równie wszechprzenikająca, jak gęsta akaśa.

Bhakta: Jak się ona nazywa, Swami?

Swami: Znana jest jako sukszma hridajaakaśa, subtelny firmament serca.

Bhakta: W jaki sposób może ona wszystko przenikać?

Swami: Nic innego nie posiada takiej rozciągłości, zasięgu, głębi jaką ma ta hridajaakaśa. Popatrz tylko jak wiele zawiera się w niej scen, ile uczuć, domysłów!

Bhakta: Czy zatem słońce jest także na tym subtelnym nieboskłonie?

Swami: Oczywiście! Kto mówi, że nie? Skądże, bez niego, pochodziłaby cała ta wspaniałość, całe to światło, i mądrość, i jasność?

Bhakta: Jakie ono ma imię, Swami?

Swami: Skoro serce jest akaśą, to słońce jest, naturalnie, buddhi albo intelektem, który oświeca to niebo. Promienność buddhi jest tak jasna, jak promienie słońca. Tak więc, subtelne słońce to buddhi.

Bhakta: Możliwe zatem, że także księżyc istnieje w subtelnej postaci w akaśy serca.

Swami: Dlaczego pytasz o wszystkie te rzeczy, jedna po drugiej? Czyż nie powiedziałem ci tego na samym początku? Każde gęste imię i forma ma swój odpowiednik w subtelnym imieniu i formie. Księżyc w swej subtelnej postaci jest premą (miłością), która swymi chłodnymi promieniami ujmuje serce. Subtelną formą księżyca jest miłość.

Bhakta: Przepraszam, Swami. Pandawowie i Kaurawowie toczyli wojnę. Jak mieliby oni toczyć „subtelną" wojnę — wojnę „subtelnych" Pandawów z hordami „subtelnych" Kaurawów?

Swami: Dlaczego mówisz „mieliby toczyć"? Prowadzą ją oni w subtelnej formie nawet dzisiaj! W wojnie tej złe cechy charakteru to Kaurawowie; dobre: satja, dharma, śanti, premaahinsa (prawda, prawość. spokój, miłość i niekrzywdzenie), to pięciu braci Pandawów. Złych cech jest wiele, więc Kaurawów jest cała horda. Każdy człowiek na swoim ćidbhumi (na subtelnej ziemi) pod swą hridajaakaśą nieustannie toczy tę walkę.

Bhakta: Swami, mówią, że Pandawowie są dziećmi króla Pandu, a Kaurawowie — latoroślą króla Dhritarasztry. Jak mamy ich odróżnić w ich „subtelnych" formach?

Swami: Obie strony toczą spór o królestwo tego samego serca. W każdym człowieku występują oni jako adźńanisudźńani, ignorant i mądra osobowość. Niemądrym ślepym władcą jest Dhritarasztra; mądry Pandu jest ojcem wszystkich dobrych cech charakteru. Czy zrozumiałeś?

Bhakta: Ale wtedy, wybacz Swami, w tamtej wojnie były miliony żołnierzy i rydwanów, a także poddanych. Kim oni są w tym „subtelnym" konflikcie?

Swami: Wszyscy są, oczywiście, obecni w człowieku. Miliony uczuć, myśli i wrażeń są żołnierzami i poddanymi. Dziesięć indriji, to pułki; pięć zmysłów, to rydwany. W sercu każdego trwa ta nieustająca wojna między dobrem a złem, między Pandawami a Kaurawami. Czy to jasne?

Bhakta: Kim w subtelnej wojnie jest Kriszna, ten, który był wówczas neutralny w tej walce o władzę?

Swami: Nie wiesz? Jest on świadkiem, znanym jako atma. Jest on sarathi (woźnicą) rydwanu dźiwy (osoby).

Bhakta: Inne pytanie. Wszyscy ci ludzie mieli wówczas Hastinapurę jako stolicę. Co jest Hastinapurą w człowieku?

Swami: Podstawą dla wszystkich tych subtelnych przejawień — tych ludzi, rydwanów, Pandawów i Kaurawów — jest, jak wiesz, ta asthinapura, miasto kości, to ciało. Szkielet ten to asthinapura! Oba miasta mają dziewięć bram. Tam rodzili się tak Kaurawowie, jak i Pandawowie; tam się bawili i uczyli; tam się razem wychowywali. Tak samo, wszystkie cechy dobre i złe rodzą i rozwijają się w tej samej asthinapurze; rozwijają się i zanikają, pilnują i nienawidzą się nawzajem — wszystko w tym samym ciele. Czyż władcy toczący w tym ciele wojnę nie są także adźńanimsudźńanim, niemądrą i mądrą osobowością?

Bhakta: Tak, Swami. Istnieje ścisłe powiązanie między wojną „Mahabharaty", a cechami i prowadzeniem się człowieka. Rzeczywiście, bez wątpienia taka współzależność istnieje. Jakież to świetne porównanie! Jak powiedziałeś, tego typu walka przebiega w każdym, nawet teraz. No dobrze, Swami, a kiedy zakończy się ta wojna?

Swami: Pytasz, kiedy ta wojna się skończy? Wtedy, gdy znikną złe cechy i dobre cechy, a człowiek stanie się bezprzymiotowy. Tylko wtedy w człowieku może zapanować śanti, pokój.

Bhakta: W tym czasie to pole bitewne, ta asthinapura, miasto kości nie będzie już istniało, tak?

Swami: Jeśli jest bitwa, musi być też pole bitewne. Jeśli nie masz bitwy, po cóż kłopotać się polem.

Bhakta: Czy nie moglibyśmy uniknąć bitwy?

Swami: Dlaczego nie? Królowie rozwijają w sobie ducha wojny, ponieważ mają zaufanie do swych poddanych. To poddani zachęcają władców do rozpuszczenia psów wojny. W człowieku poddanymi, którzy popychają go do walki, są iluzje i ułuda. Kiedy ich nie ma, wtedy i wojny nie ma. Tak więc, Mój chłopcze, pozbądź się takich poddanych jak ułuda, iluzje, poczucie „ja" i „moje", a wtedy będziesz miał spokój, ciesząc się niezmąconym śanti! ... Możesz teraz odejść! Poczekaj! Powiem ci jeszcze jedną rzecz: doświadczanie różnorakich wątpliwości jest także ułudą, wjamohą! Dąż usilnie do uwolnienia się także od tej skazy! No dobrze, idź już i przyjdź kiedy indziej.





XIII



Bhakta: Swami, ostatnim razem mówiłeś o wojnie „Mahabharaty". Czy w taki sam sposób w każdym sercu rozgrywa się „Ramajana"?

Swami: Bez wątpienia! Przebiega stale i w takiej samej kolejności, jak w tej epopeji.

Bhakta: Zatem, w jakiej postaci pojawia się tutaj Rama?

Swami: Atma jest Ramą. Przybył, w charakterze dźiwi, nosząc przybranie zwane ciałem.

Bhakta: Dlaczego On tak bardzo cierpi będąc sankalpasiddhą, którego wola się dzieje, i wszechobecnym, który wszystko może?

Swami: Wszystko to jest grą: Jego lilą, sportem. Cóż może stanowić Jego radość? Czym może być dla Niego cierpienie? Jest On anandaswarupą, który nie zna ni jednego, ni drugiego. Swoją wolą może On zdziałać wszystko. Rozegrał „Ramajanę" na scenie świata, sam podejmując jedną rolę i pokazując każdą cechę albo gunę jako oddzielną formę. Taka „Ramajana" rozgrywa się w każdym sercu. Rama w sercu, atmarama, przygląda się wszystkiemu jako świadek.

Bhakta: Ale jak w „Ramajanie" przejawia się bezwładna materialna dźada, dźiwi?

Swami: Bezwładna dźada przyjmuje aktywną ćajtanję, czyli wiedzę Brahmana. Ćajtanja rodzi się pod imieniem Sita. Dźada-ćajtanja staje się jednym. Ta unia to Sitarama. Dopóki dźadaćajtanja są jednym, dopóty nie ma kłopotów i cierpienia. Dopiero odłączenie jednego z tych dwojga sprowadza rozmaite problemy.

Bhakta: Jak to, Swami?

Swami: Sita, która jest brahmadźńaną, oddala się od atmy, która występuje w postaci dźiwy. Dlatego upadek w mrok dżungli jest nieunikniony. Rama postępował tak, jak postępował, by to nam pokazać. Jeśli dopuszcza się do utraty Sity, czyli brahmadźńany, nie można uniknąć błądzenia w dżungli ciemności.

Bhakta: Jeżeli tak jest Swami, to dlaczego Lakszmana zawsze Mu towarzyszy? Co on reprezentuje w naszym życiu?

Swami: Nie powinno się przebywać samotnie w ciemnej dżungli życia. Zawsze powinno się mieć przy sobie manas. Dlatego Lakszmana jest zawsze w pobliżu.

Bhakta: W „Ramajanie" opisani są też Wali i Sugriwa. Kim oni są?

Swami: Błądząc w ciemnej dżungli popada się w rozpacz, podczas gdy ptrzeba zdolności rozróżniania. Mściwa nienawiść dzieli te dwie cechy. Wali, który reprezentuje rozpacz, musi zostać zniszczony. Dopiero wtedy może przyjść powodzenie. Rozpacz to Wali, zaś rozróżnianie to Sugriwa.

Bhakta: Kim jest Hanuman, który pojawia się pomiędzy tymi dwiema postaciami?

Swami: Tym, co stanowi wielką pomoc w walce z rozpaczą, mianowicie odwagą! Hanuman jest odwagą.

W towarzystwie odwagi można przekroczyć ocean iluzji. Dlatego setu, czyli most, Rama zbudował z pomocą Hanumana.

Bhakta: Co należy przedsięwziąć po przekroczeniu oceanu iluzji?

Swami: Czyżbyś nie wiedział, co Rama zrobił po przejściu przez most? Pokonując mohę, albo iluzję, zabił on radźogunętamogunę w postaci Rawany i Kumbhakarny. Ostatni z braci, Wibhiszana czyli sattwaguna, został ukoronowany na króla. Trzy guny zostały zilustrowane w charakterach i losach trzech braci: Rawany, Kumbhakarny i Wibhiszany.

Bhakta: Co trzeba po tym zdobyć?

Swami: Co zdobyć, pytasz? Następnym celem jest anubhawadźńana (którą w „Ramajanie" reprezentuje Sita) — dźńana wynikająca z doświadczenia, dźńana zrealizowana w codziennym życiu. Kiedy dźadaćajtanja znów się łączą jest to pattabhiszeka, koronacja, inaczej dźiwanmukti, czyli zbawienie bądź wyzwolenie dźiwy.

Podsumowując, w „Ramajanie" dźiwa, manas, dźńana, rozpacz, rozróżnienie, odwaga, ułuda, radźas, tamas, sattwa występują pod odpowiednimi postaciami. Trzeba nauczyć się, jak jedne cechy zdobywać, a inne eliminować. Naukę tę przekazuje atma, która występuje pod postacią Ramy, poprzez Jego dzieła, zachowanie się i pouczenia. Tak więc, „Ramajana" nie zakończyła się w zamierzchłych czasach. Dopóki we własnym życiu każdego trwa walka o osiągnięcie celu na drodze do anubhawadźńany i ukoronowania sattwaguny, dopóty w sercu człowieka rozgrywa się „Ramajana". Z jednej strony mamy wojnę „Mahabharaty", z drugiej — „Ramajanę", a z innej jeszcze „Bhagawatę". Tak życie biegnie wiecznie. Są to formy sukszmy (subtelnej) „Ramajany", „Mahabharaty" i „Bhagawaty". Czy pojmujesz?

Bhakta: Oznacza to, że w „Ramajanie" codziennego życia atma jest Ramą, manas — Lakszmaną, brahmadźńana — Sitą. I kiedy traci się Sitę, Rama wpada do lasu egzystencji. Tam w lesie znajdują się rozpacz i zdolność rozróżniania. Jeśli zaprzyjaźnimy się z Hanumanem, czyli odwagą, możemy przejść morze ułudy wspierani armią zapału, siły i wytrwałości reprezentowaną przez Dźambawana, Angadę i inne wanary. Jak tylko przejdziemy to morze, możemy zniszczyć cechy radźasowetamasowe symbolizowane przez Rawanę i Kumbhakarnę. Cechy sattwiczne, czyli Wibhiszana, mogą wówczas zostać ukoronowane i wtedy osiąga się anubhawadźńanę, czyli Sitę. Ta unia dźadyćajtanji, tj. Sity i Ramy, jest anandą, dźiwanmukti, zbawieniem duszy. Ach! Jaka wspaniała „Ramajana"! Można powiedzieć, że „Ramajana" zrealizowana przez syna Daśarathy jest teraz odgrywana jako subtelna „Ramajana", poprzez gunyindrije, cechy i zmysły w każdej osobie.

Swami: Nie ma tu miejsca na żadne „można powiedzieć". To się dzieje naprawdę jako subtelna „Ramajana"!

Bhakta: Powiedziałeś, Swami, że każda guna i każda indrija przyjmuje w „Ramajanie" inną formę. Z pewnym zaskoczeniem słyszymy, że zmysły również przyjmują jakieś formy! W jakiej postaci ukazują się zmysły w gęstej i subtelnej „Ramajanie"? Proszę, wyjaśnij mi to.

Swami: Czy jakakolwiek guna, albo cecha, może wyrazić się bez udziału zmysłów? Guny rodzą się w zmysłach. Jest pięć zmysłów działania. Jest także pięć zmysłów poznania. Manas i tych dziesięć zmysłów rodzą przywiązania. Gdyby nie to, nie mogłoby w ogóle być

wyzwolenia, jednoczenia. Powiedziano: „Misją człowieka zrodzonego w maji (ułudzie) i wychowanego w maji jest zapanowanie nad mają". Podobnie, dźada-ćajtanja zrodzona w zmysłach i wychowana w zmysłach musi zapanować nad zmysłami. Wiesz przecież, że jest to jej podstawowy obowiązek. Czy wiesz, gdzie urodził się Rama, dźiwi? Czyim jest synem? Daśaratha nosi takie właśnie imię ponieważ symbolizuje on daśendrije, czyli dziesięć zmysłów. Rozważając którąkolwiek gunę albo rupę, nie można uniknąć jej relacji do dziesięciu zmysłów działania i poznania, karmendrijdźńanendrij. W postaci Daśarathy mamy wszystkie dziesięć zmysłów.

Bhakta: Było czterech synów Daśarathy. Co oni reprezentowali, Swami?

Swami: Z dziesięciu zmysłów może powstać nie cztery, ale dowolna liczba gunrup. Lecz z Jego woli powstały tylko główne, te cztery, symbolizujące cztery twarze Pana. Urodzili się jako Rama, Lakszmana, Bharata i Śatrughna. W subtelnej formie są to satja, dharma, śantiprema. Są to cztery twarze Pana.

Bhakta: Swami, który spośród nich jest satją? Kto zaś symbolizuje dharmę, śantipremę?

Swami: Nie rozpoznajesz ich? Rama jest satją. „Zaszczyty i honory należą się temu, kto ma do tego prawo, nie mnie" — powiedział Bharata, kiedy oferowano mu koronę, a zatem to on jest dharmą. Lakszmana był towarzyszem Ramy w pełni pokładając wiarę w atmie, tj. Ramie, wierząc, że nie ma anandy słodszej niż Jego stałe towarzystwo, a zatem jest on premą. Śatrughna był spokojny i zrównoważony; nie miał osobistych ambicji. Kroczył po ścieżkach trzech pozostałych braci, a więc jest on śanti. Czy to jasne?

Bhakta: Tak, Swami, ale ta czwórka urodziła się

z trzech matek. Kim są te matki?

Swami: Jak dopiero co powiedziałem „Zrodzony w maji, wychowany w maji musi pokonać maję". Podobnie, ktoś zrodzony z gun, wychowany z gunami, w końcu musi przezwyciężyć guny. Owe trzy matki reprezentują trzy guny! Pośród nich, Kauśalja jest sattwaguną, Kajkeji — radźoguną, a Sumitra — tamoguną. To są ich role w tej epopeji. Daśaratha w postaci daśendrijów jest z tymi gunami związany, a więc jest on indrijagunaswarupą. Trudno jest człowiekowi pojąć prawdę za pomocą samych zmysłów i gun, dlatego Pan uczył go poprzez „Ramajanę". I uczy tak po dziś dzień. W tamtych czasach Pan odegrał materialną „Ramajanę", a dziś na scenie ludzkiego serca przedstawia sukszmaramajanę.





XIV



Bhakta: Swami, wewnętrzne znaczenie „Mahabharaty" i „Ramajany", które objaśniłeś, jest rzeczywiście interesujące. Jeśli się tylko głębiej zastanowić, czegóż w nich nie ma? Przebieg „Mahabharaty" i „Ramajany" ma swoje odbicie w każdym sercu dzięki funkcjom i wzajemnemu oddziaływaniu manasu, ćittambuddhi. Wspomniałeś, że także „Bhagawata" przejawia się w podobny sposób. Gdybyś uprzejmie wyjaśnił, jak to się dzieje, to znając również jej wewnętrzne znaczenie, moglibyśmy czerpać nauki o sobie także z „Bhagawaty". Proszę więc, opowiedz mi o „Bhagawacie".

Swami:Bhagawata" nie jest taka, jak tamte dwie epopeje. Nie ma ona cech ani formy, dotyczy bowiem Atmy, która jest ponad i poza cechami albo gunami, zmysłami albo indrijami, manasemćittam. Dotyczy ona mianowicie potęgi atmy oraz jej widomych przejawów, czyli lil.Bhagawata" zawiera opowieści o inkarnacjach Tego, który jest świadkiem wszystkiego.

Bhakta: Jakie formy przyjmował ten świadek? Dlaczego je przyjmował?

Swami: Prawdę mówiąc, jest On wszystkimi formami, jest sarwaswarupim. Nie ma ograniczeń ani na ilość, ani na naturę Jego form. Niemniej, skoro coś trzeba powiedzieć w zgodzie z tym, co się zdarzyło, Jego inkarnacjami byli: Brahma, Wisznu, Maheśwara (Śiwa), Matsja (Ryba), Kurma (Żółw), Waraha (Odyniec), Wamana (Karzeł), Narasinha (Człekolew), Rama i Kriszna.

Przyjmuje On postać, jaką sam sobie wymyśli — najlepszą na czasy i zadanie, które sobie postawił: w celu dokonania stworzenia, podtrzymania i destrukcji świata, albo ukarania istot grzesznych i ochrony dobrych. Kiedy zadanie zostanie zrealizowane, staje się On znów świadkiem, atmarupą.

Bhakta: Rama i Kriszna także karali niegodziwych i bronili dobrych ludzi, nieprawdaż, Swami? Zatem, dlaczego mówisz, że w „Ramajanie" i „Mahabharacie" jest gunaswarupa, zaś w „Bhagawacie" jej nie ma?

Swami: Bo widzisz, guny mają początek i koniec. Atma nie ma ani jednego, ani drugiego. Rama i Kriszna także nie mają cech — zasadniczo. Zademonstrowali oni jak, będąc ponad gunami, można utrzymywać wszystkie guny pod kontrolą. Historie „Ramajany" i „Mahabharaty" mają swój koniec, nieprawdaż? „Bhagawata" nie ma końca w takim znaczeniu. Mówi ona o Panu, który nie ma ani początku, ani końca. Opowiada o formach, które Pan przybierał w kontekście wieku, czasu i celu. Z drugiej strony, tamte dwie epopeje nauczają poprawnych sposobów postępowania, jakie należy stosować w tym fałszywym, przelotnym świecie i nakłaniają ludzi, by szli drogą satji, dharmy, śantipremy. Czy rozumiesz?

Bhakta: Zatem, możnaby powiedzieć, że „Bhagawata" nie ma praktycznego dla nas znaczenia!

Swami: Co? To właśnie „Bhagawata" jest najbardziej użyteczna dla sadhaków! Jedynie ona wyjaśnia tajemnicę Pana, Jego prawdziwą chwałę i Jego prawdziwą drogę! „Ramajana" i „Mahabharata" próbują w pewnym stopniu podźwignąć przeciętnego człowieka, zwykłego człowieka, poprzez nauki moralne i przykłady. Pokazują one, jak może on zasłużyć sobie na łaskę Pana. Lecz ci, co dążą do poznania natury atmyParamatmy, powinni studiować „Bhagawatę" — bardziej niż cokolwiek innego.

Bhakta: Swami, jaki jest związek pomiędzy Bhagawanem,Bhagawatą" i bhaktą?

Swami: Taki, jak między maharadźą (królem), juwaradźą (koronowanym następcą tronu) i kumararadźą (księciem)! Bhagawan, czyli Pan, jest oczywiście maharadźą; „Bhagawata" jest druga co do ważności, ponieważ powstała z Pana jako pochodna o statusie juwaradźy. Kumararadźa jest zależny od tych dwojga tak, jak bhakta. Status kumararadźy nie jest zwyczajny — może zająć pozycję maharadźy. Pozostali ludzie są niżsi względem tych trzech. Ci, którzy nie wzniosą się do poziomu bhakty, albo kumararadźy, nie mają dostępu do dworu maharadźy.

Bhakta: Zatem, Swami, czy jogini, dźńani i asceci nie zasługują na ten przywilej?

Swami: Jak mógłby ktokolwiek stać się joginem, dźńanim czy ascetą bez bhakti i umiłowania wyższej prawdy? Wszyscy oni mają bhakti w jednakowej mierze. Weź za przykład laddu, dźilebi, Mysore pak i liczne inne słodycze. W każdej, jako wspólne źródło słodyczy, musi być ten sam składnik — cukier. Czy można je zrobić inaczej? Podobnie, w tych trzech ścieżkach, podstawowym składnikiem jest słodycz imienia Pana albo bhakti. Bez niej nawet nazwy tych rzeczy byłyby absurdalne!

Bhakta: Inna sprawa, Swami! Czy można dostąpić obecności Pana tylko wtedy, gdy ma się wiarę w Pana i tylko, gdy z wiarą tą wykonuje się dźapę, dhjanę, bhadźanypudźe? Inaczej mówiąc, czy człowiek o dobrych cechach nie może osiągnąć tęj samej pozycji poprzez ścieżkę prawdy, ścieżkę dharmy, ścieżkę premy albo ścieżkę służby dla innych?

Swami: Czy cechy osób, o których mówisz, mogłyby powstać bez strachu przed grzechem i bez bojaźni Boga? Czy te ścieżki i kwalifikacje do nich wymagane są zwyczajne i powszechne? Nie. Są to drzwi do wewnętrznych apartamentów Pana. Ci, którzy idą tymi ścieżkami mogą łatwo osiągnąć bliskość Pana. Ale mimo to, istnieją między nimi różnice takie, jak między krewnymi a przyjaciółmi! Ci, którzy cechy te jedynie rozwiną, są przyjaciółmi, ci natomiast, co je praktykują z oddaniem imieniu i formie, stają się krewnymi. Taka jest różnica. Medytacja o imieniu i rupie (formie) pomaga też wzmocnić guny. Bez tego fundamentu guny nie byłyby dostatecznie mocne, trwałe i czyste. Imię Pana i rupa Pana usuwają nieczystości spośród cech człowieka.

Bhakta: Jednak bhakta i człowiek z dobrymi cechami osiągają takie samo miejsce, nieprawdaż Swami?

Swami: Niewątpliwie. Zwykły dobry człowiek staje się kandydatem zasługującym na takie miejsce. Dobry człowiek z bhakti ma do tego miejsca prawo — nie można go pominąć.

Bhakta: Swami, jest wielu aktywnych ludzi, którzy wykonują przeróżne prace pod hasłem „Służba człowiekowi jest służbą Panu". Czy ich czyny uprawniają ich do takiego miejsca?

Swami: Dlaczego o to pytasz? Oczywiście. Jeśli tylko rzeczywiście wykonują tę służbę z takim nastawieniem. Lecz jest bardzo trudno dojść do tego prawdziwego odczucia. Jeśli ktoś traktuje innych jako ludzi i mówi po prostu „służenie im jest służbą Bogu", to jest to nieszczere. W takim przypadku umysł pobiegnie dwoma torami. Pojmij w pełni chwałę Madhawy (Boga) i zrozum, że Madhawa znajduje się w każdej manawie (człowieku). Uwierz, że służba manawie jest służbą wyłącznie Madhawie, wtedy twoje działania na pewno uprawnią cię do tego miejsca. Nie trzeba kwalifikacji wyższych niż te. Jeśli natomiast „służbę" prowadzi się dla zdobycia pozycji, honorów oraz sławy i jeśli w umyśle chowa się dążność do zbierania owoców swej działalności, wtedy stwierdzenie „Służba człowiekowi jest służbą Bogu" nie ma sensu i nie osiągnie się oczekiwanych rezultatów.

Bhakta: To wszystko jest niezmiernie ciekawe, Swami! Dzisiejsza rozmowa o „Bhagawacie" wydobyła wiele

wznisłych idei i nauk. Ileż jeszcze ukaże się nieocenionych prawd, jeśli zanurzyć się w nią głębiej! Zaznałem dziś prawdziwego błogosławieństwa.

Swami: Czy zrozumiałeś wszystko? „Bhagawata" to opowieść o atmie bezpoczątkowej i bezkresnej. Ma zarówno subtelną, jak i gęstą formę. Jest ona subtelniejsza niż najsubtelniejsza rzecz; gęstsza niż najgęstsza rzecz. Nie ma granic, ni miary. „Ramajana" i „Mahabharata" są itihasami, historycznymi epopejami. „Bhagawata" jest inna. Jest to opis atmy; podaje wskazówki odnośnie ścieżki bhakti. Nie może się ona nigdy skończyć, więc i nie ma „finału". Oto znaczenie „Bhagawaty".





XV



Bhakta: Musisz, Swami, zdjąć wielki ciężar z mojej głowy. Chociaż bardzo staram się to zapomnieć, w którąkolwiek stronę się zwrócę, wciąż cierpię z tego powodu; słyszę tylko to! Jak więc mógłbym to usunąć z umysłu? Ponieważ stan ten jest nie do zniesienia, zwracam się do Ciebie. Proszę źle nie zrozumieć mych zamiarów; bądź uprzejmy dać bezpośrednią odpowiedź, ponieważ jeśli tak postąpisz, zrzucisz tym ciężar z głów wszystkich ludzi takich jak ja i wzrośnie przez to entuzjazm dla sadhany. W przeciwnym razie, obawiam się, że możemy stracić nawet tę niewielką wiarę, którą pokładamy w Panu i boję się, że możemy stać się nawet ateistami. Twoja odpowiedź będzie niewyobrażalną pomocą, nie tylko dla mnie, ale też dla innych bhaktów — wszystkich i wszędzie. Dlatego, usilnie błagam Cię, byś jak najszybciej usunął moje wątpliwości i jasno przedstawił rzeczywistą prawdę.

Swami: O co chodzi? Powiedz, co przyprawia cię o ten wielki ból głowy?

Bhakta: Powiedziałeś nam, Swami, że człowiek ma cztery aśramy (etapy życia): brahmaćarja, grahastja, wanaprasthasannjasa oraz że ci, którzy osiągną ostatni stopień, są naprawdę błogosławieni, gdyż osiągają realizację. Proszę, opisz teraz dokładnie, czym jest sannjasa?

Swami: A więc to taka była przyczyna tego całego zmartwienia! Tak? Drogi przyjacielu, ani noszenie żółtej szaty, ani ogolenie głowy nie czynią sannjasina. Jest nim osoba, która porzuciła wszystkie pragnienia. Musi być ona w pełni pochłonięta pragnieniami, zamiarami i czynami, dotyczącymi jednego Boga Najwyższego i dyscypliną narzuconą sobie w celu osiągnięcia Go. Ktokolwiek jest zaangażowany tak głęboko, ten jest sannjasi. Z drugiej strony, jeśli zachowują oni rozmaite pragnienia, jeśli angażują się w różne działania zmierzające do zaspokojenia swych pragnień, wtedy tacy z nich sannjasi, jak to mówi przysłowie; krótko mówiąc, fałszywi. Czy rozumiesz?

Bhakta: Lecz Swami, obecnie możemy mieć sannjasina bardzo tanio — za rupię albo paisa (grosz), albo nawet za papierosa! Z kim z nich powinniśmy szukać zbliżenia, którego wziąć za nauczyciela?

Swami: Czemu się tym wszystkim przejmujesz? Powinieneś zająć się własnym rozwojem i postępem. Musisz usilnie zabiegać o osobę, która wskaże ci właściwą ścieżkę twej sadhany. Albo, jeśli jest to niemożliwe, zwróć się do samego siebie i zaakceptuj własne „ja"; to wystarczy na twoje potrzeby. Polegaj na sobie, a twoje wątpliwości znikną.

Bhakta: W takim razie, Swami, co ze stwierdzeniem „Widja bez guru to widja bez wzroku"? Zasadniczą rzeczą jest polegać na jakiejś wielkiej osobie po to, by wskazała drogę.

Swami: Wielcy ludzie nie znikli z powierzchni tej ziemi, moje dziecko! Nie sądź, że wszyscy są tego pokroju, co wspomniałeś. Nawet teraz jest wielu wielkich ludzi; skąd, w innym przypadku, świat miałby światło dzienne, jak powiada przysłowie?

Bhakta: Wielcy ludzie mogą istnieć pośród grahastów, wanaprasthów albo brahmaćarich, Swami! Nie miałem z nimi zbyt wiele do czynienia, niemniej widziałem pośród nich ludzi o wielkim nazwisku i sławie. Mogę jednak powiedzieć rzecz następującą: jest bardzo trudno znaleźć naprawdę świętego człowieka wśród sannjasich. Praktycznie niemożliwe jest odszukanie nawet pojedynczego sannjasina bez takiego czy innego pragnienia.

Skoro sannjasi mają tak wiele pragnień, cóż złego w tym, że zwykli ludzie je mają? Gdziekolwiek pójdziemy, zawsze żąda się pieniędzy, pieniędzy i pieniędzy!

Swami: Prawdę mówiąc, sannjasi nie powinni mieć pragnień, jak sam powiedziałeś. Żądza i chciwość są ich śmiertelnymi wrogami; nie powinny mieć do nich dostępu. Mogą przyjmować tylko ofiarowane im pożywienie, jakkolwiek mało by go nie było. To wszystko. Nie mogą pragnąć więcej. Takie jest ich ślubowanie i zasada. Nie mają oni nic wspólnego z pieniędzmi.

Bhakta: Cóż, Swami, wybacz. Sannjasim wiecznie brakuje pieniędzy! Żaden gospodarz nie przejmuje się pieniądzami tak, jak oni! Eksploatują uczniów i wyciągają od nich ich ciężko zdobytą gotówkę. Ci, co nie dają, zostają potępieni. Czy tak powinno być, Swami? Czy jest to sprawiedliwe? Czy ci ludzie są guru?

Swami: Nikt rozumny nie powie, że jest to sprawiedliwe. Jak mógłbym powiedzieć, że jest to w porządku? Swoją drogą, dlaczego nie miałbyś kiedyś zapytać takich sannjasi: „Panowie, po co wam gotówka? Czy ta dążność do sławy, którą osiąga się dzięki pieniądzom, nie jest dla was złem?"

Bhakta: Och, pytałem ich o to, Swami.

Swami: Co powiedzieli?

Bhakta: Niektórzy powiedzieli, że potrzebują pieniędzy na pokrycie kosztów, inni że chcą rozwinąć swój aśram. Podano wiele podobnych powodów. Dla tych, co wyuczyli się argumentowania, uzasadnianie nie stanowi problemu. Dopiero, kiedy przychodzi uwierzyć, jesteśmy zmuszeni wybierać i rozróżniać.

Swami: Guru musi angażować się nie w aśram, ale w sprawy postępów uczniów, którzy przyszli do niego po przewodnictwo. Aśrita (mieszkaniec aśramu) jest ważniejszy niż aśram. Podniecenie i obawy o aśram, są ogromnym śramam, czyli ciężarem. To właśnie z tego powodu ludzie tracą nawet te resztki wiary i oddania, które mieli i stają się ateistami. Tacy guru, miast pozbywać się wszelkich przywiązań, jeszcze bardziej siebie ujarzmili; są raczej bestiami brzemienia. Drogi przyjacielu, posłuchaj Mnie! Nie rzucaj nawet przelotnego spojrzenia na guru, który wywiera nacisk na ucznia w celu wyciągnięcia pieniędzy. Trzymaj się jak najdalej od takich osób; nie trać wiary poprzez styczność z nimi. Zachowaj i rozwijaj ją sam, zupełnie samodzielnie.

Bhakta: Idziemy do takich ludzi niecierpliwi poznać wyższe aspekty życia i zdobyć wiedzę o właściwej ścieżce osiągania Pana. Poszukujemy ich nie wiedząc, jaki wąż gnieździ się w jakiej jamie i zszokowani znajdujemy tych sannjasich–kobry! Czy nie jest także złem to ich usilne pragnienie, jakie wykazują względem aśramu? Jeśli chcą służyć w ten sposób społeczeństwu, mogliby równie dobrze być zwyczajnymi ludźmi, zachować swe pierwotne nazwiska i chodzić zbierając fundusze, a potem je wydawać. Nazywając siebie sannjasinami i nosząc ich szaty, otrzymując upadeśę, podejmując się licznych ślubowań w czasie inicjacji na mnicha, oświadczając że zniszczyli wszystkie pragnienia ...  czy nie bezczeszczą świętości, jeśli po tym wszystkim podążają ścieżką gromadzenia doczesnych dóbr?

Swami: Zbezczeszczona może zostać osoba. To wszystko, drogi przyjacielu. Świętość stanu sannjasy nigdy nie może zostać umniejszona! Nie daj się ponieść takiemu myśleniu. Oczywiście, są tacy ludzie w dzisiejszym świecie. Lecz proszę cię, nie włączaj ich do listy sannjasich albo swamich. Nie mają oni żadnego związku z tymi dwoma kategoriami. Utrzymując te tytuły, szkodzą oni tylko uczniom. Nie poświęcaj im nawet pojedynczej myśli.

Bhakta: W porządku, Swami. Są jednak tacy, co zbudowali aśramy i są uznanymi guru. Czy ich chciwość pieniądza i inne przywary nie są złem dla nich samych?

Swami: Dlaczego pytasz? Czy ludzie ci mają jakieś specjalne upiększenia w rodzaju poroża na głowie? Prawdę mówiąc, muszą być oni nawet bardziej ostrożni. Ponieważ ćwiczą wielu uczniów, więc muszą dołożyć wszelkich starań, aby ćwiczeni nabyli właściwe postawy i zostali całkowicie pochłonięci kontemplacją Pana.

W przeciwnym wypadku zostanie wyrządzona wielka krzywda. Jeśli guru kładzie nacisk na postęp duchowy i wewnętrzną radość ucznia, uczniowie sami będą walczyć o rozwój aśramu. Nikt nie potrzebuje wywierać żadnego nacisku. Jeśli natomiast zapomina on o ich postępie, jeśli hałaśliwie dopomina się o tyle pieniędzy od jednego ucznia i tyle od innego wyznawcy na rozbudowę „jego" aśramu, wnet może stracić sam aśram! Uczeń straci oddanie, a guru straci instytucję!

Bhakta: Poza tym wszystkim, Swami, jeśli ktoś wytknie im, że to jest złe, wpadają we wściekłość i grożą surowymi karami. Czy jest to w porządku, Swami?

Swami: Jest to dodatkowe zło. Jakże mogłoby być w porządku? Nie jest właściwe ze strony żadnego guru osłabiać ducha jakiegokolwiek ucznia. Musi on zaspokajać potrzeby uczniów i zachęcać ich. Ludzie, którzy straszą i czerpią zyski, nie są nauczycielami, ale oszustami. Nie są pasterzami, lecz owcami.

Bhakta: Więc co nam radzisz? Jak powinniśmy postępować z takimi ludźmi? Proszę, powiedz nam.

Swami: Moje drogie dziecko, porzuć wszelkie rozmowy o ludziach, którzy stracili drogę. Mów o swoim osiąganiu ścieżki. Porzuć wszelkie kontakty z takimi osobami, a podtrzymuj więzi z miejscami, gdzie nie ma ani żądzy, ani chciwości, ani żadnego innego pragnienia. Poszukuj guru, który patrzy na wszystkich z jednakową premą (miłością). Prawdziwy guru musi mieć pewne cechy. Zwróć na to uwagę. Jeśli cechy te rzeczywiście ma, idź do niego i bądź szczęśliwy. Jeśli nie znajdziesz ich, medytuj o Bogu wewnątrz siebie. Wykonuj dhjanę i śpiewaj bhadźany. To wystarczy — wcale nie musisz szukać gdzie indziej. Kiedykolwiek masz wolny czas, czytaj dobre książki o sprawach duchowych. Ale nawet z tych książek weź tylko to, co potrzebujesz, a resztę zaniedbaj. Bądź uważny — nie daj się złapać w różnorakie sieci i pułapki.

Bhakta: Jakie są cechy wielkich ludzi, Swami?

Swami: Nie dążą oni do zamożności, ani nie mają ambicji rozwijania aśramów; nie kochają tych, którzy ich wychwalają, ani nie nienawidzą tych, którzy ich oskarżają; nie wzbraniają własnym uczniom dostępu do siebie; nikogo nie odtrącają; traktują wszystkich z jednakową miłością; nie rozkoszują się zniesławianiem innych; nie zachowują się mściwie wobec tych, którzy wskazują im ich błędy i wady; zawsze rozpowszechniają satję, dharmę, śantipremę; zawsze pragną radości, dobrobytu i postępu wyznawców. Szukaj takich osób. Ci są prawdziwymi guru. Nie darz nawet jednym spojrzeniem osób opanowanych przez złość, niecierpliwość, nienawiść, zawiść itp., ani zabiegających o tytuły, sławę, honory i pozycję — jakkolwiek pompatyczna by była ich osobowość, jakkolwiek rozpowszechniona o nich dobra opinia.

Bhakta: W porządku, Swami. Wszystko to jest bardzo dobre. Jeszcze tylko jedna drobna wątpliwość. Jak to jest możliwe, że ci wielcy guru, wielce uczeni, wygłaszający wielogodzinne wykłady, nie zdają sobie sprawy z tego wszystkiego? Czy ci wielcy ludzie nie mogą dostrzec swych błędów sami i skorygować ich?

Swami: Cóż, nawet gram doświadczenia jest wartościowy! Ale i tona nauk może okazać się bezużyteczna. Wielu ludzi na uczelniach godzinami wykłada wylewając rzeczy, których nauczyli się na pamięć. Czy można stać się wielkim z powodu długości albo znakomitości wykładu? Jest to tak, jak wymiotowanie połkniętego posiłku. Trzeba się przyjrzeć jak wiele, z tego co powiedziane, jest praktykowane. Ci, którzy podają rady, muszą sami się do nich stosować. Jeśli sam nie możesz uniknąć robienia czegoś, nie nakazuj innym, by tego unikali. Tak więc, niezależnie jak bardzo uczonym by ktoś był, o ile nie ma on doświadczenia i praktyki, jest to po prostu długie błądzenie, które prowadzi do nikąd. Oczywiście, na cechy, o których wspomniałem, należy zwrócić uwagę nie tylko u guru, lecz u wszystkich. Porzuć więc to mówienie o innych, że są źli lub w błędzie. Rozwijaj swoją wiarę i oddanie; wzmocnij swą dyscyplinę w medytacji o Panu; zajmij się pożytecznymi czynami; mów tylko to, co przyniesie dobro; czcij Pana; utrzymuj Go zawsze w pamięci; wykonuj dźapędhjanę. Jeśli pochłoną cię takie czynności, nie będziesz w ogóle niepokojony prawością czy złem innych.

Bhakta: Swami, wyjaśniłeś zależność między guruśiszją (uczniem). W obecnych warunkach ten, kto ujawnia rzeczywistość nie jest w ogóle lubiany. Wielu guru, swamichsadhu, jak powiedziałeś, źle postępuje i na wiele sposobów rujnuje swoje imię. Ponadto, działają wbrew ślubom sannjasy i wbrew dharmie odnoszącej się do Pana. Takim ludziom mogą nie spodobać się Twoje stwierdzenia. Może nawet dojść do wrogości z powodu Twojego obnażenia ich słabości. Albo, co gorsze, mogą próbować uzasadnić swoje prowadzenie się wymyślając historie i argumenty czyniące, że ich działania wydadzą się prawidłowe. Twoje uwagi dotyczą tylko zło-czyńców, a nie odnoszą się do ludzi zaangażowanych w dobre działania. Zatem, prawdziwie dobrzy sadhu, oraz ci zainteresowani w popieraniu ideału, będą szczęśliwi, że mówiłeś w ten sposób. Lecz, niezależnie co ludzie powiedzą, proszę Swami, pomagaj sadhakom i ukazuj nam chwałę Pana.

Swami: Co Mnie obchodzi, co mówią ludzie? Obawiając się krytycznych komentarzy można tylko wesprzeć fałsz. Jaki ciężar, taki tragarz, mówi przysłowie. Tylko oszuści będą czuć się urażeni i będą nieprzychylnie komentować. Prawdziwi guru radują się. Tylko złodziej poczuje swoje ramię, kiedy ktoś obwieści kradzież tykwy (jak w owym powiedzeniu), ponieważ przestraszy się, że jeszcze ciągle ma skradzioną tykwę na ramieniu! Ci, którzy nie kradną tykw, nie poczują swych ramion. Ci, którzy są prawdziwi i czyści, nie mają obaw ani gniewu. Inni mogą wyciągnąć stąd naukę, jeśli rozwiną w sobie poczucie wstydu i postanowią skorygować swoje postępowanie — przynajmniej od tego momentu. W przypadku czynów popełnionych w niewiedzy, żal jest właściwą drogą zadośćczynienia i ku wybaczeniu. Nie powtarzanie tego samego czynu znamionuje człowieka moralnie silnego.





XVI



Bhakta: Swami, mam kilka wątpliwości dotyczących przedmiotu dhjany, o którym teraz piszesz. Czy mogę spytać?

Swami: Oczywiście, możesz pytać i pozbyć się swoich wątpliwości. Jest to dobre dla ciebie, a Mnie sprawia radość.

Bhakta: Niektórzy ludzie praktykują dhjanę, lecz nie znają sposobu, jak dowiedzieć się, czy robią postępy, czy nie. Co mógłbyś o tym powiedzieć?

Swami: Postęp w dhjanie oznacza osiągnięcie ekagraty, koncentracji. Każdy może sam trafnie osądzić, jak dalece postąpił w koncentracji.

Bhakta: Niektórzy mówią, że widzą różne rzeczy w czasie dhjany; niektórzy słyszą rozmaite dźwięki. Czy te objawy wskazują na postęp?

Swami: Są to omamy. Są one przeszkodą w postępie. Wprowadzają zarozumiałość i rozpraszają koncentrację. Pojawianie się widzeń i głosów nie jest oznaką dhjany.

Bhakta: Co należy zatem robić, kiedy się je widzi?

Swami: Nie pozwól umysłowi zajmować się nimi; nigdy nie trać z widoku Boskiej Formy, którą utrzymujesz przed okiem umysłu. Miej przekonanie, że są to tylko przeszkody powodujące odwrócenie twojej uwagi od Boskiej Formy. Jeśli pozwolisz trwać tym widzeniom i odgłosom, pierwotna Forma zblaknie, twa ahankara (ego) wzrośnie, a ty zgubisz drogę.

Bhakta: Lecz, Swami, niektórzy mówią, że zjawiska te są oznakami postępu w dhjanie!

Swami: Znaczy to tylko, że oni sami nie praktykują właściwie dhjany! Nie dość, że sami nie wiedzą, czym jest dhjana, to zwodzą jeszcze swoich uczniów, mówiąc takie rzeczy, aby ich zadowolić. To zadowolenie jest jedynym pożytkiem.

Bhakta: Czy więc znaczy to, że poprzez dhjanę nie możemy zobaczyć Pana?

Swami: Dlaczego nie? Oczywiście, że jest to możliwe. Jeśli skupisz swoją uwagę na przepięknej formie Pana i skoncentrujesz się wyłącznie na niej, otrzymasz Jego łaskę w tej właśnie formie i na różnorodne sposoby. W czasie tej medytacji może pojawić się wiele przeszkód. Nie daj się zwieść, czuwaj, nigdy nie zapominaj swojej cudownej formy. Wyobrażaj sobie, że całe stworzenie jest w niej zanurzone.

Bhakta: Ale czy naprawdę nie można dowiedzieć się w dowolnej chwili, jaki etap osiągnęliśmy w dhjanie?

Swami: Mógłbyś określić postęp albo cofanie się w dhjanie tylko wtedy, gdybyś wiedział, że to jest etap numer taki a taki, to etap taki a taki itd. Dhjanarupa jest bezpoczątkowa i nie ma końca, a więc i jej owocowanie nie może być określone zupełnie i ostatecznie.

Bhakta: Chcesz więc powiedzieć, Swami, że dhjana nie ma końca?

Swami: To, co ogólnie nazywa się końcem, jest końcem „ja" i połączeniem wszystkiego w jedną formę. Sama dhjana nie ma końca.

Bhakta: Jak mamy rozumieć jej etapy?

Swami: Możesz wyrobić sobie pojęcie o etapach, jeśli codziennie będziesz sprawdzał swoją zdolność koncentracji, jak bardzo podporządkowałeś sobie błądzącą naturę umysłu i jak głęboko kosztujesz Boską Formę. To wszystko. Nie można rozpoznać osiągniętego poziomu. Co dostaniesz i w jakim czasie, zależy od Jego łaski. Posłannictwem sadhaki jest praktyka dhjany, bez zbaczania ze ścieżki. Reszta jest tylko Jego łaską. Rezultaty nie zależą od liczby dni, czy ilości spędzonego czasu. Niektórzy będą potrzebowali wielu narodzin, inni mogą osiągnąć cel nawet w kilka dni. Zależy to od indywidualnej śraddhy, bhaktisadhany. Nie można tego obliczyć czy wywnioskować.

Bhakta: Znaczy to, że nie powinniśmy przejmować się naszą sadhaną, postępami w niej, zaawansowaniem, możliwym regresem itp.

Swami: Dokładnie tak. Przejmuj się dyscypliną potrzebną do sadhany, nie zaś jej owocami i urzeczywistnieniem. Rzeczywistość czy realizacja rzeczywistości nie ma stopni ani granicy. Nie przyjmuj różnych omamów czy oczekiwań tego czy innego etapu. Trzymaj się celu i podróży. Nigdy nie zaniedbuj dyscypliny sadhany. Nie zmieniaj pory dhjany. Mając jeden cel przed sobą i niezmienną postawę, usilnie dąż do jego osiągnięcia. Uraczy cię to owocem, pobłogosławi błogością. Niech cię nie zwodzi to, co inni mówią o swych urojonych doświadczeniach. Nic nie może być dla ciebie bardziej autentyczne, niż twoje osobiste doświadcznie. Dlatego najpierw staraj się zdobyć niewzruszoną koncentrację, ekagratę; niech będzie to jedynym twoim celem.

Bhakta: Dhjana oznacza wizję formy Pana, ale kiedy formę taką się widzi, niektórzy mówią, że nie jest ona rzeczywista i autentyczna! Co mają na myśli?

Swami: Postrzeganie formy Pana jest zadaniem dhjany. Celem jest osiągnięcie Go. Zanim cel zostanie osiągnięty, po drodze pojawiają się przeszkody. Trzeba się ich wystrzegać.

Bhakta: Jakiego rodzaju są to przeszkody? Jak mamy się strzec przed nimi?

Swami: Wsiadłeś do pociągu, by dojechać do pewnej miejscowości. Słyszałeś, że ta miejscowość ma stację. Wiele jest stacji tego samego rodzaju po drodze i pociąg zatrzymuje się na każdej z nich. Ale na żadnej z nich nie wysiadasz ze swoim bagażem tylko dlatego, że pociąg staje. Gdybyś wysiadł, nie dotarłbyś do miejsca, do którego masz dojechać. Nie jest dobrze wysiadać na stacjach pośrednich, ponieważ nie osiągasz celu i doznajesz wielu uciążliwości, nie mówiąc już o opóźnieniu. Mądrzej jest dowiedzieć się, nawet jeszcze przed rozpoczęciem podróży, nazw stacji pośrednich itp., zwracając się do osób, które już podróżowały tą trasą.

Bhakta: Każdy zdaje się być zaprawionym podróżnikiem na tej trasie! Jak mamy odróżnić tych, co udają od tych co wiedzą?

Swami: Nad tym, oczywiście, trzeba się zastanowić. Każdy mógł podróżować własną drogą. Niektórzy, korzystając jedynie z pomocy map, mogą opowiedzieć ci szczegóły drogi, stacje itp. W tym przypadku nie powinieneś polegać na wskazówkach opartych na takiej podstawie. Rozważ skąd wystartowali, a gdzie ty rozpoczynasz; rozważ trasę jaką oni przebyli, a jaką ty masz do pokonania. Poza tym, niemożliwe jest skonsultowanie się z tymi, którzy dojechali aż do celu, gdyż ci już nie wracają; nie są dostępni na etapie, na którym ty się znajdujesz. Dlatego nie potrzebujesz trudzić się docieraniem do osób, które mogłyby opowiedzieć ci swoje przeżycia z trasy. Najlepiej przyjąć pomoc i rady przekazane przez uznanych mistrzów w „Bhagawad Gicie", śastrach, Wedachupaniszadach. Polegaj na słowach Pana i stosuj się do upadeśy awatarów Puruszy. Poza tym, istnieją niezliczeni wielcy ludzie, którzy mogą tobą pokierować do miejsca, do którego sami dotarli — nie dalej. Bo jakże mogliby powiedzieć ci o rzeczach, których sami nie doświadczyli?

Bhakta: Dobrze więc. Jak w takim razie możemy dotrzeć do tej trasy i osiągnąć cel?

Swami: Jeśli komuś jest to przeznaczone, wcale nie będzie to trudne. Szanse same będą go szukać. Musiałeś słyszeć powiedzenie „Człowiek, który wyszedł w poszukiwaniu pnącza, potknął się o nie po drodze". Nie powinieneś mieć wątpliwości; tak się dzieje.

Bhakta: Swami, niektórzy jednak utrzymują, że jeśli nie dochodzimy do jakichś wizji i odgłosów czy świateł w czasie dhjany, możemy być pewni, że nie robimy postępów! Czy powiesz, że nie mają racji?

Swami: Jest to odbicie ich własnych wyobrażeń. Być może, że prowadzą dhjanę właśnie po to, by mieć takie widzenia i głosy! Dlatego doświadczają ich. Są to rzeczy, które mamią każdego z nich; nie analizują oni prawdy kryjącej się za tymi widziadłami! W rzeczywistości, nie powinni oni dążyć do tych nietrwałych omamów.

Bhakta: Czego więc mamy szukać, Swami?

Swami: Szukaj i pragnij źródła wszystkiego: tego przez które, jeśli ono zostanie poznane, wszystko staje się znane; tego dzięki któremu, jeśli jest postrzeżone, wszystko jest postrzegane i rozumiane. Nie szukaj kropli w swym dążeniu poznania powodzi. Kiedy osiągniesz ocean (podstawę wszystkich kropel), wyzbędziesz się iluzji kropli.

Bhakta: Niektórzy sadhakowie w czasie dhjany utrzymują przed okiem umysłu guru. Czy jest to właściwe?

Swami: Guru wskazuje drogę i uczy, co jest pożyteczne. Dlatego, oczywiście, należy mu się szacunek i wdzięczność. Ale nie należy brać guru za wszechmocnego i wszechwiedzącego. Pan, naturalnie, znajduje się w każdej osobie jako atma. Traktuj jednak każdego stosownie do jego pozycji i nic ponad to.

Bhakta: Ale niektórzy wielcy ludzie oświadczają, że guru jest zarówno ojcem jak i matką, że jest Brahmą, WisznuMaheśwarą — wszystkimi naraz.

Swami: Na gruncie atmy takie rozumowanie jest poprawne. Jednak tacy guru są rzadkością. Możesz mówić o nich jak o ojcu, matce, Bogu itd.  z miłości i szacunku — to wszystko. Jak mógłby być on kimś takim? Możesz powiedzieć: tak kochający jak matka, tak opiekuńczy jak ojciec. Ale wtedy, co powiesz o tych, którzy dali ci to ciało i wychowali cię, jeszcze zanim znalazłeś guru? Po pierwsze i najważniejsze, bądź wdzięczny matce i ojcu. Służ im, uszczęśliwiaj ich, szanuj ich. Szanuj guru jako osobę, która wskazuje ci drogę, która dba o twój postęp i interesuje się twoim dobrem. Czcij Pana jako świadka wszystkiego i wszędzie, jako pana stworzenia, jego podtrzymywania i rozpadu oraz jako wszechmocnego. Pamiętaj, tylko Pana wolno ci uważać za uniwersalną formę i uniwersalnego przyjaciela i obrońcę. Wszystkich innych trzeba traktować odpowiednio do indywidualnej pozycji: matkę jak matkę, ojca jak ojca, guru jak guru. W istocie wszyscy oni nie mogą być jednym. Przemyśl to sobie. Jeśli szukasz atmasakszatkary (samorealizacji), powinieneś do swojej dhjany wybrać formę Pana (uniwersalną Atmę), która najbardziej ci się podoba, nie zaś obraz guru, gdyż byłoby to niewłaściwe. Jak ci wiadomo, Pan stoi ponad guru. Naturalnie, weź słowa guru jako podstawę i staraj się sięgnąć Początku wszechrzeczy. Takie podejście doprowadzi do zaowocowania wszystkich wysiłków.

Każe ci się traktować kamyk jak perłę, a perłę jak kamyk! Oczywiście, z przymusu i związani nakazem, ludzie mogą podporządkować się słowom guru, ale czy wynikające stąd odczucia mogą być autentyczne? W dhjanie nie można stosować jednego pojmowania na zewnątrz, a innego wewnątrz. Zanim ten konflikt nie zostanie rozwiązany i nie ma takich samych idei na zewnątrz i wewnątrz, nie będzie stabilności w dhjanie. Nie będzie ona skuteczna.

Bhakta: Bardzo dobrze, Swami. Bez pełnej znajomości takich spraw wielu sadhaków marnuje całe lata na coś, co nazywają dhjaną. Nie uznają żadnych praw ani ograniczeń. Twoje rady wskazują wszystkim rzeczywistość. Osadzą ich one w wieczności. Dziś naprawdę zostałem pobłogosławiony.





XVII



Bhakta: Od dłuższego czasu oczekiwałem z niecierpliwością, by spytać Cię o pewne rzeczy i uzyskać Twoje pouczenia. Dziś wreszcie mam tę szansę. Dla mnie ten manas i jego źródło są niejasnymi kategoriami. Nie jest łatwo w klarowny sposób ustalić ich znaczenia bez rzeczywistego doświadczenia. Lecz, Swami, owa ułuda sansary (obiektywnego świata) przytłacza nas ogromnie, niczym mroczność chmur w porze deszczowej. Czym jest ta potężna siła, która nas pociąga? Oto co mnie niepokoiło. Czuję, że osoby takie jak ja powinny rzeczy te zrozumieć jasno na samym początku. Czy zechcesz uprzejmie mnie oświecić?

Swami: Mój chłopcze. Cóż mam powiedzieć? Cierpisz z powodu przerażenia, wyobrażając sobie, że pień drzewa w parku jest człowiekiem. Inaczej mówiąc, mylisz niedwoiste, pełne, adwajtę, purnę, która jest Brahmanem, z oddzielną niekompletną dźiwą no i ... cierpisz przez ten błąd. To ta ułuda jest przyczyną twego cierpienia.

Bhakta: Skąd więc ta ułuda się wzięła?

Swami: Spałeś więc śniłeś. Spałeś snem adźńanymohy (ignorancji i iluzji) i wyśniłeś tę sansarę. Przebudź się. Nie będziesz miał więcej snów. Kiedy sen odchodzi, to odchodzi także ułuda.

Bhakta: Swami, co to jest ta ignorancja? Jakie ma cechy? Jak działa?

Swami: To, co jest przywiązane do ciała i ma poczucie „ja", jest dźiwą. Jest ona ukierunkowana na zewnątrz. Dźiwa wierzy w cały ten zmienny dźagatsansarę; jest w obu pogrążona. Kiedy dźiwa zaniedbuje swoją adwajtaswarupę (niedwoistą naturę) i zapomina o niej, nazywamy to adźńaną. Czy to jasne?

Bhakta: Ale, Swami, wszystkie śastry mówią, że przyczyną sansary jest maja. Mówisz teraz, że wynika ona z adźńany. Jaka jest między nimi różnica?

Swami: Sama adźńana znana jest rozmaicie jako maja, pradhana, prakriti, awjakta, awidja, tamas itd. Zatem, zrozum to dobrze, sansara jest konsekwencją adźńany.

Bhakta: Jak adźńana może stworzyć tę sansarę, chciałbym dowiedzieć się tego od Ciebie, Gurudewo.

Swami: Wiedz, że adźńana ma dwie cechy: awarana śaktiwikszepa śakti, zdolność przesłaniania i zdolność rzutowania. Przesłania ona rzeczywistość i rzutuje na nią coś nierzeczywiste. Awarana śakti ponadto działa w dwojaki sposób: jako asat-awaranaabhan-awarana. Kiedy dźńani spotyka się z adźńanim, chociaż dźńani poucza, że atma jest jedna i niedwoista, adźńani podaje to w wątpliwość; nie jest mu łatwo pojąć rzeczywistość. Nawet kiedy słyszy prawdę, nie posiada dość wiary i pewności, by ją przyjąć, więc odrzuci ją z obojętnym wzruszeniem ramion. Jest to asat-awarana. Teraz o abhan-awaranie. Nawet jeśli osoba uwierzy dzięki studiom śastr i łasce opatrzności, że istnieje niedwoista atma, odrzuci ją jako nieistniejącą na podstawie pośpiesznie spreparowanych i powierzchownych argumentów. Chociaż osoba ta ma ćit (świadomość), które wie o istnieniu tej właśnie rzeczy, której ona zaprzecza, moha skłania ją do oświadczania, iż rzecz ta jest nieistniejąca. Taka jest nieszczęsna rola abhan-awarany.

Bhakta: Mówiłeś też o wikszepa śakti. Co się przez nią rozumie?

Swami: Chociaż jesteś bezforemny, niezmienny a twoją naturą jest ananda albo błogość, ułuda każe ci wierzyć, czuć i działać tak, jak gdybyś był ciałem w postaci, która zmienia się i która jest siedliskiem bólu i nieszczęścia. Odnosisz się do siebie jako do wykonawcy i doświadczającego; mówisz ja, ty, oni, to, tamto itd., zaślepiony wiarą w wielorakość i wielość tam, gdzie jest tylko jedno. Ta iluzja polegająca na rzutowaniu wielu na jedno nazywa się wikszepa śakti albo adhjaropą, nakładaniem.

Bhakta: Co to jest?

Swami: Kiedy nakładasz przedmiot „srebro" na macicę perłową, kiedy zamiast pnia widzisz nałożoną w jego miejsce postać ludzką, albo kiedy zamiast rozległej pustyni widzisz jezioro, nakładasz wtedy nierzeczywiste na rzeczywiste. Jest to adhjaropa.

Bhakta: Dobrze, Babo. Co to jest rzeczywiste, a co nierzeczywiste? Proszę, wyjaśnij mi również to.

Swami: Rzeczywistym jest jeden i tylko jeden, niedwoisty, sat-ćit-ananda, Parabrahman. Właśnie tak, jak nazwa i rupa (forma) węża są nakładane na linę, ten dźagat (włączając w to każdą rzecz, od Brahmy do źdźbła trawy, wszystkie stworzenia, wszystkie bezwładne przedmioty takie, jak ziemia) nałożony jest na Parabrahmawastu, rzeczywistość Parabrahmana. Dźagat jest awastu, nierzeczywisty, jest rzeczą nałożoną.

Bhakta: Co powoduje to nakładanie nama-rupy dźagatu na adwajtawastu?

Swami: Maja.

Bhakta: Maja oznacza ...

Swami: Adźńanę śakti, zdolność łudzenia wyżej wspomnianego Parabrahmana ...

Bhakta: Adźńana śakti oznacza ...

Swami: Czyż nie mówiłem ci już? Niezdolność do rozumienia Brahmana  ...  chociaż jesteś w swojej istocie Brahmanem ... Jest to adźńana.

Bhakta: Jak ta adźńana stwarza cały ten dźagat?

Swami: Adźńana śakti nie pozwala ci widzieć liny; zamiast tego podstawia węża. To samo powoduje, że widzisz dźagat tam, gdzie jest tylko Brahman.

Bhakta: Swami, skoro istnieje tylko Adwajta, Niedwoisty, Jeden, skąd się wzięło stworzenie wszystkich tych światów?

Swami: Znowu wróciłeś do miejsca, skąd rozpoczęliśmy! Nawet jeśli ci teraz powiem, będzie bardzo trudno ci to pojąć. Niemniej, skoro spytałeś, odpowiem. Słuchaj. Adźńana śakti istnieje w utajonej postaci w samej linie. Inaczej mówiąc, jest ona uśpiona, nieprzejawiona w Brahmanie. Jest to nazywane także awidją. Ma za podstawę Brahmana, który jest ćitanandą. Z dwóch zdolności, które posiada maja, tj. awaranywikszepy, awarana przesłania Brahmana,wikszepa powoduje jego przejawienie się jako manas. Manas stwarza całą tę plejadę imion i form przez wybujałość wasan (pragnień).

Bhakta: Wspaniałe, Swami. Jakże wspaniała jest ta prakriti! Jaka jest różnica między stanem przebudzenia i stanem snu?

Swami: Oba stany mają naturę iluzji; w obu działają wasany. Dźagat jest iluzją stabilną; sen jest iluzją niestabilną. Taka jest różnica i innej nie ma.

Bhakta: Swami, jak można mówić, że dźagat jest nierzeczywisty, skoro wiemy, że jest konkretny i może być doświadczany na wiele sposobów?

Swami: To ułuda skrywa rzeczywistość przed zrozumieniem — dźagat jest tak samo nałożony na Brahmana, jak szereg obrazów na ścianę.

Bhakta: O awidji mówi się, że jest anadi (bezpoczątkowa). Dlaczego więc tak bardzo się ją potępia?

Swami: Bezpoczątkowa awidja kończy się, kiedy wschodzi widja. Jest to logiczne. Ciemność jest niszczona przez światło. Każda rzecz ma pięć elementów: początek, naturę, funkcję, trwanie i rezultat. Ale w przypadku Paramatmy nie można ich wyróżnić chociaż wszystko, co niejako z niej wyewoluowało, je ma. Jedynie maja nie ma wyjaśnialnego początku. Świadczy ona sama za siebie. Jest ona w Brahmanie,Brahmanem — jest an-adi. Nie można podać przyczyny, która wyjaśniłaby, jak przejawiła się ona tak wybujale. Tak, jak pęcherzyk w wodzie unosi się ku górze siłą własnej natury, tak siła, która przyjmuje postać namarupy wyłania się z bezgranicznego, pełnego, Paramatmy. To wszystko. Tylko ignorant źle wyraża się o awidji: w rzeczywistości nie jest ani dobra, ani zła.

Bhakta: Jak można mówić, że maja nie ma początku albo hetu? Przecież tak jak praca garncarza jest hetu dla gliny, nim przyjmie postać garnka, tak sankalpa Iśwary jest zasadnicza do przebudzenia siły uśpionej w Brahmanie.

Swami: W ostatecznym rozpadzie, albo mahapralaji, również Iśwara przestaje istnieć. Pozostaje sam Brahman. Jak zatem sankalpa Iśwary mogłaby być hetu? Nie może nią być. Rozważając ten przedmiot, nie powinieneś traktować Brahmy, WisznuIśwary jako trzech oddzielnych jednostek. Są to trzy formy ukształtowane przez trzy guny. Wszystkie trzy są jedną Paramatmą. Ale, ponieważ trudno jest zrozumieć działanie świata, jest ona przedstawiana i pojmowana jako trzy formy wypełniające trzy typy działań i noszące trzy imiona. W czasie stwarzania nie ma rozpadu. Oba procesy mogą współistnieć tylko poza czasem. Nie ma żadnej nadziei, by człowiek, który istnieje w czasie, działaniu i przyczynie, mógł to pojąć. Ty możesz jednak to osiągnąć, jeśli przekroczysz trzy guny — nie wcześniej. Tak więc, nie tracąc czasu na takie niezrozumiałe problemy, zajmij się rzeczami, które są ci pilnie potrzebne, podążając drogą, która zawiedzie cię do Celu.


Słowniczek


aćetana — bezduszny, nieinteligentny, nieożywiony.
adah — tamto, świat duchowy.
adhjaropa — nakładanie nierzeczywistego na rzeczywiste, fałszywe wyobrażenie.
adhjasa — podstawianie, wydawanie się, widzenie jednej rzeczy a przyjmowanie jej za inną (np. powrozu za węża).
adhjatmik(a) — duchowy, wewnętrzny.
adwajta — niedualizm, monistyczny system filozoficzny oparty na jedności stworzenia i Stwórcy.
adźńana(-i) — niewiedza, ignorancja (ignorant).
agni — ogień, żywioł ognia.
aham — ja, jam jest; wiedzący.
ahankara(m) — dosł: ja czynię; pierwiastek ego, egoizm, samolubstwo, pycha.
ahinsa — niekrzywdzenie, niestosowanie przemocy.
akaśa(m) — przestrzeń, eter, jeden z pięciu żywiołów.
akhanda — niepodzielne, nieprzerwane, całe.
akszara(m) — niezmienna wieczna prawda; trwały, niezmienny, niezniszczalny; nauka; OM; sylaba.
amryta — ambrozja, nektar nieśmiertelności.
amulam — bez podstawy, korzenia.
anadi, an-adi — bezpoczątkowy.
ananda — czysta i trwała błogość, radość, ekstaza.
ananta — bez końca; imię Wisznu; imię węża (znanego też jako Śesza), na którego zwojach spoczywa Wisznu.
anitja(m) — nietrwały, tymczasowy, zmienny.
anthah — wewnętrzny.
anthah ćatursztaja — cztery (ćatur) indrije wewnętrzne: manas, buddhi, ćittamahankara..
anthahkarana(m) — wewnętrzne zmysły umożliwiające myślenie, odczuwanie, pamiętanie i  rozróżnianie.
antharaprapańća — świat wewnętrzny.
anubhawa — doświadczenie, przeżycie.
anubhawadźńana — mądrość, wiedza zdobyta przez doświadczenie.
anurakti — afekt, uczucie; miłość do Boga.
anusztana — wypełnianie, prowadzenie, zachowanie się.
apara — niższy, przeciwieństwo para.
aparinami — niemodyfikowalny, niezmienialny, nierozwinięty.
asat(ja) — fałszywe, nieistniejące, nierzeczywiste.
asthi — kość, pestka.
asthinapura — miasto (pura) kości (asthi).
asthiram — niestały, zmienny.
asti — jest, to co jest, „jestność".
astika — człowiek religijny, wierzący w obowiązek, karmę, miłość itp..
asubham — nie-dobro.
aśram(a) — etap rozwoju duchowego; pustelnia.
aśrita — mieszkaniec aśramu; człowiek zależny od czegoś.
atma — niezniszczalna dusza, prawdziwe „ja", jaźń, iskierka boskości w  człowieku; rzeczywiste kryjące się za widomym.
atmadźńana — wiedza o atmie („ja") jako podstawowej prawdzie.
atman — najgłębsza jaźń człowieka, tożsama z Brahmanem; Bóg immanentny, boskość zawarta w człowieku.
atmaramaRama, który udziela wiecznej radości; atma pełna słodyczy i błogości.
atmarupa — świadek; forma (przejawiona), postać, własna natura.
atmasakszatkara — samorealizacja, poznanie samego siebie.
atmaswarupa — manifestacja boskiego Ja; Bóg.
atmawićara — dociekanie natury atmy.
awarana — zasłona; zdolność maji do przesłaniania rzeczywistości, nakładanie przejściowego na wieczne.
awastu — nierzeczywisty, rzecz nałożona; nie-wastu.
awatar(a) — inkarnacja (wcielenie, dosł: zstąpienie) Boga; według Sai Baby przed Nim byli awatar: Brahma, Wisznu, Maheśwara, Matsja (Ryba), Kurma (Żółw), Waraha (Odyniec), Wamana (Karzeł), Narasinha (Człekolew), Rama i Kriszna.
awidja — ignorancja, niewiedza.
awidjamaja — ułuda prowadząca do smutku.
awidjaśakti — siła, moc ignorancji.
awinabhawa sambandha(m) — związek (sambandha) imienia i formy.
awjakta — nieobjawiony, ukryty.
bahjaprapańća — świat zewnętrzny, zewnętrzna wielość.
bhadźan(a) — hinduska nabożna pieśń lub hymn sławiący różne imiona i aspekty Boga lub świętej osoby.
Bhagawan, Bhagawant(a) — Wzniosły, Pan, Pan Bóg; ten, który posiada pełne 6 boskich cech: wszechmoc, dharma, chwała, majestat (łaska), dźńana, wajragja.
„Bhagawad Gita"„Pieśń Błogosławionego", część „Mahabharaty", w której Pan Kriszna przekazuje Ardźunie nauki duchowe.
„Bhagawata(m)" albo Śrimad Bhagawatam" — pismo święte (purana) o chwale Pana, „Bhagawatapurana".
bhakta(-i) — wielbiciel (ścieżka oddania, wielbienie).
bhaktawatsala — pełen uczucia dla swoich wielbicieli.
bhati — zdolność do przyciągania naszej uwagi i bycia poznawanym; poznanie „wiedzącego"; to co jaśnieje, promienność, blask.
bhawa — istnienie, stan.
bhoutha pratibandha — przeszkoda z przeszłości; bandha — więzi.
bhut — żywioł (ziemia, woda, ogień, wiatr, eter).
bhutakaśa(m) — żywioł eteru.
bimba — Oryginał, osoba (rzeczywista, oryginalna).
Brahma — pierwszy Bóg w hinduskiej Triadzie (Brahma, Wisznu, Śiwa) pełniący rolę stwórcy.
brahmaćari(n) — pierwszy etap życia duchowego: uczeń, który poświęcił się urzeczywistnianiu Absolutu prowadząc życie w celibacie i studiując pisma; kawaler.
brahmaćarja(m) — ścieżka prowadząca do brahmadźńany.
brahmadźńana — urzeczywistnianie wiedzy o  Brahmanie.
brahman — Absolut, Bóg transcendentny.
brahmanda — kosmos.
buddhi — intuicyjna świadomość, intelekt, inteligencja, wrodzona zdolność rozróżniania.
ćajtanja — czysta świadomość, świadomość własnego istnienia.
ćatur — cztery.
ćetana — dusza, duch, podmiot świadomości; inteligentny, ożywiony.
ćidabhasa(m) — świadomość „ja" uwarunkowana przez ćit; abhasa — pozór, wygląd.
ćidakaśa(m)atma; obszar świadomości absolutnej.
ćidatma — czysta świadomość.
ćidbhumi — subtelna ziemia (jako żywioł).
ćinmaja — mający naturę anandy, satćit.
ćit — świadomość, istota (podstawa) podmiotu świadomości.
ćitta(m), ćittakaśa(m) — wewnętrzna (umysłowa) świadomość albo inteligencja, organ uświadomienia.
dajwa — boży, boski.
dajwamsasambhuta — cząstki Boskości urodzone jako ludzie.
dama — samokontrola, cierpliwość, wyrzeczenie.
daridranarajana — boży nieborak (Narajana — Bóg, daridra — biedak), termin stosowany przez niektórych sannjasinów w odniesieniu do samych siebie oraz do dotkniętych biedą.
darśan — akt udzielenia widzenia wielbicielowi.
daśara — dziesięciodniowe święto obchodzone jesienią na cześć zwycięstwa sił dobra nad złem.
daśendrije — dziesięć zmysłów (wewnętrznych i zewnętrznych.
deha — ciało materialne, śmiertelne.
dharma — droga prawości, przykazanie Boże, obowiązek, kodeks etyczny, natura.
dharmastapana — odbudowa prawości.
dhjana(m) — medytacja, koncentracja, kontemplacja; proces ćwiczenia umysłu.
dukha — smutek, przykrość, ból.
dwesza — nienawiść, gniew, awersja.
dweszasmarana — negatywne wspomnienie, pamięć, wizualizacja.
dźada — bezwładna materia, stworzenie, wszystko co nie jest sat ani ćit.
dźagat — zmienny świat przejawiony, nieprawdziwy.
dźanma — narodziny.
dźapa(m) — powtarzanie albo śpiewanie wybranego imienia Pana lub mantry z poddaniem ego i z głębokim oddaniem oraz koncentracją.
dźiwa(-i) — jednostka, dusza indywidualna, osoba, człowiek, świadomość „ja".
dźiwanmukti — żyjący (za życia) wyzwolony.
dźiwatma — jaźń, dusza, człowiek.
dźńana(m) — poznanie, mądrość, wyższa wiedza, która usuwa zasłonę iluzji.
dźńanendrije — pięć (wewnętrznych) zmysłów poznania (m.in. manasbuddhi).
dźńani — ten, który posiadł dźńanę, osoba wyzwolona.
ekagrata — skupienie na jednym (eka), koncentracja, jednolitość.
„Gita" — „Bhagawad Gita".
grahasta (-jam) albo gryhasta — drugi etap w wedyjskim życiu człowieka: uduchowione świeckie życie głowy rodziny.
gryhita — ten który wie, przyjmujący.
guna — cechy charakterystyczne, składnik rzeczywistości, typ zachowań: sattwa, radźastamas.
gunaswarupa — ucieleśnienie guny.
guru — duchowy nauczyciel, mistrz, przewodnik na drodze do wyzwolenia.
Gurudewa — boski guru.
hetu — początek, przyczyna, podstawa.
hridajaakaśa — subtelny firmament (niebo) serca (hridaja).
idam — to, ten świat przedmiotowy.
indradźala(m) — sztuczka magiczna, sieć Indry.
indrija — zmysły, narząd, organ psychiczny.
isztam — pożądany (do pracy duchowej).
Iśwara — Uniwersum w charakterze świadka; atmaćit; Bóg, Paramathma, Stwórca, Śiwa.
itihasa — historyczny utwór epicki.
jadźńa — rytualna ofiara.
jama — panowanie nad wewnętrznymi zmysłami; zasada moralna.
juwaradźa — koronowany następca tronu.
kama(m) — żądza, chciwość, pragnienie przedmiotów zmysłowego świata.
karana — organ zmysłowy, zmysł.
karma — czyn, obowiązek działania; przeznaczenie, los.
karmendrije — pięć zewnętrznych narządów działania (wg. pewnej szkoły są to: mowa, ręce, stopy, odbyt i prącie).
Krisznaawatar żyjący ok. 5 000 lat temu.
krodha(m) — gniew, nienawiść, awersja.
Krupasagara — Ocean litości, miłosierdzia.
kszara(m) — zmienny, nietrwały.
kumararadźa — syn (kumara) króla (radźy).
laja — zlewanie się, rozpuszczanie umysłu w  nieskończonym, destrukcja umysłu.
lila — boska rozrywka, sport, cud.
lobha(m) — chciwość, żądza.
Madhawa — Bóg, Pan wszechświata, Pan maji.
„Mahabharata" — starożytna epopeja mędrca Wjasy kulminująca na opisie bitwy między prawymi Pandawami i nieprawymi Kaurawami, w czasie której Pan Kriszna przekazał Ardźunie „Gitę"; Bharat(a) — Indie (od imienia jednego z legendarnych królów); też: historia Bharatów i ich wojen.
Mahamaja — nieprzejawiona prakriti w Bhagawanie.
mahapralaja — ostateczny rozpad przejawionego wszechświata.
maharadźa — dosł.: wielki król; cesarz, imperator.
maharszi — wielki (maha) mędrzec (riszi).
Maheśwara — imię Pana Śiwy (Maha Iśwara).
malina sattwa — nieczysta (malina) świadomość.
manas — umysł, psychika.
manawa — człowiek.
mano-akaśa — subtelne niebo umysłu.
mano-naśanam — zniszczenie (naśa), destrukcja umysłu.
mantra — wibracja dźwiękowa w formie mistycznego słowa lub formuły pomagająca wyzwolić umysł z okowów iluzji.
marga — ścieżka, droga.
maja — ułuda, iluzja, ignorancja, sadasat.
mithja — mieszanina prawdy i fałszu; ani prawdziwe, ani fałszywe; materialny świat jest mithją.
moha — przywiązanie, egoizm, pycha, zaślepienie; błędna ocena rzeczywistości prowadząca do pożądania rzeczy.
moksza — wyzwolenie jednostki z ułudy oddzielności, zanik indywidualności, powrót do źródła.
mounam — ślub milczenia.
mukti — to samo, co moksza; wyrwanie się z więzów materialnej egzystencji i połączenie z  Bhagawanem.
mulam — pierwotna substancja, podstawa.
mumukszutwam — pragnienie wyzwolenia.
nama — imię, nazwa.
namaskar(am) — hinduski sposób składania pokłonu, odpowiednik „dzień dobry" z dłońmi złożonymi w okolicy serca i z pochyleniem głowy.
Namasmarana — powtarzanie imienia Pana i równoczesna refleksja o jego chwale.
namaste — pozdrowienie typu namaskaram.
nastika — ateista, ktoś cierpiący na chorobę niewiedzy.
naśanam — destrukcja, zniszczenie.
nirwikalpa samadhi — najwyższy stopień dhjany, stan doskonałej równowagi ducha.
nitja(m) — stały, niezmienny.
niwarini — rozpraszanie, rozwiewanie.
OM albo AUM — sylaba będąca najważnieszą mantrą; pierwotny dźwięk, pranawanada.
pandit(a) — uczony, nauczyciel.
pańća — pięć.
papa — zły uczynek, grzeszny postępek.
para — super, ponad, inny, dalszy; wiedza o Brahmanie.
Parabrahman — uniwersalny Absolut (Bóg).
ParabrahmawastuParabrahman jako podstawa każdej rzeczy i wszystkiego w trzech światach.
parama — wyższy, najwyższy, ostateczny.
Paramatma — „nad-dusza", Bóg, Pan, Stworzyciel; Absolut, z którego wszystko powstało i w którym wszystko istnieje.
paramdźjoti — odwieczne, najwyższe światło (dźjoti) albo promienność.
parinama(-i) — przemiana, ewolucja duchowa, (zmienia się, ewoluuje).
Parwati — małżonka Śiwy, matka wszechświata.
pattabhiszeka — rytuał wyświęcenia podczas koronacji.
pradhana — podstawa rzeczywistości, świata.
prakriti — nietrwały materialny świat wypełniony pięcioma żywiołami, pramateria; pierwiastek twórczy.
prakriti-lakszana — charakterystyczne (lakszana) dla prakriti.
prana — witalne powietrze, dech, żywotność.
pranawanada — głoska, dźwięk (nada) pranawa, mantra OM.
pranajama — powściągnięcie prany, praktyka kontrolowanego wstrzymywania oddechu.
prapańća(m) — zewnętrzny świat stworzony z pięciu (pańća) żywiołów.
pratjagatma — wewnętrzna nadzorująca atma.
prema — czysta, szczera, niezmienna miłość do wszystkich istot.
premasmarana — pozytywne wspominanie, pamiętanie.
premaswarupa — ucieleśnienie miłości.
prijam — zdolność do wywołania przywiązania i miłości dzięki użyteczności; oczekiwany, upragniony; niewyczerpane źródło radości.
pudźa — rytualne oddawanie czci Bogu; ofiara u lotosowych stóp.
punja — dobry uczynek.
purany — 18 staroindyjskich pism świętych zawierających legendy i podania będące podstawą wierzeń religii hinduizmu. Ich autorstwo przypisywane jest Wjasy.
purna(m) — kosmos (pełny).
Purnam adah purnam idam, purnath purnam udaćjathe. Purnam adaja purnamewa awasiszjathemantraupaniszad: Tamto (Brahman) jest pełne, to (stworzenie) jest pełne, pełne wyłoniło się z pełnego. Chociaż to pełne pochodzi z tamtego pełnego, tamto pełne pozostaje pełne.
Purusza — Najwyższy, Pan Bóg, stworzyciel wszechświata.
purusza — istota, osoba, człowiek, jaźń, duch, świadek, atma.
purusza-lakszana — charakterystyka (lakszana), cecha puruszy.
Puruszottama — najwyższy pośród puruszów, Pan wszystkiego.
radźa — król.
radźas, radźoguna — pasja, aktywność, pragnienie, egoizm; oznaką radźoguny jest pragnienie rezultatów własnych czynów.
Ramaawatar żyjący przed Kriszną w wieku treta.
„Ramajana" — staroindyjski epos Walmikiego opisujący dzieje awatara Ramy.
riszi — mędrzec; osoba wiodąca życie bez pragnień, oczyszczona dźapądhjaną.
rući — smak, pragnienie, życzenie.
rupa — forma, kształt, postać.
sabha — zebranie, zgromadzenie; sala konferencyjna.
saććidanandasat-ćit-ananda.
sadasat — prawdziwy–nieprawdziwy.
sadguru — prawdziwy (sat) nauczyciel (guru).
sadhaka — osoba na ścieżce duchowej, ktoś praktykujący dyscypliny wykorzeniające egoizm, żądzę oraz poczucie „ja" i „moje".
sadhana — dyscyplina duchowa, modlitwa; praktyka duchowa, w której wszystkie czyny i myśli dedykuje się Bogu; sposób pokonania umysłu za pomocą dźapy i dhjany.
sadhu — prawomyślny, oddany, mądry sadhaka; mieszkaniec himalajskich schronień.
sadwakja — dobra rada.
sahasranama — tysiąc (sahasra) imion Boga.
Sai Baba — współczesny awatar w potrójnej inkarnacji o imionach Śirdi (1838–1918), Sathya (1926–2019/20) i Prema (XXI w.); „sa" oznacza boski, „aji" — matka, „baba" — ojciec, Sai Baba zatem to „Boska matka i ojciec".
sajudźja — osiąganie boskości, ostatni etap w  sadhanie; wyzwolenie polegające na „rozpłynięciu się" w duchowej jasności Pana.
sajudźjamukti — pełna unia z Brahmanem.
sakszatkara — samorealizacja osiągana ostatecznie jako najwyższy stan samadhi; unaocznienie.
sama — uczciwość; kontrola umysłu.
samadhi — doskonała równowaga, stan medytacji kiedy zapomina się nie tylko formę, ale i samego siebie, kiedy forma znika i odczuwa się jedynie jej sens, znaczenie (nie jest to zwykła pustka w umyśle); stan błogości.
Samaszti-wiśwarupa — absolutna Forma pełnego świata.
sambandha — więzy (bandha), związek, pokrewieństwo.
samjoga — unia, połączenie, kontakt.
sanatana — starodawny, odwieczny, pierwotny, bezpoczątkowy.
„Sanathana Sarathi"„Odwieczny woźnica" rydwanu (aluzja do Kriszny jako woźnicy rydwanu Ardźuny), nazwa miesięcznika aśramu Sathya Sai Baby, Prasanthi Nilayam.
sandeha — wątpliwość.
sandeśa — nauka, pouczanie.
saniśwara — demon zwątpienia.
sankalpa — zamiar, postanowienie, pragnienie; boska wola, łaska.
sankalpasiddha — ten, którego wola się dzieje.
sannjasa(m) — wyrzeczenie się, nieprzywiązanie, porzucenie światowych więzów.
sannjasi(n) — czwarty etap rozwoju duchowego: asceta prowadzący wyrzeczony tryb życia, który porzucił wszystkie pragnienia.
sansara — obiektywny zmienny świat, istnienie w świecie; kołowrót wcieleń.
sarathi — powążący rydwanem (ratha), woźnica.
sari — tradycyjne hinduskie odzienie kobiet.
sarwa(m) — wszystko.
sarwamkalwidam Brahma — zaprawdę wszystko to jest Brahmą (sentencja z upaniszad).
sarwaswarupi — wszystkie formy.
sat — rzeczywistość, byt, to co się nie zmienia.
sat-ćit-ananda — byt-wiedza(świadomość)-błogość, najwyższe szczęście; wieczny uniwersalny absolut.
sattwa — świadomość „ja"; siła, żywotność, światłość, zrównoważenie; sattwoguna.
sattwoguna — czystość, stałość; oznaką tej guny jest podjęcie karmy (działania) i nie wiązanie się z rezultatami.
satja(m) — prawda, która nie zależy od czasu, przestrzeni ani od gun.
satjaswarupa — ucieleśnienie prawdy.
setu — most.
sewa — służba; służba jako oddawanie czci boskości tkwiącej w istotach żywych.
Sita — małżonka Ramy; brahmadźńana.
Sitarama — unia dźada-ćajtanja.
smarana — wspominanie, pamiętanie.
sthira(m) — ustalony, trwały, nieruchomy.
sthula — materialny, ciężki, gruby (o żywiołach).
sudźńani — mądra osoba.
sukszma — subtelny.
suszupti — stan głębokiego snu, sen bez marzeń.
swabhawa — wrodzony, własna (swa) natura, charakterystyka, istnienie (bhawa).
swami — pan, władca; ten, który jest jednością ze swoją jaźnią i kontroluje swój umysł i zmysły; tytuł osoby będącej w wyrzeczonym porządku życia; duchowy nauczyciel.
swarupa — ucieleśnienie, istotna natura.
Śakti — bogini energetyzująca wszechświat, matka wszechświata; małżonka Śiwy.
śakti — aspekt żeński; siła, moc, zdolność, boska energia.
śanti — pokój, niezmącony wewnętrzny spokój, spokój umysłu.
śastry — święte księgi obejmujące cztery kategorie traktatów: śruti (usłyszane, Wedy), smryti (zapamiętane, epopeje), purany (starożytne elegie) oraz tantry (obrzędy, rytuały); reguły moralne i etyczne.
śiszja — uczeń zmierzający do opanowania i pokonania dążności umysłu na zewnątrz.
ŚiwaPurusza, Atma; imię trzeciego Boga w hinduskiej Triadzie, obrońcy, ojca wszechświata.
śraddha — wiara; wytrwała wiara w nauczyciela i teksty, które on objaśnia.
śramam — ciężar.
Śri — tytuł wyrażający szacunek.
śubham — dobro.
śubhamastu — pozdrowienie: wszystkiego dobrego.
śuddha sattwa — czysta (śuddha) świadomość.
tamas, tamoguna — tępota, głupota, ciemnota, bezkrytyczność, ignorancja, bezwład.
tamasza — pokaz, farsa.
titiksza — czujność, hart, umiejętność jednakowego znoszenia wzlotów i upadków.
turija — stan „wyjścia" w samadhi, stan ponad jawą, snem i stanem głębokiego snu; czwarty etap drogi do brahma widji (brahmadźńany).
upadeśa(m) — nauka, duchowe pouczenie (inicjacja).
upadhi — ograniczenia, uwarunkowania.
upaniszady — „nauki tajemne", wedanta, część Wed; zawierają teksty dotyczące rytuałów, gramatyki, astronomii i in.
uparati — uciszenie (uparata), opanowanie umysłu przez odsunięcie zmysłów od obiektywnego świata.
wahini — strumień, nurt.
wajragja(m) — bezpragnieniowość, beznamiętność, nieprzywiązanie, wyrzeczenie.
wanaprasta(m) — trzeci, pustelniczy, okres w  życiu człowieka: odsunięcie się od sprzecznych pokus życia na korzyść wyrzeczenia i medytacji.
wanara — małpa.
wasana — wrażenia psychiczne: pragnienie, skłonność, impuls, instynkt, przywiązanie; tradycja.
wastu — przedmiot, rzecz (obiektywna); por. awastu.
wasudewa — Bóg (od syna Wasudewy, czyli Kriszny).
wasudewasarwamidam — wszystko to jest Bogiem, Wasudewą (Kriszną).
wedanta — nauka o prawdziwej naturze rzeczywistości; traktat filozoficzny będący zakończeniem (anta) Wed; w węższym znaczeniu: upaniszady.
Wedy — ponadczasowe, ustnie przekazywane nauki duchowe pochodzące od Boga; zostały częściowo spisane i w tej formie składają się z czterech sanhit : „Rig", „Sama", „Jadźur" „Atharwa"; w szerszym znaczeniu weda to wiedza.
wićara(na) — wnikliwa analiza, dociekanie, rozróżnianie, samoocena.
wideha — bezcielesny.
widehamukti — subtelna mukti.
widja — nauka, wiedza, dźńana.
widjamaja — ignorancja prowadząca do anandy.
widźńana — wyższa mądrość w odniesieniu do wnętrza (w odróżnieniu od świata zewnętrznego); znajomość Brahmana.
wikaram — twór, zmieniony, pochodny, wikriti .
wikriti — forma pochodna (np. awidja jest wikriti od widji).
wikszepa(śakti) — (zdolność) projekcji, nakładania, rozpraszania.
wisznu — drugi Bóg w hinduskiej Triadzie; chroni i podtrzymuje całe stworzenie; co jakiś czas inkarnuje się jako awatar.
wiweka — zdolność rozróżniania (odróżniania dobra od zła, rzeczywistego od nierzeczywistego, trwałego od tymczasowego), wnikliwość.
wjamoha — ułuda.
wjapara — funkcja, działalność, aktywność.
wjawahara — proces myślowy, funkcja, przejaw.
wjawaharikapuruszagryhita.
writti — zjawisko świadomościowe, aktywność, pobudzenie umysłu.



File translated from TEX by TTH, version 3.13 on 18 Dec 2002.