List do Redakcji Nieznanewgo Świata, Nr 3/2011
Toruń, 13 grudnia 2010 r.
Szanowana Redakcjo!
Z zainteresowaniem przeczytałem raport ze świetnej roboty Mieszka Tyszkiewicza w grudniowym numerze NS o tzw. orbach (nie piszę ‘orbsach’, gdyż pierwowzór tego angielskiego słowa to orb, a nie orbs, które jest liczbą mnogą od orb). Jest to właściwie druzgocąca analiza tego fenomenu, mogąca pozostawić czytelnika w przekonaniu, że w istocie za tym fenomenem nie kryje się nic nadzwyczajnego, że jest to efekt rozmycia obrazów cząstek pyłu lub opadów w niedoskonałej optyce obiektywów przejawiający się najlepiej w świetle lampy błyskowej. Pan Mieszko wręcz stwierdza, że nie znalazł żadnego orba na zdjęciach wykonanych bez lampy błyskowej.
![]() |
![]() |
Orby na tle australijskiej świętej góry Uluru oraz egipskich piramid. Fotografie Valerie Barrow |
To ważne stwierdzenie podsunęło mi myśl, aby spytać o ten aspekt pewną Australijkę, Valerie Barrow, medium, osobę znaną mi jako trzeźwo myślącą, mimo licznych niezwykłych doświadczeń duchowych, jakie ciągle towarzyszą jej życiu, a która opublikowała sporo zdjęć z orbami. Twierdzi ona, że są to bądź przejawy duchów przodków, bądź rodzaj sond gwiezdnych ludzi (ludzi z wyższych wymiarów), za pomocą których podglądają Ziemian. Zadałem jej wprost pytanie, czy choćby jedno z tych jej zdjęć zostało wykonane bez lampy błyskowej. Otrzymałem dość wyczerpującą odpowiedź, z której wynika, że wszystkie jej zdjęcia, które wykonane były przy świetle dziennym zostały zrobione bez lampy błyskowej. Przysłała mi jedno takie sprzed około miesiąca, z października 2010 r. (dołączam je z prośbą o podanie autorstwa w przypadku opublikowania, gdyż Valerie zamierza użyć je w swojej publikacji), na którym widać wielkiego orba na tle piramidy. Wskazała też kilka innych zdjęć na swoich stronach internetowych (valeriebarrow.com, polska wersja: sai.5v.pl/Val), m.in. dziewiąte na stronie sai.5v.pl//Val/orbs.htm, które przedstawia dwa orby na tle słynnej australijskiej góry Uluru.
Valerie pisze (tłumaczenie moje): Mam przyjaciela Aborygena, Gerry’go Bostocka, który mówił mi, że kiedy oni tańczą obrzędowe tańce, zawsze w kole, wygląda to jak taniec w pianie kąpielowej [pianie z orbów]. On ‘jasnowidzi’ i powiada, że rdzenni ludzie Australii uważają orby za duchy przodków. Zawtórował jej Chris P., który ‘przysłuchiwał’ się mojej korespondencji z Val, a który również jawi mi się, jako zaawansowana duchowo, a przy tym całkiem racjonalnie myśląca osoba: Te orby chodzą za mną w mieszkaniu, pojawiając się z przodu, z tyłu itp. Sądzę, że są to duchowe istoty z rodzaju, który normalnie bytuje w innym wymiarze, a ujawniają się jak i kiedy chcą. Czy widziałeś zdjęcia wody, której struktura zmienia się pod wpływem myśli? Wibracje [myśli] ulegają zapisowi i stają się widoczne pod mikroskopem. Analizując orby przyszło mi na myśl, że są one czymś w rodzaju tych mikroskopijnych obrazów wody, ale powstających w warunkach ograniczonych do ziemskiego planu.
Podsumowując, ten wartościowy artykuł Pana Mieszka trzeba traktować jako ostrzeżenie, że dalece nie wszystkie sfery pojawiające się na zdjęciach są faktycznie orbami.
Z pozdrowieniami dla Redakcji i Pana Mieszka Tyszkiewicza,
Kazimierz Borkowski
Toruń